Thursday, September 12, 2024
Home / Felietony  / Małgorzata Majewska: Wielogłosy

Małgorzata Majewska: Wielogłosy

Masz czas na myślenie o tym, że jesteś głupia czy nieatrakcyjna?

Wielogłosy Małgorzata Majewska

Wielogłosy/ fot. Unsplash/ Dariusz Sankowski

Jakiś czas temu prowadziłam wieczór autorski z pewnym pisarzem, którego bardzo cenię, o czym wie każdy, kto mnie zna. Po nader udanym spotkaniu, które medialnie zostało mocno rozdmuchane, podsłuchałam rozmowę na temat tego, jakież to usługi seksualne musiałam wyświadczyć owemu autorowi, by dostać prowadzenie tego wydarzenia. Ścięło mnie z nóg

 

Pisarz ten jest ogólnie znany i poważany, a jego orientacja stanowi tajemnicę poliszynela. Zresztą, nawet gdyby był heteroseksualny, nie zmieniłoby to istoty sprawy. Zaczęłam się tłumaczyć, że to nieprawda. Że… że… że…. Udowadniać, że nie jestem wielbłądem. W końcu zadzwoniłam do rzeczonego pisarza, by mu się wyżalić. „Potwierdziłaś oczywiście?”, zapytał. Aż usiadłam z wrażenia. „Ale… ale jak to?”, sama nie wierzyłam w to, co słyszę. „Dopóki będziesz się tłumaczyć, pozostaniesz we władzy ich opowieści. W każdym razie jak coś, to ja potwierdzę nasz ognisty romans. A potem wrócę do pisania ważnych rzeczy”. Wtedy myśl o zniewoleniu przez narrację jakoś mocno wybrzmiała w mojej głowie. 

 

Język nie nazywa rzeczywistości. On ją interpretuje. I może to działać na naszą korzyść, kiedy podkreśla sprawczość, albo nam tę sprawczość odebrać

 

W zeszłą sobotę pierwszy raz w życiu dosiadłam ogiera. Zawsze tylko klacze i wałachy. Vermont, prawdziwy potencjał do produkcji małych vermonciątek w dowolnym momencie i w dowolnej liczbie. Instruktorka wydała dwa polecenia, które streścić można tak: „nie zbliżaj się na nim do klaczy, bo odpali. Nie zbliżaj się na nim do wałachów, bo zabije”. Nie odpalił. Nie zabił. 

Przeżyłam. Nawet w całkiem dobrej formie. W drodze powrotnej do domu doszły do głosu One. Wielogłosy.

Zdzisław Opierdzielacz: Czy zdajesz sobie sprawę, jakie to było ryzykowne? Chcesz na wózku do końca życia jeździć? Nie tacy jak ty cwaniakowali, a teraz kalekami są”.

Umniejszający Tadzio: „Vermont? Przecież to stary koń. Znudzony życiem. Stabilny emocjonalnie. Wielki mi wyczyn”.

Racjonalny Piotr: „Jesteś zupełnie nierozsądna. Nie rozważyłaś, ile jest za, a ile przeciw. Zastanów się, dziewczyno, drugim razem”. 

Każdy z nas pewnie je zna. Te głosy w nas – krytykujące, albo unieważniające naszą sprawczość. Albo wręcz przeciwnie – robiące z nas bohaterów. Czy w jeszcze inny sposób przepracowujące jakąś sytuację. Bo język nie nazywa rzeczywistości. On ją interpretuje. I może to działać na naszą korzyść, kiedy podkreśla sprawczość („Dałam radę. Poradziłam sobie”), albo nam tę sprawczość odebrać („Udało ci się. Tym razem miałaś szczęście”). 

