Kobieta Krakowa: Paulina Szmolke
Oto jedna z kobiet, dla których jest tylko jedna droga ‒ na prawo

Paulina Szmolke / fot. Barbara Bogacka
Moim największym sukcesem jest to, że udało mi się „mieć ciastko i zjeść ciastko”, czyli prowadzić biznes i to na niemałą skalę, stale rozwijać się zawodowo, zarządzać firmami, uczestniczyć w dużych projektach ‒ a jednocześnie być matką piątki dzieci i spełniać się również w życiu rodzinnym ‒ mówi Paulina Szmolke
Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?
Paulina Szmolke: Jestem radczynią prawną, doradczynią podatkową i restrukturyzacyjną. Jestem współzałożycielką i partnerką zarządzającą grupy doradczej V4 Group, w ramach której działają kancelarie prawne oraz doradztwa podatkowego a także firmy audytorskie i księgowe w czterech krajach Grupy Wyszehradzkiej. Mam 37 lat i jestem matką piątki dzieci, z czego troje urodziłam, prowadząc własny biznes.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Po kilku latach pracy na etacie odeszłam z firmy, w której pracowałam jako prawniczka i postanowiłam, że od teraz będę pracować wyłącznie na swoje nazwisko. W mojej ostatniej firmie odpowiadałam za kontakty z zagranicznymi kancelariami prawnymi, w związku z czym udało mi się nawiązać ciekawe znajomości, które okazały się bardzo przydatne w prowadzeniu własnego biznesu.
Międzynarodowe kontakty zdecydowały o niszy na rynku, którą wraz ze wspólnikiem, słowackim adwokatem, zdecydowaliśmy się zagospodarować. Naszą specjalizacją, wyróżniającą nas wśród wielu innych kancelarii prawnych, jest obsługa klientów i transakcji zagranicznych, głównie czeskich i słowackich. Mamy oczywiście również klientów typowo polskich, ale sprawy międzynarodowe są naszym wyróżnikiem. Zasadą jest świadczenie usług prawnych w języku klienta.
Wiele kancelarii chętnie obsłuży klienta z zagranicy po angielsku, ale każdy najlepiej się czuje, posługując się w kontaktach z prawnikiem swoim językiem ojczystym, tak więc brak bariery językowej z całą pewnością jest jednym z naszych kluczy do sukcesu. Międzynarodowa skala mojego biznesu wymagała ode mnie opanowania języka słowackiego, którym posługuję się biegle. Zdarzało mi się prowadzić w tym języku szkolenia dla przedsiębiorców oraz wypowiadać się na konferencjach jako prelegentka. Ponadto wszyscy moi pracownicy uczą się tego języka, aby kontakt z klientami przebiegał jak najsprawniej.
Działalność rozpoczęłam w 2014 roku formie spółki. W 2015 zatrudniałam pierwszego pracownika i z każdym kolejnym rokiem nasz zespół się powiększał o nowych prawników, z czasem również radców prawnych, adwokatów i doradców podatkowych. W 2018 roku założyliśmy wraz ze wspólnikami biuro rachunkowe V4 Account, również nastawione nie tylko na klientów polskich, ale i na podmioty zagraniczne, prowadzące działalność w Polsce. Obecnie zatrudniamy łącznie w Polsce prawie 30 osób, a w czterech krajach, w spółkach z V4 Group, pracuje ich około 130. Ja zarządzam polską częścią naszego biznesu.
Wydarzenia, które Cię zmieniły?
Z całą pewnością wielką zmianą było przyjście na świat każdego z piątki moich dzieci. Nie jest prawdą powtarzane niekiedy stwierdzenie, że przy kolejnym dziecku, zwłaszcza w wielodzietnej rodzinie, nie jest to wielka zmiana. O nie! Dla mnie każde dziecko przychodziło w jakiś sposób nie w porę, jeśli chodzi o sprawy zawodowe, i wymagało poprzestawiania na nowo priorytetów w moim życiu, a także wielkiego wysiłku organizacyjnego. Przełomem było również założenie własnej firmy i tym samym wzięcie pełnej odpowiedzialności za swoje powodzenia i niepowodzenia. Smutnym przełomem był również epizod samotnego macierzyństwa, który jednak z perspektywy oceniam pozytywnie, gdyż finalnie dał mi wielkie poczucie siły. Jeśli sobie z tym poradziłam, to z czym bym miała nie dać sobie rady?
