Weganka, ekolożka, modowa aktywistka, właścicielka marki UADO. W modzie stawia na rozwiązania proste, przyjazne dla środowiska i z ważnym przesłaniem. Nic dziwnego, że kobiety pokochały jej femi-shirty. Noszą je między innymi: Natalia Przybysz, Mery Spolsky, Karo Akabal i Katarzyna Grochola. A Ty? Masz swój t-shirt z femi-przesłaniem?
Kim jesteś i czym się zajmujesz zawodowo? Opisz swój biznes.
Nazywam się Ola Stodółka, mieszkam w Krakowie i jestem projektantką mody. Jestem również kobietą, córką, siostrą, żoną i przyjaciółką. Moda to moja pasja i praca. Poznałam ją dobrze, studiując projektowanie oraz technologię odzieży. Przez sześć lat pracowałam dla największej polskiej firmy odzieżowej, gdzie tworzyłam ubrania. Zapewne niektóre z nich wiszą teraz w waszych szafach. W 2017 roku założyłam markę UADO, ponieważ mam własny pomysł na modę, który chcę rozwijać.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Pracując na etacie, równolegle tworzyłam kolekcje autorskie oraz indywidualne projekty na zamówienie. Brałam udział w konkursach modowych, ale też sama organizowałam pokazy swoich kolekcji. Badałam potencjał różnych kierunków w projektowaniu. Próbowałam mody wieczorowej, biznesowej, ślubnej, a nawet męskiej. Czekałam, aż któryś koncept na markę zaskoczy. I wtedy, w marcu 2018 roku, moja praca dostała się na międzynarodową wystawę „Decydentki. Prawo wyboru”. Ponad trzydzieści artystek z Polski, Niemiec i Austrii, 100 lat po uzyskaniu praw wyborczych przez obywatelki tych krajów, prezentowało swój punkt widzenia na kwestię samostanowienia kobiet. Ja przygotowałam obiekt z pogranicza mody i rzeźby, ale razem z kuratorkami wystawy zastanawiałyśmy się nad zrobieniem jeszcze małego showroomu z moimi ubraniami. Sklep ostatecznie nie powstał, jednak w mojej głowie pozostała myśl zrobienia prostego ubrania – manifestu, stricte pod wystawę. Wybrałam najbardziej demokratyczny i uniwersalny nośnik: biały T-shirt. Chciałam, żeby był jak transparent na manifestację – prosty, mocny i wpadający w oko. Tak powstały dwa pierwsze femi-shirty – białe koszulki z wyhaftowanymi na czarno grafikami. Zawisły jako eksponaty na wystawie. To, co stało się później, bardzo mile mnie zaskoczyło. Odzew na femi-shirty był pozytywny, a nawet entuzjastyczny, dlatego zdecydowałam się rozwinąć ten pomysł i tak powstała flagowa linia marki UADO.
Skąd decyzja o tym kierunku w karierze?
Od dziecka interesowałam się sztuką. Z czasem coraz bardziej skupiałam się na przejawach materialnej działalności człowieka, co przerodziło się w fascynację historią ubioru, a w konsekwencji modą. Wiedzę zgłębiałam, studiując między innymi projektowanie odzieży w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru, technologię odzieży w Zespole Szkół Odzieżowych w Krakowie, a także współtworząc przez sześć lat zespół projektowy jednej z ulubionych marek Polek.
Czy praca to też twoja pasja?
Gdyby projektowanie było dla mnie tylko pracą, musiałabym zmienić zawód. Zmuszanie się do robienia rzeczy, których nie czuję, po prostu nie leży w mojej naturze. Jednak rzeczywistość budowania marki odzieżowej wygląda tak, że tworzenie ubrań to tylko jeden z jej aspektów. Wiadomo, że najfajniejszy, ale niekoniecznie główny. Marka jest firmą, a to zmusza mnie do bycia jednocześnie panią od handlu, marketingu, PR-u, analityczką, a czasem nawet psycholożką. Bywa, że odczuwam żal, bo chciałabym więcej czasu przeznaczyć na projektowanie, ale firma ma równolegle wiele potrzeb, których nie mogę zignorować.
Co uznajesz za swój największy sukces (zawodowy i nie tylko)?
Sukcesem dla mnie jest stale powiększająca się społeczność mojej marki. UADO powstało z potrzeby tworzenia przyjaznych ubrań. Z wiary w to, że moda może nieść ze sobą mądrość i zmieniać świat. Z szacunku dla natury i organiczności. Oraz z zachwytu nad pięknem i doskonałością prostych form. W ciągu pierwszego roku działalności marka stała się modowym kręgiem kobiet-wojowniczek o świat przyjazny ludziom, zwierzętom i środowisku. Poprzez grafiki o tematyce siostrzeństwa i ciałopozytywności celebruje naturalną kobiecość. Honoruje sztukę tradycyjną, promując technikę haftu i czyniąc z niej swój znak rozpoznawczy. Stawia na świadomą konsumpcję, stosując tekstylia przyjazne środowisku i produkując lokalnie.
