Motywację do zmian można też czerpać z przekonania, że bardzo się czegoś nie chce. Tym czymś dla Anny było poczucie, że ktoś inny ‒ jakiś szef ‒ decyduje o tym, w co powinna zaangażować swą energię i kreatywność. Weszła na ścieżkę eksperymentowania i burzliwego rozwoju, i z czasem zaufała swojej intuicji. Jesteście ciekawi, dokąd nią doszła?
Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?
Jestem hipnoterapeutką i coachem holistycznym. Mam w Krakowie gabinet, w którym pomagam w trudnościach i kryzysach życiowych, prowadząc indywidualne terapie. Mówię przekornie, że odczarowuję hipnozę, do której przylgnęła łatka magicznej metody. A z hipnozy korzystam praktycznie podczas każdej terapii. To naukowo opisana forma terapii, stosowana w medycynie i psychiatrii na całym świecie. Choćby w zeszłym roku byłam prelegentką na międzynarodowej konferencji, zorganizowanej przez Ministerstwo Ochrony Zdrowia Ukrainy i Katedrę Psychiatrii, Narkologii i Psychologii Medycznej Uniwersytetu Medycznego w Charkowie. Mówiłam o swoich efektach pracy w hipnoterapii z osobami w kryzysie.
Dużo działam w świecie online i tu pracuję głównie z kobietami ‒ dbam o ich dobre emocje, organizując bezpłatne akcje i płatne programy. Zrobiłam ich całkiem sporo w ostatnim roku, np. Akcję Pełną Przyjemności, Akcję Twoja Przyjaciółka Tarczyca, Master Class Zostań Królową Emocji, Akcję Busyholizm, Zostań Czarodziejką Swojego Życia i sztandarowy Program Hipnoterapii Online dla Kobiet „HONA”.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Na początku mojej drogi zawodowej marzyłam o szklanych biurowcach, niczym z amerykańskich seriali. Dlatego wybrałam studia ekonomiczne, a giełda papierów wartościowych na Wall Street w Nowym Jorku była jednym z pierwszych miejsc, do którego udałam się w czasie podróży po Stanach Zjednoczonych. W mojej karierze korporacyjnej doszłam do stanowiska menedżerskiego w obszarze motywowania pracowników i… cóż tu dużo mówić, wypaliłam się zawodowo. Na studia coachingu poszłam dla samej siebie. Mam poczucie, że prowadziła mnie moja intuicja. Krok po kroku odkrywałam nowe obszary, poszerzałam zainteresowania i kompetencje. Inspirowałam się również tym, co robił mój tata, także hipnoterapeuta, naturopata i homeopata. I właśnie hipnoterapia mnie zafascynowała. A coaching rozwinęłam w stronę holistyczną. Tak wiele obszarów potrzeba zaopiekować, aby pomóc komuś wyjść z życiowych trudności. I ja tak robię. Stosując holistyczne podejście.
Wydarzenia, które Cię zmieniły?
Nie mam chyba istotnych zwrotów akcji w swoim życiu. Może jedynie ten moment, kiedy w okresie wypalenia zawodowego w korporacji zachorowałam. Musiałam wtedy przejść operację i zostałam uziemiona w domu. To był taki moment, kiedy zapragnęłam dla siebie czegoś innego, sensowniejszego, co dałoby mi poczucie, że wykorzystuję moje naturalne dary. Bardzo potrzebowałam wolności, która w tamtym momencie oznaczała brak kogokolwiek nade mną, kto wyznaczałby mi zadania, czyli szefa. Czasem wystarczającą motywacją do zmiany jest to, że czegoś bardzo nie chcesz. Wbrew temu, co mówi wielu inspiratorów, nie zawsze łatwo określić, dokąd chce się zmierzać. Ja wtedy wiedziałam dokładnie, czego nie chcę i zaczęłam eksperymentować. Teraz, gdy patrzę wstecz, wiem, jakie moje decyzje doprowadziły mnie do punktu, w którym jestem. Ale wtedy naprawdę nie wiedziałam, czego chcę. Wiedziałam czego na pewno nie chcę.
