Monday, February 17, 2025
Home / Akcje Miasta Kobiet  / 21 lekcji z Mocnych rozmów  / 8. Czas przeszły i teraźniejszy w narracji (21 lekcji z „Mocnych rozmów”)

8. Czas przeszły i teraźniejszy w narracji (21 lekcji z „Mocnych rozmów”)

Jakie znaczenie ma w narracji czas przeszły i teraźniejszy?

21 lekcji portal dla kobiet

Czas przeszły i teraźniejszy w narracji

W czasie przeszłym relacjonujemy zdarzenia, w czasie teraźniejszym wrzucamy czytelnika w środek akcji. Ten pierwszy jest w literaturze dominujący, a w odbiorze neutralny, niemal przezroczysty, ale to tym drugim w wywiadzie z Olą Budzyńską w „Mocnych rozmowach” zbudowałam emocjonalny koktajl

Wierzę, że słowa kształtują rzeczywistość, dlatego piszę w sposób świadomy i lubię uczyć jak dobrze pisać. Zapraszam was dziś na lekcję literacką, inspirowaną „Mocnymi rozmowami”.

Lekcja nr 8. Czas przeszły i teraźniejszy w narracji

Zacznę od dwóch ekspresowych definicji.
Kiedy mówię o narracji, mam na myśli językowy sposób przedstawiania zdarzeń. A kiedy mówię o czasie przeszłym i teraźniejszym w narracji, mam na myśli różne formy gramatyczne czasowników.
Mówię teraz do was – „mówię” to czasownik w czasie teraźniejszym
A tak naprawdę ten film nagrywałam dla was wczoraj. „Nagrywałam” jest w czasie przeszłym.

Czas przeszły w narracji

Jeśli sięgnięcie po pierwszą z brzegu książkę w waszej bibliotece, przekonacie się, że wydarzenia w niej są przedstawione w czasie przeszłym. Że narrator relacjonuje to, co się wydarzyło, że opowiada przebieg zdarzeń i niezależnie od tego czy wystąpiły one tysiąc, sto lat temu, wczoraj czy przed sekundą, są opowiedziane czasownikami w czasie przeszłym.

Jest to intuicyjny czas narracji. Wzięty jeszcze z przedksiążkowej tradycji snucia opowieści. Taka narrację nazywa się opowiadaniem relacjonującym i dominuje w literaturze pięknej. Nie liczyłam tego, ale obstawiam, że 99,9% książek jest prowadzona w czasie przeszłym.
Jesteśmy do niego, jako słuchacze, jako czytelnicy, przyzwyczajeni.

Czas teraźniejszy w narracji

Narracja prowadzona w czasie teraźniejszym (która nazywa się opowiadaniem scenicznym i jest bezpośrednim unaocznieniem akcji) jest obca naszym przyzwyczajeniom. Ta pierwsza (w czasie przeszłym) jest przezroczysta, niezauważalna, ta druga (w czasie teraźniejszym), gdy bierzemy do ręki książkę, uderza nas od razu, wymaga oswojenia się z nią (co następuje na ogół po pierwszych kilku, kilkunastu stronach czytania). Zarazem, zauważyłam, że staje się coraz popularniejsza. Występuje np. w książkach Łukasza Orbitowskiego (co najmniej w dwóch: „Exodus” i „Inne dusze”). W „Innych duszach” mimo iż akcja książki dzieje się w przeszłości, w latach 90-tych, nie czytamy, że „Jędrek siedział przy stole”, ale że „Jędrek siedzi przy stole naprzeciwko ojca. Trzyma dłonie na kolanach i patrzy w telewizor wyświetlający Prawników z miasta aniołów. Nad nimi wisi lawendowa Matka Boska z bezbronnym wężem zaplątanym w stopy.”

Świetnie operuje czasami Zeruya Shalev w książce „Ból”. Robi to tak dobrze i tak ma te czasy dopasowane do tego, o czym w danym momencie opowiada, że gdybym nie była na to wyczulona, w ogóle bym tego nie zauważyła.

