„Pewnego dnia, Michał wrócił do mieszkania, w którym nie było już rzeczy Amiry” – Czyli miłość i zielona karta
Historia Hinduski i Polaka

"Pewnego dnia, Michał wrócił do mieszkania, w którym nie było już rzeczy Amiry" – Czyli miłość i zielona karta / fot. Willian Priess / Unsplash
Myślał, że poznał miłość swojego życia… okazało się, że jego małżeństwo było tylko transakcją. Michał dalej nie wie, czy jego małżeństwo było choć odrobinę pradziwe. Przecież to on namawiał swoja partnerkę zarówno do wyprowadzki za granicę, jak i do składania papierów o stały pobyt. Co poszło nie tak?
Orientalna piękność
Michał poznał Amirę w 2020 roku, na jednym ze spotkań integracyjnych organizowanych przez jego ówczesną firmę. On miał polsko-amerykańskie obywatelstwo, Amira – przepiękne, długie, ciemne włosy i sposób bycia, który oczarował go od razu – taka mieszanka egzotycznego wdzięku i subtelnej tajemniczości. Amira przyjechała do Polski by studiować architekturę. Sama, bez rodziny, bez nikogo bliskiego, starała się odnaleźć w tym nowym świecie.
Michał mieszkał w Nowym Jorku, ale miał rodzinę w Polsce. Po poznaniu Amiry zdecydował, że wróci na jakiś czas do Polski, przynajmniej dopóki ich relacja się nie rozwinie.
Na początku ich związek był pełen pasji. Michał czuł, że Amira jest jedną z tych osób, które zmieniają życie na lepsze. Opowiadała mu o swoim dzieciństwie w Indiach, o tradycjach, które tam pielęgnują, o kulturze, która różniła się od polskiej jak dzień od nocy. Podziwiał ją za odwagę – młoda kobieta, która zdecydowała się na samotną podróż do Europy, by spełniać swoje marzenia. Po roku, Michał postanowił przeprowadzić się do USA, tym razem z Amirą u swego boku.
Polecamy:
Naprawiaczka i Król Życia: Ona miała kompleks zbawcy, on używki i koleżanki
Plany na przyszłość
Z wizą nie było łatwo, ale Amira skończyła właśnie studia, miała spore oszczędności, a do tego Michała, który bardzo jej pomógł. Jeden z jego znajomych miał dużą firmę, wystosował więc dla niej oficjalne zaproszenie, dzięki temu mogli oboje wjechać do Stanów Zjednoczonych i zacząć budować wspólne życie. W USA wynajęli mieszkanie. Amira szybko znalazła pracę jako architektka, a Michał miał już stabilną posadę w firmie IT.
Początkowo wszystko układało się dobrze, ale wkrótce Michał zauważył, że jego dziewczyna robi się nerwowa i unika rozmów o przyszłości.
Zrzucał to na brak poczucia stabilności, bo wizja kończącej się wizy nie była niczym przyjemnym. Wiedział, że nawet jeśli Amira raz dostała wizę, to może nie zostać ona przedłużona. Obywatele Indii nie zawsze byli tam ciepło przyjmowani. Było mu ciężko, bo czuł, że Amira jest osobą, z którą chce spędzić resztę życia. Zaczął więc rozważać temat małżeństwa i wspólnego ubiegania się o zieloną kartę dla dziewczyny.
Żyli długo… i szczęśliwie?
Amira długo się wahała. Mówiła, że chciałaby lepiej poznać Michała, że boi się o swoją przyszłość w nowym kraju, różnice kulturowe ją przerażały. Następne miesiące, Michał starał się dać jej poczucie komfortu i bezpieczeństwa – żeby Amira uwierzyła, że może być pewna jego zamiarów. Wreszcie, po niespełna dwóch latach związku, Michał się oświadczył, a Amira przyjęła. W dniu ich ślubu, dziewczyna była urocza, jak księżniczka z bollywoodzkich filmów – ubrana w piękne, tradycyjne sari, z henną na dłoniach i delikatnymi kolczykami. Pierwsze tygodnie po ślubie wyglądały jednak zgoła mniej bajkowo.
Amira stała się zdystansowana i nerwowa, a Michał nie mógł zrozumieć, co jest przyczyną jej zachowania.
Jednego dnia przypadkiem usłyszał, jak partnerka rozmawia przez telefon w ojczystym języku. Była przy tym bardzo nerwowa. Gdy ją o to zapytał, rozpłakała się i powiedziała, że przytłaczają ją sprawy rodzinne. Aby zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa, Michał zaczął przygotowywać wniosek o zieloną kartę dla Amiry.
Zielona karta
Proces uzyskania zielonej karty był trudny i wymagał od nich wielu formalności. Michał wspierał żonę na każdym kroku: załatwiał dokumenty, uczestniczył w wywiadach i brał na siebie formalności, których wymagały amerykańskie urzędy. Przez długi czas miał wrażenie, że ich związek przypomina bardziej transakcję niż miłość, ale był pewien, że to tylko przejściowy etap. Mijały miesiące, a ich małżeństwo zaczęło toczyć się swoim rytmem. Amira dużo czasu spędzała w pracy, ale gdy wracała do domu, była dobrą żoną i przyjaciółką. Znalazła też nowych znajomych, znów chodziła na randki z Michałem, wszystko wydawało się być w porządku. W końcu, po ponad pół roku, udało się – dostała kartę pobytu.
Nie przegap:
Przykre zakończenie
Kiedy Amira otrzymała zieloną kartę, Michał spodziewał się, że w końcu nadejdzie spokój i będą mogli zbudować wspólną przyszłość, bez lęku o jej status. Ale zamiast tego Amira stała się chłodna i obojętna. Z dnia na dzień, zaczęła wracać do domu coraz później. Weekendy za to, spędzała z nowymi przyjaciółmi. Gdy pytał, co się zmieniło, odpowiadała wymijająco, że potrzebuje przestrzeni po tym stresującym czasie. Pewnego dnia, Michał wrócił do mieszkania, w którym nie było już rzeczy Amiry. Dziewczyna wyparowała, nie zostawiając żadnego wyjaśnienia. Kiedy w końcu Michał zrozumiał, że ostatnie 3 lata były tylko przykrywką dla zdobycia prawa do życia w innym kraju, załamał się. Myślał że znalazł miłość swojego życia, tymczasem został sam, za to z bagażem nowych doświadczeń.