MILLENIALSI: Dorosnąć? Nigdy!
Czy Millenialsi rzeczywiście nie wiedzą, co robić z talentami w świecie oferującym im przyziemną pracę w Excelu?

Ygreki są zbyt najedzone i zajęte oglądaniem vinesów z kotami, by chciało się ruszyć na barykady nowego wspaniałego świata? / fot. Fotolia
Bystrzy, buńczuczni i wolni. Od odpowiedzialności, od poczucia tego, co wypada, od społecznych norm. Przynajmniej we własnym odczuciu. Uwaga – nadchodzą millenialsi!

Ygreki są zbyt najedzone i zajęte oglądaniem vinesów z kotami, by chciało się ruszyć na barykady nowego wspaniałego świata? / fot. Fotolia
Millenialsi to ludzie urodzeni między 1980 a 2000 rokiem. Tak jak każda generacja zyskuje swoją tożsamość, charakterystykę i badaczy, tak i ci, zwani także pokoleniem Y, doczekali się charakterystyk, pism, dziesiątek artykułów, statystyk i analiz. Jedną z nich był raport przygotowany na zamówienie Białego Domu – czyżby świat przygotowywał się na zmiany?
Biedni z urodzenia
Jestem dziś zajęta stawaniem się tym, kim będę w przyszłości – mówi Hannah Horvath, główna bohaterka „Dziewczyn”, serialu HBO, emitowanego od 2012 roku – biblii młodych kobiet. Nowojorskie przygody dwudziestoparoletniej Hannah i jej trzech przyjaciółek mogą w pierwszej chwili przypominać „Seks w wielkim mieście”. Tam też był Nowy Jork, seks, kobiety i przyjaźnie. Tak, ale w „Dziewczynach” przyjaciółki nie chadzają do wylansowanych barów, tylko piją piwo w domu. W miejsce butów od Manolo Blahnika noszą trampki. Zamiast owocnych karier i skórzanych neseserów mają bezpłatne staże. I nawet seks jest jakiś bardziej szary i mniej romantyczny (brakuje też Mr Biga!). Pokolenie kryzysu nie bywa na salonach, a jedna para butów Carrie Bradshaw wystarczyłaby na pokrycie miesięcznego budżetu bohaterek tego serialu.
Hannah mniej wydaje od swoich starszych sióstr z „Seksu w wielkim mieście”, bo mniej… ma. Globalna ekonomia jest bezlitosna – to właśnie w pokolenie Y uderzają reperkusje kryzysu finansowego z 2008 roku. W młodsze pokolenie bije więc niestabilność rynku pracy i umowy czasowe czy bezpłatne staże mamiące perspektywą „zdobywania doświadczenia”. Kiedy Hannah mówi, że nie stać jej już na pracę bez zapłaty, słyszy „dziękujemy za współpracę”. Stąd więc przedłużający się czas studiów (skutecznie wspierany przez programy typu Erasmus i popularyzację studiów III stopnia), mieszkania z rodzicami (tzw. bamboccioni – czyli dorośli mieszkający z rodzicami) lub w studenckich komunach – bo tak taniej.
Nic na zawsze
Mimo że na razie millenialsi wciąż są „pod kreską”, niedługo będą główną nabywczą i napędową siłą światowej gospodarki. Wielkie korporacje handlowe są już świadome zmieniających się trendów – pokolenie Y to pierwsze pokolenie chętniej robiące zakupy przez internet niż „na żywo”. Sieć jest naturalnym środowiskiem millenialsów. Żyją online, dzielą się emocjami, współtowarzyszą znajomym, z których wielu nigdy nie widzieli w realu. Autorytetami stają się blo(vlo)gerzy wyznaczający trendy. Druga cecha typowa dla tego pokolenia to tzw. smart shopping – nie wstydzą się, że chcą kupować tanio. Kupują tanio, bo chcą (i trochę muszą), są więc szybcy i nielojalni. Czerwone szpilki można kupić w dziesiątkach sklepów internetowych – dla młodych dziewcząt liczy się dostępność oraz szansa, że wybrane buty będą mieć już jutro, a nie to, by kupić je od znanego dostawcy.
Ale millenialsi to nie tylko inny styl kupowania. To także inny styl pracy – pokolenie Y dusi się w biurach o określonym dress codzie, ceni wolność – możliwość pracy z domu, kawiarni czy własnej wanny. Garsonka do biura? Wykluczone! Jeżeli marynarka, to przełamana przez sneakery, a obcas najchętniej w połączeniu z dresową bluzą. Jak twierdzą pracodawcy, reprezentanci pokolenia Y (wyzbyci wychowawczo z pokładów pokory) są przekonani, że ukończywszy kilka uniwersyteckich fakultetów, już są atrakcyjni dla firm. Chcą szybko i dużo zarabiać, najlepiej na stanowisku samodzielnym, delegującym. Jak pisze socjolog Chip Espinoza (autor Millenialsów w pracy): największą trudnością w rozwoju zawodowym millenialsów jest ich brak cierpliwości. Są jednak także otwarci na zmiany i dynamiczni – nie przerażają ich relokacje do biur oddalonych o tysiące kilometrów od domu – wiedzą, że to tylko chwilowe i nic nie jest na zawsze.
Podobnie i związki. Dwudziestoparoletnie dziewczyny są być może pierwszą generacją w historii, od której nie oczekuje się stałych związków. Bo kto miałby ich oczekiwać? Wielu z pokolenia Y już wychowywało się w zalążkach tego, co dziś nazywamy rodzinami patchworkowymi. Więcej pewności w życiu daje Ikea i jej 25-letnia gwarancja na meble kuchenne niż instytucja małżeństwa – nie tyle skompromitowana, ile zwyczajnie jakoś niepasująca do pokolenia lubującego się w ruchu i nietrwałości. Jak mówi Lena Dunham, autorka „Dziewczyn”: w serialu nie chodzi o to, z kim będzie Hannah, ale czy dorośnie. Jeżeli więc millenialsi szukają stałości, to w przyjaźniach, które nawiązują szybko (jest więc spora szansa, że z tą dziwną, Ygrekową koleżanką, która przyszła niedawno do twojego biura, uda ci się zadzierzgnąć nić relacji).

Millenialsom więcej pewności w życiu daje Ikea i jej 25letnia gwarancja na meble kuchenne niż instytucja małżeństwa? / fot. Fotolia
Obojętni?
Zaangażowanie w świat określa się dziś za pomocą facebookowych kliknięć. Millenialsów sprzed komputerów ruszyła dopiero groźba likwidacji wolnego internetu, czego najlepszym przykładem były protesty w sprawie ACTA. Jak dowodzi także przykład ruchu #occupy (protestów na Wall Street po upadku Lehman Brothers) – pokolenie Y jest oczytane, cytuje Žižka i Heideggera jednym tchem, ale nie jest w stanie stworzyć konkretnej siły politycznej zdolnej do dokonania zmian. Takowa wymagałaby hierarchii i odpowiedzialności – a millenialsi nie chcą podejmować zobowiązań, dobrze czując się w społecznościach opartych na zasadach równości i wzajemności.
Emanacją tej postawy jest Anonymous – ruch aktywistów internetowych, przez wielu nazywanych hakerami lub haktywistami. Ich znakiem jest biało-czarna maska z wizerunkiem uśmiechniętego Guya Fawkesa (angielski katolik, który w 1605 próbował dokonać zamachu na siedzibę brytyjskiego parlamentu). Celem ich działania są wielkie korporacje, rządy autorytarne, terroryści. Nie mają szefów, stanowisk ani apanaży za działalność. Jak aspołeczny bohater serialu „Mr Robot”, pogrążony w wirtualnym świecie – odrzuca powinności społeczne i konsumpcję, w świecie wirtualnym widzi przestrzeń dającą szansę na uczciwość.
Bezradni i najedzeni
Millenialsi, świetnie posługujący się kulturowymi kodami (i chętnie sprowadzający je do komunikacji memowej), mają w głowie nieudane próby stabilizacji starszych pokoleń – wizja życia na przedmieściu, dziecka, okrawatowania i kredytu to dla wielu potwór groźniejszy od Godzilli. Nie wiedzą, co robić z talentami (są przekonani, że nimi dysponują) w świecie oferującym im przyziemną pracę w Excelu. Wiedzą za to, że za rogiem czającej się „dorosłości” czeka też frustracja i rozczarowanie. Do ekstremum tę narrację doprowadza youtuberka, Jenna Marbles, która w piosence „I hate being a grown up” pyta swego psa: „Dlaczego nie wyprowadzisz się sam?”. Pokolenie Y pozostaje więc w konfiguracjach gwarantujących beztroskę (lub braku troski o kogoś) tak długo, jak to możliwe.
Źródło: YouTube/JennaMarbles
Ygreki to pokolenie, które nie próbuje zmienić świata. Zbyt najedzone i zajęte oglądaniem vinesów (kilkusekundowych, zapętlonych filmików) z kotami, by chciało ruszyć na barykady budowy nowego wspaniałego świata. Często nadwrażliwi i przesyceni umiejętnościami, z którymi nie wiedzą, co zrobić, stanowią wybuchową mieszankę Werterowskiego romantyzmu i nihilizmu utrudniającego im zaangażowanie w cokolwiek poza sobą. Coś jednak musi być w tym fascynującego i atrakcyjnego, skoro tę postawę tak szybko opisano, a świat próbuje dostosować się do nich. Może w tym tkwi siła Hannah i całego pokolenia?
Anna Petelenz
Millenialsi w pigułce:
„Dziewczyny”, serial HBO
„Frances Ha”, reż. Noah Baumbach
„Mebelki”, reż. Lena Dunham
„Między słowami”, reż. Sofia Coppola
„Occupy! Sceny z okupowanej Ameryki”, wyd. Krytyka Polityczna
„Anonymous. Historia haktywizmu”, reż. Brian Knappenberger