Kobiety Krakowa: Marzena Rej-Brodowska
"Trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś będzie kiedyś przewijać maminego insta czy facebooka w poszukiwaniu swoich zdjęć z dzieciństwa."

Marzena Rej-Brodowska w obiektywie Barbary Bogackiej
W czasach przestylizowanej fotografii, gdzie gwiazdą jest grafik i jego umiejętności obsługi Photoshopa zatraciliśmy ideę, dla której warto uwieczniać ważne momenty na zdjęciu. Marzena Rej-Brodowska postanowiła odczarować to spojrzenie i skupić się emocjach. A co daje ich więcej niż szczęśliwa, rodzina w trakcie najważniejszych momentów jej życia? Na tym skupia się właśnie jej codzienna praca
Kim jesteś i czym się zajmujesz zawodowo? Opisz swój biznes.
Jestem specjalistką od rodzinnej fotografii lifestyle. Fotografuję noworodki, przyszłe mamy, dzieci – całe rodziny takie, jakimi są, najczęściej w domu, w ich naturalnym otoczeniu, ale też w plenerze i w studiu. Zgłaszają się do mnie ludzie, którym nie wystarczają zwykłe, amatorskie zdjęcia, którzy szukają też alternatywy dla stylizowanych sesji z gadżetami i doceniają, kiedy na zdjęciu widać emocje i pokazane są relacje. Łapanie momentów to mój żywioł. Robię też fotoreportaże z uroczystości.
Skąd pomysł na biznes?
Że będę zawodowym fotografem odgrażałam się już w liceum, ale fotografia była „tylko” moją pasją i ścieżkę zawodową wybrałam inną. Wiele lat temu zaczęłam się szkolić, uzyskałam nawet uprawnienia zawodowe fotografa, jednak dalej pracowałam jako tłumaczka. Bardzo lubiłam tę pracę, ale po jakimś czasie zaczęło mi brakować kontaktu z ludźmi. Zaczęłam więc coraz więcej czasu spędzać w światku fotograficznym, w którym czułam się lepiej. Robiłam coraz więcej zdjęć i w końcu stwierdziłam, że już dłużej nie chcę stać „w rozkroku”. Całkowicie zajęłam się fotografią.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Jak wspomniałam, fotografią zajmowałam się już w liceum. Były to czasy fotografii analogowej, zaczynałam się uczyć na zenitach pożyczonych od wujka, potem miałam już własną lustrzankę. Zarywałam noce w ciemni i prawie całą kasę wydawałam na negatywy i odczynniki . To się ciągnęło też przez całe studia. Kiedy urodziłam córkę poczułam, że mogę i chcę robić lepsze zdjęcia, więc zaczęłam się uczyć. Kursy, warsztaty, praktyka, ale wszystko tylko dla siebie. Potem zaczęłam robić zdjęcia znajomym rodzinom i okazało się, że mam do tego talent, że mogę robić fajne zdjęcia nie tylko swoim dzieciom. I zdecydowałam, że zostanę fotografką rodzinną. Jako tłumaczka pracowałam zupełnie sama, a teraz prawie codziennie spotykam rodziny, które są otwarte, których członkowie lubią siebie nawzajem i innych ludzi, i które chcą swoje szczęście i miłość oglądać po latach na pamiątkowych zdjęciach. Teraz z każdej sesji wracam z bananem na twarzy i ten uśmiech nie schodzi mi przez parę godzin. A potem wraca, kiedy obrabiam zdjęcia i szczerzę się do monitora jak nawiedzona.
Czy praca to też twoja pasja?
Odpowiem cytatem Richarda Avedona:
„Jeśli spędzę jakiś dzień, nie zajmując się fotografią, to mam wrażenie, jakbym zapomniał o czymś bardzo ważnym, jakbym zaniechał funkcji życiowych. Zapomniał się obudzić…”.
Aparat mam zawsze przy sobie, nawet na zakupach.
Co uznajesz za swój największy sukces (zawodowy i nie tylko)?
Tytuł akredytowanego fotografa dziecięcego, na który pracowałam kilka lat.

