
Katarzyna Pastuszka w obiektywie Barbary Bogackiej
Urządzanie domu marzeń to nie lada wyzwanie. Własne mieszkanie stanowi miejsce wyciszenia, azyl i przestrzeń, w której chronimy się przed całym światem. Dobrze, by chciało się do niego wracać. W wykreowaniu takiej „naszej przestrzeni” pomogą projektanci wnętrz, jednak wśród Polaków wciąż pokutuje przekonanie, że to usługi dla bogaczy i boją się z nich skorzystać. Kasia Pastuszka na co dzień pomaga swoim klientom poczuć się dobrze w czterech ścianach i zapewnia, że delegując część zadań profesjonalistom nie stracimy, a zyskamy
Kim jesteś i czym się zajmujesz zawodowo? Opisz swój biznes.
Jestem projektantką wnętrz i pracuję głównie z osobami, które mają poczucie, że ich mieszkanie jest niedokończone. Najczęściej zajmuję się metamorfozami wnętrz, ale projektuję też mieszkania i lokale w stanie deweloperskim. Kiedyś przygotowywałam klasyczne projekty wnętrz w zaciszu swojego biura, ale zauważyłam, że znacznie bardziej ekscytuje mnie praca z ludźmi w ich domach, niż samotne godziny przed komputerem. Uwielbiam wysokie obroty i twórczy zamęt, jaki wytwarza się podczas spotkań projektowych. Bardzo kręci mnie też idea przekuwania potrzeb w realne rozwiązania, które wspierają ludzi na co dzień.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Droga do miejsca, w którym jestem była kręta. Zacznę od tego, że jestem magistrem filologii romańskiej, ale wiedziałam, że to z pewnością nie koniec mojej edukacji i niedługo po obronie zdecydowałam się pójść na projektowanie wnętrz. Świetnie się tam odnalazłam, wiedziałam, że to uwielbiam i chcę się zajmować wnętrzami. Niedługo potem zdecydowałam się na współpracę z Pogotowiem Wnętrzarskim, czyli zespołem świetnych projektantek z Warszawy, które pokazały mi, że można pomagać klientom na bardzo różne sposoby, niekoniecznie poprzez klasyczne kompleksowe projekty. To było moje prywatne odkrycie Ameryki, w dodatku totalnie spójne z moją naturą i moimi mocnymi stronami.
Skąd pomysł na biznes?
Zaczęli się do mnie zwracać znajomi z prośbą o pomoc w zmianach w mieszkaniu. Nie potrzebowali projektu z wizualizacjami i dokumentacją, tylko porady, spotkania, porozmawiania z kimś, kto może im pokazać dobrą drogę w gąszczu wnętrzarskich propozycji. Zobaczyłam, jak wiele osób potrzebuje konsultacji wnętrzarskiej, jak bardzo się miotają i totalnie nie wiedzą czy podejmują dobre decyzje. Zaczęłam tez uważnie przyglądać się sobie, temu w czym jestem świetna i co ludzie cenią najbardziej. To właśnie szukanie punktów stycznych między tym, co ja mogę dać i tym, czego najbardziej potrzebują klienci pozwoliło mi wypracować mój sposób pracy, który zresztą ciągle się zmienia. Dostawałam też po prostu informacje, że to co robię jest super i to był największy bodziec.
To ciekawe, powiedz, jak w praktyce wygląda praca z Tobą?
