Saturday, July 12, 2025
Home / Fundacja Miasto Kobiet  / Kobiety Krakowa  / Kobieta Krakowa: Marta Omylińska-Kuza

Kobieta Krakowa: Marta Omylińska-Kuza

Kasztany na szczęście

Marta Omylińska-Kuza

Marta Omylińska-Kuza / fot. Barbara Bogacka

Marta Omylińska-Kuza: Zawsze wstaję prawą nogą, no bo dlaczego miałabym zaczynać dzień w złym humorze? Każdy dzień to okazja, aby przeżyć go tak, jak chcemy, a wieczorem powiedzieć sobie, że był fajny i że wykorzystaliśmy go na maksa

 

Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?

Marta Omylińska-Kuza: Jestem ekspertką finansową i zawodowo zajmuję się udzielaniem kredytów. Najkrócej mówiąc: myślisz kredyt ‒ myślisz Marta. Czy to dla osób fizycznych (kredyty hipoteczne i gotówkowe) czy dla firm (kredyty inwestycyjne, obrotowe), pomogę w każdym z tych tematów. Dzięki mnie kredyt nie będzie ci się kojarzył z więzieniem na lata czy kulą u nogi ‒ sprawię, że stanie się trampoliną do realizacji twoich marzeń czy planów biznesowych.

 

Czasem mówię o sobie również, że jestem finansową krawcową, ponieważ dopasowuję finansowanie stricte do twoich możliwości, preferencji i sytuacji życiowej. Sprawiam, że nie czujesz się z nim, jak w przyciasnym czy zbyt obszernym ubraniu. A do tego dokładnie porównuję oferty banków i pomagam wybrać tę najkorzystniejszą, przez co w twoim portfelu zostaje więcej pieniędzy, a ty sam czujesz się bezpieczniejszy i jest ci lżej.

 

Dodatkowo edukuję w temacie finansów, uczę, jak pracować z kredytem, żeby nie spłacać go przez 30 lat. Pokazuję, jak zgromadzić środki na wkład własny oraz jak poradzić sobie w kryzysowych sytuacjach i na życiowych zakrętach, jak rozwód, choroba czy utrata pracy.
A to wszystko w przyjaznej atmosferze, z uśmiechem, empatią, zrozumieniem i bez finansowego nadęcia.

Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?

Przez długie lata pracowałam w jednym z największych banków. Awansując od doradcy klienta, przez specjalistę ds. kredytów hipotecznych, doszłam do stanowisk kierowniczych. Zawsze lubiłam zmiany i nowe wyzwania, ponieważ jestem wulkanem energii, kobietą, dla której nie ma rzeczy niemożliwych i która kocha pracę z ludźmi. Dość długo miałam przez to problem z osiągnięciem work life balance.

 

Moje życie zmieniło się o 180 stopni, gdy po wielu latach starań udało mi się zostać mamą. Już w ciąży postanowiłam, że muszę postawić na siebie i własne plany, a nie zajmować się realizacją tych, które narzucają mi inni.

Zaczęłam więc myśleć poważnie o pójściu na swoje (między innymi w tym właśnie pomagałam wcześniej moim klientom) i tak to się zaczęło. Podjęłam współpracę z najlepszymi ekspertami w mieście, którzy otwierali wówczas biuro nieruchomości z działem finansowym, potem założyłam jednoosobową działalność i na bieżąco pracuję nad rozwojem biznesu.

 

Gdy wróciłam z urlopu macierzyńskiego, na dobre wciągnęły mnie networkingi, a masę energii zaczęłam czerpać zwłaszcza z kobiecych eventów. Należę m.in. do klubu biznesowego Smartsist, PKB 314, Spotkań biznesowych na luzie, Kobiecego networkingu, a teraz także do społeczności Kobiet Krakowa. Daje mi to ogrom satysfakcji i poczucie, że uczę się od najlepszych.

Wydarzenia, które Cię zmieniły?

Z pewnością urodzenie syna oraz niestety choroba i śmierć mojej mamy, które pechowo zbiegły się w czasie. Maluszek w ramionach, sparaliżowana mama w łóżku – to był niezwykle trudny czas. Z jednej strony ogrom miłości, której siły się nie spodziewałam, z drugiej ciągły niepokój i przytłoczenie. Tak długo czekałam na uroki macierzyństwa, a życie spłatało mi psikusa i nie dało się tym w pełni cieszyć. Walczyliśmy o mamę ponad półtora roku i niestety przegraliśmy tę walkę.

 

Synek sprawił jednak, że życie szybko potoczyło się dalej. Jestem typem osoby, która nigdy się nie poddaje, życiową optymistką, trochę bujającą w obłokach, z wiecznym uśmiechem na twarzy i chyba nic nie jest w stanie tego zmienić. Kolejne trudności, jakie postawi mi na drodze los, zamierzam również pokonać z podniesioną głową, godnością i nastawieniem, że z czasem przekuję je w coś pozytywnego. W tym tkwi nasza wyjątkowa moc jako kobiet ‒ potrafimy przetrwać wszystko, a po bitwie podnosimy się, otrzepujemy i idziemy dalej. Spadamy jak kot na cztery łapy i to jeszcze z umiejętnością wyciągania z tego nauki na przyszłość, którą przekuwamy w sukces.

Co uznajesz za swój największy sukces?

Decyzję o tym, aby nie wracać na etat. Czasami wyjście ze strefy komfortu jest bardzo trudne i potrzebujemy dodatkowego bodźca. Dziś mogę śmiało stwierdzić, że też takiego potrzebowałam. Odnosiłam zawodowe sukcesy i wydawało mi się, że tego właśnie chcę, a tu nagle wymuszony spokój, jaki musiałam zafundować sobie podczas ciąży, uświadomił mi, jak bardzo byłam zestresowana i jak mocno poświęcałam się, pracując na sukces innych. W naturalny sposób wszystko mi się wówczas przewartościowało, czas spędzany w domu przestał wydawać mi się nudny, zaczęłam wsłuchiwać się w siebie i otwierać na nowe doświadczenia.

 

Marta Omylińska-Kuza

Marta Omylińska-Kuza / fot. Barbara Bogacka

Okazało się, że jestem świetną mamą! A teraz pracuję nad tym, aby być szczęśliwą, spełnioną mamą i kobietą, zarówno w domu, jak i w życiu zawodowym. Czuję się ekspertką w swojej dziedzinie, pracuję na własny rachunek, a do tego pomagam realizować plany i marzenia moim klientom. Czy można chcieć więcej? Oczywiście że tak! Teraz marzy mi się pomaganie kobietom na życiowych zakrętach, więc obserwujcie moje kolejne poczynania.

Jakie są Twoje supermoce?

Wszyscy zawsze powtarzają mi, że moja twarz cały czas się śmieje ‒ jeśli nie usta, to przynajmniej oczy. Myślę, że faktycznie tak jest, a moją supermocą jest pozytywne nastawienie. Zawsze wstaję prawą nogą, no bo dlaczego miałabym zaczynać dzień w złym humorze? Każdy dzień to okazja, aby przeżyć go tak, jak chcemy, a wieczorem powiedzieć sobie, że był fajny i że wykorzystaliśmy go na maksa ‒ nawet nie robiąc niczego wielkiego, po prostu przeżywając go na własnych zasadach.

 

Do tego jestem ekstrawertyczką i nie mam problemu z nawiązywaniem nowych relacji, przez co jestem naprawdę dobrą sprzedawczynią. W mojej pracy jest to niezwykle ważne. Jestem bardzo spontaniczna, często zdarza mi się powiedzieć coś, zanim pomyślę, na szczęście umiem to odkręcić. Bywam mało konkretna i nie cierpię Excela, za to mam głowę pełną pomysłów i lubię je wprowadzać w życie.
Poza tym, jeśli tylko ktoś da mi szansę, potrafię słuchać, wykazać się empatią i często pomóc zrozumieć różne skomplikowane niuanse.

Najgorsza rada, jaką w życiu dostałaś?

„Po co ci to?” Zdarzyło mi się to usłyszeć zarówno od współpracowników, jak i od rodziny. Wydaje mi się, że w naszych głowach utrwalił się schemat, by nie wychodzić przed szereg, stać z boku i obserwować wydarzenia ‒ a ja lubię brać w nich udział! Dlatego nigdy nie traktowałam takich uwag jak podcinanie skrzydeł, tylko robiłam po swojemu. Wciąż uczę się nowych rzeczy, próbuję swoich sił, biorąc się za różne zajęcia. Potem nie zawsze okazuje się, że coś mi się sprawdza lub podoba, ale próbowanie jest dla mnie wartością samą w sobie.

Masz jakieś swoje rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?

Otaczaj się w życiu pozytywnymi ludźmi, którzy ciągną cię w górę, inspirują i wspierają. Rodziny się nie wybiera, przyjaciół tak. Sam decydujesz, kim się otaczasz, więc rób to mądrze. Daj sobie czas na poznanie kogoś, nie ufaj, że każdy ma dobre intencje, jak ty ‒uważaj na wampiry energetyczne i osoby, które widzą tylko czubek własnego nosa. Z drugiej strony dostarczaj sobie okazji do nowych znajomości i ufaj swojej intuicji, bo jest naprawdę dobrym doradcą.

