ANTYRANKING TOP 5 – najgorsze aktorki 2011
Antyranking TOP 5 to lista grzechów polskiego kina w kategorii najgorsza rola kobieca roku 2011. Zobacz polskie aktorki i ich ekranowe wpadki
Antyranking TOP 5 to lista grzechów polskiego kina w kategorii najgorsza rola kobieca roku 2011. Zobacz polskie aktorki i ich ekranowe wpadki
REDAGUJE PIOTR MIRSKI
Świat polskiego filmu i telewizji to Piekło, do którego trafia się bez względu na ilość popełnionych grzechów – wystarczy, niestety, urodzić się w tym kraju. Dlatego w naszym aktorskim antyrankingu obok osób pozbawionych talentu pojawiają się również naprawdę zdolni artyści, którzy ściągani są w dół przez słabych reżyserów, miałkie scenariusze lub nieodpowiednie decyzje obsadowe.
1. Natasza Urbańska
Jeśli powstanie kiedyś w Polsce Instytut Pamięci Hańby Kinematografii Narodowej, to całe piętro będzie w nim poświęcone „1920 Bitwie Warszawskiej” Jerzego Hoffmana, niezbornej i infantylnej parodii filmu historycznego. Chociaż każdy występujący tam aktor zasłużył na osobną teczkę, to najgrubsza powinna przypaść Nataszy Urbańskiej, wcielającej się równocześnie w piękną szansonistkę, wierną polską żonę, ofiarną sanitariuszkę i żeńskiego Rambo, koszącego bolszewików z karabinu maszynowego. Naprawdę chciałbym pewnego dnia dowiedzieć się, czy za obsadzeniem w głównej roli tego manekina, odlanego z pomadki i tuszu do rzęs, stoją komuniści, kapitaliści, reptilianie, czy po prostu artystyczna demencja Hoffmana.
2. Weronika Rosati
Dziwnie się czuję, pisząc o Weronice Rosati w artykule o polskich aktorkach. W końcu ta dziewczyna należy już do światowego szołbizu, o którym swojego czasu pisała wypracowania na portalu Stopklatka i do którego – wedle szumnych zapowiedzi – awansowała, zagrawszy we francuskiej superprodukcji „Spisek”. Dwa razy musiałem przeszukać ten film na podglądzie, aby odnaleźć całe pięć szczerozłotych sekund, jakie wypełniła tam swoim talentem, ale drzwi zostały otwarte – Weronika Rosati nie jest już „nasza”, tylko „ich”. W Polsce usłyszymy o niej dopiero wtedy, kiedy Andrzej Żuławski postanowi wylać na nią kolejny „Nocnik”.
3. Małgorzata Kożuchowska
Śmierć Hanki Mostowiak była dla wielu najbardziej przerażającym momentem w historii polskiej telewizji od grudnia 1981, kiedy to ubrany w mundur Wojciech Jaruzelski ogłosił wprowadzenie stanu wojennego. Śmierć Hanki Mostowiak, pomyślcie – koniec pewnej epoki, gwałt na przyzwyczajeniach odbiorców, zderzenie ich z nieuchronnością śmierci i okrutnym losem. Niestety, tak jak przemówienie Jaruzelskiego o „kaleczeniu tradycji tolerancji” było ściemą, tak scena tragicznego wypadku bohaterki „M jak miłość” okazała się średnio śmieszną groteską. Nie ma w tym nic złego, że Małgorzata Kożuchowska chciała odejść z serialu, ale mogła zrobić to z hukiem, a nie z głuchym stukotem rozsypujących się po poboczu kartonów.
HANKA MOSTOWIAK UMIERA – ZOBACZ FILM:
[youtube http://www.youtube.com/watch?v=Nhq-JAo_Jl8 ]
4. Anna Mucha
Przed długie lata myślałem, że Anna Mucha stała się w pewnym momencie znana tylko z tego, że bywa na bankietach, zachodzi w ciążę, oddycha i pojawia się w różnych programach rozrywkowych. Naprawdę byłem pewien, że zakończyła swoją karierę aktorską na „M jak miłość”, gdzie wcieliła się w wesołą studentkę, która zaszła w ciążę z luzakiem Kamilem. Przejrzałem ostatnio jej filmografię i odkryłem, że w samym 2011 roku grała w serialu „Prosto w serce” i filmie „Och, Karol 2”. Widziałem ten drugi, więc próbowałem sobie przypomnieć sceny z jej udziałem – bezskutecznie, kojarzyłem odtwórców innych ról, ale w miejscu Anny Muchy pojawiała się zawsze czarna plama. Jak widać, ową czarną plamę da się zapamiętać tylko wtedy, kiedy oświetli się ją setkami fleszy i napisze o niej na jakimś portalu plotkarskim.
5. Roma Gąsiorowska
Roma Gąsiorowska posiada wielki talent, ale nie pasuje do polskiego kina. Charakterystyczna aż do bólu i obdarzona nad-nad-nadeksrepsją, na ekranie zachowuje się zazwyczaj jak średnio rozgarnięta dresiara, która po całonocnej balandze pomyłkowo zamiast Apapu połknęła LSD. W rękach dobrego reżysera, potrafiącego wykorzystać jej przerysowanie, staje się czystym żywiołem – wystarczy przypomnieć „Wojnę polsko-ruską” lub „Jestem Twój”. Jej rosnąca popularność, pojawianie się w mainstreamowych filmach pokroju „Listy do M.” i zdobycie Złotej Kaczki sprawi prawdopodobnie, że najpierw ugrzęźnie w polskim bagienku, a potem jej temperament zabetonuje zachowawczość rodzimej kinematografii. Szkoda, bo powinna wyjechać za granicę i oddać się w ręce największych speców od filmowej jazdy bez trzymanki.