Monika Jurczyk Osa:Im gorzej się czuję, tym wyższe zakładam obcasy!
Nie jest łatwo pisać cykliczne felietony. Pisać tak, żeby się nie powtarzać, nie zanudzać, nie mądrzyć.
Nie jest łatwo pisać cykliczne felietony. Pisać tak, żeby się nie powtarzać, nie zanudzać, nie mądrzyć.
Chociaż może nie jest trudno? Tematów okołomodowych jest przecież mnóstwo. Weźmy np. mój dzień. Zabiegany (wszak książkę właśnie wydałam i megadumna promuję ją, gdzie się da), w rozjazdach, bo piszę z pociągu. Z wielką walizką, ponieważ wiozę stylizacje dla trzech klientek. I na obcasach, bo w torbie zabrakło miejsca na moje buty (pięć par dla innych kobiet to wystarczająco duże obciążenie). Przez obcasy cierpię więc podwójnie, bo przecież dźwiganie obcasów też łatwe nie jest. Już samo dojście do pociągu okazało się wyzwaniem. Wtaszczenie walizki do przedziału – kolejnym (nienawidzę, jak obcas wpadnie mi w kratkę w schodku wagonu, bo zawsze mam wizję, że zostaje tam na zawsze). A walizka upakowana po brzegi butami, oczywiście na obcasach. Ciężka. O ironio! Żadnych, powtarzam: żadnych płaskich butów w perspektywie 48 godzin. A w głowie pytanie… dlaczego ja to znowu zrobiłam?
Na pewno znacie odpowiedź. Nic, ale to dosłownie nic nie robi takiego wrażenia jak obcasy. Samo ich stukanie o chodnik podnosi mężczyznom ciśnienie, a nam poziom pewności siebie. Każda, dosłownie każda spódnica wygląda lepiej z obcasami. I każda, absolutnie każda noga w szpilkach jest kobieca i seksowna. A takiego poczucia potrzebujemy, szczególnie kiedy dzień szykuje się ciężki, kiedy nastrój nie taki i w ogóle wszystko jest bez sensu. „Im gorzej się czuję, tym wyższe zakładam obcasy”, głosi jedna z modowych maksym, i coś w tym jest. Wysoka szpilka nie pozwala się garbić, a zachwycone spojrzenia sprawiają, że mocniej się prostujemy, chcąc zaprezentować jeszcze lepiej.
Argumenty przeciw też są powszechnie znane. Doświadczam ich dziś boleśnie. Jednym z nich jest moje pulsujące niebezpiecznie podbicie, ściśnięte i wygięte (ale jakże efektowne). I to, że wyjątkowo ślisko było dziś na peronie. I że trudno złapać równowagę, znosząc coś ciężkiego ze schodów. A pod koniec dnia po prostu trudno przeżyć, bo nogi są zmęczone, chociaż wiem z doświadczenia, że chodzenie na obcasach to kwestia przyzwyczajenia. I że zdarzają się wygodne. Może moje też takie będą? Może po prostu przesadzam? Poza tym całodzienne chodzenie w płaskich butach też daje się kręgosłupowi we znaki (piękna racjonalizacja, prawda?).
Rozglądam się po przedziale. Jednak tylko ja byłam na tyle szalona, żeby wybrać się w podróż na 10 centymetrach. Ale może dam radę? Mimo walizki, kilku spotkań z rzędu i innych stresujących obowiązków. W końcu mam nogi do nieba, nikt mi nie podskoczy…
Monika Jurczyk (OSA)
free porn 21 grudnia, 2012
Hello everyone, it’s my first visit at this site, and article is actually fruitful for me, keep up posting these types of articles or reviews.
http://asuntoturkista.net/kiinteistot-antalya 22 grudnia, 2012
Very good website you have here but I was wanting to know if
you knew of any user discussion forums that cover
the same topics talked about in this article?
I’d really love to be a part of group where I can get suggestions from other knowledgeable individuals that share the same interest. If you have any suggestions, please let me know. Thank you!
free porn tube 28 grudnia, 2012
I blog often and I seriously appreciate your information.
The article has really peaked my interest. I will take a note of your
site and keep checking for new information about once per week.
I subscribed to your Feed too.