Co uznajesz za swój największy sukces?
Moim największym sukcesem jest to, że udało mi się „mieć ciastko i zjeść ciastko”, czyli prowadzić biznes i to na niemałą skalę, stale rozwijać się zawodowo, zarządzać firmami, uczestniczyć w dużych projektach ‒ a jednocześnie być matką piątki dzieci i spełniać się również w życiu rodzinnym. Uważam za swój duży sukces to, że udało mi się zbudować firmę odnoszącą sukcesy i będącą przyjaznym miejscem pracy. Wspieramy pracowników w rozwoju, próbujemy pokazać im ścieżkę kariery oraz wspomóc ich w podążaniu tą drogą, np. poprzez finansowanie szkoleń, studiów podyplomowych i staży zagranicznych.

Paulina Szmolke / fot. Barbara Bogacka
Co więcej, pełne wsparcie mają u nas mamy. Staramy się ułatwiać łączenie pracy z macierzyństwem poprzez elastyczny czas pracy, pracę w niepełnym wymiarze, dostosowanym do możliwości pracującej mamy w danym momencie, oraz opcję pracy z domu. Jestem dumna z tego, że zbudowałam zgrany zespół kompetentnych ludzi oraz miejsce pracy, do którego przychodzi się z radością i uśmiechem, jednocześnie osiągając sukces w biznesie. Z całą pewnością wiele w kwestii zarządzania ludźmi nauczyły mnie również moje prywatne doświadczenia, związane z macierzyństwem i „zarządzaniem” własną, niemałą przecież rodziną.
Jakie są Twoje supermoce?
Niezwykle pomaga mi dobra organizacja pracy, zarówno w życiu zawodowym jak i rodzinnym. Lubię też swoją energię, którą moim zdaniem umiem jednak skierować na właściwe tory, nie „rozmieniam się na drobne”, umiem koncentrować się na tym, co istotne i co z różnych względów może przynieść owoce. Czyli z jednej strony nie tracę energii na przykład na rozpamiętywanie złych wydarzeń z przeszłości, a z drugiej strony jestem absolutnie do tyłu, jeśli chodzi o modne seriale. I na jedno i na drugie zwyczajnie szkoda mi czasu.
Na pewno bardzo pomogło mi w życiu pozytywne nastawienie oraz swoiste can do approach. Wiem, co chcę osiągnąć i staram się to realizować, nie analizując przesadnie wszelkich możliwych trudności, które mogę napotkać. Przykładowo, czwórka moich dzieci jeszcze przed ukończeniem roku zaczęła chodzić do żłobka. Piąte niebawem pójdzie w ślady starszego rodzeństwa. Na pytania znajomych o to, czy nie boję się, że będą w żłobku chorować, odpowiadałam, że kiedy będą chorować, wtedy zacznę szukać rozwiązania. Nie ma sensu zamartwiać się wcześniej czymś jedynie potencjalnym i hipotetycznym. Myślę, że wiele kobiet tak robi i to je blokuje w samorealizacji.
Najlepsza/najgorsza rada, jaką w życiu dostałaś?
Najlepsza rada to patrzeć do przodu, nie bać się zmian i ciągle szukać nowych możliwości. Najgorsze biznesowe rady dawały mi osoby przesadnie ostrożne: „nie zatrudniaj”, „nie bierz nowego projektu, przecież masz już mało czasu dla siebie” itd. Co charakterystyczne, te kiepskie rady dawały mi zazwyczaj inne kobiety, których absolutnie nie podejrzewam o złe intencje. Chyba moje wybory życiowe były często dla mojego otoczenia nie do końca zrozumiałe…
Masz jakieś swoje patenty/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
Tak ! Naprawdę da się zjeść ciastko i mieć ciastko. Nie musisz z niczego rezygnować.
