Zdarzenia, które zostają w pamięci, te istotne i ważne… mają swoje opowieści. Właśnie takie było moje spotkanie z Boną. Ciąg zbiegów okoliczności, czas, miejsce, ludzie – doprowadziły mnie do Bari. I trudno to nazwać przypadkiem.
Początek – „Gałązka Oliwna”
Moja opowieść to zaproszenie na koncert, ale zanim to się stanie… Nazywam się Kasia Cygan i zacznę od początku. Cała historia wcale nie zaczęła się od Bony. Zaczyna się, gdy Młody Włoch Alessandro Capponio wsiada na rower w grudniu 2015 roku (w 80 rocznicę wyzwolenia Auschwitz), aby dowieść małe drzewko oliwne do obozu. Jedzie rowerem, z Bari w Apulii, w południowych Włoszech – do Krakowa, zimą, bez rezerwacji hotelowych i tym podobnych luksusów, z małą chorągiewką z napisem „Puglia to Auschwitz”. Dziś można tę podróż odtworzyć wchodząc na stronę na Facebooku pt. „Gałązka Oliwna”.
Wracaliśmy właśnie z sylwestrowych wakacji w Sopocie z pianistą, kompozytorem Kubą Stankiewiczem. Nagle do Kuby zadzwonił kolega – kontrabasista z Bari, Giuseppe Bassi, opowiadając historię swojego ucznia Alessandro Capponio, który od miesiąca był w podróży rowerem do Polski z drzewkiem oliwnym. Giuseppe zapytał, czy jest jakaś szansa zorganizowania, choćby małego koncertu dla Alessandro, aby go uhonorować. Kuba poprosił o pomoc, a ja pomyślałam, że to fantastyczny temat, więc zadzwoniłam do Joli Drużyńskiej z Radio Kraków. I się zaczęło.
Z ziemi polskiej do Bari
Dziennikarce bardzo spodobała się opowieść i pomysł koncertu. Radio podawało wciąż wiadomości o Alessandro, gdzie jest, jakich ludzi poznaje, gdzie nocuje. Przejeżdżał przecież miasta, kraje… Wreszcie Włoch dojechał do Krakowa, a w Radio Kraków odbył się wielki koncert, który miałam przyjemność organizować. Wystąpiło bardzo wielu artystów, a nawet dojechał sam Giuseppe Bassi i jego cudowna żona WU Hsueh-Ju /czytaj: Szeru/, która wykonała wspaniały występ na kontrabasie. I tak narodziła się przyjaźń, a następnie włoska kolacja, w naszym domu w Krzywaczce, z ogromnymi garami makaronów w sosie pomidorowym z parmezanem, które przygotowywał Giuseppe. Następnego bardzo zimnego, styczniowego dnia Alessandro przekazywał drzewko oliwne dyrektorowi Obozu w Auschwitz, z przesłaniem „gdzie nie ma tolerancji — nie ma wolności”. Wzruszający moment.
Następna odsłona opowieści miała miejsce podczas koncertu dla Małopolskiego Hospicjum dla Dzieci, w Filharmonii Krakowskiej, który reżyserowałam, wśród bardzo wielu wspaniałych artystów zaprosiłam również Kubę Stankiewicza. W przerwie zadzwoniliśmy do naszych włoskich przyjaciół w Bari. Okazało się, że zostaliśmy zaproszeni na kilka koncertów jazzowych na południu Włoch.
Zwiedzając Puglię, poznając cudownych ludzi, jedząc obłędne potrawy, grając koncerty w kilku przepięknych miejscach i spędzając czas prawdziwie po włosku, zaczyna się następna odsłona opowieści. Szwendaliśmy się po starym mieście w Bari, pijąc wino i pilnując portfeli, bo grasują tam małe gangi, nagle postanowiliśmy wejść do Katedry Świętego Mikołaja. Ważne miejsce dla Włochów, Święty Mikołaj chroni ludzi na morzu. Miejsce było trochę surowe i mroczne. Weszliśmy głębiej, na lewo od ołtarza szliśmy wprost na duży sarkofag z napisem – Bona królowa Polski.
