Rozmowy rozmontowane
Marta Honzatko – wywiad z krakowską aktorką/artystką/piosenkarką w częściach do samodzielnego zmontowania.

Marta Honzatko, fot. Mariusz Wiech

Marta Honzatko, fot. Mariusz Wiech
Oto Marta Honzatko – w częściach do samodzielnego zmontowania. Po mężu Półtorak i – podobnie jak miód pitny – słodka i mocna. Debiutuje w odważnym filmie Krauzego, nagrywa kontrowersyjną płytę i gotuje pyszne obiadki dla dwuletniego syna Tobiaszka.
Główna rola w filmie „Czarny czwartek” Antoniego Krauzego, projekt muzyczny „Rozmontowana” i pierwsze sukcesy na festiwalach Korowód oraz Grechuta Festival Kraków 2010… Jak się z tym czujesz?
Jestem nieco… rozmontowana. Zderzenie mojej roli filmowej ze sceną wokalną to dwa zupełnie różne światy. Z jednej strony gram żonę zamordowanego robotnika, matkę trojga dzieci, a z drugiej na koncertach noszę szpilki, staję się kobietą wyzwoloną.
I sprawiasz, że publiczność szaleje.
Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło, aczkolwiek nie chciałabym, żeby ktoś wyszedł z koncertu ze złamaną nogą i narzekał, że „Rozmontowana” go rozmontowała.
Jak kobiety reagują na tak ostre, feministyczne teksty?
Zauważyłam, że na koncertach czują się bardzo dobrze.
A mężczyźni?
Na początku zawsze pojawia się strach. Później – fascynacja. Więc wydaje mi się, że odnoszę zamierzony efekt.
Pomysł z obmacywaniem kolegów i koleżanki z zespołu w poszukiwaniu zagubionych karteczek z tekstami jest też zaplanowany?
Tak, choć nie brak w nim improwizacji. Chcę, żeby występy były żywe, niewyreżyserowane, żeby nastąpiła interakcja z publicznością. Nie potrafiłabym grać spektaklu, który jest zawsze taki sam, dziesięć razy z rzędu. Na scenie wokalno-kabaretowej mam pełną dowolność, mogę być mordercą, matką, wariatką – mogę być, kim chcę.
Widać, że jest między wami w zespole dużo pozytywnej energii. Długo się znacie?
Od dawna planowaliśmy z Aleksandrem Brzezińskim połączyć siły, ale sam projekt nie ma jeszcze roku: to raczkujące dziecko. Impulsem stał się projekt „Pan Kazimierz” – wokalistka miała wypadek i Michał Zabłocki, autor tekstów, pilnie potrzebował kogoś na zastępstwo. Dzwoni do mnie i prosi, żebym nauczyła się 15 piosenek z dnia na dzień. „Nie ma problemu” – mówię. „Ale mam wielki brzuch, czy ci to nie przeszkadza?”
Byłaś wtedy w ciąży?
W dziewiątym miesiącu.
???
Michał Zabłocki powiedział kiedyś, że to sztuka być matką i żoną na co dzień, a na scenie zmieniać się nie do poznania. Występy pomagają rozładowywać negatywne emocje, dzięki temu w ogóle nie jestem zestresowana. Oczywiście o ile wcześniej dziecko nie drze się przez kilka godzin.