Monika Kosieniak: Sekret pachnącego życia

Założycielka firmy kosmetyków naturalnych. Z wykształcenia ekonomistka, z pasji energiczna i ciekawa świata kobieta. Nawet podczas podróży układa nowo poznane zapachy w kombinacje wykorzystywane do kolejnych produkcji. Co sprawia, że mimo wielu doznań jest w stanie odnaleźć wewnętrzny spokój?

Ewa Gruszka: Komu poleciłaby pani kosmetyki produkowane przez swoją firmę?

Monika Kosieniak: Kosmetyki naturalne są dla wszystkich, ale trzeba zwracać uwagę na czynniki alergiczne. Moja skóra nie lubi delikatnego aloesu, niektórych uczula łagodzący rumianek. To, że produkt jest w 100 proc. naturalny, nie oznacza, że dla każdego będzie bezpieczny.

Ulubiony zabieg pielęgnacyjny?

Monika Kosieniak / fot. archiwum prywatne

Masaże. Korzystam z nich od lat, minimum 2 razy w tygodniu. W lutym wyjeżdżam do Indii, gdzie nauczę się przygotowywać, macerować olejki z ajurwedy. Ostatnio byłam w Indonezji i zwiedzałam spa, właśnie pod kątem masażu. Dlatego też tak wiele kosmetyków Secret Soap jest przeznaczonych do tego zabiegu, np. masła na bazie shea, olejki czy świece.

Czerpie pani inspirację z podróży?

Pracuję po to, żeby mieć na nie pieniądze. I chociaż do tej pory udało mi się już sporo zwiedzić, moim marzeniem jest zjeździć cały świat, poznając ludzi i ich kultury. Podróżując, bywam na plantacjach surowców, które później wykorzystujemy do produkcji kosmetyków, zwiedzam inne fabryki, manufaktury. W Indonezji na przykład wyglądają one zupełnie inaczej niż w Europie, są inne składniki, warunki produkcji.

Jeździ pani sama, czy z pracownikami?

Sama. Z pracownikami jeżdżę głównie na międzynarodowe targi kosmetyczne, za rok mamy w planach Dubaj i Hong Kong.

Co powoduje błysk w oku?

Monika Kosieniak: Podróże mnie niesamowicie doładowują. Kosmetyki od zawsze były moją pasją – w końcu jest to biznes rodzinny i od dziecka miałam z nimi styczność.

Właśnie przez to, że dużo pracuję, muszę wyjeżdżać. Spotkania z ludźmi i poznawanie nowych zakątków świata, dają mi dużo energii.

Nowy Rok, nowe wyznania…

Otwieramy drugi obok małopolskiego oddział produkcyjny. Tym razem na podkarpaciu, ponieważ tam jest Wyższa Szkoła Zielarstwa, z którą chcielibyśmy podjąć współpracę. W Beskidzie Niżnym są fantastyczne warunki do wzrostu ziół!

Największe marzenie – związane z pracą, czy bardziej osobiste?

Nawet na wakacjach nie jestem w stanie odciąć się od pracy, po prostu ją kocham, nie męczy mnie. Moim największym marzeniem jest rozwijać siebie jako człowieka oraz firmę jako zgrany zespół. Chciałabym też stworzyć wyjątkowe SPA i otwartą na ludzi fabrykę, w której mogliby się szkolić, tworzyć własne kosmetyki.

Jest pani absolwentką ekonomii na UEK-u, jeśli nie branża kosmetyczna, to…?

Prawo. Przez ostatnie trzy lata życie podarowało mi doświadczenia, które wymagały ciągłego studiowania tej dziedziny. Oprócz codziennej pracy w firmie, poświęcałam tyle czasu tematom prawniczym, że w końcu zaczęłam się nimi interesować. Co jeszcze? Mogłabym być podróżniczką! Lubię też kontakt z ludźmi i handel – znajomi śmieją się, że potrafię sprzedać wszystko.

Ile jest prawdy na opakowaniach drogeryjnych kosmetyków?

Składniki aktywne są drogie i to one tworzą cenę produktu. Żeby działały, trzeba użyć ich odpowiedniej ilości – w kosmetykach masowych jest ona znikoma, a producent i tak może podać składnik na opakowaniu. Siła marketingu.

Szklanka do połowy pełna, czy do połowy pusta?

Pełna, jestem optymistką. Staram się robić wszystko, co sprawia mi przyjemność. Życie czasami przynosi nam to, czego wolelibyśmy uniknąć, ale z każdej lekcji wyciągam naukę, która pomaga mi w przyszłości.

Plan na 14 lutego?

Dobra restauracja z moją Walentynką.

Ewa Gruszka