Czas w wywiadach

Jak się to ma do „Mocnych rozmów?” Moja książka nie jest powieścią, ale zbiorem wywiadów, więc czasy teraźniejszy i przeszły przeplatają się płynnie, w zależności od tego, o czym bohaterowie opowiadają. Kiedy mówią o swoich wartościach, zasadach, przemyśleniach, aktualnych projektach, używają czasu teraźniejszego. Kiedy opowiadają o tym, co ich doprowadziło do miejsca, w którym są, dominuje czas przeszły. Czas narracyjny jest przezroczysty, ale przecież nie mówiłabym w tej lekcji o czasie w narracji, gdyby nie miał on znaczenia.
W wywiadzie z Olą Budzyńska, Panią Swojego czasu, pojawia się duży fragment, w którym bardzo celowo i świadomie wprowadzam nagle narrację w czasie teraźniejszym i kontynuuję ją konsekwentnie przez 3 strony, po to, by spotęgować emocje i podkreślić wagę tego fragmentu. Czas w narracji staje się świadomym elementem kształtowania emocji czytelnika.

3 funkcje czasu teraźniejszego w narracji

W odniesieniu do fragmentu, który zaraz wam przedstawię, wprowadzenie czasu teraźniejszego spełnia 3 funkcje:
1. Jest mocnym sygnałem przeskoczenia do zupełnie innego wątku, całkowicie odmiennego od tego, co działo się wcześniej
2. Jest sposobem nadania ważności, rangi (poprzez unaocznienia akcji) temu, co jest opowiadane,
3. Jest sposobem na kształtowanie emocji poprzez wrzucenie czytelnika w sam środek dziania się.

Stopklatka w narracji

Teraźniejszość narracji dotyczy wątku związanego z synem Oli, który jest chory na cukrzycę typu I. Zależało mi na bardzo wyraźnym oddzieleniu tego tematu od poprzednich. Jedocześnie na podkreśleniu jego rangi, bo zdiagnozowanie choroby ma ścisły związek z początkiem Pani Swojego Czasu.

Mówię do Oli w pewnym momencie: „Cofnijmy się o 5 lat”. I Ola zaczyna:

Sytuacja wygląda tak: jestem trenerką umiejętności miękkich w jednej z największych firm szkoleniowych, bardzo prestiżowej, zarabiam dobre pieniądze, szkolę osoby na wysokich stanowiskach, jeżdżę po całej Polsce, bardzo dużo pracuję. Robię to już siódmy rok,

Opowiada w czasie teraźniejszym coś, co działo się 5 lat temu. Wprowadzając tę opowieść frazą: „Sytuacja wygląda tak” przenosi nas do tamtego momentu, tak jakby zrobiła stopklatkę i przywołała całą swoją ówczesną sytuację zawodową i życiową. Kontynuuje potem tę opowieść, by przywołać, jak jest przemęczona, sfrustrowana, jak dociera do niej, że nie jest w stanie przekroczyć pewnego pułapu zarobków tylko dlatego, że jest kobietą.

Unaocznianie wydarzeń

Pozostając w konwencji czasu teraźniejszego mówię: „I wtedy u syna zostaje zdiagnozowana cukrzyca”. A Ola nadal opowiada czasownikami teraźniejszymi tak, jakby przeniosła się pięć lat wstecz:

W lipcu jedziemy na wakacje, Jasiek zaczyna bardzo dużo pić, bardzo dużo sikać, zaczyna go boleć brzuch, nie wiemy, co się dzieje, i wtedy w internecie znajdujemy zalecenie, żeby zmierzyć poziom glukozy we krwi. Koleżanka, która jest pediatrą, potwierdza. Wyniki sprawdzamy w internecie, o godzinie dwudziestej trzeciej, i tam jest na czerwono, że podejrzenie cukrzycy i żeby skontaktować się z lekarzem. Dzwonimy jeszcze raz do koleżanki, która radzi, żeby nie czekać na lekarza do następnego dnia, bo to chyba była niedziela, tylko jechać od razu do Prokocimia na izbę przyjęć.

