Kobiety Krakowa: Malwina Karkula-Parysek
Misja + pasja + zaangażowanie + wiara we własne możliwości = sukces!
Kiedy żyjesz po to, by realizować swoją misję i jeszcze na tym zarabiasz, możesz przyznać, że należysz do nielicznego grona prawdziwych ludzi sukcesu. Czasy się zmieniają i redefiniują, czym ten sukces tak naprawdę jest. Dziś bliższą definicją będzie praca zgodna z pasją, która wnosi wiele dobrego dla świata. Kiedyś z podziwem patrzyliśmy na odrealnionych karierowiczów, a dziś? Dziś imponują osoby takie jak Malwina Karkula Parysek: masażystka z misją, która stawia sobie za cel szczęście i dobre samopoczucie innych (jednocześnie uszczęśliwiając samą siebie). Poznajcie ją!
Kim jesteś i czym się zajmujesz zawodowo? Opisz swój biznes.
Jestem magistrem fizjoterapii, certyfikowanym terapeutą odnowy biologicznej i właścicielem firmy Massage Mission. Moje życie kręci się wokół największej z moich pasji – wokół masażu. Z dużym powodzeniem wykorzystuję go zarówno w pracy z pacjentami ortopedycznymi, sportowcami, jak i gośćmi hotelu Sheraton Grand w Krakowie. Jak sama nazwa wskazuje, Massage Mission ma do spełnienia pewną MISJĘ.
Misję zmiany świata na lepsze i dzielenia z innymi radości życia poprzez zbieranie nowych doświadczeń i korzystanie z dobrodziejstw jakie niesie masaż, fizjoterapia i ogólnie wellness. Wykorzystując tajniki masażu i fizjoterapii pomagam ludziom osiągnąć harmonię i odzyskać siły witalne, które w dzisiejszym pędzie i coraz bardziej intensywnym życiu bardzo łatwo utracić. Stawiam sobie za cel, by potrzebujący odradzali się jak feniks z popiołów. By czuli się uwolnieni od bólu kręgosłupa czy głowy, mrowienia w dłoniach, uczucia spięcia karku i szyi, dolegliwości związanych z przeciążeniami i kontuzjami, czy po prostu stresu i zmęczenia… a przede wszystkim myślenia, że w naszym życiu jest za mało czasu dla siebie samych. Chcę tworzyć miejsca gdzie można zaspokoić pragnienia współczesnego człowieka – dotkniętego pośpiechem, pracą ponad siły, brakiem ruchu, jak również konsekwencjami nieprawidłowo prowadzonej aktywności fizycznej.
Skąd pomysł na biznes?
Z obserwacji potrzeb rynku. Trafiają do mnie coraz młodsi ludzie, którzy dosłownie „zasiedzieli” swoje życie, bo czasy zabaw na świeżym powietrzu dawno odeszły w zapomnienie, a rozwój technologii przykuł ich do komputerów i smartfonów już od kołyski. Trafiają też starsi, którzy borykają się z chronicznymi bólami kręgosłupa i stawów, a usłyszeli od lekarzy wyrok operacji. Ostatnią grupą są Ci aktywni, którzy bez odpowiedniego przygotowania postanowili wrzucić drugi bieg, w końcu sport to ponoć zdrowie.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Wszystko zapoczątkował kurs masażu leczniczego, który odbyłam jeszcze przed studiami. Zasugerowała mi go moja mama, która zawsze uważała, że mam „złote ręce” i powinnam zostać albo pianistką albo masażystką. To było to! Zajawiona wybrałam fizjoterapię. Potem przyszła pierwsza praca w firmie outsourcingowej mającej swe gabinety SPA w kilku, 5-gwiazkowych hotelach we Wrocławiu. Wydawało mi się, że pracując w luksusowych hotelach szybciej niż pracując w szpitalu, odłożę fundusze na kursy doszkalające, które są bardzo istotne by stać się skutecznym i w pełni świadomym