Co uznajesz za swój największy sukces?
Mój sukces polega na tym, że mnóstwo moich kreatywnych pomysłów ujrzało światło dzienne. Kiedyś czułam, że realizuję nie swoje cele. A mam bardzo kreatywną duszę. Ciągle tworzę w głowie nowe projekty, i ciągle brak mi czasu, aby je wszystkie wdrożyć. Gdy wyedukowałam się w holistycznym podejściu do psychologii, odkryłam, że moja choroba i operacja związane były z bardzo długim tłumieniem mojej wrodzonej kreatywności.
Mój sukces poza pracą to moja rodzina. Bardzo dobre relacje z dziećmi. Mam w nich wspaniałych nauczycieli życia. Mają tyle niezwykłych cech! Podążanie za nimi, za ich rozwojem zawsze mnie fascynowało. Każdy etap ich życia wnosił do mojego nową jakość. Tak jest do dziś.
Jakie są Twoje supermoce?
Moja kreatywność to na pewno cecha, która umożliwiła mi stworzenie mojego biznesu i nieustanne rozwijanie go. Z powodu nadmiaru pomysłów czuję się czasem przytłoczona i mam problem z wyborem priorytetu. Ale cały czas się tego uczę.
Do serca wzięłam sobie informację, że gdy w języku angielskim w XV wieku pojawiło się słowo „priorytet”, istniało tylko w liczbie pojedynczej i oznaczało pierwszą lub najważniejszą rzecz. Dopiero w XX wieku wymyślono mu liczbę mnogą i uznano, że możemy mieć wiele priorytetów i naginać rzeczywistość. Moim wyzwaniem jest nie robić wszystkiego i wyznaczać sobie pojedynczy priorytet.
Jeśli chodzi o moją pracę hipnoterapeutki i coacha, to dowiedziałam się od swoich klientów dwóch rzeczy, które mnie szczerze zaskoczyły, ale odkąd o nich wiem, uznaję je za swoje super moce. Po pierwsze usłyszałam, że potrafię niezmiernie szybko połączyć wiele faktów i informacji, i spojrzeć na problem klienta „z lotu ptaka”, w taki sposób, że szybko zyskuje on zupełnie nowe i zaskakujące spojrzenie na siebie. Taka diagnoza w mig. :). Część osób powiedziała mi, że nie udało im się dojść do takich refleksji nawet po wielu miesiącach czy nawet latach psychoterapii. Po drugie, od mnóstwa ludzi usłyszałam, że mam wspaniały głos. A to ważne w moim fachu. To mnie pchnęło do stworzenia programu holistycznej hipnoterapii online HONA, który opiera się na prowadzonych przeze mnie sesjach – nagraniach.
Może nadałabym się do radia :). Kto to wie, jak jeszcze wykorzystam ten swój nowo odkryty talent…
Najlepsza/najgorsza rada (biznesowa) jaką w życiu dostałaś?
Najlepszą uniwersalną radę przeczytałam w książce Marka Cubana „Jak grać, żeby wygrać w biznesie”. Mark to miliarder i jeden z członków jury w amerykańskim programie Shark Tank. Po gigancie biznesu można by się spodziewać, że napisze wielostronicowy poradnik. Tymczasem jego książka jest cieniutka i zwięzła, a słowa, które do mnie przemawiają najbardziej to „Jedyne, na co masz wpływ, to własny wysiłek”. Tylo tyle i aż tyle.
Uważam też, że wiele osób nieustannie się uczy, sięga po nowe kompetencje, rozwija się, ale całkowicie zapominają o działaniu. Ucz się i działaj. Ani jedno ani drugie osobno nie przyniesie takich efektów, jak ich połączenie.
Masz jakieś swoje patenty/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
Mam ich kilka, to moje „mantry”. Z roku na rok ewoluują. Dzielę się nimi w okolicach daty moich urodzin z czytelniczkami mojego newslettera. Mogę je tu krótko przytoczyć, może komuś pomogą.
