Konflikty na linii matka-córka. Czy możliwe jest wyjście z impasu pokoleniowego?
Nowa powieść o problemie starym jak świat
Każda kobieta wie, jak ważna jest relacja z własną matką oraz z własną córką. Niestety, nie zawsze te kontakty idą jak po maśle. Co zrobić, gdy chcemy się dogadać, ale nie możemy? Poszukaj inspiracji w powieści „Wnuczka wariatki. Pola”
Dlaczego tak często się kłócimy?
Każde pokolenie inaczej postrzega świat. Matkę i córkę poza płcią może dzielić wszystko – zainteresowania, przekonania, decyzje. Najnowsza książka Danuty Noszczyńskiej „Wnuczka wariatki. Pola” przedstawia trzy pokolenia kobiet. Zobaczmy:
Pola ma dwadzieścia osiem lat, studiuje i pracuje w butiku, a mimo to wciąż żyje pod dyktando matki. To na jej życzenie dziewczyna ma spędzić wakacje u babki, która do tej pory była dla niej jedynie bohaterką ponurej legendy. Miesiąc na „zapadłej wsi” w towarzystwie niezrównoważonej starszej pani ma być dla niej nauczką i przestrogą przed zbyt lekkomyślnym podejściem do życia.
Dziewczyna w najśmielszej nawet wyobraźni nie przypuszcza, co ją tam czeka. Na dzień dobry „babunia” upija ją własnej roboty bimbrem i wciąga w rozkręconą przez siebie intrygę. W dodatku starsza pani jeździ jak szalona fiacikiem, a jak trzeba i motocykl odpali. Z energią godną trzydziestolatki wojuje z całą wsią – wszystko po to, żeby nie dopuścić do wycięcia lasu i postawienia w jego miejsce fabryki. A to tylko początek wydarzeń, w które babcia wciąga Polę i jej przyjaciół.
Zainspiruj się i dowiedz się czy nieporozumienia można wyjaśnić
Często, aby rozwiązać własny problem, trzeba spojrzeć na niego z boku. Będąc uwikłani w trudną relację nie dostrzegamy możliwych rozwiązań. Jednym ze sposobów poszukiwania odpowiedzi na to. jak dogadać się z własną matką lub córką jest… Sięgnięcie po odpowiednią lekturę.
Tak! Zanurzenie się w dobrej książce ma dwa plusy. Z jednej strony możemy się uspokoić i trzeźwiej spojrzeć na trudne relacje, a z drugiej – książka może nas zainspirować! W trakcie lektury możemy zadać sobie pytania – czy zachowujemy się tak samo jak bohaterowie powieści? A jeśli tak – czy chciałabym zmienić swoje zachowanie?
Niedaleko pada jabłko od jabłoni… Matka Poli w nerwach często posiłkowała się tym powiedzeniem, Pola zaś z przykrą dla matki logiką za każdym razem poddawała je upierdliwej analizie.
– Czyli? – pytała z udawanym zdziwieniem.
– Czyli świetnie wiesz. Że jesteś taka sama jak moja matka.
– To raczej daleko padło. Bliżej miało do ciebie czy ojca… Wspomnienie o ojcu jeszcze bardziej wytrącało matkę Poli z równowagi.
– W tym domu słowo „ojciec” nie ma racji bytu! Więc proszę, jak już wiele razy prosiłam, omijaj je szerokim łukiem, a jeszcze lepiej raz na zawsze wyrzuć ze swojego słownika!
– Owszem, wiele razy prosiłaś, ale dotąd nie dowiedziałam się, dlaczego miałabym to zrobić. Czasem przychodzi mi na myśl, że kobiety w naszej rodzinie są dzieworódkami, wiesz?
– Pola!
– No sama spójrz, skoro ja nie miałam ojca, ty nie miałaś ojca, babcia pewnie też, bo jak tradycja, to tradycja, co mam o tym sądzić?
Matka pokręciła się po kuchni i w końcu wyszła bez słowa, okazując emocje dźwiękiem zatrzaśniętych z hukiem drzwi.
Pola była w swoim mniemaniu solą w oku własnej matki. Dzisiejsza wymiana zdań miała miejsce po tym, jak ją poinformowała, że zamierza przesunąć obronę pracy magisterskiej o rok. A miała już na koncie dwie dziekanki oraz roczny poślizg w obronie licencjatu. Dziewczynie nie śpieszyło się do – jej zdaniem – nikomu niepotrzebnego tytułu i zmierzała ku niemu opornie, wręcz ze wstrętem.
– Jak niepotrzebnego? Mnie potrzebnego! – wykrzyczała matka, gdy poznała po raz pierwszy jej pogląd na sprawę.
– To sobie sama zrób. Podobno na naukę nigdy nie jest za późno. Będzie ci o wiele przyjemniej, mówiąc JA magister, niż gdy będziesz gdzie popadnie tytułowała tak mnie.
– Owszem, mogę pójść na studia, ale jak świetnie wiesz, zawsze kierowałam się TWOIM dobrem, siebie stawiając na drugim miejscu.
– A jakie jest to m o j e dobro?
– Dobra praca, dobre, spokojne życie.
– O mój Boże…
– Co?
– Ale mnie do tego wykształcenie jest całkowicie zbędne! Dobrą pracę już mam, a spokojne życie będę miała wtedy, kiedy mi je przestaniesz układać po swojemu.
– Taaa… Stanie za ladą…
– I w tym się właśnie realizuję. Na siebie zarabiam, dokładam się do opłat i żarcia, a po to chyba człowiek pracuje. Żeby miał z czego żyć.
– …na poziomie – dodała z przekąsem matka.
– Poziom każdy sam sobie wyznacza. Mnie mój satysfakcjonuje.
– I właśnie dlatego, jak to nazywasz, „układam ci życie”, a tak naprawdę dbam o to, żebyś była kimś poważanym. I poważnym. A nie być… przez całe życie… jak…
– Twoja matka – tym razem Pola pośpieszyła z konkluzją, nie dając kobiecie dokończyć zdania.
Sprawdź, jak bohaterki „Wnuczka wariatki. Pola” Danuty Noszczyńskiej poradziły sobie z problemami.
Danuta Noszczyńska ‒ plastyczka, reżyserka, twórczyni amatorskich teatrów Azet i Amarant, absolwentka krakowskiego liceum plastycznego oraz Wydziału Filozoficznego UJ. Opublikowała książki: „Historia nie Magdaleny”, „Blondynka moralnego niepokoju”, „Hormon nieszczęścia”, „Mogło być gorzej”, „Kufer babki Alicji”, „Luizę pilnie sprzedam”, „Pod dwiema kosami, czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana”, „Wszystkie życia Heleny P.”, „Harpia” (trzy ostatnie nagrodzone na Festiwalu Literatury Kobiet „Pióro i Pazur”), „Farbowana blondynka”, „Zła miłość”, „Futra, perły i łzy jak piołun gorzkie”, „Nieświęta rodzina”, „Zobaczyć gdzie indziej” i „Nigdy nie jest za daleko”.