Kobiety Krakowa: Paulina Maslich i Anna Rząca
Jak nauczyć liderów empatii? One to potrafią

Od lewej: Paulina Maslich i Anna Rząca / fot. Barbara Bogacka
To dzięki nim menedżerowie i przedsiębiorcy stają się świadomymi, autentycznymi i empatycznymi liderami, którzy z radością i pasją zarządzają sobą i swoimi organizacjami. Poznajcie ich drogę do wspólnego przedsięwzięcia, które okazało się sukcesem. Oto Paulina Maslich i Anna Rząca – duet DOTWAY
Kim jesteście i czym się zawodowo zajmujecie?
Paulina Maslich: Z zawodu jestem konsultantką HR w obszarze digitalizacji HR i rozwoju pracowników, trenerką świadomego przywództwa, coachem kariery i biznesu. Dumną i spełnioną współwłaścicielką firmy szkoleniowo-konsultingowej DOTWAY. Prywatnie ambasadorką działania, pełnią kobiecego potencjału i wzmacniania swojej siły mentalnej. Niedługo ruszają pełną parą dwa moje autorskie projekty: Kariera, Biznes i Przywództwo Awesome Lejdis oraz Rytuały Refleksji. Jestem fanką ciągłego rozwoju tzw. lifelong learning, a własny biznes pomaga mi zarażać nim większą liczbę osób, niż miałam szansę, pracując na etat.
Ania Rząca: Jestem współwłaścicielką DOTWAY – firmy szkoleniowo-konsultingowej, trenerką biznesu, konsultantką HR i certyfikowanym coachem iPEC. Pomagam organizacjom w projektach zarządzania zmianą w obszarach zmiany kultury organizacji oraz digitalizacji HR. Specjalizuję się w świadomym przywództwie. Dzięki mnie menedżerowie i przedsiębiorcy stają się świadomymi, autentycznymi i empatycznymi liderami, którzy z radością, pasją oraz w zwinny i zrównoważony sposób zarządzają sobą i swoją organizacją.
Jaką drogę przebyłyście, by dotrzeć do punktu, w którym jesteście?
Paulina: Za mną podróż dookoła świata. Od Łowicza, w którym się wychowałam, przez Stany, w których mieszkałam dwa lata po studiach, i pracę na czterech kontynentach w roli trenera biznesu i menedżerki, po własne cztery kąty w Wieliczce i współtworzenie biznesu. Za mną również podróż rozwojowa ‒ od skromnej, trochę nieśmiałej, pełnej marzeń i pasji dziewczyny do pewnej siebie, energetycznej kobiety, którą ciekawość i chęć rozwoju siebie i innych, ale też i potrzeba niezależności, nieustannie pcha do przodu. Skąd pomysł na biznes? Na początku była ciekawość – małej dziewczynki – jak to jest być szefem swojego życia. A potem świadoma ścieżka kariery i praca na etat, by rozwinąć umiejętności i stanąć na własnych nogach. I telefon któregoś popołudnia w 2018 roku – od Ani ‒ która wiedząc, że zawsze chciałam prowadzić swój biznes, złożyła mi propozycję nie do odrzucenia.
Ania: Od zawsze pracowałam na etacie, w zespole, wśród ludzi i nigdy nie planowałam założenia własnej firmy. Ceniłam sobie spokój i stabilizację, urlop z biurem podróży i wąski krąg znajomych. Potrzeba czegoś więcej obudziła się po raz pierwszy po podróży do Tajlandii, gdzie zrozumiałam, że Polska nie jest pępkiem świata. Coraz częściej organizowałam swoje własne podróże, aby być bliżej lokalnego kolorytu. To szło w parze z rozwojem mojej kariery w dużej międzynarodowej firmie – poczułam, że przywództwo, inspirowanie, angażowanie i motywowanie innych sprawia mi największą satysfakcję. Moment przełomowy nastąpił w 2017 roku, kiedy za namową przyjaciółki dołączyłam do jednej z najlepszych szkół coachingowych IPEC. Nauczyła mnie nie tylko, jak być profesjonalnym coachem, ale przede wszystkim jak żyć w zgodzie z własnymi wartościami. Kiedy w 2018 roku mój pracodawca reorganizował swoją strukturę uznałam, że najwyższy czas na telefon do Pauliny z odważnym pytaniem: „Czy to jest ten moment na otworzenie wspólnego biznesu”?
