Milano Ristorante – przez żołądek do serca
Jeżeli chcecie zaimponować kobiecie, to zabierzcie ją do włoskiej restauracji położonej przy samym Rynku Głównym w Krakowie przy ulicy św. Jana 1. Eleganckie, ciężkie wnętrza i panujący półmrok w lokalu sprzyja intymnej atmosferze i pobudza
Jeżeli chcecie zaimponować kobiecie, to zabierzcie ją do włoskiej restauracji położonej przy samym Rynku Głównym w Krakowie przy ulicy św. Jana 1. Eleganckie, ciężkie wnętrza i panujący półmrok w lokalu sprzyja intymnej atmosferze i pobudza zmysły.
W Milano Ristorante można nie tylko nacieszyć swoje oczy wnętrzem kamienicy pochodzącej z XIII wieku, gustownie urządzonej, eklektycznej, z najszlachetniejszymi materiałami, ale także zjeść prawdziwą ucztę. Idealnie dobrane przez kelnera wino komponowało się z podanym „czekadałkiem”, które na tym stole nabiera zupełnie innego znaczenia. Bogata karta skrywa pozycje, które nie często widuje się w menu włoskich restauracji. Nie bez znaczenia jest tu też nazwa tego lokalu. Mediolan – to miasto rządzące się własnymi prawami, nazywane stolicą mody, również w jedzeniu ma swój styl, tak dobrze odwzorowany w restauracji przy św. Jana 1. Wybrana przeze mnie na przystawkę Tarta z porowa z kozim serem (35zł) zrobiła na mnie wrażenie nie tylko pod względem smaku, ale przede wszystkim wyglądu.
Z niecierpliwością oczekiwałam zupy Cappuccino z raków(35zł). Lekko pikantne o zniewalającym smaku i delikatnej konsystencji zostawia na języku smak nie do opisania. Karta jest pełna niespodzianek i trudno zdecydować się co zjeść. Wahałam się pomiędzy
Ossobucco jagnięce a’la Milano z grilowaną polentą (69zł), a Polędwicą wołową a’la Milano pieczoną na dębowej desce (73zł). Mój wybór padła na to drugie danie i nie pożałowałam. Zapach deski, rozmarynu a przede wszystkim soczysta polędwica zmasakrowały moje kubki smakowe. Delektowałam się każdym kęsem nie mogąc uwierzyć, że można stworzyć tak perfekcyjne danie.
Skosztowałam również polecone mi Ravioli z dynią na sosie z białego wina i masła truflowego (39zł), które szybko zniknęły z talerza. Na deser nie mogłam sobie odmówić Sufletu czekoladowego z sercem z gorzkiej czekolady (29zł), podanego z lodami i sosem malinowym. Pieczony na zamówienie, warty był każdej minuty oczekiwania. Wnętrze rozpłynęło się na talerzu po naciśnięciu na ciepłe ciasto, płynna czekolada zanurzyła się w lodach tworząc idealny duet. Było pysznie, było zniewalająco i nie była to wina tylko wina.
***
O Ani:
Uważa jedzenie za magię, a jego powstawanie – za czarowanie. Lubi wszystkie kuchnie świata, nawet ekstremalne. Eksperymentuje, dośiwadcza i dzieli się swoją pasją z czytelnikami swojego bloga www.abitetoeat.pl Zwyciężczyni pierwszej edycji „Ugotowani” w TVN. Subiektywnie opowiada o poznanych miejscach, smakach serwując swoje wariacje na temat jedzenia.
O blogu:
A bite to eat czyli „coś do jedzenia” to blog kulinarny mojej pasji – gotowania. Znajdziecie tu różne kulinarne wyzwania, przepisy moje i zapożyczone, pomysły i wariactwa, opowieści o kulinarnych podróżach, recenzje odwiedzanych przeze mnie miejsc. Chcę by „A bite to eat” było dla Was inspiracją do codziennego gotowania.