Thursday, June 1, 2023
Home / Rozwój  / Rodzicielstwo  / Największe macierzyńskie tabu, czyli „Na jednym wózku” z Katarzyną Marią Zawadzką

Największe macierzyńskie tabu, czyli „Na jednym wózku” z Katarzyną Marią Zawadzką

„Mmm

aktorka katarzyna maria zawadzka pozuje do zdjęcia ze skrzywioną miną w koszulce z napisem nieprzykładna mama

„Na jednym wózku. One mama show”, czyli dzień z życia mamy /fot. Chaberek Photography

Katarzyna Maria Zawadzka – aktorka, trenerka wystąpień publicznych, Kobieta Krakowa, samodzielna mama. Dodajmy do tego nieprzykładna, bo właśnie tak dała się poznać w swoim pierwszym spektaklu „NIEprzykładna mama”. Dziś powraca na scenę w kolejnej odsłonie przygód macierzyńskich: „Na jednym wózku. One mama show”, na podstawie scenariusza Anety Stokes. Kasia nie boi się głośno i otwarcie mówić o tym, co większość z mam próbuje ukryć. Gdy urodziła dziecko, szybko doszła do wniosku, że o byciu mamą trzeba rozmawiać nie tylko w superlatywach, bo mity na temat macierzyństwa idealnego negatywnie wpływają na kobiety

„Na jednym wózku. One mama show”, czyli dzień z życia mamy

Spektakl „Na jednym wózku” przedstawia dzień z życia mamy – inny niż to, co obserwujemy w romantycznych filmach czy w social mediach, na profilach naszych znajomych. Godzinny stand-up z humorem obnaża macierzyńskie tabu i pomaga zerwać z wykreowaną wizją idealnej mamy. Katarzyna Maria Zawadzka nie owija w bawełnę – macierzyństwo nie zawsze jest usłane różami.

Zapowiada to już początek spektaklu. Piąta rana, mama w szlafroku wchodzi na scenę, wyjmuje zużytą maseczkę z kubka po kawie, który od wczoraj nie zmienił położenia i haustem dopija resztkę. Taka jest w skrócie definicja macierzyństwa w „Na jednym wózku – one mama show” – będąc mamą na pełen etat nie masz czasu na zrobienie świeżej kawy, ważniejsze jest wyprawienie syna do przedszkola i dokończenie jego garażu z klocków.

 

Czytaj: Katarzyna Maria Zawadzka – Kobieta Krakowa

 

Katarzyna Maria Zawadzka mówi, że największym błędem, który utrzymuje mit o mamie idealnej, jest wychowywanie dzieci pod publikę. Mamy czują ciągłą presję społeczną, bo są oceniane, kontrolowane, komentowane. Rzadko która przyznaje się do własnych słabości, żeby nie wyjść na tę gorszą, która sobie nie radzi. Przecież w rozmowie na placu zabaw żadna mama nie będzie się chwaliła tym, jak głośno nakrzyczała na dziecko albo w złości wyrwała mu zabawkę, a przecież to się dzieje i nie świadczy o tym, że w domu brakuje miłości.

W swoim stand-upie Kasia – spektaklowa mama płynnie przechodzi ze skrajnego smutku do euforii, co finalnie pozwala rozmawiać o macierzyństwie z humorem i dystansem. „Na jednym wózku – one mama show” został stworzony nie tylko dla mam. Jest skierowany do każdego – córki, męża, sąsiadki. Uświadamia, że macierzyństwo nie zawsze składa się z idealnych epizodów. Pozwala spojrzeć na każdą matkę z innej perspektywy, a nawet i lepiej – sprawi, że nie będziecie chcieli patrzeć na inne kobiety wychowujące swoje dziecko. Dlaczego? Bo żadna matka nie powinna być oceniana. Katarzyna Maria Zawadzka łamie stereotypy o macierzyństwie idealnym w tak plastyczny sposób, że widz zostaje wbity w fotel i tylko czeka na rozwój sytuacji i nie chodzi tylko o postępy w budowie zabawkowego garażu o piątej rano!

Macierzyńskie tabu. Rozmowa z Katarzyną Marią Zawadzką

Kamila Struzik: Czym różni się pierwsza część „NIEprzykładna mama” od dzisiejszego spektaklu „Na jednym wózku”, a co te dwa przedstawienia łączy?

Katarzyna Maria Zawadzka: „NIEprzykładna mama” to historia o pierwszym roku życia z dzieckiem. Opowieść zaczyna się zaraz po porodzie, a kończy gdy mama wraca do pracy. W dużym skrócie, chodziło o przedstawienie początków macierzyństwa. Uzmysłowienie widzom, jakie emocje towarzyszą kobietom i z jakimi wymaganiami muszą się uporać na początku nowej drogi życia. Nowa część to perspektywa mamy starszej i doświadczonej. Takiej, która już oswoiła się z sytuacją. Spektakle łączy ta sama konwencja. Zarówno pierwsza, jak i druga część, zderza matczyne oczekiwania z rzeczywistością i ostatecznie okazuje się, że wyobrażenie o macierzyństwie nie do końca ma odbicie w rzeczywistości – jest o wiele trudniejsze.

 

Zobacz też: Żałuję, że zostałam matką
 

Czy twoje doświadczenie jako mamy pomogły ci we wcieleniu się w rolę?

Tak, zdecydowanie moje doświadczenie mi pomogło. Mam córkę Marysię, więc zdaję sobie sprawę z tego, że rzeczywistość jest zupełnie inna, niż wyobrażenia pojawiające się przed ciążą.

Skąd zatem nazwa „Na jednym wózku”?

Odpowiedź jest dość prosta. Po „NIEprzykładnej mamie” często przychodziły do mnie kobiety, mówiąc „Kasia, u mnie jest zupełnie tak samo!”. Z czasem okazało się, że społeczeństwo ma ogromne wymagania co do mam – czuć potworną presję, więc wszystkie „jedziemy na jednym wózku”. Co więcej – trzeba o tym mówić, ponieważ robienie z „nieidealnego macierzyństwa” tematu tabu, sprawia, że każda kobieta myśli, że jest w tym sama, sądzi, że to coś złego, że czasem nie ma siły, że się denerwuje czy ma potrzebę przebywania bez dziecka. A to jest zupełnie normalne i każda z mam miewa słabsze momenty. Niestety, istnieje pewien narzucony obraz tego, jak się zachowywać. Czasopisma, seriale, portale internetowe, social media, które przedstawiają tylko idealne strony macierzyństwa wprowadzają nas w błąd. Jak wkurzasz się na dziecko, to z tobą musi coś być nie tak. A to nie jest prawda.
Gdy sama zaczęłam doświadczać macierzyństwa, uznałam, że trzeba o tym rozmawiać. Każda mama sądzi, że tylko ona ma tak „przewalone w domu” i boi się mówić o tym na głos, ponieważ przeraża ją negatywna ocena społeczeństwa.

Czy macierzyństwo można uznać za pracę?

Macierzyństwo to trudna robota i o tym się nie mówi. To jest wysiłek, kolejne zadania. Często słyszałam teksty „Jaka praca! Przecież to się robi z miłości”. Owszem, z miłości, ale to nie zmienia faktu, że wychowanie dziecka jest wyzwaniem wymagającym dyspozycji całą dobę.
Pamiętam jak po urodzeniu Marysi – i mówię to totalnie poważnie – uciekłam do Tesco i czytałam gazetę w alejce, żeby mieć 10 minut tylko dla siebie. Stałam w tym Tesco i płakałam czytając artykuł o matkach przemęczonych, utyranych, które po prostu są wykończone życiem. O takim macierzyństwie już się nie rozmawia.

Jakie są najbardziej podstawowe tabu macierzyńskie, o których nie przeczytamy w gazetach albo nie zobaczymy na serialach?

kobieta pozująca do zdjęcia ze złotym ananasem w koszulce z napisem nieprzykładna mama

„Na jednym wózku” zobaczysz 12 i 19 czerwca w Krakowie / fot. Chaberek Photography

Chyba warto zacząć od stanu zdrowia po porodzie – mówi się, że kobieta po tym, jak zobaczy swoje dziecko to zapomina o bólu… Cóż! Ja nie zapomniałam.
Nikt nie napisze o tym, że po wielogodzinnym porodzie obsuwa się miednica, trudno utrzymać mocz, ciało już nie jest takie jędrne, a hemoroidy nie dają usiedzieć na krześle. To jest standard, a przed porodem nie miałam o tym pojęcia.
Gdy mówimy już o tabu związanym stricte z dzieckiem, nasuwa mi się depresja poporodowa – też rzadko o niej słyszymy. Mnie na szczęście to ominęło, ale pamiętam moment, gdy miałam potwornie dość tego, że moje dziecko krzyczy. Pierwsze trzy miesiące są najtrudniejsze – wieczne kolki i płacz. Dzieci się po prostu drą, matka nie wie o co chodzi i często jest na skraju wytrzymania, ale nikomu o tym nie powie, bo wykreowana przez media „mama idealna” nie ma prawa do chwili słabości.
Zatem kolejną rzeczą, o której się nie mówi, jest to że mama krzyczy – a przecież to robi, gdy targają nią silne emocje i czuje się bezsilna. Tak samo nie mówi się, że może mieć dość przebywania z dzieckiem. Matka ma prawo do posiadania czasu dla siebie, potrzebuje odpoczynku i tego ludzie też nie rozumieją „bo jak DOBRA matka może uciekać od dziecka”, ale nikt nie bierze pod uwagę trudu, z jakim zmaga się na co dzień.
Brakuje też rzetelnego kursu, który przygotowuje do macierzyństwa. Sama pamiętam, jak posługiwałam się jakimś „poradnikiem”. Moja mama mieszkała daleko i musiałam sobie radzić, ale z perspektywy czasu muszę to powiedzieć wprost – czytałam bzdury, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Teraz wyrzuciłabym to za okno, bo rady typu „nie reaguj, odejdź” są absurdalne.

 

Może zainteresuje cię też: Tatiana Okupnik złamała tabu. O jakich krępujących problemach odważyła się powiedzieć?

Jak walczyć z macierzyńskim tabu?

Musimy przestać wstydzić się o tym rozmawiać. Dlatego robię swoje spektakle, one bardzo w tym pomagają. Nie możemy oceniać i krytykować innych matek. One są wystarczająco cenzurowane i pod stałą obserwacją – w domu, przedszkolu czy na placu zabaw. Są cały czas „rozliczane” z bycia mamą . Niestety, czasem matka dla matki jest wilkiem, rzucającym tysiącem własnych rad, a które nie zawsze są na miejscu.

Mówisz o sobie, że jesteś „samodzielną mamą”, chociaż terminologia, która się przyjęła brzmi „samotna matka”. Dlaczego?

Po prostu nie czuję się samotna, a taki termin kojarzy mi się smutno i szufladkująco. Trochę sugeruje, że kobieta nie będzie samotna tylko z mężczyzną, co nie jest prawdą i brzmi dramatycznie. Ja mam dziecko, nie czuję jakbym była sama. Dlaczego zatem samodzielna? Bo sama daje sobie radę, choć bywa trudno.

Kamila Struzik

Zobacz stand-up na żywo! Terminy najbliższych spektakli w Krakowie

✅  12 czerwca o 19:00 w Krakowskim Forum Kultury w ramach projektu Scena Monodramu
✅  19 czerwca o 20:00 w Scenie Supernova w podczas Nocy Teatrów 

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