Mantra 1 ‒ Zobacz, ile dokonałaś. Gdzie byłaś pięć lat temu, a gdzie jesteś teraz. (pomaga, gdy zaczynam wątpić w siebie)
Mantra 2 ‒ Popatrz ile jest osób, które Cię kochają. (pomaga, gdy czuję się samotna)
Mantra 3 ‒ Jeśli na czymś Ci zależy, a masz poczucie, że zrobiłaś już wszystko, co mogłaś, odpuść i daj światu zadziałać. (to takie „stop” którego czasem potrzebuję, bo mam tendencje do nieodpuszczania, a czasem naprawdę warto odpuścić i zyskać nowe spojrzenie)
Mantra 4 ‒ Skupienie się oznacza powiedzenie „nie” setce innych najważniejszych rzeczy. (pomaga, gdy nie wiem, w co ręce włożyć). To akurat zaczerpnięte od Steva Jobsa. Gdy wtedy z czegoś rezygnuję, nie mam poczucia, że traktuję tę rzecz jako nieważną. Po prostu teraz decyduję zrobić coś innego. Potem wrócę do reszty.
Mantra 5 ‒ Gdy nie możesz jednoznacznie odpowiedzieć na coś „tak”, powiedz „nie” (to jest całkiem niedawne odkrycie; bardzo ułatwia podjęcie decyzji. Zamiast brnąć w rozważania, ile jest za, a ile przeciw danej opcji, od razu to czuję – jeśli nie jestem na 100 proc. za tą opcją, to znaczy, że jestem przeciw. I koniec rozważań.
Mantra 6 ‒ Przełam schemat. Małą rzeczą. (pomaga, gdy obserwuję, że kręcę się w kółko). Tą małą rzeczą może być pójście na spacer.
Najlepsza/najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?
Pójście „na swoje”. Od razu powiem, że to wcale nie było tak, że ledwie podjęłam decyzję o otworzeniu biznesu, a już miałam sukces. To było moje trzecie podejście do własnej działalności gospodarczej. Pracując w korporacji zarabiałam wystarczająco dobrze, aby spokojnie utrzymać swoją rodzinę, a mam troje dzieci. Musiałam przygotować się do okresu przejściowego, aby przeżyć czas rozkręcania firmy na moich warunkach. Dałam sobie czas na zbudowanie poduszki finansowej, co oznaczało, że muszę trochę poczekać na odejście z etatu. To było trudne ‒ wytrwać tam, gdzie już tak bardzo nie chciałam być.
Decyzja o założeniu własnej firmy pozwoliła mi uruchomić moją kreatywność i pójść ścieżką wolności. Może się wydawać, że ktoś, kto ma rodzinę, nie może być wolny. Jednak dla mnie wolność to szefowanie sobie samej i swoboda w realizacji moich pomysłów.
Sporo o mojej zmianie zawodowej, jej ciemnych i jasnych stronach napisałam w mojej książce „Krok w Bok”. Powstała ona z myślą o kobietach, które utknęły zawodowo i nie wiedzą, co robić dalej. To taki tytuł z przekąsem. Trudno czasem pójść ochoczo do przodu, jak się nie wie, czego się chce, ale można w bok 🙂 Szczegóły są w książce.
Ciemne strony biznesu?
Pracuję z ludzkimi problemami. Jestem bardzo empatyczna i czasem te ludzkie historie bardzo dotykają mojego serca. Dlatego potrzebuję się resetować. Czasem po prostu siadam w fotelu w gabinecie i odsłuchuję nagranych dla siebie samej sesji hipnozy.
Co Cię kręci/motywuje/irytuje?
Lubię pracę samą w sobie. Nie rozumianą jako wysiłek, ale jako tworzenie. Lubię tworzyć coś, co potem ogląda światło dzienne i zyskuje przychylność ludzi, pomaga im. Dlatego wciąż proszę o opinie na temat efektów, jakie przyniosło to, co zrobiłam dla danej osoby.
