Maja Włoszczowska -„Nie masz wpływu-zaakceptuj”.
Specjalnie dla Czytelniczek Miasta Kobiet o sukcesach, motywacji do działania i dlaczego warto walczyć, a także o rywalizacji opowiada Maja Włoszczowska, Mistrzyni Świata w kolarstwie górskim z 2010.

Maja Włoszczowska / fot. Marcin Oliva Soto
Specjalnie dla Czytelniczek Miasta Kobiet o sukcesach, motywacji do działania i dlaczego warto walczyć oraz rywalizacji opowiada Maja Włoszczowska, Mistrzyni Świata w kolarstwie górskim z 2010.

Maja Włoszczowska / fot. Marcin Oliva Soto
Miasto Kobiet: Jak wszystko się zaczęło?
Maja Włoszczowska: Moja mama uwielbiała spędzać wolny czas aktywnie. Ja i mój brat Michał nie mieliśmy zatem wyjścia – towarzyszyliśmy jej we wszystkim. Latem rower, zimą narty, do tego w szkole koszykówka, biegi przełajowe i inne sporty. W 1996 roku blisko nas odbywały się Amatorskie Mistrzostwa Polski w kolarstwie górskim Family Cup. Wystartowaliśmy całą rodziną. W pierwszym roku byłam druga w swojej kategorii wiekowej, w drugim już wygrałam. Razem z mamą zwyciężyłyśmy w klasyfikacji rodzinnej. Wtedy podszedł do mnie trener Śnieżki Karpacz, Pan Zdzisław Szmit. Wręczył mi koszulkę kolarską i powiedział, że „mam przyjechać w poniedziałek na trening”. Trochę się broniłam w obawie, że nie pogodzę treningów z nauką, ale po namowie kilku osób na ten trening przyjechałam. I zostałam do dziś.
Miasto Kobiet: Dlaczego właśnie kolarstwo górskie?
Maja Włoszczowska: O tym, że zaczęłam je uprawiać zawodowo zadecydował poniekąd przypadek, czy raczej splot różnych okoliczności opisanych powyżej. Myślę, że odnalazłabym się także w innych dyscyplinach wytrzymałościowych. Podoba mi się np. biathlon. Ale cieszę się, że padło na rower. Nie tylko więcej treningów w cieple, ale i wielka frajda. Wysiłek oczywiście często jest potężny i trudny do zniesienia, ale sama dyscyplina przepiękna. Nie tylko pozwala się zmęczyć. Kolarstwo górskie to kontakt z naturą, ucieczka z miasta, od cywilizacji, zgiełku i hałasu. Możliwość zwiedzania niedostępnych zakątków i przede wszystkim wielka satysfakcja z pokonywania trudnych technicznie podjazdów i zjazdów oraz oczywiście idąca za tym adrenalina.
Miasto Kobiet: A jeśli nie kolarstwo górskie, to co …?
Maja Włoszczowska: Jest kolarstwo górskie i z tego się cieszę
Miasto Kobiet: Kim Pani chciała być będąc dzieckiem?
Maja Włoszczowska:Whitney Houston.

Maja Włoszczowska / fot. Marcin Oliva Soto
Miasto Kobiet: Co uważa Pani za swój największy sukces?
Maja Włoszczowska: Pogodzenie studiów dziennych na bardzo trudnym kierunku – matematyce finansowej i ubezpieczeniowej (Politechnika Wrocławska) z zawodowym uprawianiem sportu. Sama siebie za to podziwiam. Sportowo to oczywiście srebrny medal olimpijski.
Miasto Kobiet: Co Panią motywuje?
Maja Włoszczowska: Kibice. Jak dostaję maile o tym, że moja osoba ich motywuje do działania, wiem, że nie mogę się poddać.
Miasto Kobiet: Jak się Pani relaksuje, co sprawia Pani przyjemność, oczywiście po za kolarstwem?
Maja Włoszczowska: Sen, sauna, dobry kryminał, dr House.