Wydarzenia, które Was zmieniły?
Paulina: Mnóstwo codziennych wydarzeń i ludzi. Wbrew pozorom tych najbardziej prozaicznych. Lubię codzienność. Za nią kryją się cenne chwile: czasem szczęśliwości, jeśli tylko jesteśmy w stanie je dostrzec, czasem smutku i refleksji. Wszystkie nas kształtują.
Jeśli miałabym wybrać jedno, które dało mi wiatr w żagle, to moment, kiedy wylądowałam w Nowym Jorku i wykorzystałam policjanta do zorganizowania transportu do hotelu. Miałam 21 lat, 300 dolarów w kieszeni, szaloną gonitwę myśli: „co ja zrobiłam, zostawiając wszystko i wszystkich na drugim końcu świata?”. I poczucie szczęścia – że zaczynam realizować swoje marzenia i już nigdy nie przestanę.
Ania: Mam kilka takich momentów w życiu, które uważam za punkty zwrotne. Dwa z nich związane były z podjęciem pracy za granicą (w Londynie w 2003 roku i na Bliskim Wschodzie w 2013). Była to dla mnie nauka różnych kultur, tradycji, sposobu myślenia, ale też nauka pokory, tolerancji i akceptacji. Pod kątem rodziny i przyjaciół takimi momentami była niespodziewana śmierć mojego taty, kiedy zrozumiałam, że niczego (i nikogo) nie można brać za pewnik, oraz rok 2020, kiedy uświadomiłam sobie, jaką wspaniałą mam rodzinę i przyjaciół, oraz jak wielką rolę odgrywają w moim życiu. Nie doceniałam tego wcześniej.

Paulina Maslich / fot. Barbara Bogacka
Co uznajecie za swój największy sukces?
Paulina: Dojście do etapu w życiu, kiedy czuję dumę, pewność siebie i spełnienie zarówno w pracy, jak i w życiu. Nie jest to jeden moment, raczej ostatnie dwa lata.
Ania: Świadomość, że zarówno w życiu prywatnym jaki i zawodowym już nic nie muszę, ale mogę. Daje mi to niesamowite poczucie wolności i swobody w podejmowaniu decyzji.
Jakie są Wasze supermoce? Jakie Wasze cechy pomagają w biznesie i życiu, a jakie je utrudniają?
Paulina: Supermoce to wizja, przedsiębiorczość, samodyscyplina i wytrwałość, a do tego coś, co potocznie nazywam łączeniem kropek – świetnie dostrzegam potencjał i możliwości, jak go łączyć. Na pewno też kreatywność z dużą szczyptą pozytywnej energii i humoru. Utrudnia mi życie brak cierpliwości do powtarzalnych zadań.
Ania: Moje supermoce to autentyczność, empatia oraz opanowanie w sytuacjach kryzysowych. Dwie pierwsze supermoce wykorzystuję w pracy z klientami i uczę (zwłaszcza liderów), jak je rozwijać. Wierzę, że to właśnie autentyczność i empatia będą kluczowe w efektywnym zarządzaniu organizacjami, a także w naszym życiu codziennym.
To co najbardziej utrudnia mi funkcjonowanie, to niechęć do wszelkiego rodzaju zadań administracyjnych. Są one oczywiście konieczne, ale zawsze mam poczucie, że w tym czasie mogłabym robić coś bardziej pożytecznego.
Najlepsza/najgorsza rada, jaką w życiu dostałyście?
Paulina: Zacznę od tej najgorszej, którą, myślę, słyszy mnóstwo kobiet – że warto pracować nad pewnością siebie i autoprezentacją. Tak, warto.
Tylko, że mam wrażenie, iż poczucie własnej wartości zaczynamy uzależniać od tego, jak pewne siebie i dobrze wypadniemy. Dlatego z kobiecego punktu widzenia myślę, że warto też rozwijać umiejętności często postrzegane jako bardziej męskie, np. przedsiębiorczość.
