
Renata Błażejewska /fot. Barbara Bogacka
Renata Błażejewska: Moja opowieść jest o transformacji w drodze do siebie. O tym, że zmiany spektakularnie przyspieszyły, gdy na mojej drodze pojawiła się neurografika ‒ fascynująca metoda, w której bezpośrednim przedmiotem pracy są nasze niezwykle komunikatywne neurony, które tworząc nowe ścieżki pamięciowe, pozwalają na „przerysowanie się”
Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?
Renata Błażejewska: Przez długie lata w moim zawodowym życiu, i nie tylko, niepodzielnie panowała mikrobiologia, mój mikro-świat pochłaniał mnie bez reszty, stając się nie tylko profesją, ale prawdziwą pasją, która dawała mi poczucie spełnienia. Jednak życie to ruch, nieustanna zmiana ‒ jest jak linia neurograficzna, która biegnie tam, gdzie nie spodziewamy się jej zobaczyć i ma ogromny potencjał transformacji, prowadzącej do samopoznania.
Dziś jestem instruktorką neurografiki – innowacyjnej metody kreowania rzeczywistości, w której rozmawiamy ze sobą za pomocą abstrakcyjnej sztuki – oraz coachem estetycznym. Prowadzę warsztaty stacjonarne, oraz indywidualne sesje coachingowe z rysunkiem neurograficznym, oferując całkowicie ekologiczne i piękne doświadczenie transformacji i harmonizacji.
Moje osobiste doświadczenie transformującej drogi, oraz fantastyczna metoda samopoznania, rozbudziły we mnie pragnienie inspirowania kobiet do odważnego sięgania po przykurzone marzenia i przekształcania tego, co wydaje się niemożliwe, w inspirującą rzeczywistość.
Do kogo kierujesz swój przekaz?
Do kobiet, które czują wewnętrzną potrzebę zmiany, transformacji obecnego życia. chcą zbliżyć się do swojej prawdy i żyć w zgodzie ze sobą, zarówno w konkretnym obszarze, jak i w ogólnym poczuciu spełnienia. Do kobiet otwartych na nowe perspektywy, doświadczenia, samopoznanie, które chcą odkrywać swój potencjał, swoje możliwości, by móc skuteczniej realizować swoje cele i w efekcie doświadczać głębszej, bardziej satysfakcjonującej jakości życia.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Była to długa, transformująca droga, która całkowicie zmieniła moje osobiste i zawodowe fundamenty. Ze stabilnej, dobrze mi znanej ścieżki zawodowej weszłam w intensywne doświadczanie nowego, nieznanego. Wielokrotnie otwierały się nowe rozdziały mojej podróży, a zamykały stare. Do tego dołączył czas „powszechnego przebudzenia”, który spowodował moje zatrzymanie, spojrzenie wstecz i odwrót od dotychczasowego pędu. Doznałam silnego stresu, oglądając obrazy jak z filmu katastroficznego, a na to nałożyły się zawodowe i osobiste turbulencje – czułam stanowczą interwencję Wszechświata, który pomagał mi zamknąć kolejne drzwi.
Rozpoczął się dla mnie czas powrotu do siebie, spowolnienie, obserwacja. Obudziła się też naturalna potrzeba eksperymentowania w sztuce, tej intuicyjnej, oraz silna tęsknota za naturą, wręcz solastalgia – ból wynikający z braku jedności z naturą, Ziemią jako naszym domem.
Wtedy właśnie, jak brakujący element układanki, pojawiła się w moim życiu neurografika – fenomenalna metoda pracy ze świadomością w celu rozwiązywania problemów i osiągania celów, będąca syntezą psychologii, neurobiologii, sztuki i duchowości – czyli kompilacja wszystkiego, co mnie interesuje.
Metoda przemówiła do mnie tak mocno, że już przy pierwszym kontakcie wiedziałam, że chcę zostać jej instruktorką, choć nie miałam pojęcia, jak to się stanie, bo Instytut Psychologii Twórczości ma siedzibę w Rosji. Jednak posiane ziarno wykiełkowało i w grudniu 2024 roku zostałam certyfikowaną instruktorką neurografiki z prawem nauczania tej metody. To przyspieszyło moją transformację. Odeszłam z pracy, w której doświadczyłam wypalenia, czy raczej przebudzenia do nowej drogi, zgodnej ze mną.

Renata Błażejewska /fot. Barbara Bogacka
Wydarzenia, które Cię zmieniły?
Wewnętrzne zmiany manifestowały się wieloma wydarzeniami. Jednak kluczowym wydarzeniem, które mnie zatrzymało, pozwoliło na głęboką refleksję i wręcz wrzuciło na zupełnie inny poziom świadomości (można to nazwać skokiem kwantowym), była operacja, a właściwie trzymiesięczny okres oczekiwania na nią w pozycji leżącej.
Wtedy właśnie obiecałam sobie, że jeśli wszystko dobrze pójdzie – a miałam silne przekonanie, że tak będzie, choć bardzo się bałam – to zmienię wszystko w swoim życiu! I tak się stało. Bardzo szybko wróciłam do sprawności i zrobiłam tak, jak sobie obiecałam, czyli przeszłam od niemocy do sprawczości. Tak, to był zdecydowanie przełomowy moment w moim życiu, który otworzył „korytarz zmian” w drodze do siebie.
Co uznajesz za swój największy sukces?
Sukces to dla każdego człowieka coś innego. Jeszcze kilka lat temu rozumiałam sukces jako zdobywanie lub pokonywanie czegoś. Dziś sukcesem jest dla mnie życie w harmonii – ze sobą, z otoczeniem, z kosmosem. Patrząc z tej perspektywy, sukcesem jest moja życiowa droga – długa, transformująca droga do siebie, w której całkowicie zmieniło się moje postrzeganie siebie i świata.
Sukcesem jest moje zrozumienie, dlaczego ta droga była właśnie taka – wiodła przez traumatyczne doświadczenia, śmierć ego, aż po fizyczne doznanie bliskości śmierci. Szczerze i z pokorą przyznaję, że nie wiem, dokąd mnie zaprowadzi, ale jestem pełna ufności i wiary, że przeżyję resztę mojego czasu w lekkości i zachwycie, bo tak wybrałam!
Cieszę się, że podejmowałam trudne decyzje, ratując się do życia w szacunku do swojego jestestwa. Że nie zatrzymały mnie blokujące stereotypy typu: już za późno na zmiany, przecież to tylko praca, itd. Pozwoliłam sobie na wchodzenie w nowe, co uruchomiło całą paletę doznań i emocji składających się na pełnię życia, bo każdy czas jest dobry na działanie, jeśli tak czujesz i tego potrzebujesz.
Jakie są Twoje supermoce?
To są cechy, które kiedyś utrudniały mi życie, powodowały wycofanie, niezrozumienie i zbudowanie pancerza niedostępności. Dziś wiem, że są moimi darami. To wrażliwość i empatia, które pozwalają mi czuć więcej, doceniać życie tu i teraz. Doszła do tego umiejętność słuchania, co jest zasobem w coachingu, w którym skupiam całą swoją uwagę na drugiej osobie, by być w procesie obserwacji, stymulującej do odkrywania siebie.
Masz jakieś swoje patenty / rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
Nie jestem skłonna do dawania rad uznając, że każdy człowiek, to osobny wszechświat, utkany z odmiennych doświadczeń, rodowych historii i środowiskowych wpływów, ale jest jedna rzecz, którą chcę się podzielić: „Pokochaj siebie”. To wydaje się oczywiste, nic odkrywczego, ale to jest moje, osobiste doświadczenie w drodze do siebie. Miłość do siebie to fundament, na którym możemy budować radosne i spełnione życie ‒ i mówię o miłości, w której jesteś swoją czułą obserwatorką, przyglądasz się swoim reakcjom z ciekawością i bez osądu.
Mówię o miłości, w której pozwalasz sobie na wchodzenie w nowe doświadczenie, budujesz samoświadomość, zrozumienie, co naprawdę cię karmi i podtrzymuje twój wewnętrzny ogień. Dla mnie to było jak objawienie, bo choć rozum podpowiadał, że przecież kocham siebie, akceptuję, bo jak mogłoby być inaczej, to dopiero zatrzymanie się i uważna podróż w głąb siebie pokazały mi, że tak nie jest. Dopiero całkowita uwaga skierowana ku swojemu wnętrzu, dostrzeganie pojawiających się tam obrazów i emocji oraz interpretowanie ich i przekładanie na język neurografiki pozwalają na pełny wgląd w siebie. Bo neurografika to głęboka rozmowa ze sobą – zarówno na poziomie świadomości jak i podświadomości.
