Gdzie jest „Najbliżej siebie” śpiewa ANOWA. Inspirujący debiut!
Agnieszka Nowakowska, czyli ANOWA, debiutuje płytą „Najbliżej siebie”
![Agnieszka Nowakowska, Anowa](https://www.miastokobiet.pl/wp-content/uploads/2023/03/Anowa.jpg)
Agnieszka Nowakowska, ANOWA, fot. Joanna Targosz
„Kiedy słucham Sanah, myślę, że jestem taką Starah”. O niemiłości, wewnętrznym krytyku i uniwersalności kobiecych doświadczeń, opowiada Agnieszka Nowakowska, która jako ANOWA właśnie debiutuje z płytą „Najbliżej siebie”
Zrobiłaś sobie prezent na 45 urodziny, wydajesz płytę „Najbliżej siebie”. Dlaczego tak późno?
Wychowałam się w czasach, kiedy panowało przekonanie, że na wszystko trzeba mieć papier. Jak więc być muzykiem bez żadnego wykształcenia w tym kierunku? Hamowało mnie również niskie poczucie własnej wartości, potęgowane dodatkowo przez przekonanie, że skoro się czegoś nie uczyłam wiele lat, to nie mogę tego robić dobrze. Nie gram na żadnym instrumencie, to jak mogę komponować? Byłam z natury perfekcjonistką i to jest cecha, za którą płaci się cenę. Musiałam odpuścić, jeśli chciałam wyjść poza strefę komfortu.
Nie grasz, a jednak skomponowałaś utwory. Jaki znalazłaś sposób?
Dwa lata temu wzięłam do ręki prosty instrument: ukulele, odkurzyłam też z piwnicy stary keyboard. Przecież bazą jest melodia i akordy. Teksty napisały się praktycznie same razem z linią wokalu. Okazało się to bardzo łatwe do zrobienia, a razem z nagraniem na dyktafonie wystarczyło, żeby mieć materiał, z którym każdy producent może pracować nad finalną aranżacją. Myślę, że pomogło mi również to, że znalazłam świetną producentkę, z którą złapałam wspólną falę. Pomogło pewnie i to, jest ona kobietą, która dała mi dużo akceptacji. Nie oceniła mnie przez pryzmat mojego braku doświadczenia. Mimo, że sama jest uznanym muzykiem. Nasza współpraca to idea sisterhood wcielona w życie.
Jak wyglądało Twoje życie przed nagraniem płyty?
Byłam skupiona na pracy, na codziennym biegu, bardzo zadaniowa… i nieszczęśliwa. Miałam nieustannie poczucie braku miłości. Smutek w oczach, nieumiejętność cieszenia się, przyjmowania. Czasami stany depresyjne, agresja. Okazało się, że to nie inni się mną nie opiekowali, to ja nie opiekowałam się wystarczająco sobą. Dałam sama sobie to, czego mi brakowało i zupełnie zmieniło to całą mnie – przede wszystkim od środka.
W jednym z wywiadów mówisz, że mimo iż śpiewałaś od zawsze, rzuciłaś to, bo miałaś poczucie, że jesteś nie dość dobra. Opowiedz o zmaganiach z artystycznymi blokadami i wewnętrznym krytykiem. Co pozwoliło Ci przeskoczyć te ograniczenia?
Wiek okazał się tutaj moim sprzymierzeńcem. Mimo, że wejście w branżę muzyczną, kiedy się ma 45 lat jest trudne, to jak widać, wcześniej nie byłam w stanie tego zrobić. Zamykałam głos w czterech ścianach. Musiała przyjść jakaś głębsza mądrość, odpuszczenie sobie i innym. Pogodzenie się ze światem i chłodny osąd – co mam, czego mi brakuje i jak to pozyskać. Przydatne okazało się doświadczenie biznesowe. Podeszłam do tego, jak do projektu, z Excelem, z budżetem, który oczywiście nieco przekroczyłam :).
Włączyłam tryb zadaniowca. Czy to zamknęło mojego krytyka? Nie. Moja wewnętrzna artystka jest głodna uznania. Debiutuję, nie jestem influencerką, więc nie mam dużej publiczności. Bardzo jej potrzebuję, a jednocześnie boję się, że mnie „nie kupi”. I że po tak dużej pracy, jaką włożyłam, przyjdzie mi zmagać się z syndromem odrzucenia. Mam nadzieję, że nabrałam dość dystansu, żeby nie wpłynęło to na moje życie, szczególnie na życie osobiste, w którym jestem bardzo spełniona.
Może Cię zainteresuje:
Nigdy dość dobra
Czy masz poczucie straconych lat, kiedy jak mówisz „zamykałaś głos w czterech ścianach”?
Po części mam. Wynika to z faktu, że naprawdę jest ogromna konkurencja wśród młodych, bardzo zdolnych i oryginalnych artystów. O wiele większa niż wtedy, kiedy sama miałam dwadzieścia parę lat. Poza tym wizerunek jest ogromnie ważny, czasami ważniejszy niż to, co się śpiewa. Ja nie cofnę czasu. I też nie mam takiego zamiaru, bo akceptuję moje ciało i starzenie się. Z drugiej strony, w ujęciu biznesowym, to mój błękitny ocean. Gdyby były kategorie wiekowe, miałabym większe szanse. I humorystycznie tak do tego podchodzę. Na kolejnej płycie chętnie wystąpię siwa.
![Agnieszka Nowakowska, ANOWA](https://www.miastokobiet.pl/wp-content/uploads/2023/03/Anowa-debiut.jpg)
Agnieszka Nowakowska, ANOWA, fot. Joanna Targosz
Czy płyta jest formą autoterapii?
Myślę, że każda forma sztuki jest rodzajem autoterapii. W naturalny sposób moje piosenki stały się tym dla mnie. Może pomogą komuś jeszcze?
Dla kogo i o czym śpiewasz?
Śpiewam dla każdego, kto lubi słuchać historii. Lubię opowiadać. Szczególnie o moich osobistych doświadczeniach, bo najmocniej je czuję. Nie chcę zamykać się w pudełku, że piszę tylko o tym, co przeżyłam. Ale na tej płycie skupiłam się na moich doświadczeniach i jest to rodzaj muzycznego pamiętnika. Wydaje mi się, że może to być szczególnie bliskie kobietom.
Zobacz koniecznie:
Sanah: Królowa wybrana przez swoich słuchaczy
O jakich kobiecych doświadczeniach śpiewasz, które według Ciebie są uniwersalne?
Płyta nosi tytuł „Najbliżej siebie” i myślę, że to jest kwintesencja tego, o czym jest. To taka podróż w jedynym, według mnie, słusznym kierunku, żeby zbliżyć się do istoty tego, po co tu jestem, kim jestem i żeby siebie pokochać. Bez tego trudno dzielić się miłością ze światem. Łatwo o to, żeby stać się toksycznym. Poruszam różne struny i stąd różnorodność muzycznych stylów. Są ballady o miłości, są szybsze utwory o lekkich zauroczeniach, jest i cięższy utwór o śmierci. Dużo jest o wewnętrznej zmianie. Utwór „Niemiłość” powstał po przeczytaniu jednego rozdziału książki Natalii de Barbaro „Czuła przewodniczka”. Napisałam go z marszu i miałam poczucie, że oczyszczam się z mojej niemiłości właśnie w tym momencie. Tak, jakby po latach zmagań, terapii, przyszło poczucie i zrozumienie w każdej komórce mojego ciała.
![Anowa](https://www.miastokobiet.pl/wp-content/uploads/2023/03/Anowa-Najblizej-siebie.jpg)
ANOWA debiutuje płytą „Najbliżej siebie” / fot. Joanna Targosz
Czego słuchasz, co Cię inspiruje muzycznie?
Wstyd się przyznać, ale ja rzadko słucham muzyki. Z braku czasu. Inspiracje miałam w sobie z czasów dzieciństwa i mojej młodości, co bardzo słychać na tej płycie. Kocham melodyjność i kiedy słucham Sanah, to czasami myślę sobie, że jestem taką Starah :). Myślę, że na poziomie melodyjności nam gra w duszy nieco podobnie. Uwielbiam Ralpha Kamińskiego, Dawida Podsiadło. Oczywiście słucham nie tylko polskich artystów. Uwielbiam Depeche Mode, Florence and The Machine, Billie Eillish, a ostatnim moim odkryciem jest francuska wokalistka: Pomme. Tak naprawdę wymieniam ułamek tego, co mi się podoba. Dużo jest dobrej muzyki.
Zobacz koniecznie:
Skąd się biorą gwiazdy – dzieciństwo Billie Eilish
Jako nastolatka zrezygnowałaś z marzeń o rozwoju muzycznym. Z czego jeszcze rezygnowałaś w życiu?
Raz zdarzyło mi się zrezygnować z miłości. To była moja pierwsza miłość, więc zostało to we mnie jako trudne przeżycie. Długo miałam do siebie o to żal i nie mogłam sobie tego wybaczyć, że poszłam drogą łatwiejszą i bardziej z prądem. Być może kiedyś o tym napiszę piosenkę.
Co powiedziałabyś sobie 18-letniej?
Kocham Cię mała. Kiedyś przestaniesz być taka nieszczęśliwa. Jeśli będziesz bardziej słuchać swojej intuicji i ufać sobie, to jest szansa, że nastąpi to szybciej. Poza tym – masz piękne gęste brwi, jak je tak będziesz skubać, to będzie problem, kiedy staną się modne :).
Wyświetl ten post na Instagramie
Premiera płyty „Najbliżej siebie” 13 marca.
Preorder płyty: https://ebookowo.com/anowa-najblizej-siebie,id211905.html