Pamiętam jak dziś, kiedy poszłam na babskie spotkanie i występował na nim w roli gościa specjalnego szef jednej z większych firm outsourcingowych w Krakowie, nowojorczyk, który niezwykle ciekawie opowiadał, jak w różnych organizacjach wspierano jego rozwój jako mężczyzny, a jak jego koleżanek. To wystąpienie otworzyło mi oczy. I może nie było bezpośrednią radą, jaką dostałam, ale zdecydowanie wzięłam ją sobie do serca.
Ania: Rada, jaką kiedyś dał mi mój szef, brzmiała następująco: „nie buduj muru między nami”. Było to kilka lat temu i pomyślałam sobie wtedy „cóż za żałosny tekst – przecież sam ten mur budujesz”. Z perspektywy czasu wiem, że w relacjach zarówno prywatnych jaki i biznesowych każdy z nas jest w 100 proc. odpowiedzialny za swoje 50 proc. Obserwując klientów, z którymi pracuję wiem, że taki mur stawiamy powoli, często nieświadomie. Powodów powstania muru jest wiele, ale efekt podobny: brak efektywności, stres, frustracja i przytłoczenie. Rozwiązaniem jest praca z emocjami, odpornością mentalną i rozwój samo-świadomości.
Trzy lata temu zaczęłam rozbierać swój własny mur. Moim celem jest rozbiórka do ostatniej cegły.

Anna Rząca / fot. Barbara Bogacka
Macie jakieś swoje patenty/rady ułatwiające życie, którymi chciałybyście się podzielić z innymi kobietami?
Paulina: „Łap możliwości, a potem zastanawiaj się, jak je realizować”. Cytat Richarda Bransona idealnie oddaje moje podejście do pracy i życia. Nie mam wtedy przestrzeni, by się zastanawiać, czy dam radę… a co jeśli nie dam rady… a co jeśli się nie nadaję.
Ania: „Nie myśl, co najgorszego się może stać; pomyśl, co może się stać najlepszego”. Zawsze przemawia do mnie ten cytat Erin Hanson, który najlepiej brzmi w oryginale:
„There is freedom waiting for you,
on the breezes of the sky,
And you ask „What if I fall?”
Oh but my darling,
What if you fly?”
Najlepsza/najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłyście w życiu?
Paulina: Jestem zadowolona i wdzięczna za wszystkie moje decyzje. Nawet jeśli konsekwencje nie były najszczęśliwsze, były to dla mnie cenne lekcje. Nie cofnęłabym żadnej swojej decyzji. Najlepsza z nich, a jednocześnie najtrudniejsza, to otworzenie własnego biznesu. Najlepsza, bo dała mi poczucie samorealizacji i spełnienia. Najtrudniejsza, bo wiedziałam że wypływam na kompletnie nieznany mi ocean – bez mapy i bez łodzi ratunkowej, a zostawiam za sobą w porcie mój zespół w trudnym dla nich momencie.
Ania:
Najlepsze i najtrudniejsze decyzje zawsze łączyły się ze zmianą pracy. Najpierw z bezpiecznej firmy państwowej do nieznanego środowiska międzynarodowej korporacji, później z ustabilizowanej pozycji w korporacji na kontrakt na Bliskim Wschodzie, a w 2018 roku przenosiny do własnej firmy. Pierwsze dwie decyzje okazały się najlepszymi decyzjami w moim życiu i liczę na to, że ta trzecia okaże się strzałem w dziesiątkę.
Ciemne strony biznesu?
Paulina: Wszyscy mówią, że prowadzenie własnego biznesu jest trudne. Tak, jest trudne. I na wyciągnięcie ręki masz tony porad marketingowych, sprzedażowych etc, ale nikt nie radzi, jak wzmacniać swoją siłę mentalną. I odporność – bo potrzeba ich na tony. To jest ciemna strona z moje perspektywy, ale wiem, że dla wielu osób niepewność przychodu, zwłaszcza w początkowym etapie tworzenia biznesu, jest źródłem stresu. Praca z klientem też nie zawsze należy do najłatwiejszych.
Ania: Myślę, że jest to poczucie samotności, które pojawia się, kiedy prowadzisz jednoosobową działalność gospodarczą. Przez 15 lat mojej pracy zawodowej zawsze byłam w zespole lub zespołem zarządzałam. Pomimo, że prowadzę firmę z Pauliną, to brak zespołu, współpracowników i ich energii powoduje, że zaczynam odczuwać pustkę i staram się ją zapełnić przez współpracę z klientami i partnerami biznesowymi. Z różnym skutkiem.
Co Was kręci/motywuje/irytuje?
Paulina: Kręcą mnie na maksa podróże, wyzwania, poznawanie nowych ludzi i rozwój ‒ własny i innych. Irytuje tracenie czasu. I odkładanie na wieczne później.
Ania: Kręcą mnie podróże w mniej znane miejsca, lokalna kuchnia i ludzie. Motywuje mnie decyzyjność, odpowiedzialność oraz energia innych. Irytuje mnie brak tolerancji i otwartości oraz propaganda „jednego, prawidłowego” punktu widzenia.
Kto Was inspiruje?
Paulina: Oprah Winfrey, Neil De Grass Tyson, Richard Branson, Martyna Wojciechowska – za odwagę, ciekawość odkrywania świata (i wszechświata), bycie sobą ‒ niezwykle charyzmatyczną postacią, a jednocześnie z umiejętnością zjednania sobie ludzi.
Ania: Inspirują mnie ludzie, którzy są autentyczni oraz w szczery i otwarty sposób dzielą się swoją historią, doświadczeniem i mają odwagę podzielić się trudnymi sytuacjami w pracy i życiu. Są to najczęściej osoby spoza pierwszych stron gazet i dlatego przemawiają do mnie bardziej. Ostatnio poruszyła mnie historia Eli Bondy, która w podcaście Jarosława Kuźniara podzieliła się bardzo osobistą historią na temat swojej depresji. Polecam.
Co ostatnio usłyszałyście na swój temat? Najbardziej absurdalna rzecz, jaką usłyszałyście na swój temat?
Paulina: Ostatnio przeczytałam w wywiadzie Kamili Misiorowskiej, również Uczestniczki projektu Kobiety Krakowa, że jestem dla niej inspiracją. Dawno mnie nikt tak (pozytywnie) nie zaskoczył. Absurdalnych komentarzy nie pamiętam – jeśli coś uznam za absurdalne nie zawracam sobie tym głowy.
Ania: Najbardziej absurdalną rzeczą, jaką ostatnio usłyszałam, był komentarz do mojego zdjęcia z dzieciństwa. Na zdjęciu jestem z mamą i mam około 6 miesięcy. „Jakie ty miałaś wielkie uszy – i dalej masz!”. Uśmiechnęłam się do siebie, ponieważ radosne dziecko na zdjęciu rzeczywiście ma uszy jak Dumbo, ale zaraz potem pomyślałam, że obecnie z moimi uszami i ogólnie z moim wyglądem jest wszystko OK. Ta z pozoru żartobliwa uwaga uświadomiła mi, że kobiety słyszą podobne komentarze często. Niektóre mocno je biorą do siebie. I tutaj warto pamiętać, że to co mówią o nas inni, nie świadczy o nas, ale o tych, którzy to mówią. A Dumbo potrafi latać!
Co powiedziałybyście 15-letnim sobie?
Paulina: Pracowitość, ciekawość, wytrwałość ‒ trzymaj się tego, rób dalej to, co lubisz, a wszystko będzie lepiej, niż sobie wymarzyłaś.
Ania: Bądź odważna i przede wszystkim bądź sobą; świat ma dobre intencje, a twoi przyjaciele, ci obecni i przyszli, będą z tobą.

Paulina Maslich i Anna Rząca czyli duet DOTWAY / fot. Barbara Bogacka
Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką posiadacie?
Paulina: Wspomnienia i wdzięczność innych. Wiem, że to niematerialne rzeczy, ale mam tak cudowne wspomnienia z pracy, która dała mi możliwość nie tylko podróży, ale przede wszystkim poznania wspaniałych ludzi! Jestem bardzo dumna z tego, ile projektów szkoleniowych i konsultacyjnych zrealizowałam w różnych zakątkach świata. I ile osób do mnie wraca, nawet po latach, z toną wdzięczności. A z rzeczy przyziemnych – chyba bransoletka Hermès, którą kupiłam sobie w nagrodę za odwagę i zrealizowanie projektu w Brazylii. Tak, zdecydowanie najbardziej ekstrawagancka rzecz – jestem kobietą, uwielbiam biżuterię, torebki… i buty.
Ania: Kiedy myślę o ekstrawagancji, dumie i cennej zdobyczy, to od razu przychodzi mi do głowy naszyjnik z brylantami i turkusem. Jest cenny ze względu na dwie rzeczy. Po pierwsze, były to moje pierwsze brylanty – zawsze chciałam, aby to mężczyzna podarował mi mój pierwszy brylant, ale nie doczekałam się i postanowiłam sama sobie go kupić. Nie żałuję. Do tej pory mam ich kilka – wszystkie zakupione lub wybrane przeze mnie. Po drugie, była to nagroda dla mnie za fantastyczne osiągnięcia biznesowe oraz feedback, jaki otrzymałam od zespołu, szefa i CEO po zamknięciu najtrudniejszego projektu, jaki kiedykolwiek prowadziłam.
Co zawsze macie przy sobie? Co nosicie w torebkach?
Paulina: Telefon, szminkę i długopis. Uwielbiam notować myśli, refleksje i pomysły.
Ania: Telefon, szminkę, krem do rąk.
Na co przeznaczyłybyście dużą sumę, gdyby spadła Wam z nieba?
Paulina: Zainwestowałabym, żeby te środki pracowały dalej na mnie, a potem na jakąś super podróż, a odkąd mam koty „w leasingu” od sąsiadów – na schronisko dla zwierząt.
Ania: Część sumy przeznaczyłabym na ponowną podróż do Afryki, a resztę zainwestowałabym w pomysł, który obmyśliłabym pod afrykańskim niebem.
Gdybyście miały taką możliwość, z kim zamieniłybyście się życiem na jeden dzień?
Paulina: Byłby to Neil Armstrong lub Krzysztof Kolumb; poczuć, jak to jest stawiać stopę na nieznanym terytorium, sięgać gwiazd, tworzyć historię, zostawić po sobie dziedzictwo.
Ania: Superbohater Aquaman – czyż nie byłoby wspaniale móc żyć pod wodą, pływać z prędkością 100 mil na godzinę, komunikować się telepatycznie z oceanicznymi zwierzętami i podziwiać to, co na co dzień jest niedostępne?
Czego o Was nikt nie wie?
Paulina: Całkiem nieźle gram w szachy. Nawet mój brat się ostatnio zdziwił.
Ania: Jestem uzależniona od lodów – czasem jem lody kilka razy dziennie.
Czego chciałybyście się jeszcze nauczyć?
Paulina: Prywatnie ‒ nauczyć się porządnie pływać, żeby nie bawić się w spławik na każdych wakacjach. A zawodowo… Prowadzenie własnego biznesu pokazuje mi, że każdy dzień to małe kroki rozwojowe. Doceniam tę możliwość. Ale patrząc długofalowo ‒ plan dalekosiężny to Anioł Biznesu.
Ania: W rozwoju osobistym cały czas uczę się akceptować i doceniać świat takim, jaki jest. Biznesowo chciałabym nauczyć się sztuki wystąpień publicznych, aby móc inspirować i zarażać innych pasją do świadomego przywództwa. Prywatnie natomiast marzy mi się mistrzostwo w dancehall.
Ulubione miejsca w Krakowie?
Paulina: Na małe rytuały docenienia siebie ‒ Good Lood, Café Szal w Sukiennicach, Cytat Café lub Alchemia. Na wydarzenia zdecydowanie Hevre. Na spacer z obwarzankiem w ręku Planty – UWIELBIAM to!
Ania: Na sport i spacery Puszcza Niepołomicka o poranku. Na spotkanie ze znajomymi śniadanie w Charlotte na Placu Szczepańskim, lunch w Novej na Kazimierzu, kolacja i wieczorne napoje w Forum Przestrzenie. Na wydarzenia idę tam, gdzie znajdę ciekawe propozycje, ale najlepiej na świeżym powietrzu.
Gdzie Was znajdziemy?
www.dotway.com
Facebook: Maslich.Paulina
LinkedIn: Paulina Maslich
Instagram: Paulina Maslich Official
E-mail: paulina.maslich@dotway.com
Facebook: Anna.Rzaca.Coach
LinkedIn: Anna Rzaca
Instagram: Anna Rzaca
E-mail: anna.rzaca@dotway.com
Projekt #KobietyKrakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż: Beata Kamińska
Wnętrza sesji zdjęciowych: Sheraton Grand Kraków
Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa