
Teresa Nowalińska-Maj / fot. Barbara Bogacka
Nad chmurami zawsze świeci słońce. Jeśli coś od razu nie wychodzi, nie spinaj się; poczekaj, uspokój się i działaj. Zamiast przebijać głową mur pomyśl, może ktoś już zrobił w nim drzwi, albo jest droga obejścia
– mówi Teresa Nowalińska-Maj
Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?
Teresa Nowalińska-Maj: Z wykształcenia jestem informatyczką, ale zawodowo pracuję jako główna księgowa w dużej firmie z branży IT. Oprócz tego mam małe biuro rachunkowe. Księgową zostałam przez przypadek, bo mam łatwość do liczb, a rachunkowość to bardzo „liczbowa” profesja.
Po 30-tu latach pracy w zawodzie, w którym startowałam od zera (i od błędu popełnionego w 250-ciu PIT-ach rocznych, które przepisywałam ręcznie całą noc ) jestem ekspertką w prowadzeniu ksiąg dużych firm, budowaniu zespołu, wdrażaniu i konfigurowaniu systemów informatycznych ERP oraz we wspieraniu biznesu od strony rachunkowości i podatków.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Pracowałam i pracuję w dynamicznie rozwijającej się i ciągle zmieniającej się firmie. Ale zaczynałam, kończąc studia, jako prezenterka na wystawie głównej Międzynarodowego Triennale Grafiki, i tu uwaga ‒ to był 1991 rok, rok kolorowego monitora i pierwszej wersji programu graficznego, chyba był to autocad. Na wystawie zauważył mnie twórca i organizator Triennale, prof. Witold Skulicz, i zaproponował pracę w jego zespole. Po przejściu trzyletniego cyklu organizacji wystawy zaczęłam się zastanawiać, co dalej. Ktoś powiedział, że może księgowość, więc zapisałam się do Stowarzyszenia Księgowych na kurs podstawowy, potem zaawansowany i tak się potoczyło. W ciągu następnych 10 lat uzupełniałam wykształcenie ekonomiczne na studiach podyplomowych, bo równocześnie pracowałam już jako główna księgowa. W naturalny sposób mój pomysł na biznes jest związany z moim zawodem, czyli biuro rachunkowe.
Wydarzenia, które Cię zmieniły?
Z perspektywy czasu w życiu zawodowym widzę dwa zwrotne punkty. Pierwszą szansę dał mi prof. Skulicz w Stowarzyszeniu Międzynarodowe Triennale Grafiki. Zaufał niedoświadczonej dziewczynie, że sprosta zadaniom związanym z organizacją konkursu o światowym zasięgu. To było otwarcie okna na świat sztuki przez wielkie S. Przyjaźnie z tamtego okresu przetrwały do dziś.
Drugi punkt zwrotny to zaufanie, jakim obdarzył mnie ówczesny prezes firmy, w której do dzisiaj pracuję. Po pierwszej rozmowie dostałam pracę jako główna księgowa w spółce przekształcającej się w spółkę akcyjną oraz wdrażającej nowy system informatyczny.
To był dla mnie skok na głęboką wodę.
Prywatnie pamiętny jest dla mnie rok 2007. Wtedy przyjaciele, poznani w trakcie pracy w Triennale Grafiki, zabrali mnie na wyprawę z plecakami do Ladakhu w Himalajach. To było dosłownie wyjście zza biurka i wylot na trekking do Małego Tybetu. Ta podróż pokazała mi, jak piękny jest świat i inni ludzie oraz jak ważna jest różnorodność.
Co uznajesz za swój największy sukces?
Za największy sukces zawodowo i prywatnie uważam relacje, jakie mam z innymi osobami.
Jakie są Twoje super moce?
Moją super mocą jest umiejętność spojrzenia na daną sytuację z perspektywy innych osób (a nawet zwierzaków, czasami). Umiem też usłyszeć, co mówią do mnie inni. Ta umiejętność równie dobrze pomaga mi w biznesie i w życiu, jak i przeszkadza.