Kobiety często na początku drogi zawodowej zastanawiają się nad tym, czy wybrać karierę, czy też poczekać z karierą i postawić na macierzyństwo. Ja sama miałam takie wątpliwości, zwłaszcza kiedy zaszłam w trzecią ciążę i miałam stać się matką wielodzietną, jednocześnie prowadząc już własną kancelarię.
Szukałam wtedy wzorów kobiet sukcesu, którym by się udało połączyć te dwie sfery. Wiem więc z doświadczenia, że nie ma wielu takich osób. Postanowiłam jednak, że spróbuję nie ograniczać swojego życia tylko do jednej sfery. Od zawsze bardzo lubiłam swoją pracę, miałam już swoją firmę, zatrudniałam ludzi, obsługiwałam wielu klientów, więc nie wyobrażałam sobie, że to tak po prostu zostawię. Podeszłam do tematu zadaniowo. Trzeba było zatrudnić nianię i mocno przeorganizować swoje życie we wszystkich jego wymiarach. Próba zakończyła się sukcesem. Od wielu lat prowadzę stale rozwijające się firmy, zatrudniam pracowników, nawiązuję współpracę z nowymi klientami, będąc jednocześnie zaangażowaną matką coraz to większej gromadki. Obecnie moje najstarsze dziecko ma 11 lat, a najmłodsze niespełna 3 miesiące, a ja jestem aktywna zawodowo. Właśnie w czasie ciąż zdawałam wymagające egzaminy ‒ egzamin radcowski, egzamin na doradcę podatkowego oraz egzamin na doradcę restrukturyzacyjnego. Na różnych etapach macierzyństwa, również w czasie ciąż oraz jako mama niemowlaka, brałam udział w wielu wymagających projektach, negocjacjach, uczestniczyłam w konferencjach jako prelegentka a także jako pełnomocniczka w rozprawach sądowych wielkiej wagi. A jednak się da, choć oczywiście nie jest łatwo.
Do tego kwestia odporności na stres. Mam permanentnie niski poziom stresu i zarazem wysoki poziom odporności na stres. Dotyczy to zarówno spraw firmowych, jak i prywatnych. Myślę, że prowadząc firmę oraz mając gromadkę dzieci, taki luz jest niezbędny. Zawsze mówię, że nasze życie oraz zawód prawnika są tak stresujące, że nie warto sobie tego stresu jeszcze dokładać. Uśmiech i spokój zawsze sprawdzają się w trudnych sytuacjach.

Paulina Szmolke / fot. Barbara Bogacka
Najlepsza/najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?
Moje życie prywatne i zawodowe obfituje w przełomowe wydarzenia i nagłe zwroty akcji, a ja regularnie staję przed koniecznością decydowania, zarówno w pracy jak i w życiu osobistym. Jednakże nauczyłam się podejmować decyzje szybko, zdecydowanie, w pewnym stopniu kierując się danymi, a w pewnym intuicją. Przez to, że nie „biję piany”, nie eskaluję problemów, tylko je rozwiązuję, życie nabiera dynamiki, a trudne decyzje podejmują się niejako same, na fali… I już nie są wcale aż takie trudne.
Ciemne strony biznesu?
Głęboko wierzę w to, że w każdym biznesie można zachować uczciwość i zasady. Widzę to wśród moich klientów, z których wielu doszło do ogromnych pieniędzy, pozostając jednocześnie ludźmi honoru. Doceniam to i taka postawa niezmiennie mi imponuje. Oczywiście na swojej drodze zawodowej spotykałam też ludzi, otoczonych aurą wspaniałych biznesmenów i aniołów biznesu, którzy dorobili się w sposób nieuczciwy. Jest to smutne. Dzięki temu, że niektórzy grają nieczysto, ja ‒ jako radca prawny ‒ mam więcej pracy. No cóż, mój zawód w jakimś stopniu polega na konfliktach…
Co Cię kręci, motywuje, irytuje?