Marzena Rej-Brodowska w obiektywie Barbary Bogackiej
Kto cię inspiruje?
Inne kobiety. Mam to szczęście, że są w moim życiu kobiety, po spotkaniu z którymi życie wydaje mi się jakieś takie fajniejsze.
Wydarzenia, które cię zmieniły?
Życie zmienia, a raczej doświadcza. To wpływa na to, kim jesteśmy. Ale nie mam poczucia, żebym stała się kimś innym, raczej, że wreszcie dochodzę do tego, na czym mi zawsze zależało.
Jakie są twoje super moce (albo w czym uważasz, że jesteś po prostu dobra)?
Kiedy zaczynam fotografować, włącza mi się taki specjalny tryb uważności. Poluję na emocje i dobre światło, które je podkreśli. Potrafię wyczekać sobie kadr. Łapię dobry kontakt z dzieciakami i sprawiam, że dla nich sesja to przygoda.
Najlepsza rada biznesowa jaką otrzymałaś i przekazałabyś dalej?
„Bój się i rób”, usłyszane od naszej fotografki Basi, która wyniosła to chyba z Latającej Szkoły.
Plany na przyszłość? W jakim kierunku chcesz się rozwijać?
Kilka lat temu ktoś, kto szedł do fotografa, oczekiwał studia i oświetlenia z każdej strony. Na hasło „zdjęcia rodzinne w plenerze” ludzie odpowiadali: „w parku to my sobie sami robimy”. A potem zaczął się boom na sesje rodzinne w plenerze. Teraz odpowiedź jest podobna na hasło: „A może sesja lifestyle w domu?”. To się na szczęście zmienia, a ja zamierzam taki typ sesji popularyzować i dalej ćwiczyć moją uważność i oko. Dalej będę uczestniczyć w warsztatach fotograficznych i poszerzać horyzonty. Chcę robić więcej fotoreportaży ślubnych, podczas których wykorzystuję wszystkie swoje moce na raz: uważność, empatię, refleks i umiejętność przewidywania kadrów.
Ulubione miejsca w Krakowie (np. do jedzenia/ spotkań/ na spacer)?
Rodzinnie lubimy wypady do różnych krakowskich parków, Jordana, Bednarskiego, Kościuszki. Najbardziej smakuje nam pizza w Pino i makarony w Del Papa. Często szukamy wiatru na polach pod Krakowem. Tak trafiam na fajne miejsca na plenery fotograficzne.
Co ci daje energię, radość, chęć życia?
Dobrzy ludzie wokół i podróże.
Jakie twoje cechy pomagają ci w biznesie i życiu, a jakie ci je utrudniają?
Zaangażowanie w moją prace, które powoduje, że wkładam w nią całe serce, ale często jakimś kosztem.
Masz jakieś swoje triki/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
To nie jest moja rada, ale słowa zasłyszane niedawno. Żeby się „odpieprzyć od siebie”. Bardzo pomaga.
Czy wierzysz w to, co robisz? Dlaczego?
Jako dziecko uwielbiałam wielką czarną skrzynię, w której rodzice trzymali nasze zdjęcia z dzieciństwa, w większości czarno białe. Mogłam godzinami oglądać zdjęcia i ciągle wypytywałam mamę o inne osoby na zdjęciach. Moje dzieciaki robią to samo z albumami, które dla nich przygotowuję. Oglądamy zdjęcia i opowiadam im, co robiliśmy, gdzie byliśmy i kogo spotkaliśmy, gdzie mieszkaliśmy itp. Wierzę, że zdjęcia są naszą kotwicą w przeszłości i uważam, że dzieci zasługują na coś więcej, niż tysiące zdjęć w telefonie. Trudno mi też sobie wyobrazić, że ktoś będzie kiedyś przewijać maminego insta czy facebooka w poszukiwaniu swoich zdjęć z dzieciństwa. Towarzyszenie rodzinom w ważnych chwilach, dokumentowanie tego, jakie są, jak pokazują emocje, z czego się śmieją, traktuję jak pewnego rodzaju misję. Głęboko wierzę, że to co robię dla rodzin, ma znaczenie.
Co pomogło ci rozwinąć biznes? Co dodawało otuchy i było motywacją?
Motywacja i otucha to każda kolejna sesja, po której klienci pisali, że ciągle się wzruszają, oglądając zdjęcia, że dzieci pytają, kiedy znowu się spotkamy, że wreszcie mają pamiątkę o jakiej marzyli, że babcia miała łzy w oczach, jak dostała ramkę ze zdjęciem, że dziękują za atmosferę na sesji. Para młoda, która dziękuje, że byłam nie tylko ich fotografem, ale także pomocnym duchem. Takie sytuacje to najlepsza motywacja, jaką mogę sobie wyobrazić dla mojej pracy.
Najtrudniejsza decyzja biznesowa?
Wyjście ze strefy komfortu i rezygnacja z tłumaczeń na rzecz fotografii. Nie spałam po nocach rozmyślając, co ja w ogóle robię.
Ciemne strony biznesu?
Własna działalność i poczucie, że zawsze jestem w pracy.
Jako „Miasto Kobiet” realizujemy wiele projektów, mających za zadanie aktywizować kobiety i dawać im siłę do działania. Które z nich spodobały ci się najbardziej i czego, jako kobieta sukcesu, mogłabyś nauczyć nas i nasze czytelniczki?
Bardzo podoba mi się inicjatywa Kobiety Krakowa i Kręgi Kobiet. Zwłaszcza ta druga, ponieważ solidarność kobiet jest nam naprawdę bardzo potrzebna.

Marzena Rej-Brodowska w obiektywie Barbary Bogackiej
Gdzie cię znajdziemy? Podziel się z nami swoimi adresami strony internetowej, bloga, kanałów społecznościowych lub stacjonarnym.
Moje zdjęcia można zobaczyć na stronie www www.rej-brodowska.com oraz Facebooku:
www.facebook.com/RejBrodowskaPhotolifestyle i Instagramie: www.instagram.com/rejbrodowska_photolifestyle. Studio znajduje się w Krakowie pod adresem: ul. Bociana 6C/83.
Projekt #KobietyKrakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż, fryzury: Szkoła Wizażu i Stylizacji Artystyczna Alternatywa
Wnętrza sesji zdjęciowych: Metaforma Cafe