terapeutą. Niestety już na początku tej drogi zderzyłam się z brutalną rzeczywistością. Oprócz nobilitacji wynikającej z pracy w takim, a nie innym miejscu, często czułam zwątpienie i frustrację, gdyż moje zaangażowanie i wyczerpująca praca fizyczna do późnych godzin nocnych, nie przekładała się ani trochę na polepszenie mojej sytuacji finansowej. Niestety, nadal musiałam korzystać z pomocy rodziców. Po 1,5 roku powiedziałam „dość” i podjęłam decyzję o powrocie w rodzinne strony. Po przeprowadzce do Krakowa zgłosiłam się z ogłoszenia na jednorazowe zlecenie. Do wykonania był masaż dla pary gości zagranicznych. To był istny łut szczęścia! Zlecenie okazało się nie takie jednorazowe. Zrobiłam tak dobre wrażenie, że jeszcze tego samego dnia otrzymałam propozycję pracy w studiu urody, które świadczyło usługi dla hotelu Sheraton Grand. I tak jako masażystka / terapeutka tego hotelu mogłam dalej szlifować fach, a przede wszystkim rozwijać się, z entuzjazmem uczyć nowych rzeczy, powoli gromadzić fundusze na upragnione kursy, marzyć i wyznaczać nowe cele i plany. Nie poprzestałam na pracy w jednym miejscu. W przeciągu 3 lat wytrwałej pracy okupionej niestety chronicznym brakiem czasu dla bliskich i znajomych, zrobiło się mnie wszędzie pełno. Frustracja zniknęła, a na jej miejscu zagościły pasja i ambicja. Pojawiły się kolejne firmy ze swoimi hotelowymi gabinetami. Doszłam do takiego momentu, kiedy w jednym czasie godziłam 3 różne prace, 4 różne hotele, a dodatkowo zaczynałam prowadzić warsztaty z masażu. Zostałam opiekunem medycznym najlepszej z krakowskich szkół tańca – LofToDance, a gdyby tego było mało – wyjeżdżałam do Francji realizując się w fizjoterapii sportowej. W tym całym kołowrotku czułam się jednak spełniona i szczęśliwa. Wtedy też dojrzałam, do decyzji o założeniu własnej firmy i rozwijania marki osobistej.
Co uznajesz za swój największy sukces (zawodowy i nie tylko)?
Mogę z satysfakcją powiedzieć, że największym jak dotąd sukcesem jest dla mnie uznanie jakiego doświadczyłam po nagłej decyzji o zakończeniu współpracy salonu urody z hotelem i propozycja bezpośredniej współpracy z Sheraton Grand. Po 5 latach stanęłam przed zadaniem kontynuowania i rozwijania luksusowej strefy SPA, z bogatą ofertą masaży terapeutycznych i relaksacyjnych, a także zabiegów pielęgnacyjnych i kosmetologicznych. Niewielki i kameralny gabinet jest miejscem, do którego goście chętnie wracają nawet po latach nieobecności w Krakowie. Pamiętają jakość usługi jaką otrzymali, doceniają wysokie standardy obsługi i niepowtarzalny klimat, który towarzyszy każdemu zabiegowi. Nad wyraz cieszą mnie słowa podziwu od gości, którzy korzystali z masażu niemal na całym świecie. Ale nie tylko to. Równie ważna i znacząca była dla mnie współpraca zastępcza w zakresie fizjoterapii sportowej i odnowy biologicznej z Christophem Lemaitre, sprinterskim mistrzem Francji i brązowym medalistą Igrzysk Olimpijskich Rio 2016. Było to możliwe kilkukrotnie w roku 2015 dzięki starszemu koledze po fachu, który okazał mi zaufanie i wiarę w moje umiejętności. Jestem mu dozgonnie wdzięczna za to doświadczenie i kibicuję mu w jego karierze. Takie osoby jak on bardzo mnie inspirują.
Co pomogło ci rozwinąć biznes? Co dodawało otuchy i było motywacją?