Przeczytaj także:
Świątynia Kobiet – warsztaty na Kaszubach dla Bogiń Ognia
Polska Królowa w Bari
Nie byłam przygotowana na to, ale od razu zaczęłam kojarzyć. Nawet, nie ze względu na swoją wiedzę historyczną, bardziej może pamiętając ten doskonały serial o Królowej z Aleksandrą Śląską w głównej roli. Poczułam się dziwnie i bardzo niekomfortowo, zupełnie zaskoczona, nie tylko spotkaniem z polską historią, ale całym anturażem, który wydał mi się mało godny naszej, jednej z najwspanialszych władczyń. Powinny być, sztandary, oznaczenia, piękne opisy, … w każdym razie – coś! Ale tego czegoś nie było.
Wtedy postanowiłam, zapragnęłam… coś dla Bony zrobić. Mój dalszy pobyt w Bari i okolicach był już w myślach o Bonie. Wracając, w samolocie czytałam o Niej. Chciałam znaleźć jakieś powiązanie, inspirację może spójną datę. Ale to, co się stało przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Musiałam się powstrzymać, żeby nie krzyknąć z radości. … Następny rok miał być 500 rocznicą koronacji i zaślubin Bony Sforzy D’Aragony z Zygmuntem Starym. 18 kwietnia 2018 roku. Wprost nie do uwierzenia. Momentalnie poczułam dreszcz i wzruszenie. Trudno mi to odczytać jako przypadek. Uważam, że po prostu, ja miałam w tym Bari się zjawić…
Zobacz także:
Z Wenezueli do Kolumbii. Kobiety, uchodźczynie, matki
Bona na Wawelu
W Polsce potrzebowałam szybko tekstu, wpadłam na pomysł, czegoś w klimacie jazzowego dell’arte, w wykonaniu trzech wokalistek-aktorek jako dwórki, które wcielałyby się w wiele postaci. Zleciłam tekst Michałowi Zabłockiemu. Muzykę stworzył Kuba Stankiewicz, a moja fundacja o nazwie Bona sfinansowała powstanie utworu (z pomocą Urzędu Marszałkowskiego i Urzędu Miasta). Nieśmiałe pierwsze sceny pokazaliśmy w Piwnicy pod Baranami. W ten sposób udało się uświetnić datę – koronacji i zaślubin Bony. I było to ważne, bo poza Mszą na Wawelu i kilku pisanych wzmiankach prasowych, był to jedyny koncert dla Bony.
W Piwnicznym programie zechciał wziąć udział Pan Kamil Janicki, autor wielu książek historycznych, znający setki historii o czasach Złotego Wieku, nawet tych z alkowy królewskiej. Potem utwór ewaluował w stronę jazzową, i zmieniliśmy całość libretta na kobietę — Bonę, która śpiewa jeszcze inne role i — Narratora Poetę. W tej roli wystąpił Michał Zabłocki. Zagraliśmy jeszcze w Radio Kraków w składzie – Kuba Stankiewicz – fortepian, Maciej Kitajewski – kontrabas i Bartosz Szablowski – perkusja. Później projekt jakoś upadł, i przyszła pandemia. Dziś wiem, że Kuba Stankiewicz zrobił sobie nowy skład jazzowy do koncertu o Bonie. Ja w międzyczasie nagrałam płytę „Serce w ogrodzie swoim” i aktualnie jestem przed nagraniem następnej pt. „Tajemnice”. Nagle przyszła do nas niespodziewana wiadomość. Mamy okazję zaprezentować poemat jazzowy „Bona Sforza D’Aragona” w najbardziej odpowiednim i godnym Królowej miejscu, na Zamku Królewskim na Wawelu, w ramach wystawy Obraz Złotego Wieku.
I proszę Bono… oto prezent ode mnie. A właściwie, dziękuję Ci Bono… za ten zaszczyt. Zaśpiewam Bonę z Michałem Zabłockim – (poeta, narrator), a skład muzyczny cudowny! Kuba Płużek – fortepian, Max Kowalski – kontrabas i Oleg Dyyak – cajon i instrumenty perkusyjne.
Zapraszamy 10 września 2023 o godzinie 18 i na następne spotkania z Boną.
Katarzyna Cygan