Załóżmy, że masz mieszkanie w stanie deweloperskim, masę pomysłów i niewielki budżet. Wtedy wypytam Cię o Twoje potrzeby związane z mieszkaniem. Rozumiem, że skoro masz niewielki budżet, to pewnie wystarczy Ci trochę mojego wsparcia, a w resztę zaangażujesz się już sama. Możemy na przykład zająć się układem funkcjonalnym, czyli rozplanowaniem mieszkania w sposób dopasowany do Twoich potrzeb, a potem szczegółowo samą łazienką i dodatkowo zmianami w instalacji elektrycznej. I tyle. Zakres naprawdę zależy od potrzeb, choć oczywiście podpowiadam co możesz wziąć na siebie, a co warto oddać mnie. Tak to wygląda przy nowych mieszkaniach, ale zajmuje się też metamorfozami, czyli zmianami w zastanych wnętrzach mieszkalnych, biurach, pracowniach, gabinetach kosmetycznych. Tam często część wyposażenia może zostać, ale potrzeba spójnego pomysłu na odświeżenie całości. To właśnie tą różnorodność najbardziej cenię w mojej pracy!
Kto cię inspiruje?
Nie mam jednego guru, choć go szukam, natomiast uwielbiam słuchać i czytać historie zwykłych kobiet, które sprawiły, ze ich życie stało się intencjonalne i bardzo świadome. Do tego dążę, żeby nie być popychaną przez los, tylko dokonywać samodzielnych wyborów.
Wydarzenia, które cię zmieniły.
Zmieniło mnie na pewno wychowywanie dzieci. Doświadczyłam mocno tego, ze warto zwracać się o pomoc i radę do mądrych ludzi, a nie iść za ludową mądrością „ Jakoś to będzie”. Ja chciałam, żeby było dobrze, a nie „jakoś”. W ogóle wtedy bardzo mocno zaczęłam odczuwać, że moje pierwsze, odruchowe reakcje, wcale nie muszą być najlepsze i warto szukać, słuchać, czytać, żeby świadomie decydować, jak chcę działać. Odkąd mam dzieci, bardzo przyglądam się wyuczonym schematom i sprawdzam, czy aby na pewno służą mi i mojej rodzinie.

Katarzyna Pastuszka w obiektywie Barbary Bogackiej
Jakie są twoje supermoce?
Rok temu zaczęłam słuchać podcastu „Z pasją o mocnych stronach” Dominika Juszczyka i na tej fali zrobiłam test talentów Galloupa. To chyba było to przełomowe wydarzenie, o którym powinnam była wspomnieć przed chwilą. Test pokazał mi sposoby działania, które są dla mnie naturalne i to było dla mnie olbrzymie odkrycie. Nigdy bym nie pomyślała, żeby definiować siebie w ten sposób – na przykład zbieranie i odkrywczość. A to są właśnie dwie siły, które mną rządzą! Wszystko mnie ciekawi. Zbieram w głowie informacje, obrazy, ciekawostki, dobre rozwiązania, historie ludzi i potem w odpowiednim momencie mój mózg korzysta z tych zbiorów i łączy je w całość w formie odkrywczych pomysłów czy rozwiązań. Uwielbiam te moje supermoce i bardzo je pielęgnuję. Staram się odpowiednio karmić mój umysł wartościowymi treściami, żeby cały czas odnawiać zasoby pomysłów.
Najlepsza rada biznesowa jaką otrzymałaś i przekazałabyś dalej?
Chyba ta, że wszystkie wybory mają swoją cenę i muszę być gotowa ją zapłacić. Mi się na początku wydawało, ze jak będę podejmowała właściwe decyzje to świat mi będzie sprzyjał, a właściwie klaskał i dopingował. A okazało się, że moją ceną są wyrzuty sumienia, bo przecież moje dzieci lubią, kiedy cały czas jestem blisko, a moje wybory zakładają, że ja pracuję, idę w świat i to znaczy, że w tym czasie ktoś inny się nimi zajmuje. Mój mąż też wolałby pojechać na samotną wyprawę w góry, a nie spędzać sobotę z chorymi dziećmi, kiedy ja jestem na szkoleniu. Dodam, ze pracuję 6 godzin dziennie i spędzam z rodziną większość popołudni, ale jednak nie wszystkie, a przecież teoretycznie bym mogła… Płacę tę cenę i nauczyłam się oceniać decyzje w perspektywie długoterminowej, bo w tej najbliższej zawsze byłoby lepiej, gdybym w danej chwili była w domu, zajęła się sprzątaniem i odciążyła zapracowanego męża.
Plany na przyszłość? W jakim kierunku chcesz się rozwijać?
Od zawsze marzę, żeby uczyć innych. Teraz pracuję wyłącznie bezpośrednio z klientami, a chciałabym działać szerzej – prowadzić warsztaty, szkolenia dla osób spoza branży. Po prostu pokazywać jak się urządzać bez stresu i łez. Nie licząc łez z zachwytu.
Czy wierzysz w to, co robisz? Dlaczego?
Oczywiście, ze wierzę! Wiem, że wnętrza w których żyjemy mają na nas olbrzymi wpływ i powinny nas wspierać. Wiem, jak obciążająca jest zagracona i nieprzemyślana przestrzeń. Wiem też, jak olbrzymim wsparciem może być dla nas dobrze zaplanowane, nawet niewielkie wnętrze. Nie każdy ma wystarczającą wiedzę jak to osiągnąć, dlatego warto sięgnąć po pomoc kogoś, kto pokaże nam jak stworzyć dobre miejsce do życia i pracy. To nie dotyczy tylko mnie, po prostu uważam, że decydując się na pomoc architekta czy projektanta wnętrz możemy zyskać znacznie więcej niż zapłacimy.
Co pomogło ci rozwinąć biznes? Co dodawało otuchy i było motywacją?
Najbardziej pomógł mi mój mąż. Nie dopingował mnie z pomponami, ale w chwilach, kiedy przychodziłam do niego z moimi wątpliwościami i lękami, był dla mnie wielkim wsparciem, a jego kilka słów zmieniało całkowicie moją optykę. Wspominam o nim tylko w kilku słowach, ale po prostu doceniam codzienne gesty, nadprogramowe propozycje zajęcia się dziećmi, jego mądrość i większą niż moja świadomość tego, że wszystko wymaga czasu. No i to, że cierpliwie milczał, kiedy przez wiele miesięcy zarabiałam tylko na waciki. Skrzydeł dodała mi też Latająca Szkołą Agaty Dutkowskiej, ucząca kobiety zarabiać robiąc to, co kochają. Byłam w szkolnej orbicie już od lat. To dzięki niej wiedziałam, że nie każdy musi iść tą samą ścieżką. Jednak dopiero w 2018 roku zdecydowałam się wziąć udział w pełnym, rocznym programie i to była bardzo świadoma i dobra decyzja. Gdy to mówię, mam w sobie wielki spokój, bo ja po prostu wiedziałam, że tak będzie! Cóż, jeśli znajdziesz się w grupie dwustu wspierających się kobiet; psycholożek, terapeutek, trenerek związanych z pracą z ciałem, żywieniem, emocjami, uzdrawianiem, których celem jest tworzenie biznesów opartych na relacjach i rozwiązywanie problemów klientów to… po prostu nic nie zostanie takie samo. Ja odkryłam, że wcale nie muszę być heroiną z nadprzyrodzonymi zdolnościami, żeby móc robić swoje i robić to dobrze.

Katarzyna Pastuszka w obiektywie Barbary Bogackiej
Gdzie Cię znajdziemy? Podziel się z nami swoim adresem strony internetowej, bloga, kanałów społecznościowych lub tym stacjonarnym.
http://www.ideovo.pl/
https://www.facebook.com/ideovo/
https://www.instagram.com/ideovo_studio/
Projekt #KobietyKrakowa
Chcesz zostać #KobietąKrakowa? DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ O PROJEKCIE do https://www.miastokobiet.pl/kobiety-krakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż: Roszig, Nina Skiba Szkoła Wizażu i Stylizacji Artystyczna Alternatywa,
Wnętrza sesji zdjęciowych: Metaforma Cafe
Ania 3 grudnia, 2020
Kasia – moja inspiracja! 🙂