Najlepsza / najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?
Było ich kilka, ale biorąc pod uwagę najbliższy czas, była to decyzja o całkowitym odejściu z pracy etatowej. Pracy, która kiedyś była moją pasją, dawała poczucie stabilności, a nawet iluzoryczne poczucie pewności siebie. Dlaczego to było takie trudne? Dlatego, że na krótko przed emeryturą, mając też zobowiązania finansowe, pozbyłam się poczucia stabilizacji. Ta decyzja była dla mnie bardzo trudna, ale wiedziałam, że musiałam wykonać ten krok, tylko odwlekałam go w czasie. Była jedyną z możliwych, bo tego wymagało moje zdrowie, potrzeba bycia w zgodzie ze sobą, bo już inaczej nie potrafiłam i nie chciałam żyć. Każda godzina spędzona w pozbawionej sensu pracy, narastające poczucie utraty cennych godzin, które mogę spędzić w kontakcie z naturą, niszczyły mnie do bólu.
Ciemne strony tego, czym się zajmujesz?
Ciemną stroną był dla mnie pierwszy kontakt z mediami społecznościowymi. W posługiwaniu się nimi byłam ignorantką, nie miałam pojęcia, na czym to wszystko polega, więc uczyłam się na swoich błędach, aż poczułam, jak uchodzi ze mnie energia. Na dodatek mieszkałam w miejscu ze słabym Internetem, bo wybierając je kierowałam się głownie bliskością natury. W końcu byłam tak przeładowana mnogością informacji, że wycofałam się. Teraz już wiem, że budowanie biznesu online wymaga ogromu czasu i strategii. Poza tym zdałam sobie sprawę, że tęsknię do bezpośredniego kontaktu z ludźmi, bez pośrednictwa mediów. Jednym ze skutków było dołączenie do społeczności Kobiet Krakowa.
Co Cię kręci / motywuje?
Mieszkam w pięknym otoczeniu przyrody. Wybrałam to miejsce, bo jak sucha gąbka wody pragnęłam bliskiego kontaktu z naturą ‒ takiego z codziennym uziemianiem się, dotykaniem bosą stopą ziemi pokrytej puchową warstwą śniegu lub trawy wilgotnej od porannej rosy.
Okno mojego pokoju wychodzi na wschód, co pozwala mi być świadkiem magicznych chwil wschodu słońca, a w nocy widzę rozgwieżdżone granatowe niebo. Przebywanie tu ‒ w otoczeniu natury, która prezentuje swoje piękno, potęgę i surowość ‒ budzi we mnie zachwyt i pokorę, wyzwala poczucie jedności, połączenia z całością.
Poranny kontakt z naturą budzi mnie do życia, dosłownie ‒ pojawia się zachwyt, wdzięczność, a uziemianie i poranny rozruch harmonizują mój układ nerwowy. I właśnie to zmieniające się za sprawą natury miejsce, napełnia mnie wdzięcznością, a poranne rytuały kontaktu z przyrodą wyzwalają energię radości z bycia tu, na tej ziemi. Zatem odpowiadając na pytanie: kręci mnie i motywuje boskość natury i uczucie połączenia z nią, które mnie harmonizuje i napełnia energią do dalszego doświadczania, i nastawia pozytywnie na cały dzień.

Renata Błażejewska /fot. Barbara Bogacka
Kto Cię inspiruje?
Inspirują mnie ludzie, którzy przekazują wartościowe treści w zgodzie ze sobą, poprzez swoją prawdę. Ludzie autentyczni, przy czym autentyczność rozumiem jako wartość przefiltrowaną przez własne doświadczenie, własną prawdę, a nie naśladownictwo. Takich ludzi jest wielu ‒ są jak latarnie, których światło budzi potencjały innych. Pojawiają się na naszej drodze w odpowiednim momencie, by zainspirować nas do wzrostu, do tworzenia unikatowej jakości, do przejawiania się. Tak, odważne przejawianie się, głoszenie swojej prawdy jest moją „górą do zdobycia” i podziwiam ludzi, którzy robią to z lekkością i radością, a mój zachwyt wskazuje, że i ja mam taki potencjał.