Każdy kto mnie zna choć trochę lub miał okazję obserwować mnie przez chwilę, nazywa mnie pracoholikiem : ) Ja nie wiem czy to do końca bycie tytanem pracy, czy po prostu odpowiedzialność i profesjonalizm. Poza tym bywam optymistką. Przekonałam się, że nie można z góry zakładać, że coś nam nie wyjdzie. Nie można wiecznie marudzić i narzekać, bo to czym myślimy, spełnia się. Myślmy więc odważnie i pozytywnie. I pamiętajmy, że każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Nawet kiedy dzieją się naprawdę niepomyślne rzeczy, staram się znaleźć w nich coś dobrego, jakiś sens. Czasem te pozytywy widzę dopiero po pewnym czasie, kiedy minie największa fala smutku czy złości, ale prędzej czy później je dostrzegam. Trudne sytuacje staram się traktować jako lekcje i możliwość zebrania doświadczeń na przyszłość. Dzięki takiemu podejściu „nie da się” nie istnieje w moim słowniku. Otuchy dodaje mi zawsze wiara we mnie i moje możliwości jaką otrzymuję od męża i najbliższych, oraz doświadczenie i dobry przykład jakim dzielili się ze mną moi byli pracodawcy. Muszę też przyznać, że pęd ku dalszemu kształceniu i rozwijaniu się dają mi koledzy i koleżanki fizjoterapeuci poznani na kursach i szkoleniach, w których regularnie uczestniczę. Ich poziom wiedzy, zapał do jej pogłębiania, historie oraz przypadki, z jakimi spotykają się w swojej praktyce, wzbudzają ciekawość poszerzania horyzontów, inspirują do bycia jeszcze lepszą. Niezmiernie motywujące bywało dla mnie zetknięcie się z lekceważącymi spojrzeniami niektórych kolegów z branży, tkwiących w mylnym przekonaniu, że fizjoterapeuta pracujący w SPA przestaje być fizjoterapeutą, który potrafi w czymkolwiek pomóc i nie ma nic do powiedzenia w świecie medycznym, bo pewnie „trzaska masaże relaksacyjne”. Staram się walczyć z wyobrażeniem o masażu w obiektach SPA jako delikatnym, mało efektywnym, rekreacyjnym głaskaniu. Moją specjalnością był od zawsze i jest nadal – jakże skuteczny masaż tkanek głębokich, uzupełniany o inne techniki i metody fizjoterapeutyczne. Tym większą satysfakcję odczuwam zaskakując gości wiedzą, umiejętnościami i potencjałem moich dłoni pod pozorem drobnej, kobiecej fizjonomii ; )
Czy praca to też Twoja pasja?
Oczywiście! Do tego stopnia, że kiedy 1,5 roku temu zaczęły się dość mocno i gwałtownie pogłębiać moje problemy ze wzrokiem (stwierdzono u mnie uszkodzenie rogówki – bardzo bolesne i uciążliwe), kontynuowałam pracę i wykonywałam nadal masaż, ale z zamkniętymi oczami. Jak zwykle, starałam się nie załamywać tłumacząc sobie, że w końcu niewidomi masażyści uchodzą za najlepszych, ze względu na maksymalnie rozwinięty zmysł dotyku. Nie wiem co musiało by się stać, abym nie masowała. Nawet jakbym straciła obie ręce kiedykolwiek (odpukać, jestem bardzo ostrożna mimo wszystko), to pewnie pojechałabym do Tajlandii, nauczyć się masażu deptanego, i też dałabym radę : D Każdemu życzę takiej pracy, ponieważ nie zmuszam się rano by do niej iść.
Jakie są twoje supermoce (albo w czym uważasz, że jesteś po prostu dobra)?
Na myśl przychodzi mi pewien cytat: „Ludzie zapomną o tym, co powiedziałeś, zapomną też o tym, czego dokonałeś, ale nigdy nie zapomną tego, jak dzięki Tobie się czuli”. Myślę, że to jest moja supermoc – sprawianie, by ludzie czuli się lepiej za pomocą mojego dotyku. Chcę, by czuli się lepiej w sensie holistycznym, ponieważ niemoc fizyczna odciska piętno na psychice, a nasze psychiczne nastawienie często ma odzwierciedlenie w tym jaką postawę przyjmuje ciało. Dla mnie masaż to coś więcej, to szalenie wciągający i owocny rodzaj pracy z ciałem, wymagający od masującego dużej uwagi, cierpliwości, empatii oraz umiejętności słuchania tkanek i poprawnej analizy tego, co mają one do powiedzenia. Odpowiednio dobrane techniki, siła i rodzaj dotyku potrafią dać masowanemu naprawdę głębokie odprężenie i ulgę w dolegliwościach, nie tylko w trakcie zabiegu (bo masaż nie zawsze bywa przyjemny). Jeśli jest – można powiedzieć, że trafiło się do raju za życia. Istotny jest jednak stan rzeczywistości po nim, a ten powinien wręcz uzależniać! Nie można być bardziej szczęśliwym mając świadomość odgrywania takiej roli w życiu drugiego człowieka.