Te ludzkie opisy sytuacji sprzed pracy ze mną i po procesie hipnoterapii i coachingu holistycznego dodają mi skrzydeł, wzruszają. Czasem sama nie mogę uwierzyć, że wspólnie z klientem dokonaliśmy takiego progresu.
Kto Cię inspiruje?
Inspirują mnie mądre słowa, choć czasem nie wiem, z czyich ust pochodzą. Dziś wiem, że wielki pozytywny wpływ na moje życie miał mój dziadzio, tata mojej mamy. Nakłaniał do nieustającego zdobywania wiedzy. Mam takie przekonanie, że jeśli czegoś nie wiem, to wystarczy się tego nauczyć.
Niesamowitym odkryciem jest dla mnie to, jak może być inspirująca inność. W wielu kwestiach bardzo różnimy się z moim mężem, ale właśnie dzięki niemu zyskuję pełnię spojrzenia na wiele spraw. Akceptacja inności, zrozumienie czyjegoś innego poglądu to inspirująca sztuka.
Najbardziej absurdalna rzecz jaką usłyszałaś na swój temat?
Absurdalne jest dla mnie, gdy słyszę, że coś potrafię, a ktoś nie, bo ja mam dar, albo coś mi łatwo przychodzi. I ten ktoś poprzestaje na tym, co ma, bo myśli, że inni się urodzili z umiejętnościami, a on nie. W tym roku usłyszałam a propos prowadzonych przeze mnie webinarów, że tak dobrze się mnie słucha, i mam lekkość w prowadzeniu warsztatów online. Cztery lata temu, gdy zaczynałam w tej dziedzinie, byłam zielona. Po pierwszym webinarze pewna kobieta zarzuciła mi, że wyglądam, jakbym była chora. I miała rację. Gdy teraz patrzę na tamto nagranie widzę, jak bardzo mój stres odbił się na moim wyglądzie. Ale gdyby nie ono i wiele innych później, nie zyskałabym tej lekkości. To nie dary, czy nadprzyrodzone umiejętności, tylko efekt mojego wysiłku.
Co powiedziałabyś 15-letniej sobie?
Jeśli czujesz, że coś Cię ciągnie, czujesz w tym dobrą energię, „flow”, to spróbuj. Nie daj sobie wmówić, że szkoda czasu, że nie teraz, że nie wypada, że to nie dla ciebie. Tak postępuję wobec moich dzieci.
Twoja duma?
Moją dumą jest moja rodzina. Nie ma dnia, abym nie podzieliła się z mężem refleksją na temat wyjątkowości któregoś z moich dzieci.
Co zawsze masz przy sobie? Co nosisz w torebce?
Gotówkę.
Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?
Na jakiś czas pojechałabym z mężem i dziećmi do Stanów Zjednoczonych. Mieszka tam mama mojego męża i chciałabym, abyśmy spędzili z nią przynajmniej kilka miesięcy. Może wybralibyśmy się w podróż po tym kraju trasą, którą pokonałam w czasie studiów.
A biznesowo otworzyłabym centrum holistyczne dla kobiet. Zapraszałabym do współpracy specjalistki z różnych dziedzin, aby tam wspierały kobiety. Byłoby to piękne miejsce, z dobrą energią. Pełne światła i naturalnych barw.
Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?
To zależałoby od dnia. Gdyby to był dzień energetyczny, to chciałabym sprawdzić, jak wygląda życie prezydenta Stanów Zjednoczonych. Gdyby to był dzień wrzucania na luz, mogłabym zamienić się z kotem. Albo z ptakiem.
Czego o Tobie nikt nie wie?
Piszę poezję. Od dziecka. Dla mnie to sposób na wyrażenie emocji, zarówno dobrych, jak i nieprzyjemnych. To metoda na nazwanie rzeczy, które trudno wyrazić wprost. Tworzenie poezji to sposób na komunikację ze samą sobą. Zdarza mi się myśleć wierszem.
