Tuesday, October 8, 2024
Home / Uroda  / Mniej śmieci, więcej życia

Mniej śmieci, więcej życia

O tym, że warto kupować nie rzeczy, a doświadczenia

resztki po jedzeniu: skorupki jaj, ogonki warzyw

Marnujemy co roku 9 mln ton żywności. To średnio 2400 zł na 4-osobową rodzinę rocznie / fot. Fotolia

Gdyby tak nasze kosze na śmieci zaczęły się zmniejszać i zmniejszać, aż w końcu skurczyłyby się do wielkości słoika, na dodatek zapełnianego raz na jakiś czas? Oto ideał zerowasterów – tych, którzy nie chcą marnować i wolą zapełniać życie czymś innym niż nadmiarem rzeczy, i tak w końcu lądujących na śmietniku

Obrastamy w śmieci. Dosłownie i w przenośni. Nasza kultura, zachęcająca do kupowania i mamiąca wizją szczęścia dzięki posiadaniu, ma brzydką drugą stronę: mnóstwo marnowanego jedzenia, stosy elektronicznego złomu, pełne plastiku oceany, umierające zwierzęta, zatrute środowisko. W tym wszystkim my, coraz częściej odczuwający problemy zdrowotne, znerwicowani i niekoniecznie szczęśliwsi wyłącznie dzięki rzeczom. Coraz więcej osób jednak w myśl zasady „bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie” swoim postępowaniem pokazuje, że można żyć inaczej.

Słynny słoik Bei

Jej słoik śmieci, zapełniany raz na rok, zainspirował do zmiany już wiele osób. Bea Johnson w wystąpieniu na konferencji TED (Two adults, two kids, zero waste) opowiada, że wszystko zaczęło się w 2006 roku, gdy po obejrzeniu kilku dokumentów na temat stanu środowiska i zaśmiecenia naszej planety poważnie zmartwiła się o to, jaki świat zostawimy kolejnym pokoleniom. Poczuła się bardzo zmotywowana do zmiany i zadała sobie pytanie, co może zrobić.

Źródło: YouTube/TEDx Talks

Zaczęła od eliminowania śmieci we własnym domu i swoje doświadczenia opisywała na blogu – dziś doradza międzynarodowym firmom i współtworzy profil konsumenta przyszłości. Zanim do tego doszło, metodą prób i błędów oraz nie zawsze udanych eksperymentów doszła do pięciu podstawowych zasad. „Pięć erek” Bei (ang.: refuse, reduce, reuse, recycle, rot) to: odmawiaj, redukuj, używaj ponownie, przetwarzaj, kompostuj. Kierują się nimi coraz liczniejsi na świecie zwolennicy ruchu zero waste.
Należy do nich chociażby Ola, administratorka facebookowej grupy Zero Waste Polska – liczącej już ponad 1,5 tys. członków. Dla samej Oli dużym impulsem do zainteresowania się tematem był los zwierząt i niezgoda na ich cierpienie (znacie słynne zdjęcie martwego albatrosa, któremu plastikowe odpady rozszarpały wnętrzności?). Należąca do grupy Kasia, autorka bloga Ograniczam się, zaczęła od minimalizmu, bo ciążył jej nadmiar rzeczy, i od dążenia do bycia świadomym konsumentem. Kornelia, także opisująca na blogu swoje „odśmiecanie”, pewnego razu na rodzinnej wycieczce przeraziła się koszmarnym zaśmieceniem krajobrazu. One i wiele innych osób (wśród nich specjaliści od środowiska i gospodarki odpadami) wymieniają się pomysłami, doświadczeniami, wiedzą. Zaczynają też organizować spotkania w kolejnych miastach Polski, by więcej osób mogło się dowiedzieć, o co w zero waste chodzi.

Przeczytaj koniecznie: 5r zero waste czyli 12 lat, by naprawić planetę


Śmieci mniej niż zero

Idea zero waste wyszła od „trzech erek” – redukuj, używaj ponownie, przetwarzaj – i odnosi się do kilku poziomów: nie tylko stylu życia, ale i działań odgórnych, zarządzeń państwa w sprawie gospodarowania odpadami oraz decyzji producentów w zakresie odpowiedniego planowania produktu, bo już na tym etapie można uniknąć wielu śmieci (np. niepotrzebne opakowania). Dodanie jako pierwszej zasady „odmawiaj” pokazuje jednak, że jako konsumenci możemy mieć wpływ na odgórne decyzje. Bo to konsument, twierdzi Bea Johnson, jest odpowiedzialny za to, co jest na rynku. Podobnie mówi Kasia:

„Chcemy mieć wpływ na to, jak będzie wyglądał świat, który zostawimy następnym pokoleniom. Chcemy też, by agresywna i ogłupiająca walka o konsumenta się skończyła, a zaczął się etap błękitnego oceanu, w którym świadomy konsument będzie rozumiany przez producenta i dostanie to, co moralnie jest w stanie zaakceptować”.

Co możemy zrobić? Zwracać się do producentów z prośbą o redukcję niepotrzebnych opakowań (np. krem w słoiczku zapakowany w pudełko, a na dodatek owinięte w folię), wybierać rzeczy niepaczkowane, kupować produkty na wagę lub w dużych opakowaniach. Gdy mówimy rynkowi „tak” – np. za każdym razem bierzemy w sklepie foliową torbę – napędzamy go i zachęcamy do produkcji kolejnych foliówek. Gdy nauczymy się mówić „nie”, z czasem rynek na to odpowie – w Niemczech chociażby powstaje coraz więcej sklepów bez opakowań, w których klient napełnia zakupami własne torby i pojemniki. U nas jeszcze jest ich niewiele, ale możemy chodzić na zakupy z własnymi siatkami i pojemniczkami. Ograniczajmy ilość kupowanych rzeczy: czy naprawdę potrzebne nam trzy serki z promocji, czy może gdy zjemy jeden, na pozostałe dwa już nie będziemy mieć ochoty? Używajmy ponownie i wielokrotnie – chociażby czystych foliowych toreb. Jeśli to możliwe, naprawiajmy sprzęty, zamiast od razu kupować nowe. Recyklingujmy – gdy się da, wybierajmy szkło lub papier zamiast plastiku. I na koniec kompostujmy – zadanie trudne dla wielu z nas żyjących w blokach, ale zaczynają się pojawiać projekty miejskich kompostowników (w internecie zresztą można znaleźć coraz więcej instrukcji, jak zorganizować minikompostownik na balkonie). A że zmiana zaczyna się od myślenia, przestańmy myśleć o „śmieciach” – czymś bezwartościowym, nieprzyjemnym – a zacznijmy o „odpadach”, które można przetworzyć, by uzyskać coś pożytecznego.

 

Mniej znaczy więcej

Jak mówi Bea Johnson, żyjemy w ciągłej sinusoidzie. Po latach niedostatków, w których nie marnowano z konieczności, wiele ludzi rzuciło się w wir posiadania, często chcąc sobie i bliskim wynagrodzić czasy braków. Jednak coraz większą przeciwwagę dla agresywnego trendu posiadania stanowi minimalizm, od którego do zero waste już niedaleka droga. Taka była właśnie droga Kasi, autorki Ograniczam się. „Po okresie walki ze sobą i swoimi złymi przyzwyczajeniami” – opowiada Kasia – „czyli impulsywnymi zakupami, kupowaniem zbyt wielu niepotrzebnych rzeczy, chodzeniem na zakupy codziennie, bo zawsze czegoś brakuje, wyrzucaniem dużej ilości niepotrzebnych rzeczy – zaczęłam się zastanawiać nad ekologicznym aspektem naszych konsumenckich wyborów. Przeszkadzało mi, że skoro mam nadmiar ubrań i chcę się ich pozbyć, a są one zrobione z tworzyw sztucznych, nawet się nie rozłożą w ziemi. Rozdrażniły mnie opakowania, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nie mogę kupić zdrowych produktów, unikając plastików”. Ponieważ chciała zobaczyć zmianę w świecie, zaczęła od siebie: zaangażowała się w kooperatywę spożywczą, zawsze zabiera na zakupy własne torby i pojemniki, czyta etykiety, stworzyła na balkonie kompostownik. Promuje też ideę giveboxów, czyli szaf z różnościami ustawionych w różnych miejscach w przestrzeni publicznej. Można w nich zostawić wszelkie niepotrzebne rzeczy: ubrania, książki, różne gadżety itd., oraz zabrać z nich coś przydatnego dla siebie. Pomysł narodził się w Berlinie i rozpowszechnił już w wielu krajach. O tym, jak zorganizować giveboxa, przeczytacie na blogu Kasi. Znajdziecie na nim także cykl Zero Waste po polsku – opis kolejnych kroków na drodze do minimalizacji śmieci. Czy jest szansa, żeby więcej osób podążyło podobną drogą? Kasia uważa, że tak, że to już się dzieje, a grono osób myślących podobnie się powiększa, co zauważa chociażby dzięki komentarzom swoich czytelników. Choć dla niektórych osób wciąż może być dziwaczką, to „dziwaczką, którą się uważnie obserwuje. Bo mi się chce. Bo mam odwagę coś zmienić. Bo o tym mówię i piszę. Bo to ROBIĘ”.


