Kobiety Krakowa: Aldona Radomska
W jakim wieku młody człowiek powinien zacząć się zastanawiać nad swą przyszłą karierą? Nie wiecie? To poczytajcie

Aldona Radomska, fot. Barbara Bogacka
Aldona Radomska: Dobre wróżby są jak dobre intencje, zasiewają w człowieku spokój o przyszłość, a to czasem wystarczy, żeby odnieść sukces
Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?
Aldona Radomska: Jestem doradczynią zawodową. Pomagam nastolatkom zrozumieć, w czym są dobrzy i co tak naprawdę ich kręci. Odczarowuję mity na temat pracy. Uczę, jak zrobić pierwszy krok na drodze do wymarzonej kariery. Stawiam na kontakty z ludźmi i budowanie zaangażowanej lokalnej społeczności. Tak powstał pomysł na Spotkania z Zawodowcami, czyli rozmowy z ekspertami różnych dziedzin, które prowadzę w księgarni De Revolutionibus. Nastolatki zainteresowane kryminalistyką, polityką, chemią czy biotechnologią, mogą się spotkać z odnoszącymi sukcesy praktykami i zadać pytania. Fajnym pomysłem na spotkania jest oddanie głosu samym nastolatkom. Zamiast wymyślać, co młodzież chciałaby wiedzieć, z dziennikarzem rozmawia 14-letni początkujący dziennikarz Henryk, a z muzykiem, współpracującym z gwiazdami polskiej sceny muzycznej ‒ 16-letni basista Kamil.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Miałam to zawsze w sobie. Ludzie dzwonią do mnie, żeby zapytać, co mają zrobić, jaką podjąć decyzję. Można powiedzieć, że jestem urodzoną doradczynią. Któregoś dnia postanowiłam zrobić z tego mój zawód. Była to naturalna decyzja, do której wystarczyło dojrzeć. Trudniej było z nazwą firmy. Chciałam, żeby była symbolem czegoś ważnego. Po kilku dniach myślenia pojawiły się „Wysokie loty”. Wysokich lotów życzyła mi wiele lat temu matka, dając mi srebrny samolocik do powieszenia na łańcuszku. Ta nazwa świetnie oddaje to, czym zajmuję się w pracy.
Wydarzenia, które Cię zmieniły?
Najważniejszym wydarzeniem w moim życiu był pewien lipcowy spacer z psem. Poznałam na nim mężczyznę, który też spacerował ze swoim czworonogiem. Przegadaliśmy kilka godzin, które minęły w mgnieniu oka. Kiedy przyszedł moment pożegnania zaproponował, że odprowadzi mnie do domu
Szybko okazało się, że jest moim sąsiadem, dosłownie mogliśmy machać do siebie z okien. Od tego dnia wszystko w moim życiu się zmieniło. Teraz mamy czworo dzieci i dwa psy. To prawda, że miłość jest wszystkim, czego potrzebujemy.

Aldona Radomska, fot. Barbara Bogacka
Co uznajesz za swój największy sukces?
Ostatnio dostałam list od chłopaka, któremu doradzałam kilka miesięcy temu. Dostał pracę, która wcześniej była wyłącznie w strefie jego marzeń. W liście dziękował, że pokazałam mu, jak ją zdobyć. Taką pracę dostaje w całej Polsce tylko kilka osób. To przede wszystkim jego sukces, ale cieszę się, że mogę być jego częścią.
Jakie są Twoje supermoce?
Widzę potencjał ludzi. Wystarczy jedna rozmowa, czasami zamienienie kilku słów, a mój mózg zaczyna pracować na najwyższych obrotach, łącząc ze sobą elementy układanki. Czasami rozmawiam z osobami, które są spójne zawodowo, co oznacza, że ich cele, ambicje, pragnienia, mogą być realizowane w ich dotychczasowej pracy. Człowiek, który robi to, do czego został stworzony, wzbudza we mnie podziw, wzrusza, jak najdoskonalsze dzieło artysty. Niestety zazwyczaj spotykam ludzi, którzy dokonali serii niewłaściwych decyzji zawodowych i każdą kolejną zakopują się coraz głębiej. Nie doceniamy wagi dobrze dopasowanej pracy. To wielki błąd, bo do pracy wstaje się pięć dni w tygodniu przez ponad 30 lat, i gdy się nie lubi swojej pracy, może to być piekło na ziemi. Dlatego wybrałam na swój zawód doradztwo zawodowe. To ogromna przyjemność patrzećm jak ludzie odnajdują swoje powołanie i odpowiadają na zew, wołający ich z własnego wnętrza.
Najlepsza rada, jaką w życiu dostałaś?
To było na jednym z warsztatów organizowanych przez magazyn „Zwierciadło”. Prowadzącą była Kasia Miller. Miałam dwadzieścia kilka lat, byłam nieopierzona, niecierpliwa. Opowiadałam o moich pasjach i talentach jak o przekleństwie, że za dużo rzeczy mnie interesuje, że za dużo chcę robić na raz. Kasia jest bardzo mądrą osobą i ma nieprawdopodobną intuicję. Kto ją spotkał oko w oko, ten wie o czym mówię. Powiedziała mi wtedy: „Poczekaj, przyjdzie dzień, w którym twoje talenty połączą się w jedno”. Te słowa mnie wyciszyły, dały wiarę. Dzisiaj są faktem. Dobre wróżby są jak dobre intencje, zasiewają w człowieku spokój o przyszłość, a to czasem wystarczy, żeby odnieść sukces.
Masz jakieś swoje patenty/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
Jestem wielką fanką planowania. Opracowałam metodę mapy celu, która pomaga osiągać to na czym nam zależy. Wystarczy poświęcić kilka minut dziennie, żeby uporządkować plan i zaktualizować miejsce, w którym się znajdujemy na drodze do celu. Mapą celu pracuję z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi. To bardzo proste narzędzie i dzięki temu uniwersalne. Marzę, żeby za jakiś czas wydać pudełkowe opracowanie tego narzędzia, aby każdy, kto zechce, mógł się go nauczyć.