Jaś miał wtedy pięć lat, Franek dwa i pół roku, zdarzały się różne sytuacje, jak to z dziećmi, typu przytrzaśnięty palec, po których lądowaliśmy na SOR-ze, wiedzieliśmy więc, jak wygląda sytuacja, szczególnie w Prokocimiu. W normalnych szpitalach dzieci mają pierwszeństwo, natomiast tam wszyscy pacjenci są dziećmi. Przewidując, że będziemy siedzieć godzinami w poczekalni, pakuję zabawki, książeczki, żeby tego pięciolatka czymś zabawić, dzwonię do teściowej, żeby została z Frankiem, i z mężem jedziemy. Na miejscu cała armia dzieci, w każdym wieku, wszystkie płaczą, wszystkie nieszczęśliwe, wszystkie chore, i myślę sobie: no to ładnie, będziemy tu czekać do rana.

Po kolejnym moim pytaniu o to, kiedy poczuła, że sytuacja jest poważna, Ola nadal pozostaje w czasie teraźniejszym:

Idziemy z wynikami do pani na recepcji i mówię do niej takim tonem jeszcze przepraszającym, że nie wiem w sumie, czy dobrze robię, że tutaj przyjeżdżam, nie chcę pani zawracać głowy, ale koleżanka jest pediatrą i powiedziała, żeby się zgłosić. A ona bierze ode mnie wyniki, podnosi słuchawkę, coś tam mówi, od razu przyjeżdża wózek inwalidzki, każą na niego wsadzić Jaśka i omijamy całą tę kolejkę chorych dzieci.

I dopiero tutaj słowem „Pamiętam”, bohaterka powraca do czasu przeszłego i dalszą opowieść już toczy relacjonująco:

Pamiętam jedną mamę, jak stała z maleńkim dzieckiem, wyglądało na tygodniowe zaledwie, dopiero co urodzone. Wtedy się przeraziłam. Żeby było jasne: nie miałam zielonego pojęcia, czym jest ta choroba, jak zobaczyłam wynik „cukrzyca”, nic mi to nie powiedziało. Dopiero jak nam kazali ominąć całą kolejkę, nawet to maleńkie dziecko, zrozumiałam, że sprawa jest poważna.

Ola i Aneta portal dla kobiet

Świadomymi zabiegami językowymi można kształtować emocje czytelnika / fot. Barbara Bogacka

Świadomość i konsekwencja w pisaniu

Po co to wszystko? Właśnie w celu unaocznienia, podkreślenia wagi tego zdarzenia, pobudzenia waszej wyobraźni – ta pakująca się Ola, te dzieci w szpitalu, to ominięcie całej kolejki… Jesteście tam razem z nami, w samym środku w tej opowieści, czujecie emocje, niepewność.

Ola Budzyńska bardzo mi pomogła w skonstruowaniu językowym tej opowieści, bo to ona sama wskoczyła w czas teraźniejszy, co notabene jest sygnałem, że dla niej ta opowieść jest ciągle bardzo żywa. A ja się tego czasu uchwyciłam, i jedynie w trakcie pracy nad tekstem zadbałam o to, aby w momentach, kiedy były przeskoki w narrację przeszłą, zmieniać formę gramatyczną czasowników przeszłych na teraźniejszą, aby zachować konsekwencję. Bo konsekwencja jest podstawową zasadą pisania

Całą tę opowieść znajdziecie w „Mocnych rozmowach”. Jedna z recenzentek powiedziała mi, że chociaż znała historię choroby syna Oli, to czytając ten wątek w wywiadzie, płakała. I myślę, że sposób przedstawienia tematu bardzo pomógł w wyzwoleniu tego typu emocji u czytelniczek.

 

Będę się z Wami dzieliła inspiracjami z „Mocnych rozmów” codziennie przez 21 dni. Lekcje będą dostępne na FB i IG w postaci postaci krótkich, 10-minutowych filmów, filmów, a tutaj, dla tych, co wolą czytać, jako tekst. Na kolejną lekcję zapraszam juto.

Bezpłatne fragmenty wszystkich wywiadów do pobrania tutaj: „Mocne rozmowy

Wszystkie lekcje tutaj: 21 lekcji z Mocnych rozmów

Mocne rozmowy, portal dla kobiet

Dziennikarka i redaktor naczelna „Miasto Kobiet”, które wymyśliła i wprowadziła na rynek w 2004 rok. „Miasto Kobiet” to jej miłość, duma i pasja. Prezeska Fundacji Miasto Kobiet, która wspiera kobiety w odkrywaniu ich potencjału oraz założycielka Klubu Miasta Kobiet – cyklu spotkań dla kobiet z inspirującymi gośćmi.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