Masz jakieś rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
Nad chmurami zawsze świeci słońce. Jeśli coś od razu nie wychodzi, nie spinaj się; poczekaj, uspokój się i działaj. Zamiast przebijać głową mur pomyśl, może ktoś już zrobił w nim drzwi, albo jest droga obejścia.
Najlepsza i najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?
Najlepsza decyzja to spontaniczny wyjazd w Himalaje, który pokazał mi, że mogę realizować swoje marzenia.
Najtrudniejsza decyzja dotyczy mojego życia prywatnego. Z perspektywy czasu widzę, że była dobra dla mnie.
Ciemne strony biznesu?
Utracony balans między czasem poświęconym na życie prywatne a czasem oddanym życiu zawodowemu.
Co Cię motywuje, a co irytuje?
Motywacja to radość, że mam kolejny dzień do przeżycia, ciekawość, co się wydarzy.
Zirytowana jestem wtedy, gdy za krótko śpię. A gdy pada deszcz i jest szaro, buro i ponuro, irytuje mnie fakt, że muszę wyjść do pracy zamiast czytać książkę albo oglądać serial.

Teresa Nowalińska-Maj / fot. Barbara Bogacka
Kto Cię inspiruje?
Chyba Dalajlama.
Co ostatnio usłyszałaś na swój temat?
Że jestem poukładana. Większość ludzi postrzega mnie przez mój zawód. A ja uważam, że mój zawód mnie dyscyplinuje. Dużo rzeczy robiłam i robię na ostatni moment.
Co powiedziałabyś 15-letniej sobie?
Nie przejmuj się tym, co inni o tobie myślą. Zastanów się, czy rzeczywiście cały świat koncentruje się na twoich potknięciach. I uwierz w siebie, że dasz radę.
Co jest dla Ciebie ważne?
Na aktualnym etapie mojego życia najważniejsze jest bycie w harmonii ze sobą. I relacje z innymi ludźmi.
Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką posiadasz?
Chyba nie mam takiej rzeczy, albo takiego postrzegania rzeczy. Moją największą ekstrawagancją są raczej aktywności. Na pewno skok z wysokości 2500 m n.p.m. na paralotni, w tandemie z instruktorem, 900 m w dół w Dolinie Indusu. Jak zobaczyłam, że skacze Hinduska – matka w klapkach i jej 12-letni syn, to stwierdziłam, że też skoczę. Do tego momentu mogłam się wycofać. To było 10 minut poczucia totalnej wolności. Trochę zazdroszczę ptakom.
Co zawsze masz przy sobie? Co nosisz w torebce?
Błyszczyk do ust i okulary do czytania.
Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?
Mogłabym pracować jako wolontariuszka. A w przerwach w pracy – podróżować.
Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?
Szkoda mojego życia na przeżywanie cudzego.

Teresa Nowalińska-Maj / fot. Barbara Bogacka
Czego o Tobie nikt nie wie?
To jest moja tajemnica.
Plany na przyszłość? W jakim kierunku chcesz się rozwijać?
Zawodowo chciałbym dokończyć egzaminy, dające uprawnienia biegłego rewidenta. Prywatnie chciałbym wrócić do gry na pianinie.
Kiedy się uśmiechasz? Jaki jest Twój ulubiony moment w tygodniu?
Nie mam szczególnego, ulubionego momentu. Zawsze kiedy mam czas dla siebie, moich bliskich i przyjaciół, to się uśmiecham.
Ulubione miejsca w Krakowie?
Okolice Parku Bednarskiego, tereny wokół Telewizji Kraków z pięknym widokiem na Podgórze.
Gdzie Cię znajdziemy?
FB: Teresa Nowalińska-Maj
Projekt #KobietyKrakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż: Beata Kamińska
Wnętrza sesji zdjęciowych: Teatr KTO
Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa