Monday, October 7, 2024
Home / POLECAMY  / Modlitwa nie wystarczyła. Mąż przegrał wszystkie jej pieniądze (prawdziwa historia)

Modlitwa nie wystarczyła. Mąż przegrał wszystkie jej pieniądze (prawdziwa historia)

Musiałam zacząć życie od nowa

kobieta liczy pieniądze

Modlitwa nie wystarczyła. Mąż przegrał wszystkie jej pieniądze (prawdziwa historia) / fot. Alexander Grey / Unsplash

Wyszłam za mąż, bo chciałam wyprowadzić się od rodziców. Mój mąż doprowadził nas do ruiny, rozpuścił wszystkie pieniądze i zdradził mnie z używkami. Mama kazała mi się za niego modlić, ale ja wiedziałam, że w tej sytuacji modlitwa nie wystarczy. Straciłam wszystko i musiałam zacząć od zera.

Z dobrej rodziny

Moja rodzina zawsze była oparta o dwa zasadnicze fundamenty: wiarę i pieniądze. Co by się nie działo, któraś z tych dwóch rzeczy utrzymywała nas na powierzchni. Ojciec prowadził firmę budowlaną, a matka była dewotką, nieustannie przypominającą nam, że pieniądze są darem od Boga, który trzeba pielęgnować. Nigdy nie kwestionowałam tego, co mówiła, bo całe moje dzieciństwo obracało się wokół pieniędzy – i oczywiście modlitwy. Ale życie ma dziwny sposób pokazywania, że równowaga to tylko iluzja. Gdy miałam 22 lata, bardzo chciałam wyprowadzić się od rodziców. Niestety, krzywo na to patrzyli, głównie za sprawą mamy, która nie wierzyła, że poradzę sobie sama. Moi rodzice byli przekonani, że czas na wyprowadzkę nadejdzie dopiero wtedy, gdy znajdę sobie męża. No więc zaczęłam szukać, bo nie chciałam robić im przykrości wyprowadzając się sama.

Polecamy:

„Wziął nóż kuchenny z ząbkami i poharatał sobie przedramię” – w relacji z tykającą bombą (prawdziwe historie)

 

Seks? Po ślubie

Poznałam Krzysztofa gdy miałam 24 lata. Przystojny, pełen charyzmy, no i do tego księgowy – co dla mojej matki było błogosławieństwem. “Księgowy? Będzie umiał zarządzać finansami!” – mówiła, jakby mój chłopak był świętym patronem rachunkowości.

Nasza relacja rozwijała się bardzo szybko, pierwszy raz poznałam kogoś, kto wydawał się idealnym kandydatem na życiowego partnera. Krzysztof miał własny biznes, był inteligentny i oczytany, a co najważniejsze – nie przeszkadzała mu pobożność mojej rodziny. Wcześniej, wielu mężczyzn odrzucało mnie przez aspekt religii.

Wiedzieli od początku, że nie mam zamiaru uprawiać seksu przed ślubem i to była dla nich przesada. Krzysztof rozumiał mnie i miałam poczucie, że nigdzie mu się nie śpieszy. Wzięliśmy ślub niecały rok później. Uroczystość odbyła się w wielkiej katedrze. Matka zadbała o to, żeby każdy element uroczystości przypominał o naszej „pobożności”. Ksiądz wygłosił kazanie o wierności, a ja patrzyłam na Krzysztofa z pewnością, że to właśnie z nim spędzę resztę życia. Ale nie minęło dużo czasu, zanim fundamenty, na których miałam to życie budować, zaczęły się kruszyć.

Pierwsze schody

Mimo wspaniałego początku, w miarę gdy mijały pierwsze miesiące naszego małżeństwa, ja zaczynałam mieć przewlekłe poczucie, że coś jest nie tak. Pozornie nie działo się nic dziwnego, Krzysztof pracował, wracał do domu, spędzał ze mną czas, uprawialiśmy seks – aktywności małżeńskie w normie. Ale jego myśli wydawały się wiecznie skupione na czymś innym. Wiedziałam, że ma dużo pracy, bo wszystkie moje finanse wylądowały w jego rękach, a on pracował nad pomnożeniem ich, w czasie gdy ja opiekowałam się domem.

Ale z czasem, zaczął coraz mocniej unikać rozmów na temat pieniędzy – szczególnie moich. To zaczęło mnie niepokoić. Wszystkie moje fundusze były w jego rękach, a on dawał mi do nich coraz mniejszy dostęp.