Co daje Ci daje energię, radość, chęć życia?
Nic bardziej mnie nie uszczęśliwia i nie daje kopa do działania jak wdzięczność pacjentów/klientów, zmiana ich samopoczucia i zdrowia oraz słowa uznania. To dostarcza dużą satysfakcję i motywację do dalszej pracy. Mimo, że słyszę komplementy i pochwały kilkanaście razy dziennie, chyba nigdy mi się nie znudzą, bo za każdym razem cieszą tak samo. Uważam, że to dzięki pasji jaką odczuwam w pracy – na mojej życiowej drodze jest tak dużo pomyślności, rozczulających momentów i fascynujących ludzi. Czerpię z tego ogromną siłę i energię, starając się ją oddać innym zwielokrotnioną, bo przecież szczęście się mnoży, gdy się je dzieli!
Jakie Twoje cechy pomagają Ci w biznesie i życiu, a jakie Ci je utrudniają?
Na pewno cechami, które bardzo ułatwiają mi życie i utrudniają jednocześnie (!), jest ambicja, perfekcjonizm i upór. Sprawiam wrażenie osoby opanowanej, ale naprawdę nie jestem jakąś superwoman, która nigdy niczego się nie boi. Mam lęki i wątpliwości tak jak każdy. Nigdy jednak nie tracę nadziei. Walczę jak lew do samego końca i spełniam swoje marzenia, konsekwentnie krok po kroku. Kładąc się spać włącza mi się tryb kreatywny, myśli biegają jak oszalałe, a rano budzę się z pomysłem, jak daną trudność pokonać, lub ominąć. To niepoddawanie się jest bardzo ważne. Myślę, że jest to nawet coś, co mnie definiuje i wyróżnia. A w czym te cechy mogą przeszkadzać? Chociażby w tym, że będąc perfekcjonistą i uparciuchem spożytkowuje się mnóstwo czasu i energii na coś, do czego inni podeszliby z większym luzem. Ale nie ja 😉
Masz jakieś swoje triki/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
Uważam, że siła kobiet tkwi w naszej kobiecej intuicji, którą trzeba wykorzystywać. Szybciej rejestrujemy tzw. mikrogesty, jesteśmy uważniejszymi obserwatorami. Monitorujemy otoczenie, badamy, analizujemy, przez co stajemy się czujniejsze, a to w pewien sposób wpływa na przewidywanie następstw. Zatem gdy tylko intuicja podpowiada nam, że coś jest nie tak, należy jej posłuchać, sprawdzać, pytać, upewniać się. Ja tak robię bardzo często.
Najlepsza rada biznesowa jaką otrzymałaś i przekazałabyś dalej?
W jednej swoich książek amerykański biznesman i publicysta, Michael LeBoeuf napisał: „Zadowolony klient to najlepsza strategia biznesowa”. To stwierdzenie, jakże banalne, powinno być maksymą każdego właściciela firmy. Ale jak usatysfakcjonować klienta? Robić zwykłe rzeczy nadzwyczajnie dobrze! To przepis na osiągnięcie sukcesu tak naprawdę w każdej dziedzinie.
Najtrudniejsza decyzja biznesowa?
Na razie wszystkie są trudne (haha), gdyż wszystkiego dopiero się uczę i wiem, że długa i wyboista droga przede mną. Dlatego z zaciekawieniem i pokorą słucham rad doświadczonych kolegów i koleżanek.
Plany na przyszłość? W jakim kierunku chcesz się rozwijać?