 

Wielogłosy

rys. Maciej Dziadyk

 

Wielogłosy to te myśli w nas samych, które odzywają się w różnych sytuacjach. Czasem nas uczynniają. Czasem unieczynniają. Mam ich kilka. Mają nawet  imiona. Mam w sobie Krytyczną Krystynę i Hamulcowego Mariana. A ostatnio jakoś mocno doszedł do głosu Skrupulatny Stefan. A nazwy na te dobre głosy? Wspierająca Gosia? Jakoś dziwnie brzmi. Ale dopiero gdy nadałam im nazwy, poczułam, że mam wybór, czyje zdanie jest dla mnie istotne. Ale też w którym głosie rozpoznaję narrację mojego taty. Pani od biologii. Trenerki od siatkówki. Z komentarza po egzaminie ze staro-cerkiewno-słowiańskiego. Wracają też do mnie sytuacje, gdy inne osoby po latach pamiętają moje złośliwości kierowane w ich stronę. Gdy moje wielogłosy pozwalały mi, bezczelnie i przemocowo, wchodzić w życia innych ludzi i unieczynniać ich. Wtedy nie wiedziałam, że mam wybór. Że nie muszę dawać fonii Krytycznej Krystynie, gdy mówi o nowej miłości mojej przyjaciółki. Wtedy dałam. Bo chłopak nie przypadł mi do gustu. Może byłam zazdrosna. Jakie to ma znaczenie, co czułam? Ważne, że Krytyczna Krystyna głośno wypowiedziała zdanie na ten temat i – za co po latach przeprosiłam moja przyjaciółkę – zabrała jej radość z tej relacji. Na szczęście mam w pamięci też te uczynniające rozmowy. Za które po latach inni mi dziękują. 

Moja praca polega na słuchaniu cudzych historii. Często jest tak, że znam inne ich wersje, ale nie mogę tego ujawnić mojemu bohaterowi czy bohaterce. Słucham jego czy jej głosu w tej sprawie. Rozmawiałam z człowiekiem, który w trudnych czasach doniósł na  kogoś z rodziny. Mam kopie dokumentów z pieczęciami sądowymi, pokazującymi konsekwencje tego donosu. Ale robię przestrzeń na jego wersję tej sprawy. Po latach. Starszy człowiek próbuje się w niej ochronić, przekonać mnie całym sobą, że był uczciwy, porządny, że tak trzeba było zrobić. Że nie dało się inaczej. Potrzebował mojego kiwania głową, czyli sygnału z zewnątrz, że wierzę w jego wersję, co stało się dla niego potwierdzeniem tego, że wolno mu tak o sobie myśleć. 

Przyjechała do mnie znajoma. Poszłyśmy z psami na długi spacer. Opowiadała o swoich niepewnościach związanych z własną atrakcyjnością czy możliwościami intelektualnymi. Idziemy i słyszę samą siebie jak mówię do niej:

Wiesz, ja już nie mam czasu myśleć w życiu o tym, że jestem głupia czy nieatrakcyjna. Ja słyszę te inne głosy w sobie, ale słucham tego, który mnie uczynnia. Który mnie pcha do podejmowania ryzyka. Wzmacnia, gdy się waham. Sprawia, że różne decyzje podejmuję z punktu wyjścia osoby silnej, a nie słabej.

Bo wolność dla mnie to swoboda wyboru strategii na daną sytuację. Na wiele rzeczy zewnętrznych nie mamy wpływu. Się wydarzają. Ale mamy wolność ich interpretacji. Czy wybierzemy taką, która nas uczynnia, czy unieczynnia? Czy pozwolę się zaszczuć lękiem przed plotkami? Czy poczucie nadodpowiedzialności zablokuje wchodzenie w sytuacje ryzykowne? A może założę tę najlepszą  wersję mnie? A jak życie zaproponuje inny scenariusz, to odpalę w sobie Waleczną Helenę. No i przecież zawsze mogę pójść na kawę ze Wspierającą Gosią.  

Małgorzata Majewska

 

 

Małgorzata Majewska

 

Językoznawczyni z psychologicznym skrzywieniem. Postrzega język jako przejaw naszej percepcji. Twierdzi, że rozumienie mechanizmów językowych pozwala znaleźć drogę do siebie samego, a dzięki temu do drugiego człowieka. Fascynuję ją wszystko to, co związane z poczuciem sprawczości, zewnątrzsterowności i odpowiedzialności.

Oceń artykuł
1KOMENTARZ
  • atari breakout 5 grudnia, 2019

    It’s great to be here with everyone, I have a lot of knowledge from what you share, to say thanks, the information and knowledge here helps me a lot.

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