W końcu nadszedł weekend, podczas którego miałam wybrać się z koleżankami za miasto, do domku letniskowego. Pamiętam, że tego dnia byłam wkurzona na Krzysztofa, bo obiecał zostawić mi gotówkę na wyjazd. Nie dość że tego nie zrobił, to jeszcze wyszedł z domu z samego rana, żeby uniknąć konfrontacji. Byłam już spakowana i gotowa na weekend w babskim gronie, gdy zadzwoniła do mnie koleżanka z prośbą, żebyśmy przełożyły wypad na inny tydzień. Zgodziłam się bez wahania – tak czy siak nie miałam pieniędzy na przyjemności. Tego wieczoru, Krzysztof wrócił do domu późno. Pijany, śmierdzący, słaniający się na nogach. Nie spodziewał się, że mnie tam zastanie. Wtedy mój niepokój zamienił się w strach. Próbowałam dowiedzieć się, czy coś się stało, ale każde moje pytanie kończyło się awanturą, po której Krzysztof udawał, że wszystko jest w najlepszym porządku.

Zobacz także:

„Z każdą spotykał się tylko raz, spał z nią i wracał do mnie”

Wrak, który tonie

Prawda ma to do siebie, że w końcu wychodzi na jaw. Tak też było z moim mężem. Pewnego dnia, zadzwonił do mnie telefon, z prośbą o przekazanie informacji na temat miejsca pobytu mojego męża. Okazało się, że Krzysztof ma długi. Ogromne długi.

Wszystkie moje oszczędności, którymi miał zarządzać, przepuścił na używki i grę na giełdzie A teraz, do naszego wspólnego domu, miał wpaść komornik. Później okazało się, że pieniądze nie są jedynym problemem. Mój mąż, w pogoni za sukcesem, uzależnił się od giełdy jak od hazardu.

A żeby móc grać dłużej i „bardziej efektywnie”, brał narkotyki, które (jego zdaniem) pozwalały mu wyostrzyć umysł. Mój mąż, którego miałam za opokę, w rzeczywistości był tonącym wrakiem. Najgorsze było to, że ja czułam, że tonę razem z nim i nie wiedziałam jak się z tego wykręcić. Wyprowadziłam się do rodziców. Krzysztof próbował mnie przekonać, że możemy naprawić nasze małżeństwo. Obiecywał, że przestanie grać, że pójdzie na odwyk. Pierwszy raz, gdy to obiecał, naprawdę chciałam spróbować. Ale kilka dni później, gdy bez zapowiedzi wpadłam do „naszego” domu, znów zastałam go nietrzeźwego. Znów był agresywny, nie widziałam w nim nic z człowieka, którego poślubiłam. Zaczęłam rozumieć, że nie będzie szczęśliwego happy endu.

Módl się więcej, córcia

Gdy dowiedziałam się o sekrecie mojego męża, od razu sięgnęłam po pomoc rodziny. Spodziewałam się wsparcia, współczucia, może trochę litości. Zamiast tego, gdy moja matka dowiedziała się, że chcę wnieść o rozwód z Krzysztofem, zbeształa mnie. Uznała, że powinnam się za niego modlić, że przysięgałam nie opuścić go w biedzie. W jej oczach, Krzysztof był tylko człowiekiem, który zbłądził i modlitwa mogła go uratować.

Ale ja nie chciałam go ratować, ten człowiek okłamywał mnie przez cały ten czas, dodatkowo tracąc wszystkie moje pieniądze. Znów byłam małą, bezbronną dziewczynką, skazaną na łaskę rodziców. Ojciec chciał pomóc, spłacić długi Krzysztofa. Ale ja wiedziałam, że to nie pomoże naszemu małżeństwu.

Moja matka wpadła w histerię, gdy jej o tym powiedziałam. “Rozwód? Jak możesz? Przysięgałaś przed Bogiem!” Ale nie przysięgałam, że będę trwać przy kimś, kto mnie niszczy. Ojciec milczał, jakby rozumiał, że muszę to zrobić. To zabawne, ale jego milczenie w tamtym czasie było dla mnie najlepszą formą wsparcia. Rozwód przebiegł szybko. Krzysztof zniknął z mojego życia tak nagle, jak się w nim pojawił. Matka nigdy nie zaakceptowała mojego wyboru, twierdząc, że złamałam przykazania. Ojciec? On po prostu udawał, że Krzysztof nigdy nie istniał. Zrozumiałam, że miłość to nie tylko lojalność – to także umiejętność stawiania granic. A religia może dać wiarę, ale nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania. Czasem trzeba po prostu wstać i odejść, zanim modlitwa i pieniądze zawiodą na całej linii.

Nie przegap:

Związek z narcyzem. Byłam taka szczęśliwa! (prawdziwe historie)

Na co dzień pasjonatka krakowskiego środowiska muzycznego, wokalistka i producentka. Dziennikarstwo ma we krwi, a jak zwykła mawiać, z genami nie wygrasz.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