Aldona Radomska, fot. Barbara Bogacka
Co powiedziałabyś 14-letniej sobie?
14-latki są OK takie, jakie są. Potrzebują szacunku i uwagi, żeby wyrosnąć na szczęśliwych dorosłych. Chciałabym spotkać 14-letnią siebie, ale zamiast się mądrzyć i dawać rady, po prostu bym posłuchała. Nastolatki na progu ważnych decyzji nie potrzebują morałów. Świat zmienia się bardzo szybko, a z nimi kompetencje, które są potrzebne, żeby być dobrym na rynku pracy. Tym, co zrobiłabym, gdybym spotkała 14-letnią siebie, byłoby zadanie kilku pytań i spokojne wysłuchanie odpowiedzi. Dokładnie to robię na spotkaniach z diagnozowanymi nastolatkami. Krok po kroku, pytanie po pytaniu, wyłania się odpowiedź o najważniejsze wartości, cele, pragnienia.
Praca musi być jak świetnie skrojony garnitur, albo jak druga skóra, w której czujemy się wyjątkowo, pewni siebie, dumni. Praca ma nas dopełniać takimi, jakimi jesteśmy, bez oceniania, prób dostosowania siebie do trendu. Jakiś czas temu rozmawiałam z nastolatkiem, od którego usłyszałam, że jestem pierwszą osobą, która zauważyła, kim naprawdę jest. Takie cuda dzieją się, gdy słucha się drugiego człowieka, zamiast zasypywać go potokiem słów.
Jak wygląda u Ciebie proces diagnozy zawodowej?
Są to trzy spotkania, w czasie których poznaję predyspozycje i preferencje zawodowe nastolatka. Rozmawiamy o potrzebach, sprawdzamy, czy wyobrażenia są zgodne z faktami. Młodzież ma małą wiedzę o tym, jakie są możliwości pracy i co można zrobić ze swoim potencjałem. Bardzo często nie identyfikuje swoich mocnych stron z żadnym środowiskiem pracy. Rodzice załamują ręce, bo wmówiono im, że najważniejsze są oceny, a ich dziecko ma same tróje. Mówią, że nie wiedzą, czy z ich dziecka coś będzie. A potem siadam do stołu z młodym człowiekiem, który roztacza przede mną świat swoich pasji i zainteresowań ‒ młodego artystę, przyszłego projektanta gier lub nastoletnią ekspertkę charakteryzacji. W czasie tych spotkań wykonujemy też kilka testów psychometrycznych, które dają wiele szczegółowych informacji o najlepszym dla tej osoby środowisku pracy. Mamy trzy spotkania na ustalenie działań, priorytetów i przygotowanie mapy celu. Na koniec rodzic dostaje pisemną diagnozę, w której są wyniki z kwestionariuszy, opis planu działania i wskazanie konkretnych zawodów.
Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką posiadasz?
Najcenniejszą rzeczą, jaką posiadam, jest umiejętność cieszenia się tym co mam. Jestem wdzięczna za ten dar. Rzeczy mają dla mnie drugorzędne znaczenie, chociaż jest kilka takich, które towarzyszą mi w codziennych rytuałach. Zawsze mam przy sobie notes, ulubione pióro i książkę. Z nimi zaczynam i kończę dzień. Zapiski to forma rozmowy ze sobą, która trwa nieprzerwanie od dziecka. Najstarsze notesy mają trzydzieści lat. Książka jest sposobem medytacji, wyjścia ze swojej głowy i popłynięcia z nurtem uczuć i myśli innego człowieka.
Czego o Tobie nikt nie wie?
Niewiele osób wie, że chodziłam do podstawówki, która dostała międzynarodową nagrodę Edumission. W jury tego konkursu zasiadał sir Ken Robinson, światowej sławy autorytet w dziedzinie edukacji i kreatywności, więc ta nagroda to wielki prestiż. Pokazuje, że polska edukacja stoi na najwyższym poziomie. Może jeszcze nie ta systemowa, ale dobre przykłady mamy na naszym własnym podwórku.
Gdzie można Cię znaleźć w sieci i poza nią?
Można mnie spotkać w księgarni De Revolutionibus, gdzie prowadzę Spotkania z Zawodowcami. Przed nami wiele wydarzeń, warto śledzić fan page Wysokie loty i być na bieżąco. Poprzez fan page można też zapisać swoje dziecko na wizytę.
Projekt #KobietyKrakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż: Małgorzata Braś
Wnętrza sesji zdjęciowych: Sheraton Grand Kraków
Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa