Monika Jurczyk (OSA): Co ja sobie myślałam?
Otwierasz album ze zdjęciami (a właściwie to folder w komputerze), patrzysz na płaszcz, który nosiłaś kilka lat temu. „Co ja sobie myślałam?”, pytasz siebie w duchu. Być może myślisz też tak, patrząc na fotki swojego
Otwierasz album ze zdjęciami (a właściwie to folder w komputerze), patrzysz na płaszcz, który nosiłaś kilka lat temu. „Co ja sobie myślałam?”, pytasz siebie w duchu. Być może myślisz też tak, patrząc na fotki swojego byłego faceta lub spotykając „eksa” twarzą w twarz.
Dlaczego go wybrałaś? Bo wtedy wydawał się taki piękny, taki na miejscu. I do tego jeszcze ten nastrój – byłaś we flirtującym, więc wybrałaś niestandardowy kolor, który mógłby być fajnym początkiem rozmowy. I wszyscy dookoła mówili „jest taki piękny”, „sama bym taki chciała”, „będzie ci w nim wygodnie”. Jeśli uległaś wpływom trendów lub sprzedawców czy chwilowemu nastrojowi, to pewnie wspomniany płaszcz dawno już wymieniłaś na nowy.
Albo spodnie. Były jakby stworzone dla ciebie. Pasowały do twojego ówczesnego stylu życia, dodawały pewności siebie, czułaś się w nich jak gwiazda. A teraz? Wasze drogi się rozeszły, bo nie jesteś już hipiską, więc dzwony lądują w koszu. Lub z grzecznego stylu Audrey Hepburn ewoluowałaś w stronę Kate Moss, więc cygaretki już nie bardzo się nadają. I jakoś nudno w starych spodniach w kant. Chyba należy się rozejrzeć za czymś ciekawszym.
Jeśli jesteś szczęściarą, to masz w szafie ponadczasowy trencz. Nie wstydzisz się w nim pokazać na ważnych uroczystościach, ale też stylowo wyglądasz, jedząc hot doga na ulicy. Nie tylko dostosowuje się do sytuacji, ale też jest łaskawy dla twojej figury. Możesz na niego liczyć zawsze. Pospieszy z pomocą, gdy nie masz nastroju na kreatywność i kompletnie „nie masz co na siebie włożyć”, i o(przy)tuli, gdy jest ci chłodno. Ideał wśród płaszczy, proszę pań! W takim można się zakochać!
Ale miłości ostatnio zauważam coraz mniej. Oczywiście miłości do ubrań. Duszą się w szafach moich klientów. Zwinięte w kulki, przemieszane, kilka rzeczy na jednym wieszaku, część leży na dnie. Domyślam się, że tylko dla niewielu brzmi to jak prawdziwy koszmar, ale dla mnie tak, bo świadczy o zatraceniu przyjemności z ubierania się i zakupów. Zmieńcie to jak najprędzej. Tylko wybierajcie uważnie. Dajcie sobie czas. Nie zakochujcie się w byle czym.
Monika Jurczyk (OSA)