 

Dbaj o ludzi wokół, o relacje, traktuj innych tak, jak sama chciałabyś być traktowana. I dokładnie takich zasad trzymam się w pracy. Dla mnie finanse to nie liczby ‒ to ludzkie historie, marzenia i decyzje, które kształtują przyszłość. Ludzie nie pamiętają cyferek, ale to, jak się przy tobie czuli, czy dobrze się nimi zaopiekowałaś. Jak powiedział Albert Einstein: „Nie próbuj być człowiekiem sukcesu, a człowiekiem wartości”.

Najlepsza i najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?

Było ich wiele, ale jedną z pierwszych poważniejszych była decyzja o zbudowaniu domu. Miałam małe mieszkanie w centrum Krakowa, a chciałam mieć więcej przestrzeni. Ponieważ ceny nieruchomości już wtedy były wysokie, a dysponowałam działką około 20 km od miasta, mimo ogromu obaw podjęliśmy z mężem decyzję, że zbudujemy dom. Kiedyś ‒ w latach mojego liceum ‒ mieszkałam już poza miastem i niestety nie wspominałam tego dobrze…

 

Pozostałe argumenty jednak były na plus, na przykład to, że moi rodzice mieli być blisko i pomagać w razie powiększenia rodziny. Jak już wspomniałam, życie napisało niestety inny scenariusz. Sam czas budowy wspominam wspaniale ‒ dużo się działo, projektowanie, wybór materiałów, mebli itp. to był mój żywioł (w ramach próbowania swoich sił w nowych rzeczach dwa lata uczyłam się w szkole projektowania wnętrz).

A teraz do sedna: w moim domu mieszkam już pięć lat i doceniam przestrzeń, ogród, święty spokój, mam też mega poczucie, że osiągnęliśmy coś wielkiego. Nie jestem jednak w stanie stwierdzić, czy to na pewno moje miejsce na zawsze, może jeszcze wrócę do Krakowa, albo poniesie mnie jeszcze gdzie indziej. Ale któż nie zmienia zdania? Na razie jestem tu i jest dobrze, jeśli jednak pojawią się dodatkowe argumenty za tym, aby coś zmienić, podejmę rękawicę.

Marta Omylińska-Kuza

Marta Omylińska-Kuza / fot. Barbara Bogacka

Ciemne strony biznesu?

Moje ryzyko zawodowe związane jest z niepobieraniem opłat od klienta za świadczone usługi. Nie wszyscy wiedzą, że ekspert finansowy jest wynagradzany dopiero przez bank, w którym klient finalizuje transakcję. W biznesie bywa to zwodnicze, bo jeśli klient ci nie płaci, często nie czuje powagi współpracy i zobowiązania, jakie dałaby zapłata. Zdarza się więc, że klienci w ostatniej chwili odwołują spotkania, przestają się odzywać, a potem nagle wracają, nie szanują mojego czasu wolnego, itp. Na początku traktowałam to jako osobiste porażki, teraz jednak zrozumiałam, że to wcale nie definiuje mojej pracy, tylko pokazuje, jak bardzo jesteśmy zabiegani, a czasami po prostu daje jasny sygnał, że może nie było flow. Teraz już wiem, że nie muszę się naginać do kogoś ani być dla wszystkich, mogę wybierać, z kim pracuję i vice versa.

Co Cię kręci?

Nowy dzień, nie potrzebuję więcej. Każdy dzień jest okazją do przeżycia czegoś wyjątkowego, wartego zapamiętania. Nigdy nie wiesz na przykład, czy dany dzień nie będzie tym pierwszym, w którym usłyszysz słowo „mama”. A tak generalnie w życiu motywują mnie nowe wyzwania i kreatywne projekty.

Kto Cię inspiruje?

W bezpośrednim otoczeniu zawsze inspirowała mnie mama. Rodzina była dla niej najważniejsza, poświęcała mnie i siostrze każdą swoją chwilę, a do tego zawsze dużo pracowała, żeby niczego nam nie brakowało. Była bardzo przedsiębiorcza, z sukcesami zarządzała zespołami sprzedażowymi i potrafiła wykorzystać każdą biznesową okazję. Nie było dla niej rzeczy niemożliwych, więc mam to po niej!
A szerzej, inspiruje mnie Martyna Wojciechowska ‒ bardzo silna osobowość, zwracająca uwagę na problemy kobiet na całym świecie. Kobieta z piękną duszą i ciałem, zaradna, podnosząca się po każdej porażce i odnosząca ogromne sukcesy. A do tego zapalona podróżniczka i dobra dusza.

Co ostatnio usłyszałaś na swój temat?

Że moim ptasim odpowiednikiem jest papuga – gadatliwa optymistka, której wszędzie pełno.

Co powiedziałabyś 18-letniej sobie?

Że ma prawo jeszcze nie wiedzieć, czego chce od życia i że nic się nie stanie, jeśli od razu po liceum nie pójdzie na studia. Niestety, nikt mi wtedy tego nie powiedział i swojej drogi szukałam potem długo, niejednokrotnie żałując, że jako tak młoda osoba nie umiałam się postawić, by potem wybrać mądrzej.