Kręci mnie moja praca, motywują mnie moje dzieci oraz mój facet, irytuje mnie permanentny brak czasu.
Kto Cię inspiruje?
Nie mam takiej jednej osoby. Staram się czerpać inspirację z różnych źródeł, od różnych osób.
Co ostatnio usłyszałaś na swój temat?
Wydało mi się to dziwne, bo obracam się raczej w środowisku ludzi kulturalnych, ale zdarzyło mi się raz usłyszeć przytyki do posiadania dużej rodziny i bycia „500-plusem”. Oczywiście nie był to dla mnie powód do zmartwienia, ale raczej zabawna sytuacja.
Co powiedziałabyś 15-letniej sobie?
Powiedziałabym: „Nie jesteś sama, są ludzie, którzy w ciebie wierzą, ale to przede wszystkim ty musisz wierzyć w siebie.”
Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką posiadasz?
Najcenniejsze z rzeczy materialnych są dla mnie przedmioty, które dostałam po mojej zmarłej mamie, która była bardzo piękną, inteligentną i elegancką kobietą, a jednocześnie wspaniałą matką siódemki dzieci. A także mój własny pierścionek zaręczynowy.
Co zawsze masz przy sobie? Co nosisz w torebce?
Chyba to samo, co każda kobieta ‒ klucze do auta, portfel, pomadkę… Ale oprócz tego jakimś cudem często znajduję ostatnio w mojej torebce ludziki lego.
Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?
Wolałabym na tę dużą sumę zapracować. Wizja pieniędzy spadających z nieba jest dla mnie trochę katastroficzna.
Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?
Wiem, że brzmi to okropnie, ale niekiedy zamieniłabym się na jeden dzień z kimkolwiek, kto ma mniej obowiązków i mniej dzieci. Oczywiście tylko na jeden dzień, bo już kolejnego dnia na pewno bym tęskniła zarówno za moją wielką, głośną rodziną, jak i za pracą.
Czego o Tobie nikt nie wie?
Myślę, że nikt nie wie o tych wszystkich moich planach, które czekają na realizację.
Czego chciałabyś się jeszcze nauczyć? Plany na przyszłość?
Chcę w dalszym ciągu koncentrować się na rozwoju moich firm, zarządzaniu nimi oraz pozyskiwaniu nowych klientów. W mojej branży ciągłe dokształcanie, zapoznawanie się na bieżąco ze zmianami prawnymi, jest niezbędne. Ostatnio stwierdziłam, że chciałabym zacząć wpływać na rzeczywistość wokół mnie ‒ zastanawiam się nad działalnością w środowisku lokalnym. Jestem pewna, że miałabym tu wiele do powiedzenia i do zrobienia, reprezentując punkt widzenia kobiet pracujących i matek oraz dużych rodzin, niezależnie od przekonań religijnych czy poglądów politycznych.
Ulubione miejsca w Krakowie?
Uwielbiam krakowski Kazimierz, spacery po krakowskich parkach, teatr, dobre jedzenie na mieście w dobrym towarzystwie oraz niezmiennie ekscytujące spacery po Krakowie tylko we dwoje. Lubię korzystać z uroków wielkiego miasta również z dziećmi, odkrywając wspólnie z nimi interesujące zakątki Krakowa oraz korzystając z przeznaczonych dla nich atrakcji kulturalnych, których przed pandemią było multum. Oprócz zwiedzania krakowskich parków, byliśmy regularnymi gośćmi w krakowskich teatrach. Dzieci swoją przygodę z teatrem zaczynały oczywiście w Grotesce, a także w Teatrze Szczęście przy ulicy Karmelickiej, potem starsze dzieci chodziły również na sztuki dla młodszej widowni w teatrach Ludowym i Słowackiego.
Gdzie Cię znajdziemy?
Na Facebooku, Linkedin, ale przede wszystkim na stronach internetowych moich firm www.v4legal.pl oraz www.v4account.pl
Projekt #KobietyKrakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż: Beata Kamińska
Wnętrza sesji zdjęciowych: Hotel Sheraton Grand Kraków
Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa