Monday, October 7, 2024
Home / POLECAMY  / „Ksiądz został wyrzucony z parafiii, ale dalej jeździ tym Mustangiem”. Prawdziwa historia

„Ksiądz został wyrzucony z parafiii, ale dalej jeździ tym Mustangiem”. Prawdziwa historia

Nigdy wcześniej i nigdy później nie widziałam, żeby moja mama przed kimś uciekała

Ksiądz na tle samochodu

Ksiądz został wyrzucony z parafii (prawdziwa historia) / fot. Jacob Bentziger / Unsplash

O tym, że ksiądz Dominik został wyrzucony z parafii, dowiedziałam się jakiś czas po wyprowadzce. Okazało się, że ten samochód został jednak kupiony za pieniądze z kościoła. No i wyszła też sprawa torebek, które ksiądz kradł na stacjach benzynowych.

Awantura o okna

Poznałam księdza Dominika, gdy chodziłam jeszcze do szkoły w swojej rodzinnej wsi, kawałek od Krakowa. Była to jedna z tych postaci, które człowiek zapamiętuje do końca życia, mimo że przyjemniej byłoby zapomnieć. Ksiądz uczył religii w moim gimnazjum – a przynajmniej za to mu płacono. W praktyce niewiele się tam działo, ale mimo to, bardzo ciężko było nam wytrzymać na jego lekcjach.

Ksiądz Dominik nie przepadał za higieną, śmierdziało od niego tak, jakby zupełnie się nie mył. W dodatku surowo zabraniał otwierania okien podczas trwania lekcji. Dalej nie rozumiem, dlaczego nikt dorosły na to nie reagował. Pamiętam, jak moja mama poszła porozmawiać z nim o moim zachowaniu, po tym jak zrobiłam awanturę o te okna. Stali na wąskim korytarzu, a on przygniotł ją do ściany swoim wielkim brzuchem.

Nigdy wcześniej i nigdy później nie widziałam, żeby moja mama przed kimś uciekała. Wybiegła ze szkoły i zwymiotowała. Od tamtej pory, pozwalała mi zwalniać się z każdej lekcji religii. Mimo to, docierały do mnie plotki o obrzydliwych komentarzach, jakie ksiądz rzucał moim koleżankom z klasy. Kilka z nich skarżyło się wychowawcom, że ksiądz Dominik wielokrotnie i celowo szturchał je swoim brzuchem, jedną spotkała taka sama sytuacja, jaka przytrafiła się mojej mamie. Nauczyciele śmiali się, zamiast zareagować. A dyrektor wstawiał uwagi do dziennika za „wyśmiewanie nawagi księdza”.

 

Polecamy:

Nie był na to gotowy. Opiekunka, pornografia i „moja wina”

 

Samochody księdza Dominika

Niestety mimo opuszczania lekcji religii, nie miałam możliwości całkowitej eliminacji księdza Dominika ze swojego życia codziennego. Moja rodzina zawsze czynnie uczestniczyła w życiu parafii, a ja sama, jako osoba mocno wierząca, co niedzielę chodziłam do kościoła. No i zgadnijcie, kto prowadził msze na zmianę z proboszczem? W naszej wsi było tylko dwóch księży, a jak proboszcz zachorował, to do prowadzenia mszy został tylko ksiądz Dominik, którego kazania bywały mocno kontrowersyjne, nawet dla największych moherów.

Ale to nie kazania zrobiły z księdza Dominika głównego bohatera naszej lokalnej społeczności, tylko jego samochody. Pół życia zastanawiałam się, czy to możliwe, żeby ksiądz zarabiał takie pieniądze, żeby stać go było na nowiutkie Audi.

A gdy tylko samochód zaczynał się starzeć, ksiądz wymieniał go na nowy model. Jak to możliwe, żeby mieć tyle pieniędzy i taki samochód, a nie potrafić zadbać o podstawową higienę?

Zbiórka na kościół

Pamiętam jak dziś, dzień w którym ksiądz Dominik ogłosił zbiórkę na renowację kościoła. Takich zbiórek było już wiele, ale ta mocno się wyróżniała, bo ustanowiono (a dokładniej, ksiądz Dominik ustanowił) kwotę minimalną, 5000zł od osoby.

Oczywiście zbiórka była dobrowolna, ale za udział w renowacji kościoła, można było uzyskać grawer swojego imienia i nazwiska na złotych, kościelnych drzwiach. A jak wiadomo, nazwisko na drzwiach kościoła to spory prestiż, szczególnie w tak małej społeczności.

Więc ludzie wrzucali te 5000zł (w gotówce), a ksiądz Dominik jowialnie głosił swoje zadowolenie, szturchając swoim wielkim brzuchem parafian. Zbiórka przedłużała się w nieskończoność, a w międzyczasie u księdza pojawił się nowy samochód – tym razem Mustang GT. Po dziś dzień nie rozumiem, jakim cudem nikt nie uznał tego za podejrzane. Ja wtedy kończyłam szkołę, a w naszej wsi nie było żadnego liceum, więc zadecydowałam, że wyprowadzę się do Krakowa, żeby tam kontynuować edukację. O tym, że ksiądz Dominik został wyrzucony z parafii, dowiedziałam się jakiś czas po wyprowadzce. Okazało się, że ten samochód został jednak kupiony za pieniądze z kościoła. No i wyszła też sprawa torebek, które ksiądz kradł na stacjach benzynowych.

Zobacz także:

„Zapomniał powiedzieć, że ma żonę”. Aplikacji randkowe bez cenzury (prawdziwe historie, część 2)

 

Sprawa torebek

Ksiądz Dominik, jako że miał drogi samochód, lubił sobie nim pojeździć. A jak pojeździł, to tankował. Podczas jednego z takich tankowań, dał się złapać na gorącym uczynku. Kamera monitoringu uchwyciła, jak ksiądz Dominik czeka, aż kierowczyni sąsiedniego samochodu wejdzie do budynku stacji, żeby zapłacić za benzynę.

Potem wyciąga z otwartego samochodu jej torebkę, a z torebki portfel. Następnie odkłada torebkę na miejsce i odjeżdża swoim Mustangiem. Brzmi niewiarygodnie?

Na szczęście kierowczyni szybko zorientowała się, że coś jest nie tak i poprosiła pracowników stacji o sprawdzenie monitoringu. Oni przekazali nagranie policji, a policja – proboszczowi. Wkrótce wyszło na jaw, że to nie był jego jedyny wybryk. Pieniądze na renowację kościoła nigdy nie zostały prawidłowo zaksięgowane, jednak nie zostało wydane oficjalne oświadczenie, które tłumaczyłoby, co się z nimi stało. Ksiądz Dominik został wyrzucony z parafii, ale dalej jeździł tym Mustangiem. No i nie zniknął na długo – już kilka miesięcy później przyjęto go do sąsiedniej wsi. Szokujące?

 

*imię księdza zostało zmienione

Na co dzień pasjonatka krakowskiego środowiska muzycznego, wokalistka i producentka. Dziennikarstwo ma we krwi, a jak zwykła mawiać, z genami nie wygrasz.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