Monday, September 16, 2024
Home / Kultura  / Film  / Natalie Portman – życie ściśle tajne

Natalie Portman – życie ściśle tajne

O Natalie Portman trudno powiedzieć, że zabiega o sławę. Nie pojawia się w popularnych programach ani nie jest bohaterką skandali.

natalie portman

Natalie Portman / fot. Wikimedia

O Natalie Portman trudno powiedzieć, że zabiega o sławę. Nie pojawia się w popularnych programach, nie udziela dziesiątków wywiadów ani nie jest bohaterką skandali. Te nigdy nie były jej domeną. Jak to możliwe, że ta trzymająca się z dala od blasku fleszy i plotkarskich kolumn aktorka wciąż pozostaje jedną z najpopularniejszych gwiazd Hollywood?

Okładka najnowszego numeru czasopisma "Miasto Kobiet"

Okładka numeru czasopisma „Miasto Kobiet” z Natalie Portman na okładce

Tajemnica – to słowo, które najczęściej powraca w artykułach poświęconych Portman. Niewiele wiemy o jej życiu prywatnym. Właściwie za pewnik można wziąć jedynie to, że jest żoną tancerza Benjamina Millepieda, z którym ma synka, Alepha. Jego imię oznacza pierwszą literę alfabetu hebrajskiego, co dla aktorki ma duże znaczenie.

Natalie Hershlag – Żydowskie korzenie i dziadek z Rzeszowa

Interesuje się swoimi żydowskimi korzeniami, a w judaizmie numerologia (alef jest odpowiednikiem jedynki) ma ogromne znaczenie. Często podkreśla swoje pochodzenie, co z kolei rozgrzewa nas, Polaków. Dziadek aktorki pochodził z Rzeszowa, które to miejsce Portman zamierza odwiedzić. Na razie zajmuje ją jednak inna kwestia – promocja jej reżyserskiego debiutu. Film „A Tale of Love and Darkness”, który swoją premierę miał na prestiżowym festiwalu w Cannes, oparła na prozie Amosa Oza. Autobiograficzny utwór poza dokładną kroniką dzieciństwa pisarza był zajmującym i wielopłaszczyznowym portretem początków państwa Izrael, a zarazem listem miłosnym do miejsca urodzenia, pełnym szacunku i lojalności wobec korzeni. Portman łatwo się z refleksjami pisarza zidentyfikowała. Sama urodzona w Jerozolimie, spędziła w Izraelu jedynie trzy lata. Z rodziną wyjechała do Waszyngtonu jako Natalie Hershlag lub Neta-Lee Herschlag. Nazwisko Portman przyjęła dopiero, kiedy dostała rolę u Luca Bessona w „Leonie zawodowcu”. Już wtedy podejrzewała, że dzięki graniu u boku Jeana Reno może stać się rozpoznawalna. Choć miała wtedy 13 lat, świadomie podchodziła do siebie samej i kariery. Zdecydowała się więc przyjąć jako swoje nazwisko panieńskie babci. Przyjęła je, by chronić swoją rodzinę i prywatność.

Nie tylko u boku Leona Zawodowca. Natalie Portman – filmy

Takie podejście okazało się słuszne. Rola Matyldy rzeczywiście rozsławiła ją na całym świecie. Film zdobył dużą popularność po obu stronach Atlantyku i do dziś uchodzi za jedno z najciekawszych dokonań Bessona. Młodą aktorką zainteresowali się producenci i reżyserzy. Szybko dostała kolejne propozycje u tuzów współczesnego kina. W krótkim czasie miała na koncie role u Michaela Manna („Gorączka”, 1995), Tima Burtona („Marsjanie atakują”, 1996) i Woody’ego Allena („Wszyscy mówią: kocham cię”, 1996). Jej kariera rozwijała się we właściwym kierunku. Rozważny dobór scenariuszy doprowadził ją do „Gwiezdnych wojen”, w których zagrała senator Padmé Amidalę. Rola ugruntowała jej pozycję i wyniosła na szczyty popularności.