Sprawdź też: Jak kontrolować kompulsywne zakupy?

 

#nowywpis dziś na blogu, a w nim pierwszy wpis z cyklu #zerowastepopolsku Zapraszam! Ja tym samym zaczynam moją przygodę z kompostownikiem balkonowo-domowym. Taki zielonooki z drewnianą rączką i nóżkami, aż chce się korzystać! #zerowaste #bezśmieci #śmieci #ekologia #kompostownik #kompost #balkon #zieleń #mięta #kot #kicia #cat #instacat #balcony #compost #blog #polishblog #composter #compostbin

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Kasia (@kasia_ograniczamsie)

Jedzenie i dzielenie

„Drogi Sąsiedzie, Droga Sąsiadko! Marnujemy co roku 9 mln ton żywności. Średnio 2400 zł na 4-osobową rodzinę rocznie. W Polsce w skrajnej biedzie żyje 2 mln osób. Kupiłeś za dużo? Nie przejadasz?” – tak zaczyna się ulotka, którą Ola z grupy Zero Waste Polska przygotowała dla swoich sąsiadów, z informacją, że obok śmietnika umieściła koszyk na niepotrzebne, ale wciąż zdatne do spożycia jedzenie. Efekt? Ola śmieje się, że odniosła sukces, bo w koszyku pojawiały się różne produkty, by potem z niego zniknąć – czyli ktoś z nich skorzystał.
Takie osiedlowe koszyki za bardzo dobry pomysł uważa Weronika – sama pracuje przy organizacji krakowskich targów, konferencji oraz innych imprez i widzi, jak wiele jedzenia się po nich marnuje. Jak mówi, zdarza się, że po dużej konferencji w koszach lądują całe lunch boksy z czystymi, zapakowanymi porcjami jedzenia, które można by bezpiecznie wykorzystać. To straszne marnotrawstwo. Między innymi dlatego Weronika zaangażowała się w inicjatywę o nazwie foodsharing i została koordynatorką pierwszej krakowskiej jadłodzielni, uruchomionej we wrześniu przy ul. Długiej 9 (w kawiarni Jordan Caffe). Foodsharing, podobnie jak giveboxy, narodził się w Niemczech. Idea przyjęła się m.in. w Austrii, Szwajcarii, Danii i Irlandii; w Polsce jako pierwsze do akcji przyłączyły się Warszawa i Toruń. Żeby ratować żywność przed zmarnowaniem, wolontariusze akcji organizują jadłodzielnie – w zaprzyjaźnionych miejscach ustawia się lodówki i regały, w których można zostawiać jedzenie, by ktoś inny się nim poczęstował. Dzięki 20 tys. foodsaverom i ponad 700 jadłodzielniom udało się już uratować przed koszem na śmieci ponad 5500 ton żywności. Krakowscy ratownicy jedzenia – wszyscy działający na zasadzie wolontariatu – przeszkolili się w jadłodzielniach niemieckich i warszawskich, a teraz sami szkolą opiekunów otwatrego punktu. Aby wszystko sprawnie funkcjonowało, trzeba przestrzegać regulaminu dostępnego w jadłodzielni (oraz na jej stronie FB). A można tu zostawiać warzywa, owoce, słodycze, słone przekąski, konserwy, pieczywo – np. gdy wyjeżdżamy i czegoś nie zdążymy wykorzystać, gdy coś nam nie posmakowało, gdy czegoś za dużo. Organizatorzy zachęcają też firmy cateringowe do przekazywania pozostałych po imprezach, zdatnych do spożycia potraw – właśnie po to, by niewykorzystane lunch boxy nie lądowały w koszach. „Jeśli jakaś wspólnota mieszkaniowa chce zorganizować skrzynkę do wymiany jedzenia na osiedlu” – mówi Weronika – „też bardzo chętnie ją przeszkolimy, podzielimy się wiedzą”. Do współdziałania zaproszeni są wszyscy chętni. W większej czy mniejszej skali ratownikiem jedzenia może być każdy.


Czytaj: Karmiąc innych, karmisz siebie, czyli o jedzeniu i społecznym zaangażowaniu


Do początkującego zerowastera

Nie przerażaj się zerem w nazwie tej idei – całkowite zredukowanie odpadów nie jest niestety możliwe. Dążenie do zera to długa droga i chodzi raczej o to, by z niej nie zbaczać, gdy uda się raz czegoś nie zmarnować, ale wytrwale dążyć do stałego minimalizowania śmieci. Im mniej kupujesz, tym mniej marnujesz, zacznij więc od uważnego przemyślenia zakupów. Zrób przegląd lodówki, szafy – jaki procent ich zawartości wykorzystujesz? Mnóstwo przedmiotów w rzeczywistości trzymamy „na wypadek gdyby”. Rzeczy, owszem, mogą dawać radość. Ale często też zabierają czas i energię – coś, co można poświęcić sobie lub innym ludziom. Pozwól przedmiotom się wysłużyć; kupuj używane i korzystaj z wymian; wyrób sobie nawyk noszenia na zakupy toreb i wielorazowych pojemników. Naprawdę się da! Kupuj raczej nie rzeczy, lecz doświadczenia: podróże, udział w warsztatach, wyjścia na koncert czy do restauracji – co lubisz. Może brzmi banalnie, ale słynni amerykańscy naukowcy udowodnili, że nabywcy doświadczeń są szczęśliwsi od nabywców rzeczy. Uwierz, że mniej może w rzeczywistości znaczyć więcej, a matematyka bywa magią. Odejmowanie może oznaczać dodawanie – gdy odejmiesz uwagi rzeczom, dodasz jej relacjom. Dzielenie może oznaczać mnożenie – gdy podzielisz się czymś, z czego nie korzystasz, pomnożysz sobie wolną przestrzeń. I piszę to także od siebie, bo w to wierzę.

Monika Ślizowska

 

Biblioteczka „Mniej śmieci, więcej życia”

☑Zero Waste Home – strona Bei Johnson na FB
☑Zero Waste Polska – grupa na FB dla wszystkich zainteresowanych ograniczaniem produkcji śmieci; wymiana informacji, doświadczeń, dostępna biblioteczka
☑Projekt Zero Śmieci – Zero Waste – strona na FB
☑Ograniczam się – od nadmiaru do umiaru, blog Kasi, http://www.ograniczamsie.com
☑Odśmiecownia – wpisy poświęcone zasadom i wyzwaniom zero waste na blogu Kornelii O, http://korneliaorwat.pl
☑Foodsharing Kraków – strona krakowskiej jadłodzielni na FB
☑Foodsharing Warszawa – strona warszawskich jadłodzielni na FB
☑Kupuj odpowiedzialnie – strona na FB z informacjami o warunkach wytwarzania produktów dostępnych na rynku, http://www.ekonsument.pl

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