Monika Jurczyk OSA: Nie przeprasuj się!
Kto wie, czego ty mogłabyś dokonać, gdybyś przestała prasować?

Kto wie, czego ty mogłabyś dokonać, gdybyś przestała prasować? / fot. Jörg Hofmeier / Unsplash
Moja córka wyciągnęła z szafy wielką bluzę z napisem NIE. Bluzę, która była kiedyś moja, ale tak bardzo jej się spodobała, że szybko zmieniła właścicielkę. Pomachała mi nią przed nosem, następnie rzuciła na fotel i na niej usiadła. Pokręciła się i poskakała. I mówi: „Babcia mi wyprasowała bluzę, a ja uwielbiam pomięte rzeczy”
Mama nieprasującą
Odetchnęłam z ulgą. Dlaczego? Bo jestem mamą nieprasującą. Nie prasuję prawie nigdy. Nie prasowałam ubranek niemowlęcych i nie prasuję nastoletnich. Nie prasuję nawet własnych koszul, bo wychodzę z założenia, że i tak się pogniotą. Dzięki temu mam więcej czasu, chociażby na pisanie. Może to właśnie nieprasowaniu zawdzięczam wydanie mojej kolejnej książki Styl bardzo osobisty?, kto wie? Kto wie, czego ty mogłabyś dokonać, gdybyś przestała prasować? Oczywiście, jeśli prasowanie lubisz i cię relaksuje, to absolutnie tego nie potępiam. Ale jeśli nie lubisz, a z relaksem nie ma nic wspólnego? Dla kogo to robisz zatem? Może za bardzo przejmujesz się tym, co ludzie powiedzą?
Ostatnio pod moim wideo na YouTube jakaś pani napisała:
stylizacje fajne, ale naucz się prasować.
Milutko, prawda? A ja pomyślałam sobie, że wystylizowanie i nagranie tego filmiku zajęło nam 3 dni. Gdyby dodać do tego jeszcze prasowanie wszystkich rzeczy, to byłoby jeszcze więcej. Nie mam ochoty marnować na to czasu. I tak, jak moja córka, nie lubię wyprasowanych na sztywno ubrań. Mój partner mówi, że w uprasowanych koszulach czuje się jak w szkółce niedzielnej. Więc wszyscy jesteśmy wyzwoleni spod tyranii prasowania. Jak to zrobić?
Kto wie, czego ty mogłabyś dokonać, gdybyś przestała prasować?
U mnie to przyszło zupełnie naturalnie. Nie lubię się przepracowywać i obowiązki domowe ograniczam, jak tylko mogę. Nie mam wyrzutów sumienia i z natury nie przejmuję się tym, co inni pomyślą. Wyznaję również zasadę, że inni nie myślą o mnie wcale. Być może poświęcają kilka sekund na szybką ocenę, ale później zapominają o mnie i znowu są centrum własnego wszechświata. Do tego kupuję ubrania, które się nie gniotą lub dobrze wyglądają pogniecione. Opanowałam też do perfekcji sztukę takiego wieszania prania, żeby się prostowało i ściągam je wystarczająco szybko, żeby nie powstały zagniecenia od sznurka czy linki. I lubię składać. To zwykle wystarcza, żeby ubrania wyglądały „wystarczająco dobrze”. Bo „wystarczająco” to często słowo klucz do zadbania o siebie i swój czas. Nie musi dotyczyć prasowania. Zwykle dotyczy ograniczenia perfekcjonizmu.
Monika Jurczyk
Aleksandra Dmowska 24 listopada, 2019
Niebanalny wpis.