Sunday, February 9, 2025
Home / Rozwój  / Psychologia  / List od czytelniczki: Po raz pierwszy uderzył z zazdrości

List od czytelniczki: Po raz pierwszy uderzył z zazdrości

Czujesz się skrzywdzona? Napisz do nas, opublikujemy Twój list

Mów znajomym co zrobił, mów w pracy / fot. Eneida Hoti/Unsplash

Żyjemy w świecie zamiatania pod dywan męskiej agresji wobec kobiet, dlatego ten list rozpocznę od wyjaśnienia: piszę go, bo nie odważyłam się na kroki prawne, ale po fakcie poczułam na tyle silna, by jednak coś zrobić dla poczucia własnej wartości

Mów znajomym co zrobił, mów w pracy / fot. Eneida Hoti/Unsplash

Być może nie zgłoszę już tego policji, bo na to za późno. Ale napiszę list, by wyrzucić z siebie co czuję i poczuć dumę, że jednak ZAREAGOWAŁAM. Powiedziałam o tym głośno. Nie traktujcie tego jako zemstę, ale potrzebę poczucia sprawiedliwości. Niech żaden/żadna z was nie pomyśli, że kobieta powinna siedzieć cicho w obawie, że ktoś jej nie uwierzy. Dziękuję tej kobiecie, która odważyła się wrzucić w sieć zdjęcia swojej zmasakrowanej twarzy i mówiła głośno o przestępcy. Dodała mi energii, by to napisać.

Zaczęło się perfekcyjnie, obietnice idealnej miłości, bezgranicznego wsparcia, pomocy w trudnej sytuacji, w jakiej byłam. Pierwsze tygodnie wyglądały wręcz zbyt idealnie, ale wreszcie runął mur, bo przecież „nie można nikomu nie ufać, a nie wszyscy ludzie są źli”. Problemy, o których słyszałam, że przezwyciężymy okazały się po kilku miesiącach jednak nie do zniesienia, a maska twardziela, który zrobi dla mnie wszystko runęła na bruk. Ale ja wciąż się łudziłam, wierzyłam i sądziłam, że to pewnie moja wina, że on się wycofuje, bo ze mną jest za trudno. Aż wreszcie, uderzył pierwszy raz.

Uderzył po raz pierwszy z zazdrości. O rozmowę na imprezie z innym mężczyzną. Uznałam, co jasne, że to moja wina, że najpierw go sprowokowałam swoją „zdradą”, a później jeszcze moja nieumiejętność trzymania emocji na wodzy spowodowała kłótnię i szamotanina po prostu się stała.

Kilka razy w kolejnych kłótniach popchnął, dusił. O co? O to, że nie może już znieść moich problemów, że chciałby szczęśliwie żyć, chodzić na spacery, bawić się. A ja mam stany depresyjne, wciąż jestem smutna, otaczają mnie kłopoty i nie umiem mu zaufać i wciąż szukam potwierdzenia uczuć. Maska „pomogę ci we wszystkim, już nikt nie uderzy cię, jak pamiętasz to z rodzinnego domu” opadła.

Tak, moje trudne relacje w związkach partnerskich wynikają z braku miłości w domu. Za szybko decyduję się na kolejnych facetów w obawie przed samotnością i w nadziei na odnalezienie miłości, której nigdy nie doznałam. I tak, powoduje to kłótnie, niepewność, mój brak zaufania: „Ale czy naprawdę mnie kochasz, nie wierzę udowodnij.” Ale jeśli miałeś dość, wystarczyło powiedzieć, nie trzeba było bić.

Najgorzej było w sylwestra. Napiliśmy się po dobiegającym końca „cichym dniu”. Znajomi wyszli, a atmosfera między nami kazała pozostać w domu i nie świętować dalej nowego roku. Alkohol umożliwił więcej. Kolejna, mocniejsza kłótnia. Moje emocje do granic absurdu. Chciał mnie ponoć uspokoić. Powstrzymać. Uderzając moją głową w ścianę i niemal łamiąc nos. Tyle krwi na podłodze nie widziałam nigdy, a siniak pod okiem i zmasakrowaną twarz długo ukrywałam pod toną makijażu. Znajomym powiedziałam, że się przewróciłam. Wciąż sądziłam, że to moja wina. PRZEPRASZAŁAM GO ZA TEN INCYDENT I BŁAGAŁAM, BY ZOSTAŁ.

Było jeszcze kilka razów, ale to nieważne. Ważne, że poczułam się silniejsza i pewnego dnia powiedziałam, że NIE CZUJĘ SIĘ WINNA. Rozjuszył się, ale nie uderzył. Dodałam, że mogę być sama i już się nie boję. Kilka dni później na dobre rozeszliśmy się.

Dziś jestem dumna z siebie, że trwało to tylko rok, że odważyłam się to skończyć, że pracuję nad sobą z terapeutką. Wyniosłam się z domu na noc, karząc mu spakować walizki i zniknąć. Zareagowałam za późno, ale ZAREAGOWAŁAM. Tak jak umiałam, TY TEŻ MOŻESZ. 

DASZ SOBIE RADĘ SAMA.

TYLKO MÓW O TYM GŁOŚNO. NIE TY POWINNAŚ SIĘ WSTYDZIĆ.

Niech on nie będzie czuł, że zrobił dobrze, ty nie możesz czuć że MUSISZ to ukryć. Mów znajomym co zrobił, mów w pracy. Mam nadzieję, J., że nie skrzywdzisz nikogo więcej.

                    Czytelniczka

Spotkała Cię przemoc? Czujesz się skrzywdzona? Napisz do nas, opublikujemy Twój list. Poczujesz się lepiej. Czytelniczka jest mądrą, wykształconą i piękną kobietą. Dziękujemy, Czytelniczce, że odważyła się powiedzieć, o tym co ją spotkało – jest nas więcej.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