Od kolagenu piękna i młoda
Myślisz, że kolagen to tylko wygładzanie zmarszczek? Jesteś w błędzie! Poznaj szerokie zastosowanie białka już teraz.
O kolagenie słyszałyśmy wszystkie. W mediach roi się od reklam prezentujących kosmetyki na bazie białka, które w cudowny sposób oddziałują na nasza skórę. No właśnie – kolagen kojarzy nam się z piękną cerą i wygładzeniem zmarszczek, ale czy słusznie? O zbawiennej mocy składnika i jego rosnącej popularności opowiedziała nam Iwona Kondracka – właścicielka salonu z produktami kolagenowymi
Marlena Pelczar: Studiujesz prawo na czwartym roku. Jak to się stało, że teraz jesteś ekspertką od kosmetyków kolagenowych?
Iwona Kondracka: Wszystko zaczęło się od wypadku rok temu na wakacjach. Podczas gry w tenisa upadłam i poważnie uszkodziłam sobie kolano. Rana zaczęła się goić, ale został po niej duży, nieestetyczny strup. Nie chciałam kolejnej blizny na nodze, zwłaszcza, że byłam kiedyś „dzieckiem wojny” i miałam już ich sporo (śmiech). Mimo to trenowałam dalej i wtedy kolega z kortu przyniósł mi próbkę produktu, o którym wtedy nie miałam pojęcia. Powiedział: „Przetestuj to, nałóż na mokrą skórę i zobaczysz efekty”. Byłam bardzo sceptycznie nastawiona, ale rzeczywiście zaczęłam zauważać poprawę, więc kupiłam kolejną próbkę. Po 2 tygodniach po ranie nie było śladu, a ja zaczęłam zastanawiać się, co to jest. Poszłam do znajomego i mówię, że chcę więcej (śmiech).
To co mówisz brzmi trochę jak z reklamy kolejnego cudownego leku, ale to chyba nie koniec historii?
Tak, bo to jest cudowne! A historia odnowiła się na początku tego roku. U mojego małego siostrzeńca pojawiło się atopowe zapalenie skóry na policzkach. Siostra próbowała chyba wszystkich domowych sposobów, żeby go wyleczyć, ale nic nie poskutkowało, więc też dałam jej próbkę kolagenu. Po tygodniu po AZS nie było śladu. Rozpoczęło się wzajemne polecanie produktu na zasadzie marketingu szeptanego. W pewnym momencie natknęłam się na zamożną panią z Krakowa, której bardzo spodobały się kosmetyki. Stwierdziła, że warto by było zająć się tym na poważnie i rozprzestrzenić je na rynku medycyny estetycznej i salonów kosmetycznych.
Czyli to z jej inicjatywy zrodził się pomysł otwarcia lokalu?
Iwona Kondracka: Tak, chociaż myślałam o tym już wcześniej. Ona po prostu utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto pójść w konkretnym kierunku.
Jakie kosmetyki znajdziemy u ciebie w salonie? Jakie mają zastosowanie?
Iwona Kondracka: Naszym wiodącym produktem jest kolagen, którego mamy trzy rodzaje: do twarzy, do ciała oraz do włosów i paznokci. Produkty dzielimy na zewnętrzne i wewnętrzne. Te pierwsze działają na problemy, z którymi zmaga się większość z nas: cellulit, blizny, rozstępy,trądzik, czy hemoroidy. Jak wiadomo, oprócz tego trzeba też działać od środka, dlatego oferujemy suplementy diety wspomagające jelita, wątrobę, regulujące cukier czy niwelujące anemię lub problemy z tarczycą. Z kolei osoby starsze lub sportowcy powinni regenerować stawy, żeby zapobiec tzw. „skrzypieniu” i bólowi. Oprócz tego posiadamy 2 linie prawdziwych perfum: kontynentalną i francuską, w której znajduje się szeroka gama zapachów damskich i męskich.
No właśnie – istnieje wiele kosmetyków kolagenowych na rynku, dlaczego wasze są unikalne?
Iwona Kondracka: Większość ogólnodostępnych kosmetyków zawiera kolagen syntetyczny, sztuczny, wytwarzany z padliny zwierzęcej, potraktowanej kwasami lub zasadami. Nasze artykuły mają w składzie kolagen naturalny, pochodzący z ryb. Producentem tego kolagenu jest firma, która pierwsza wytworzyła tego rodzaju białko i my mamy do niego dostęp. Do tego jako jedyni na świecie posiadamy certyfikaty potwierdzające bezpieczeństwo i jakość zarówno samego kolagenu, jak i kosmetyków i suplementów diety. Co to oznacza? Klienci są świadomi, że to, co mamy na pudełku odzwierciedla rzeczywiście jego zawartość. Co ważne, produkty są w 100% hypoalergiczne i testowane na ludziach z różnymi alergiami, nie na zwierzętach. Nie zawierają oczywiście parabenów ani SLS, czyli szkodliwego laurylosiarczanu sodu.
A co z przyswajalnością kolagenu? Czy on rzeczywiście się wchłania?
Iwona Kondracka: Dobrze, że o to zapytałaś, bo chciałabym obalić mity dotyczące kolagenu. On nigdy się nie wchłania. Jedynie pod wpływem wody i ciepła rozbija się na mniejsze cząsteczki i wtedy przenika przez skórę. Dlatego nasze kosmetyki powinno nakładać się na wilgotne ciało.
Masz piękny salon, który z ulicy wygląda trochę luksusowo. Twoje artykuły też muszą być luksusowe i drogie.
Iwona Kondracka: Nie oceniaj książki po okładce. Może faktycznie salon z daleka wygląda na bardzo ekskluzywny, ale to nieprawda, że kosmetyki nie mogą być dla każdego. One rzeczywiście są droższe od tych, które kupujemy w drogeriach, jednak warto mieć na uwadze, że nad ich wyprodukowaniem czuwa sztab naukowców, są pełnowartościowe i to musi kosztować. Większość moich klientów jest zadziwiona wydajnością. Mówią, że zainwestują w żel do twarzy 94 zł, ale 250 ml wystarczy im na pół roku, podczas gdy przeciętne kosmetyki zużywamy w ciągu 1-2 miesięcy.
To prawda, że żel to twój wabik?
Iwona Kondracka: Widzę, że już wszyscy wiedzą (śmiech). Tak jest, że wszystkich nie do końca przekonanych, co do działania kolagenu, zachęcam najpierw do przetestowania żelu do twarzy, który jest artykułem codziennego użytku i zamiana nawet na chwilę swojego żelu na ten nie zaszkodzi, a może pomóc i jednocześnie oswoić z marką. My się śmiejemy, że to jest jak nałóg, bo później klienci zazwyczaj wracają i to nie sami, a ze znajomymi.
Czyli można najpierw dostać próbkę zanim kupimy pełnowymiarowe opakowanie?
Iwona Kondracka: Oczywiście, po to też jest ten punkt. Zachęcam wszystkich, żeby przyjść, przetestować na własnej skórze, porozmawiać ze mną lub moją współpracownicą i wtedy podjąć decyzję. Sama wszystko wcześniej wypróbowałam, bo jestem zdania, że nie powinno się doradzać, nie znając składu ani działania produktów. Doradztwo jest najważniejsze.
Efekty działania kosmetyków zobaczymy na stronie na Facebooku i w salonie. Czy mimo to spotykacie się z krytyką?
Iwona Kondracka: Hejt jest wszędzie i tego niestety nie można uniknąć. Istnieje wiele osób sceptycznie nastawionych, mimo że nigdy nie miało do czynienia z produktem. Najbardziej bolą mnie negatywne komentarze, dotyczące mojej mamy, której metamorfozę zamieściłam na fanpage’u. Obcy ludzie potrafią podważyć działanie kolagenu tylko dlatego, że mama na zdjęciu „przed” ma bluzkę, a na fotografii „po” – szlafrok. Uważam, że jeśli ktoś coś stosuje i mu to pomaga, to tylko i wyłącznie jego sprawa.
Kolagen – źródło piękna i młodości
ul. Starowiślna 68
31-035 Kraków
Marlena Pelczar