Cele są moją siłą napędową, więc ciągle wyznaczam sobie kolejne. Zakładając firmę myślałam, że skupię się troszkę bardziej na fizjoterapii ortopedycznej i sportowcach. I niewątpliwie nie zrezygnuję z tego planu, przesuwam go tylko odrobinę w czasie. Okoliczności i możliwości, jakie się przede mną otworzyły sprawiają, że w tej chwili założyłam sobie kolejny cel: ustanowić nowy standard w sektorze usług SPA, health & beauty. Dzięki wiedzy, którą systematycznie poszerzam, wysokiej jakości, którą staram się konsekwentnie utrzymywać, interdyscyplinarnemu zespołowi, o którym marzę i wyróżniającym się, autorskim zabiegom zamierzam wykroczyć poza dotychczasowe granice. A ponieważ mam zaproszenie do rozmów od kolejnych sieci hotelowych i obecnie oczekuję na koniec rozmów z jednym konkretnym – proszę trzymać za mnie kciuki : )
Ulubione miejsca w Krakowie?
Mimo, że nie widać tego po mnie – jestem łasuchem, ciasteczkowym potworem : D Lubię odkrywać i wracać do miejsc gdzie serwują pyszne desery. Polecam gofry z pełnym arsenałem dodatków w Cae Mini na Grodzkiej, a na muffinki zaglądam do Cupcake Corner. Mniam!
Jako Miasto Kobiet realizujemy wiele projektów, mających za zadanie aktywizować kobiety i dawać im siłę do działania. Które z nich spodobały Ci się najbardziej?
Cykl warsztatów pod hasłem „Twoje życie zależy od Ciebie” jest wg mnie strzałem w 10! Dookoła nas, począwszy od szkoły średniej, jest masa wiedzy teoretycznej, górnolotnych idei rodem z Ani z Zielonego Wzgórza. A nic tak nie uczy człowieka jak praktyka. Zatem warsztaty oparte na nauce konkretnych umiejętności, poruszanie ważnych tematów związanych z samorozwojem, odkrywaniem siebie, swoich talentów, potencjałów, a przede wszystkim rozwiązywanie problemów z jakimi każda z nas się spotyka zarówno w sferze prywatnej jak i zawodowej, jest tym, co zapewne znajduje rzeszę zainteresowanych. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo potrzeba nam kompetencji z zakresu umiejętności miękkich. Ponad 40% młodych Polaków ma wyższe wykształcenie. Nie brakuje nam zatem kompetencji twardych, czyli wyuczonych w szkole i na uczelniach wyższych, jak np. znajomość języków obcych, wiedza specjalistyczna z danej dziedziny, czy biegłość w obsłudze komputera. Jak zauważyli psycholodzy i coachowie, wciąż jednak kuleją u nas umiejętności miękkie. Osoby niemające kompetencji miękkich gorzej radzą sobie na rynku pracy i w życiu osobistym. Brakuje im łatwości i swobody podczas publicznych wystąpień oraz zdolności autoprezentacji. Brakuje też zdolności sprzedażowych, inteligencji emocjonalnej, umiejętności motywowania się oraz empatii. Sama dużo na ten temat czytam i się dokształcam, zatem kibicuję takim formom aktywizacji kobiet (i nie tylko).
Gdzie Cię znajdziemy? Podziel się z nami swoim adresem strony internetowej, bloga, kanałów społecznościowych lub tym stacjonarnym.
Z ogromną świadomością namawiam każdego, by przypomnieć sobie o tym, że nasze ciała się zużywają. To nie tylko maszynka do zarabiania pieniędzy i spełniania obowiązków oraz oczekiwań. Że na każde kilka godzin ciężkiej pracy powinno przypaść przynajmniej 1-2h świadomej i efektywnej relaksacji i odnowy biologicznej, by dłużej cieszyć się w życiu zdrowiem. Zatem zapraszam wszystkich potrzebujących relaksu i wytchnienia do gabinetu Massage Mission w hotelu Sheraton Grand przy ulicy Powiśle 6. Tym cierpiącym z powodu dolegliwości bólowych przyniosę ulgę na wizycie domowej lub w gabinecie. Zapisy przyjmuję pod numerem telefonu: +48 515743716. Można mnie też znaleźć na moim nowo powstałym fanpage’u: https://www.facebook.com/massage.mission.cracow/ oraz stronie internetowej: www.massagemission.pl (strona w budowie).
______________________________________________________________
Projekt #KobietyKrakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż, fryzury: Szkoła Wizażu i Stylizacji Artystyczna Alternatywa
Wnętrza sesji zdjęciowych: Metaforma Cafe