Wszystkie moje prace projektuję w sercu. Często mi się śnią i zawsze prowadzi mnie coś głębszego ze środka. Jestem taką trochę czarownicą. Może nie powinnam się do tego przyznawać?
Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?
Jestem, bo tworzę. Jestem mamą, żoną, ceramikiem i jubilerem. W takiej właśnie kolejności. Zawodowo na początku była glina jako cudowne hobby, potem przyszło projektowanie biżuterii i pomysł, żeby moją kolorową ceramikę samodzielnie oprawiać w srebro. Po drodze był jeszcze pomysł na warsztaty ceramiczne z dziećmi, i wciąż trochę tak pracuję, bo uwielbiam pracę z dziećmi, ich energię i radość. Z wykształcenia jestem nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej z wychowaniem plastycznym, a z pasji skończyłam studia podyplomowe z projektowania biżuterii na łódzkiej ASP.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Najtrudniejsze na drodze, którą przebyłam do miejsca, w którym jestem dziś, była droga do siebie. Przepracowanie wielu traum i przekonań. Następnie uwierzenie w siebie i swoje umiejętności, a potem wyjście ze strefy komfortu i pokazanie się światu z własną twórczością. Wyboista, trudna, czasem wyczerpująca droga. Wszystko inne było fantastycznym doświadczeniem i nauką. Czasem czułam się jak dziecko, gdy uczyłam się czegoś nowego, poznawałam jakąś nową technikę, lub gdy kupowałam narzędzia czy sprzęt i uczyłam się jego obsługi.
Wydarzenia, które Cię zmieniły?
Najważniejsze było urodzenie dzieci. To zmieniło mnie na zawsze, na każdej płaszczyźnie. Zmieniła się perspektywa ‒ wtedy, i cały czas wraz z ich dorastaniem. To urodzenie dzieci ukształtowało całe moje życie, trochę dlatego, że bardzo wcześnie zostałam mamą ‒ po raz pierwszy w wieku 19 lat. To zdeterminowało też życie zawodowe, późne studia, poszukiwanie swojej drogi.. Wszystko.
Co uznajesz za swój największy sukces?
To moja rodzina.
Jakie są Twoje supermoce?
Intuicja. Wszystkie moje projekty powstają z „czucia”. Nie projektuję na kartce, ani w programie graficznym – wszystkie moje prace projektuję w sercu. Często mi się śnią i zawsze prowadzi mnie coś głębszego ze środka. Jestem taką trochę czarownicą. Może nie powinnam się do tego przyznawać? Intuicja bardzo pomaga mi też przy realizacji zamówień indywidualnych Dzięki niej bardzo często trafiam z projektem w punkt, zwłaszcza wtedy kiedy klientka nie do końca wie, czego pragnie.
Kolejna moja supermoc to uważność na innych, ich emocje, uczucia, nastoje. Pomaga mi ona w pracy z najmłodszymi, podczas warsztatów ceramicznych, ale też w budowaniu relacji z klientkami.
Najlepsza/najgorsza rada, jaką w życiu dostałaś?
Bądź sobą. I rób swoje.
Masz jakieś swoje patenty/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
Kochaj siebie. Słuchaj tego co krzyczy, a czasem milczy ze środka, z duszy. I idź tam, gdzie prowadzi cię serce.
Ciemne strony biznesu?
Najbardziej doskwiera mi brak szacunku dla rękodzieła w Polsce. I ciągłe pytanie: a dlaczego to takie drogie?
Co Cię kręci, motywuje, irytuje?
Kręcą mnie Włochy. I na tym mogłabym skończyć. To moje miejsce mocy, tam zostawiłam serce, i tam wracam jak do domu. Jestem Włoszką z wyboru, wciąż uczę się języka włoskiego. To tam oddycham pełną piersią, tam czuję spokój. To mnie kręci, to daje mi siłę i to tam kreuję z największą radością i wolnością.
Kto Cię inspiruje?
Od zawsze inspirowały mnie dzieci. Kiedyś moje, potem te, z którymi pracuję na warsztatach ceramicznych. Dzieci to otwartość, kreatywność, wolność (nie tylko tworzenia). To otwarte z wrażenia usta. To prawdziwy, z głębi, śmiech, czasem bez powodu. To płacz, kiedy boli. Dzieci to prawda. I to mnie inspiruje. Kiedyś, bardzo dawno temu, kiedy moja córka miała kilka lat, zapisałam gdzieś w pamiętniku: „dziwię się światu moją córką”. I tak jest do dziś ‒ uwielbiam dziwić się światu po dziecięcemu.
Najbardziej absurdalna rzecz jaką usłyszałaś na swój temat?
Szef wydawnictwa kartograficznego, w którym dawno temu pracowałam, powiedział mi kiedyś, że nie jestem kreatywna. Muszę przyznać, że przez kilka dobrych lat naprawdę w to wierzyłam.
Co powiedziałabyś 15-letniej sobie?
Nie bój się. Jesteś wystarczająca.
Twoja największa ekstrawagancja?
Moje tatuaże.
Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?
Na kampera, i baaardzo długą, beztroską podróż nim przez Włochy. Wzdłuż i wszerz. Tak, żeby poznać każdy ich zakątek. Spokojnie delektować się każdą chwilą, tańczyć bachatę o wschodzie na plaży. Rozmawiać z Włochami, pić wino, zajadać pizzę i lody.
Czego chciałabyś się jeszcze nauczyć?
Tak prywatnie chciałabym nauczyć się dobrze tańczyć bachatę. To najbardziej wyciszająca i relaksująca mnie ostatnio aktywność. Zawodowo wciąż się czegoś uczę, ale dzieje się to bardzo naturalnie, nie wyznaczam sobie celów w tej kwestii, tylko wymyślam, próbuję i działam. Nie wychodzi? To próbuję inaczej, i znowu działam… I to jest najpiękniejsze w mojej pracy.
Ulubione miejsca w Krakowie?
Uwielbiam biegać w Lasku Wolskim. Najstarszą część Nowej Huty, stare osiedla z fantastyczną architekturą i dużą ilością zieleni, polecam na nieśpieszne spacery.
I ARTzonę – kulturalne serce Nowej Huty, przestrzeń społeczno-artystyczną z warsztatami rozwojowymi i festiwalami.
Gdzie Cię znajdziemy?
www.manopracownia.pl; www.facebook.pl/manopracownia; www.instagram.com/manopracownia
……………………………….
Projekt: #KobietyKrakowa
Organizator: Fundacja Miasto Kobiet
Zdjęcia: Barbara Bogacka
Makijaż: Beata M. Kamińska
Miejsce: Przestrzeń Pełna Czasu