Inną rzeczą, o której nie wie prawie nikt, a i ja dowiedziałam się całkiem niedawno, jest to, że jestem busyholiczką. Odkryłam ten fakt, gdy brałam udział w 21-dniowym warsztacie prowadzonym przez Paula McKennę, znanego brytyjskiego hipnoterapeutę. I on opowiedział o tym, jak odkrył, że jest busyholikiem. Gdy podawał przykłady, stwierdziłam, że WOW, on mówi o mnie! Dopiero wtedy doznałam olśnienia. Busyholizm to taka presja, że wciąż musisz działać, coś robić. Uzależnienie od działania. Z dwojga złego lepiej być nałogową buzyholiczką, ale potrzeba też czasem ładować baterie i odpoczywać, wrzucić na luz. Uczę się tego cały czas. Przyznam też, że program HONA stworzyłam dla siebie. Aby okiełznać mój busyholizm. Mam go w telefonie i często korzystam ze swoich nagrań hipnozy.
Jakie masz plany na przyszłość?
Moim marzeniem jest napisać powieść. To marzenie od wielu, wielu lat. Gdy byłam nastolatką, robiłam wiele twórczych rzeczy. Grałam na pianinie, malowałam, rysowałam i przede wszystkim pisałam. Pragmatyzm pociągnął mnie w stronę liceum i klasy matematyczno-fizycznej, a potem ekonomii i świata wielkich firm. Ale uwielbiam pisać. Póki co mam na koncie książkę – poradnik, ale marzenie to wydać powieść. Mam jej zarys, fabuła uwzględnia międz innymi wątki dotyczące hipnozy.
A biznesowo? Trzymać kurs jeśli chodzi o gabinet Altiore. I coraz więcej oferować online, jako programy hipnoterapeutyczne. Opinie uczestniczek na temat mojego programu HONA pokazują, że to jest dobry kierunek.
Ulubione miejsca w Krakowie?
Jest taka hawajska restauracja na Kazimierzu, nazywa się Hilo. Odkryta niedawno, ale jedzenie bardzo mi posmakowało. Byłam zaskoczona, gdy szef kuchni, po przekazaniu mu przez kelnerkę, że oceniłam posiłek jako smakowity, przysiadł się do stolika i opowiadał o swojej pracy. To była czysta pasja.
Lubię swój gabinet w Krakowie. Jest przytulny i ma dobrą energię. Można się w nim odciąć od świata zewnętrznego, co słyszę od moich klientów. Spaceruję najczęściej po Parku Wyspiańskiego, bo jest tuż przy moim domu. Lubię go, bo dużo w nim olbrzymich, starych drzew. Często bywam w Ojcowie. Najbardziej lubię jeździć tam w poniedziałek przed południem, gdy jest pusto.
Gdzie Cię znajdziemy?
strona: www.altiore.eu
FB profil prywatny https://www.facebook.com/anna.bajorek.1/
FB profil firmowy https://www.facebook.com/altioreannabajorekdolba
FB grupa dla kobiet https://www.facebook.com/groups/200124527162008
Instagram https://www.instagram.com/hipnobabka/
Książka: http://altiore.eu/ksiazka-krok-w-bok/
adres: Gabinet Altiore, ul. Pod Fortem 5/23, Kraków, tel. 797 601 508
……………………………
Projekt: #KobietyKrakowa
Organizator: Fundacja Miasto Kobiet
Zdjęcia: Barbara Bogacka
Makijaż: Beata M. Kamińska
Miejsce: Przestrzeń Pełna Czasu
33. spotkanie Klubu Miasta Kobiet
Anna Bajorek-Dołba będzie Gościnią Specjalną 33. spotkania Klubu Miasta Kobiet, podczas którego poprowadzi warsztaty. Dzięki nim wyjdziesz ze spotkania z nową energią i gotowymi narzędziami do radzenia sobie w trudnych sytuacjach i wyzwaniach codziennego życia. Nauczysz się techniki schronienia (ang. heavening) i ukojenia siebie.
Dowiedz się więcej na temat wydarzenia – kliknij tutaj.