Co powiedziałabyś 18-letniej sobie?
Jesteś piękną istotą, a miłość do siebie jest twoją mocą. Chroń granice, bądź przy sobie, śmiej się ze swoich gaf i nie traktuj życia zbyt poważnie. Odważnie krocz ku nowemu, słuchaj serca i intuicji, a rozum podporządkuj swoim marzeniom. Kreuj i żyj pięknie w zgodzie ze sobą, a wkrótce poznasz metodę, która to wszystko łączy.
Co jest dla Ciebie ważne?
Życie w zgodzie ze sobą, ze swoim czuciem, intuicją, wartościami, w bliskości z naturą i w poszanowaniu jej. Relacje, ale te prawdziwe, oparte na akceptacji, szacunku do swoich wyborów, bycie w lekkości i radości, bez pompowania swojego ego.
Co zawsze masz przy sobie? Co nosisz w torebce?
Rzadko noszę klasyczną torebkę, częściej plecakotorbę, w którym na stałe mam czarne markery i nieduży szkicownik na wypadek, gdybym chciała porysować NeuroGrafikę.
Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?
Na dalekie podróże w egzotyczne miejsca ‒ tak mało ich było w moim życiu ‒ i oczywiście na dom w pięknej okolicy. Robiłabym w nim wspaniałe warsztaty dla kobiet, będących w drodze do siebie, z masażami i NeuroGrafiką, a wszystko w pięknych „okolicznościach przyrody” i w połączeniu z nią.
Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?
Moja pierwsza myśl była taka, że nie mam takiego pragnienia i nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, ale zaraz za nią ‒ jak to? Nie wyobrażam? Skoro byłaby taka możliwość, to dlaczego nie skorzystać z tego doświadczenia? I tu przychodzą mi na myśl osoby, które pracują z energetyką przestrzeni i odważnie się w tym przejawiają.
Plany na przyszłość? W jakim kierunku chcesz się rozwijać?
Jest dużo wyzwań, umiejętności, które chciałabym opanować, doświadczyć, ale chcę to robić lekko, z przyjemnością. Sprawą priorytetową w kontekście mojego biznesu jest przygotowanie certyfikowanych kursów, kursów autorskich, stworzenie miejsca na warsztaty stacjonarne i masaże. Odżyło też moje pragnienie, aby napisać książkę. Moje umiłowanie natury skłania mnie do zagłębiania się w tematy jej wpływu na człowieka, a więc i budowania świadomości w kierunku połączenia z naturą, której jesteśmy częścią ‒ kawałkiem natury właśnie.
Kiedy się uśmiechasz?
Zacznę od tego, że moją ulubioną porą dnia jest jego początek. Wschód Słońca porusza mnie i wywołuje promienny uśmiech, a dalej klasycznie ‒ uśmiecham się na widok dzieci, zwierząt, pogodnych ludzi, uśmiecham się do siebie na powitanie i gdy robię gafy, czego kiedyś nie umiałam.
Masz jakieś ulubione miejsca w Krakowie?
Jestem w tej uprzywilejowanej sytuacji, że w zachwycie, po kawałeczku, od nowa chłonę Kraków, a ponieważ pora jest przepiękna, więc mój zachwyt jest jeszcze większy. Naturalnie swoją uwagę kieruję w miejsca, które oferują kontakt z naturą, bo inaczej już nie potrafię funkcjonować. Na razie zachwyciłam się słonecznymi spacerami nad Wisłą. W planach są Planty, Las Wolski, Zakrzówek.
Gdzie Cię znajdziemy?
Renatablazejewska049@gmail.com
https://www.facebook.com/blazejewskarenata
https://www.facebook.com/profile.php?id=61557173621902
https://www.instagram.com/neurokreacja/
Projekt #KobietyKrakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż: Małgorzata Braś
Wnętrza sesji zdjęciowych: AC Hotel by Marriott
Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa