Kobiety i Oscary.
W historii tej nagrody kobiety były rzadziej wyróżniane niż mężczyźni – i to aż tak, że od pewnego czasu jest to tematem coraz to nowych dysput.

Katharine Hepburn / fot. materiał prasowy
W historii tej nagrody kobiety były rzadziej wyróżniane niż mężczyźni – i to aż tak, że od pewnego czasu jest to tematem coraz to nowych dysput.

Katharine Hepburn / fot. materiał prasowy
Wielu dopatruje się powodów takiego stanu rzeczy w fakcie, że pośród członków Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej, przyznającej wyróżnienia, 77 proc. to mężczyźni. Za dodatkową przyczynę uważa się brak parytetów w poszczególnych kategoriach (z wyjątkiem tych aktorskich). Nie ustanowiono bowiem osobnej nagrody dla najlepszej scenarzystki lub reżyserki. A jak pokazuje historia, mężczyźni wybierają przede wszystkim mężczyzn.
W kategorii aktorskiej rekordzistką pozostaje niezmiennie Katharine Hepburn z czterema statuetkami za „Morning Glory” (1933), „Zgadnij, kto przyjdzie na obiad” (1967), „Lwa w zimie” (1968) i „Nad złotym stawem” (1981). Po piętach depcze jej Meryl Streep, która rok temu dostała swojego trzeciego Oscara za rolę Margaret Thatcher w „Żelaznej damie” (2011). Streep bije przy tym wszystkie inne aktorki pod względem liczby nominacji – miała ich jak dotąd 17, czyli o pięć więcej niż pozostająca na drugim miejscu Hepburn.
W kategorii na najlepszą aktorkę kłuje za to inna bariera: bariera koloru skóry. W Akademii zasiadają przede wszystkim biali i zdaniem wielu to również ma przełożenie na wyniki. Pierwszą nominowaną i nagrodzoną czarną aktorką była Hattie McDaniel, odtwórczyni jednej z drugoplanowych ról w „Przeminęło z wiatrem” (1939). Wiele dekad minęło, zanim czarnoskórej kobiecie przyznano Oscara za pierwszy plan – zdobyła go dopiero Halle Berry za kreację w „Czekając na wyrok” (2001).
Najbardziej utytułowaną kobietą w historii tej nagrody nie jest jednak aktorka. To Edith Head, projektantka kostiumów, która w ciągu swojego życia zdobyła osiem Oscarów – m.in. za „Rzymskie wakacje” (1953) i „Żądło” (1973) – oraz 35 nominacji. Mimo takich rekordów przez długie dekady niedostępny dla kobiet pozostawał Oscar za najlepszą reżyserię, będącą jedną z najważniejszych kategorii. Nominowane w niej były Lina Wertmüller, Jane Campion i Sofia Coppola, ale zdobyła go dopiero Kathryn Bigelow za – swoją drogą bardzo „męski” film – „The Hurt Locker. W pułapce wojny” (2008). Co ciekawe, Bigelow ze swoim nowym filmem „Wróg numer jeden” (2012) jest uważana za jednego z najsilniejszych tegorocznych kandydatów.
Piotr Mirski