Taniec, ból i Oskar

Woda sodowa jednak nigdy nie uderzyła aktorce do głowy. Zawsze powtarzała, że chce być mądrą gwiazdą filmową, a nie tylko gwiazdą. W pierwszej kolejności zajęła się więc edukacją. Hebrajskiego nauczyła się w szkole żydowskiej w Nowym Jorku. Poza tym uczyła się także japońskiego, arabskiego, francuskiego i niemieckiego. Od dziecka była ambitna i skrupulatna. Do dwunastego roku życia chciała być tancerką. Wiedziała, że osiągnięcie maestrii w tym zawodzie odbywa się kosztem bólu, łez, wyrzeczeń i kontuzji. Dlatego zdecydowała o zmianie: wybrała aktorstwo, bo jeśli miałaby zostać tancerką na pół gwizdka (nie wyobrażała sobie, by mogła zrezygnować z edukacji dla kariery), wolała nie zostawać nią wcale. Dzięki roli w „Czarnym łabędziu” (2010) Darrena Aronofsky’ego mogła jednak sprawdzić, jak wyglądałoby jej życie, gdyby nie zdecydowała się na zmianę. Bólu porzuconego zawodu doświadczyła sama: na planie doznała przemieszczenia żebra. Scena z fizjoterapeutką wydarzyła się naprawdę. Reżyser nakręcił, jak rzeczywista fizjoterapeutka pomagała nastawić aktorce żebro. Przez trzy tygodnie, które zostały do końca zdjęć, ekipa musiała zmieniać układy choreograficzne tak, by Portman zawsze ktoś podtrzymywał lub podnosił. Sama nie była w stanie się utrzymać. Wysiłek włożony w tę kreację opłacił się. Jako baletnica Portman zagrała jedną z najlepszych ról w swojej karierze. Docenili ją widzowie i krytycy, a także Amerykańska Akademia Filmowa. W 2011 roku otrzymała Oscara za rolę pierwszoplanową.

Urodzona w Jerozolimie, spędziła w Izraelu jedynie trzy lata. Wyjechała do Waszyngtonu jako Natalie Hershlag. Nazwisko Portman przyjęła dopiero, kiedy dostała rolę u Luca Bessona w „Leonie Zawodowcu”

Urodzona w Jerozolimie, spędziła w Izraelu jedynie trzy lata. Wyjechała do Waszyngtonu jako Natalie Hershlag. Nazwisko Portman przyjęła dopiero, kiedy dostała rolę u Luca Bessona w „Leonie Zawodowcu”

W roli mamy

Statuetka podobno niewiele w jej życiu zmieniła, a już na pewno nie spowodowała, że aktorka osiadła na laurach. Choć rzeczywiście na kinowych ekranach pojawiała się rzadziej. Powodem było jednak co innego – ciąża. Latem 2011 roku na świat przyszedł jej pierworodny syn. Macierzyństwo wzięło górę nad pracą, ale Natalie nie zawiesiła kariery. Zagrała choćby w przebojach Marvela – obu częściach „Thora” (2011 i 2013) czy pokazywanym na tegorocznym Berlinale „Knights of Cups” (2015) Terrence’a Malicka z Christianem Bale’em. W 2017 roku Natalie Portman urodziła córkę Amalię.
Łączenie funkcji matki i aktorki wychodzi jej wzorowo. Portman jest zdyscyplinowana. Jak sama mówi, uwielbia życie pod kontrolą.

– Jestem żołnierzem – powiedziała „Miastu Kobiet” na konferencji w Cannes. – Nie jestem typem buntownika. Dobrze radzę sobie w sytuacjach reżimowych. Mam na myśli pracę z osobami, które wiedzą, czego chcą, i potrafią to osiągnąć.

Dlatego tak dobrze pracowało jej się z Aronofskym, słynącym z konkretnego podejścia, żeby nie powiedzieć: radykalizmu.

Wegetarianka, aktywistka, feministka

natalie portman z mężem

Natalie Portman i Benjamin Millepied na rozdaniu Złotych Globuw w 2012 roku / fot. Wikimedia

Sama ma mocno skonkretyzowane poglądy. Od tych skupionych wokół życia prywatnego, jak niejedzenie mięsa czy działalność charytatywna, po bardzo wyraźne sympatie polityczne i zaangażowanie w nie. Jeszcze na studiach napisała list do gazety w sprawie artykułu krytykującego politykę Izraela wobec Palestyny. Portman nie podobała się powierzchowność w ujęciu tematu. Zależało jej, by na sprawę popatrzyć głębiej, spróbować zrozumieć racje obu stron, a dopiero potem ferować wyroki. Podobnie w wypadku poparcia dla małżeństw osób tej samej płci. Wielokrotnie występowała na wiecach, a także w innych przedsięwzięciach mających na celu zwrócić uwagę na potrzeby osób LGBTQ. Kiedy prezydent Obama przyjął jasne stanowisko w tej sprawie, udzieliła mu poparcia, gdy startował w drugiej turze wyborów. Jest dumną Amerykanką, ale cały czas powtarza, że to w Izraelu czuje się jak w domu. Dopiero tam ma wrażenie, że jest „pełną” Żydówką.
Miłością do Izraela chce zarazić swoją rodzinę. Jej mąż ogłosił, że przekonwertuje się na judaizm, jej syn jest wychowywany także w duchu tej religii. Portman chce też, by Aleph był wegetarianinem i feministą. Sama jest bardzo dumna, że od lat nie je mięsa ani produktów odzwierzęcych.

Może zainteresuje cię też: 
Chcesz wychować syna na mężczyznę feministę? Uważaj na stereotypy

Jedynie w czasie ciąży, kiedy jej organizm potrzebował protein, zgodziła się włączyć do diety ryby. Ale jak podkreśla, nigdy nie zrobiłaby takiego wyjątku dla czerwonego mięsa. Marzy jej się, by zagrać w filmie, który upamiętni ludzi wpływających na zmiany społeczne. Chciałaby wcielić się w kogoś z ruchu feministycznego lub piewców wegetarianizmu (sama przeszła na weganizm po lekturze książki Jonathana Safrana Foera „Zjadanie zwierząt”.
Dba też, by ubierać się jedynie w odzież wykonywaną z niezwierzęcych materiałów, i nie pozwala sobie na zakup kosmetyków tych marek, które swoje produkty testują na zwierzętach).
A bardziej klasyczne role? Tu również mierzy wysoko: chciałaby wcielić się w samego… Hamleta. Wie, że poradziłaby sobie z ciężarem tej roli. Odnalazła bowiem swoją aktorską tożsamość.
Tej poszukiwała, kiedy wybierała skomplikowane, ciężkie role, jak w wypadku filmów „Bliżej” (2004) Mike’a Nicholsa czy „V jak Vendetta” (2006) Jamesa McTeigue’a. Przy okazji promocji tego ostatniego na Uniwersytecie Columbia wygłosiła wykład poświęcony sprawom terroryzmu we współczesnym świecie. Aktywnie walczy o pokój, co wyraża się w jej zaangażowaniu w akcje charytatywne mające na celu zmniejszenie biedy i analfabetyzmu. Sama zjeździła kraje rozwijające się. Była w Ugandzie i Kenii. W tej ostatniej pomogła otworzyć szkołę dla dziewcząt. Trudno spamiętać wszystkie fundacje, które wspiera, bo sama nie afiszuje się ze swoją działalnością. Woli pomagać po cichu, choć zdarza jej się skorzystać z popularności, kiedy wie, że efekty mogą być większe. Jak w wypadku szminki, którą zaprojektowała dla Diora. Zgodziła się na współpracę z firmą, pod warunkiem że część dochodu zostanie przeznaczona dla organizacji Free The Children. Marka przeznaczyła cały zysk ze sprzedaży jednego z odcieni pomadki na ten cel, co zaskoczyło nawet Portman. Nie spodziewała się, że uda jej się ugrać aż tyle.

Czy pośród tych wszystkich aktywności stać ją na wypoczynek i relaks?

– Zwariowałabym, gdybym nie umiała odpoczywać – mówiła „Miastu Kobiet” w Cannes. – Moją ulubioną formą relaksu jest gapienie się w ścianę przez kilka godzin i nicnierobienie. To mnie resetuje. Naprawdę. Nie potrzebuję odreagowywania ról używkami.

Pierwszy raz napiła się alkoholu i zapaliła marihuanę dopiero na studiach. Nigdy nie została fanką tych substancji. Także na bankietach i premierach unika ich. Jako absolwentka psychologii wie, że kiedy pojawia się potrzeba sięgnięcia po „rozluźniacze”, oznacza to, że ma się problemy z samym sobą. Jako zapalona wojowniczka woli stanąć z nimi twarzą w twarz. Jak widać, z bitew tych wraca zawsze z tarczą.

Artur Zaborski

Artykuł pochodzi z 2015 roku z czasopisma „Miasto Kobiet”. 

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru Miasta Kobiet

Artykuł pochodzi z numeru „Miasta Kobiet” z 2015 roku

 

Może zainteresuje cię też: Michelle Obama: Twardzielka z Białego Domu

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ

Home / natalie portman
Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