Co jest dla Ciebie ważne?

Emocje, bo nimi kieruję się w życiu, a co za tym idzie ‒ rodzina i przyjaciele. Uważam, że spotkało mnie w życiu ogromne szczęście, że mam w swoim otoczeniu tak wspaniałych ludzi, na których mogę liczyć. Dużą wagę przywiązuję do zdrowia, bo bez niego nie ma nic. Regularnie się badam i staram się, aby także moi bliscy to robili, i dotyczy się to także zdrowia psychicznego.

Na co zawsze masz czas?

Zawsze go dla najbliższych ‒ wyniosłam z domu pewne zasady, które nie wszyscy rozumieją, np. że jak dzwoni ktoś z rodziny, to trzeba odebrać czy oddzwonić, bo przecież to może być coś ważnego. Taka już jestem i raczej dobrze na tym wychodzę.

Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką posiadasz?

Zdrowie i bliscy. Za syna oddałabym życie, a za pozostałych z tego grona pozwoliłabym odciąć sobie rękę czy nogę. Może się to wydać komuś słowami na wyrost, ale to tylko znaczy, że mnie nie poznał.

Co zawsze masz przy sobie? Co nosisz w torebce?

Niestety telefon i z powodu pracy na pewno go nadużywam, ale walczę z tym. W torebce zawsze mam także przynajmniej jeden kasztan. Zawsze zbierałam kasztany i uznawałam, że jeśli nie podniosę jakiegoś, który zawieruszył mi się pod nogi, będzie to zły omen. W końcu to symbole szczęścia i siły. Te, które aktualnie mam w torebce czy aucie, to na pewno kasztany, które zebrałam wspólnie z synkiem.

Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?

Na podróże, bo je kocham, a mam na nie coraz mniej czasu. Poza tym na mieszkanie inwestycyjne (zboczenie zawodowe), a teraz też na nowy samochód, bo od dłuższego czasu noszę się z zamiarem jego wymiany. Na pewno sporo wydałabym też na wartościowy czas z najbliższymi.

Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?

Z nikim ‒ za duże ryzyko, że ktoś potem chciałby zostać w moim.

Czego o Tobie nikt nie wie?

Nie ma takiej rzeczy, chociaż… Pewnie mało kto wie, że nienawidzę śledzi i zdarza mi się płakać na horrorach. A z tych poważniejszych kwestii, to tego, że choć wydaję się bardzo otwarta i odważna, to biorę wiele rzeczy do siebie i mocno je przeżywam, a ponieważ kieruję się w życiu emocjami, to łatwo mnie też zranić.

Plany na przyszłość? W jakim kierunku chcesz się rozwijać?

Aktualnie chcę się jak najwięcej nauczyć z dziedziny marketingu internetowego. Pracuję mocno nad swoją marką osobistą, kręcę rolki, obrabiam filmy, tworzę grafiki, itp. Dodatkowo tworzę materiały marketingowe dla naszego biura nieruchomości. Idzie mi coraz lepiej, ale wiele jeszcze przede mną. Plany na najbliższy czas, to rozwój profili na Instagramie i LinkedInie oraz ogarnięcie meta adsów, które na razie są dla mnie czarną magią.

Kiedy się uśmiechasz?

99 proc. czasu ‒ jeśli uważnie czytaliście to, co powiedziałam, to już to wiecie.

Ulubione miejsca w Krakowie?

Na spacery – Bulwary Wiślane, Las Wolski i ogród botaniczny. Do jedzenia ‒ Molam i Nolio. Na wydarzenia – Klaster Zabłocie i Hevre, a na spotkania – moje biuro przy Przemysłowej, Stara Zajezdnia i ponownie otwarty Bunkier Sztuki

Gdzie Cię znajdziemy?

Intagram: https://www.instagram.com/hipoteka_z_neway_finance/
Linkedin: https://www.linkedin.com/in/marta-omylinska-kuza/
Fb: https://www.facebook.com/MartaKuzaNewayFinance/
www: newaygroup.pl
Neway Estate & Finance
Ul. Przemysłowa 4/456, Kraków
Tel: 606 137 214
Mail: marta.kuza@newaygroup.pl


Projekt #KobietyKrakowa

Fotografia: Barbara Bogacka

Wizaż: Małgorzata Braś

Wnętrza sesji zdjęciowych:  AC Hotel by Marriott

Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa

Dziennikarka, która nie boi się stawiania prostych pytań, w nadziei na usłyszenie nieoczywistych odpowiedzi. Prowadzi portal i media społecznościowe MK, koordynuje spotkania Klubu Miasta Kobiet, odpowiada za patronaty medialne, prowadzi kursy webwritingu. Propagatorka tworzenia i stosowania żeńskich derywatów zawodów.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