Kto cię inspiruje?
Niejednokrotnie bywa, że kobiety, które obserwuję i podziwiam, po pewnym czasie stają się klientkami UADO. Tak było z wokalistkami Natalią Przybysz i Mery Spolsky, z trenerką Karo Akabal, czy pisarką Katarzyną Grocholą. W gronie piszących UADOwiczek widzę też naszą noblistkę, bo książki Olgi Tokarczuk czytam od liceum. Co łączy te wszystkie kobiety? Odwaga bycia sobą, życie na własnych zasadach, kreatywność, której efekty czynią świat piękniejszym. Takie postawy mi imponują.
Przełomowy moment w życiu zawodowym?
Momentem zwrotnym było odejście z etatu i przejście na własną działalność. Przy czym nie zadziałała żadna magia, ani los nie powiedział, że właśnie teraz jest ten moment. Przełomowe wybory rzadko bywają proste. Ludzie są nieustannie targani wątpliwościami i ja nie jestem od nich wolna. Miałam mnóstwo obaw, czy rezygnować z etatu. W świecie mody działałam już sześć lat. Współtworzyłam dział projektowy w jednej z największych marek w branży. Przeszłam całą drabinkę rozwoju i zastanawiałam się, co dalej. Pewnie wahałabym się jeszcze długo, gdyby nie przyjaciele i rodzina, którzy bardzo we mnie wierzą. To dzięki nim miałam odwagę skoczyć na głęboką wodę. Od tamtej pory minęły trzy lata, a ja nie tylko nie utonęłam, ale płynę dalej. Ciągle dowiaduję się czegoś nowego o prowadzeniu firmy, ale też o sobie. Nigdy wcześniej nie byłam tak wyeksponowana na nowości i wyzwania. I już sam ten fakt sprawia, że decyzja o założeniu autorskiej marki była słuszna.
Jakie są twoje supermoce?
Wygląda na to, że potrafię zjednywać sobie ludzi. Czasem wierzą we mnie bardziej, niż ja sama. Dają mi moc i siłę do działania. Ostatnio UADO wzięło udział w konkursie facebookowym o stoisko na największych targach mody autorskiej w Polsce. Byłam w czołówce, ale pierwsze miejsce wciąż wydawało się poza zasięgiem. W ostatni dzień byłam już zrezygnowana. Wtedy moja społeczność pokazała, co potrafi. Przegoniliśmy wszystkich i wygraliśmy z dużą przewagą mimo, że fanpage UADO liczy zaledwie półtora tysiąca osób. To była wspaniała chwila.
Najlepsza rada biznesowa, jaką chciałabyś przekazać?
Trzy rady, które sprawdzają się w moim działaniu to: postaw na produkt w 100% zgodny z tobą, otwórz się na współpracę i kolaboracje z innymi biznesami, buduj wiarygodny oraz użyteczny publicznie wizerunek marki.
Plany na przyszłość? W jakim kierunku chcesz się rozwijać?
Jestem weganką i ekolożką. Troska o środowisko naturalne towarzyszy mi od lat. Nie jest tajemnicą, że moda to jeden z najbardziej szkodliwych dla Ziemi sektorów przemysłowych. Dlatego chcę wdrażać innowacje, dzięki którym UADO stanie się brandem ekologicznym. Obecnie testuję rozwiązania, które pozwolą mi praktycznie wyeliminować plastik z procesu produkcji i dystrybucji femi-shirtów. Poza ekologią stawiam też na misję społeczną. Chciałabym, żeby w przyszłości UADO nie kojarzyło się tylko z ubraniami, ale z ideą jednoczącą kobiety w działaniu w stylu „sky is the limit”. Widzę, jak funkcjonuje w formie centrum rozwoju, w którym kobiety mają swoją bezpieczną przestrzeń warsztatowo-wystawienniczo-towarzyską.
Ulubione miejsca w Krakowie (np. do jedzenia/ spotkań/ na spacer)?
Eksplorowanie tkanki miejskiej to moje hobby. Chętnie odkrywam, a potem polecam sprawdzone miejsca. Mieszkam w dzielnicy uznawanej za hipsterską, czyli na Starym Podgórzu. Dlatego skupię się na okolicznych miejscówkach. Na spacer polecam całe wzgórze Lasoty. Jest tam wiele miejsc do odkrycia: dzikie łąki przy wieży telewizyjnej, park Bednarskiego, po którym biegają wiewiórki, niesamowite „wille czarodziejów” przy ulicy Parkowej, opuszczony fort Benedykta, z którego łatwo można przejść na Kopiec Kraka. Na imprezowanie i pizzę o 2 w nocy najlepsze jest Forum Przestrzenie. Na kawę i pogaduchy najlepiej usiąść pod markizami Cavy. Czuję się tam trochę jak w Paryżu. Stołuję się w wegańskim bistro Sufeat, warzywa kupuję na Targu Pietruszkowym, a na filmy chodzę do studyjnego kina Kika. Uwielbiam Podgórze!
