W krakowskim Teatrze Bagatela 15 kwietnia będzie miała miejsce premiera „Policji. Nocy zatracenia” w reżyserii Andrzeja Saramonowicza. Saramonowicz, którego „Testosteron” w reżyserii Piotra Urbaniaka, jest grany w Bagateli z ogromnym powodzeniem od 18 lat, przyjechał do Krakowa, by spełnić się w podwójnej roli: dramaturga i reżysera. Autor napisał jednoaktówkę pt. „Noc zatracenia”, która stanowi dopełnienie Mrożkowej również jednoaktowej „Policji”. I właśnie te dwa teksty są bazą jego pracy reżyserskiej
„Policja – dramat ze sfer żandarmeryjnych” debiutancka (1958 r) jednoaktówka Sławomira Mrożka, dzisiaj brzmi nader aktualnie, by nie napisać złowieszczo aktualnie. „Noc zatracenia dramat ze sfer politycznych”, zrodzona z obserwacji rządów dobrej zmiany, jest o prawie 60 lat późniejszą sztuką. Kasandrycznie złowieszczy tekst oparty na , a jakże: grotesce wydaje się być logiczną, choć ponurą w ostatecznej wymowie, kontynuacją „Policji”.
Mrożkową arcypolicyjność komunistycznego państwa, Saramonowicz uzupełnia portretem arcynarodowościowego kraju. W tej – mimo wagi tematu – podobnie jak u Mrożka; szalenie dowcipnej, groteskowej i napisanej w kapitalnie wystylizowanym języku, sztuce odnajdujemy niepokojący portret państwa położonego nad rzeką Wisłą.
O potrzebie i pomyśle wystawienia tych dwóch jednoaktówek reżyser mówi w ten sposób:
O wystawieniu „Policji” zacząłem myśleć na początku rządów tzw. dobrej zmiany. Sławomir Mrożek – z jego genialnym konceptem konsekwentnego domyślenia realności do absurdu – wydał mi się wówczas zadziwiająco trafnym prorokiem nowopowstałej rzeczywistości, a sztuka sprzed 60 lat niemal idealnym komentarzem do nonsensów osobliwej quasi-rewolucji społeczno-politycznej z 2015 roku. Quasi-rewolucji, dla której fundamentem – rzekomo racjonalnym! – stała się wizja Polski i świata, wykreowana w umyśle człowieka już ćwierć wieku wcześniej deklarującego, iż pragnie zostać emerytowanym zbawcą narodu.
Jednocześnie zrodził mi się w głowie pomysł, by nawiązać z „Policją” twórczy dialog i zestawić ją z tekstem współczesnym, który również – na drodze logicznej destrukcji nielogicznej konstrukcji – redukowałby rzeczywistość do absurdu, przywracając tym samym należytą rangę zdrowemu rozsądkowi. By to było możliwe, należało sztukę Mrożka uważnie przeanalizować i odnaleźć w niej rdzeń autorskiej myśli.
Ogromnym atutem Andrzeja Saramonowicza jako pisarza/dramaturga/ scenarzysty jest jego wrażliwość na rzeczywistość. Śledząc jego dorobek pisarski, ale także i to, jak aktywnie i celnie komentuje w mediach społecznościowych otaczającą rzeczywistość, wydaje się, że wewnętrzno-zewnętrzny radar Saramonowicza jest bardzo czuły. Zgrabnie i udanie podejmuje tematy, które uwierają lub dominują w danym momencie naszej historii. Tak było np. z „Testosteronem”, który opowiada o kondycji (jej braku) męskiego świata. Tak jest w „Nocy zatracenia”, która dotkliwie analizuje i pointuje praprzyczyny – jakby to nie zabrzmiało – kondycji polskiego państwa.
„Policja. Noc zatracenia” autorzy: Sławomir Mrozek. Andrzej Saramonowicz, reż. A. Saramonowicz,
scenografia/kostiumy/projekcje: Aleksander Janicki, muzyka: Maria Anna Janicka-Kordasz, reżyseria świateł: Marek Oleniacz, choreografia: Kaja Walden, asystent reżysera: Monika Handzlik
Występują: Kaja Walden, Michał Kościuk, Adam Szarek, Patryk Szwichtenberg, Marcel Wiercichowski