Co daje ci daje energię, radość, chęć życia?
Śpiew daje mi to, co niektórym medytacja, lub przytulanie się do drzew. To szczególny, bardzo organiczny stan, kiedy jestem jednocześnie wewnątrz i na zewnątrz siebie. Uważność na właściwą postawę ciała i mobilizację konkretnych mięśni sprawia, że umysł jest czysty i mam poczucie bycia tu i teraz. Jest to stan bardzo zdrowy, a zarazem niezwykle trudny do osiągnięcia w codziennej gonitwie. Archaicznymi formami śpiewu tradycyjnego zajmuję się od liceum. To obok projektowania odzieży moja druga pasja, a zarazem emocjonująca przygoda, bo dzięki śpiewaniu miałam okazję wystąpić w tak szczególnych miejscach jak Piwnica pod Baranami, czy Wawel. Jedno jest odskocznią, odpoczynkiem od drugiego. Oszalałabym, gdyby moje życie kręciło się tylko wokół mody.
Masz jakieś swoje triki/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
Staram się pamiętać o dewizie „everyday give yourself a present”. To może być pyszna kawa wypita w ulubionej kawiarni, wystawienie twarzy na promienie słońca, czy wdychanie zapachu bukietów na straganie kwiaciarki. Krótka chwila przyjemności zdecydowanie poprawia samopoczucie.
Czy wierzysz w to, co robisz? Dlaczego?
Mam poczucie, że wokół UADO wydarza się magia. Mówię o czymś więcej, niż tylko pozytywnym odbiorze. Podczas targów kobiety podchodzą do mnie, zaczynamy od rozmowy o femi-shirtach, nawiązujemy do szerszego kontekstu sytuacji czy praw kobiet i zanim się obejrzę, kobiety opowiadają mi o swoim życiu. Obserwuję, jak się otwierają i te historie (a może herstorie?) po prostu wylewają się z nich, niczym wartko płynąca rzeka. Odbieram to jako wielki dar, prezent oraz źródło motywacji do działania. Nie interesuje mnie tylko robienie ładnych ubrań. Chcę być modową aktywistką. Naprawdę wierzę, że moda jako nośnik treści może realnie zmieniać świat na lepsze. Jest zjawiskiem bardzo silnie oddziałującym na społeczeństwo. Zamierzam wykorzystać ten potencjał.
Jako „Miasto Kobiet” realizujemy wiele projektów, mających za zadanie aktywizować kobiety i dawać im siłę do działania. Które z nich spodobały ci się najbardziej?
Kibicuję Klubowi Miasta Kobiet, Festiwalowi Rok Kobiet, inicjatywie Kobiety Krakowa oraz innym działaniom, które jednoczą je, budując poczucie siostrzeństwa. Kobiety potrafią i powinny się wspierać, bo razem mają moc i siłę do zmian. A to właśnie one dziś muszą transformować świat. Teraz to nie jest bezpieczne miejsce dla kobiet jako wolnych, ekspresyjnych, niezależnych istot. Jednak, żeby zacząć to robić skutecznie, musimy być uważne na przekonania, które mamy wobec siebie i wobec innych kobiet. Musimy dawać przyzwolenie na to, żeby każda z nas miała prawo do udanego życia. Nie jest to proste, bo rywalizacja między kobietami jest oparta o przetrwanie, uwarunkowana kulturowo, a przez to mocno w nas zakorzeniona. W dzisiejszym świecie nie daje nam żadnych korzyści, jedynie nas osłabia. Dlatego potrzebna jest kulturowa zmiana na szeroką skalę, poprzez stworzenie nowego środowiska kobiet. Kobiety zaczynają się gromadzić, stowarzyszać, tworzyć kręgi – na żywo oraz online. Z zainteresowaniem obserwuję te inicjatywy i aktywnie się w nie włączam. To właśnie te działania są bezpośrednią inspiracją do powstawania femi-shirtów UADO.
Gdzie Cię znajdziemy? Podziel się z nami swoim adresem strony internetowej, bloga, kanałów społecznościowych lub tym stacjonarnym.
Zapraszam do społeczności UADO w sieci:
FB: https://www.facebook.com/uado.fashion/
IG: https://www.instagram.com/uado.fashion/
…oraz na zakupy i po lekturę na stronę marki:
https://www.uado.pl/
Projekt #KobietyKrakowa
Zdjęcia: Barbara Bogacka
Wizaż: Adrianna Zubel, Szkoła Wizażu i Stylizacji Artystyczna Alternatywa,
Wnętrza sesji zdjęciowych: Metaforma Cafe