Friday, September 13, 2024
Home / Fundacja Miasto Kobiet  / Kobiety Krakowa  / Kobieta Krakowa: Marta Burzyńska

Kobieta Krakowa: Marta Burzyńska

Właściwe towarzystwo, by uniknąć kredytowych pułapek

Marta Burzyńska

Marta Burzyńska / fot. Barbara Bogacka

Marta Burzyńska: Zawsze uważałam, że kobieta powinna zadbać o niezależność finansową, która da jej w życiu poczucie sprawczości. Moja praca i wypracowana marka daje mi taką stabilność i poczucie, że jestem samowystarczalna finansowo. To jest niewątpliwie mój zawodowy sukces

 

Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?

Marta Burzyńska: Zajmuję się finansami, pomagając osobom prywatnym i firmom w urzeczywistnieniu ich marzeń. Prowadzę firmę pośrednictwa kredytowego i na co dzień szukam skutecznych produktów i rozwiązań bankowych, służących finansowaniu przedsięwzięć osób i firm, które się do mnie zwracają o pomoc. Kiedyś marzyłam, że będę wygłaszać płomienne mowy na sali sądowej, jak w amerykańskich filmach. Do dziś znajomi mówią mi, że byłabym genialną prawniczką. Jako perfekcjonistka angażuję się na 200 proc. we wszystko, czym postanawiam się zająć. Za cokolwiek się zabieram, oddaję temu serce i pełnię zaangażowania. Dlatego mogę się poszczycić pokaźną liczbą wdzięcznych klientów, którzy polecają moje usługi swoim znajomym. Stawiam na marketing szeptany, czyli polecenia ze strony zadowolonych klientów i całkiem nieźle mi to wychodzi. Może dlatego, że nie zawodzę.

 

W mojej pracy kieruję się empatią, bo chcę zrozumieć potrzebę, z którą ktoś do mnie przychodzi. Stawiam na etyczne podejście ‒ zysk jest zdecydowanie sprawą drugorzędną. Najważniejsze jest dla mnie poczucie, że ułatwiam życie ludziom, dzieląc się z nimi moją ekspercką wiedzą i nie pobieram za to od nich ani złotówki (to nie klienci, a instytucje finansowe wynagradzają mnie za moją pracę). Dysponując wysokimi kompetencjami w zakresie rynku finansowania nieruchomości i przedsięwzięć budowlanych, oszczędzam czas, nerwy i kieszeń moich klientów; przecież nie każdy musi się znać na wszystkim, a kupując pierwsze mieszkanie czy budując dom ‒ gdy nie korzysta się ze wsparcia osób takich jak ja, które mają na swoim koncie tysiące zanalizowanych study case w tym zakresie ‒ można popełnić wiele błędów i stracić pokaźne pieniądze.

 

Jestem też osobą mocno zaangażowaną w sprawy samorządu i lokalnych społeczności. Kraków to z wyboru i przekonania moje miejsce na ziemi, więc od lat inwestuję swój czas, by coś w nim zmienić na lepsze. Nie czekam z założonymi rękami, gdy coś mi doskwiera, raczej promuję postawy proaktywne.

Po pięciu latach zaangażowania w pracę Rady Dzielnicy V Krowodrza, przewodniczeniu Komisji Edukacji i pełnieniu funkcji Przewodniczącej Rady Rodziców w szkole mojego syna (a wcześniej i córki) poczułam, że nastał czas, by zmierzyć się z kolejnym wyzwaniem: postanowiłam wystartować w wyborach samorządowych i przekonać mieszkańców, że zasługuję na to, by ich reprezentować jako radna w Radzie Miasta Krakowa. Będę zaszczycona, jeśli moja kandydatura spotka się z ich przychylnością.

Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?

Zawsze chciałam wycisnąć z życia, ile się da. Nie lubię bylejakości, działania na pół gwizdka, obcy jest mi tumiwisizm. Już w pierwszej klasie szkoły podstawowej zostałam dwukrotnie wybrana przewodniczącą klasy. 30 lat temu, gdy mieszkałam z rodzicami w Stargardzie Szczecińskim, po raz pierwszy przyjechałam z rodziną na wycieczkę do Krakowa i to była miłość od pierwszego wejrzenia. Już wtedy, stojąc w sali kopernikowskiej Collegium Maius wiedziałam, że to będzie moje miejsce do życia, że to właśnie w Krakowie chcę studiować, mieszkać, pracować i założyć rodzinę. Moje marzenie było tak silne, że kilka lat później wraz z całą rodziną przeprowadziliśmy się i zamieszkaliśmy pod Wawelem.

 

Otarłam się o studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale los zadecydował inaczej i kilka brakujących punktów na egzaminie wstępnym skierowało mnie na studia finansowo-bankowe w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości, a następnie z Zarządzania Finansami Przedsiębiorstw Uniwersytetu Ekonomicznego (wówczas jeszcze Akademii). Moim aniołem stróżem i mentorką, która zaraziła mnie pasją do tej dziedziny, była pani dziekan Wydziału Finansów i Bankowości Zofia Wydymus, która od początku dostrzegła mój potencjał i nie pozwoliła mi spoczywać na laurach, za co z resztą jestem jej ogromnie wdzięczna. Ukończywszy studia ze stypendium Marszałka Województwa Małopolskiego podjęłam pierwszą pracę w krakowskim oddziale Toruńskich Zakładów Materiałów Opatrunkowych.

 

Marta Burzyńska

Marta Burzyńska / fot. Barbara Bogacka

Po kilku latach przyszedł czas na nowe wyzwania i rozkręcenie biznesu wraz z przyjacielem ze studiów. Z powodzeniem rozwinęliśmy w Krakowie działalność London School of Accountancy & Management ‒ londyńskiej szkoły, przygotowującej specjalistów z dziedziny finansów do zdobycia międzynarodowej kwalifikacji ACCA (to taki MBA w dziedzinie finansów).Kolejne szlify w branży finansowej zdobywałam, pozyskując dotacje unijne dla samorządów. Byłam m.in. autorką projektu informatyzacji Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi.

 

Potem przyszedł czas na założenie rodziny. Temu „projektowi” również poświęciłam się bez reszty. Przyjęłam założenie, że chcę towarzyszyć moim dzieciom w pierwszym okresie ich życia, toteż nie wyobrażałam sobie powrotu na etat, przynajmniej przez pierwsze 2,5 roku życia córki. Jednocześnie jednak czułam, że mam o wiele więcej energii i zasobów, niż trzeba do wypełniania roli mamy i żony. Po dwóch latach w domu założyłam wraz z mężem Krakowskie Biuro Kredytowe, by móc się realizować zawodowo i zdobywać nowe kompetencje. Popołudniami, gdy mąż wracał, biegłam na spotkania z klientami. Uczyłam się sprzedaży, pokonywałam obawy o to, co będzie, gdy ktoś zada mi pytanie, na które nie umiem odpowiedzieć, uczyłam się rynku bankowości i finansów z innej perspektywy.

 

Szybko zorientowałam się, że jest to taka forma pracy, która daje mi swobodę w działaniu, pozwala być panią własnego czasu i życia, realizować się na wielu polach i zachować balans pomiędzy życiem rodzinnym (w międzyczasie urodziłam jeszcze syna), ambicjami zawodowymi i potrzebą angażowania energii na rzecz dobra wspólnego (aktywizm miejski i pomoc ludziom poprzez angażowanie się w pracę wielu społeczności w mieście).
Wreszcie sześć lat temu założyłam firmę pod własnym szyldem (Credit Guide). Pozostaję w branży od 2011 roku i daje mi to satysfakcję. Czy kiedyś się to zmieni? Nie wiem, nie wykluczam. Czasem żartuję, że w przyszłości oddam się pasji pisania. Szukam dobrego tematu na książkę.

Wydarzenia, które Cię zmieniły?

Na pewno w pewien sposób zmieniło mnie doświadczenie macierzyństwa. Zrozumiałam z całą mocą lęki matek, np. gdy ich dziecko po zmroku wraca samodzielnie do domu lub nie można się do niego dodzwonić.

Kształtowanie umysłu dziecka, potem nastolatka to ogromna odpowiedzialność i wyzwanie, bodaj najpoważniejsze w życiu dorosłego człowieka. Złagodniałam, przestałam rozwijać duże prędkości za kółkiem, zaangażowałam się w działania na rzecz mądrej, dobrej edukacji. Bo choć stwierdzenie „dzieci są przyszłością narodu” brzmi dla wielu jak pusty slogan, to ja wierzę, że dzieci i młodzież zasługują na najwyższy wysiłek dorosłych. Zasługują na nasz czas, na stwarzanie im godnych i przyjaznych warunków edukacji i dorastania.

Co uznajesz za swój największy sukces?

Moim największym sukcesem jest moja rodzina i przyjaciele. Mam poczucie, że spotyka mnie w życiu dużo dobrego. Mam szczęście otaczać się kochającymi i wspierającymi osobami. To daje mi napęd i motywację, by zrewanżować się światu tym samym. Z dumą obserwuję moją nastoletnią córkę, młodą, mądrą kobietę, która realizuje swoje marzenia, ma swoje zdanie i odwagę, by być wierną swoim zasadom. Radością każdego dnia napawa mnie mój jedenastoletni syn, pasjonat koszykówki, marzący o grze w NBA. Mam też ogromne szczęście od 17 lat mieć u swego boku kochającego, wspierającego partnera (w tym roku mamy 15. rocznicę ślubu). Bez mojego dream teamu realizacja marzeń i ambitnych projektów byłaby niemożliwa.

 

Zawsze uważałam, że kobieta nie może być bluszczem, oplatającym męskie ramię, ale powinna zadbać o niezależność finansową, która daje jej w życiu poczucie sprawczości. Moja praca i wypracowana marka daje mi taką stabilność i poczucie, że jestem samowystarczalna finansowo. To jest niewątpliwie mój zawodowy sukces.

Jakie są Twoje supermoce?

Moim naturalnym zasobem jest umiejętność zjednywania sobie ludzi i kompetencje liderskie. Jako osobowościowa ekstrawertyczka niczym tlenu potrzebuję do życia innych ludzi i kontaktu z nimi. Wchodząc w nowe środowiska szybko staję się kreatorką, siłą napędową, liderką zmian czy duszą towarzystwa, która rozkręca imprezę. Nie kreuję się na niedostępną, raczej szybko skracam dystans, dzielący mnie z innymi osobami. Te cechy pomagają mi w prowadzeniu firmy usługowej w branży, która do osiągniecia sukcesu wymaga wzbudzenia zaufania ze strony drugiego człowieka. Ludzie i firmy przychodzą do mnie i opowiadają mi swoje historie, pokazują jak na dłoni swoje finanse i wierzą, że sprostam ich oczekiwaniom. Lubię w sobie szczerość i wierność wartościom, które wyniosłam z domu. Daję sobie przyzwolenie na mówienie tego, co myślę. I to jest dla mnie w porządku.

 

Życie utrudnia mi czasem mój perfekcjonizm, wysoki poziom oczekiwań. Zarówno zawodowo, jak i w życiu prywatnym mam duże oczekiwania zarówno wobec innych, jak i wobec siebie, co czasem prowadzi do frustracji, rozczarowań albo powoduje, że mam więcej pracy „po nocach”.

Najlepsza/najgorsza rada, jaką w życiu dostałaś?

W życiu i biznesie bazuję raczej na zdrowym rozsądku i intuicji, niż na emocjach, więc zanim podejmę trudną decyzję, konsultuję ją z mądrzejszymi ode mnie, słucham doświadczeń z wielu stron barykady i na tej podstawie wypracowuję rozwiązanie dla siebie. Na szczęście jak dotąd udało mi się uniknąć wpadek. Najlepszą radą była ta od męża, by w 2011 roku otworzyć firmę i budować swoją markę. To była dobra decyzja.

Marta Burzyńska

Marta Burzyńska / fot. Barbara Bogacka

Masz jakieś swoje patenty/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?

Nie zawsze musisz być Zosią Samosią, nie bój się prosić o pomoc. Najwyżej ktoś ci odmówi, ale to jeszcze nie koniec świata; zazwyczaj ludzie chcą pomóc, gdy ktoś wyartykułuje taką potrzebę. Czyste okna nie wzbudzą w Twojej rodzinie takiej radości, jak wspólna wycieczka za miasto czy spacer, nie przysłużą się wzmocnieniu więzi rodzinnych w takim stopniu, jak wspólnie spędzony czas. Pomyśl o tym, gdy postanowisz kolejną sobotę przeznaczyć na sprzątanie (bo taki model wyniosłaś z domu rodzinnego), a w tym czasie twoje dzieci będą siedzieć zamknięte w swoich pokojach, z nosami w telefonach.

 

Wzmacniaj w swojej córce poczucie własnej wartości; mów, że nie ma dziedzin, które są wyłączną domeną mężczyzn i że może sięgnąć w przyszłości po wszystko, o czym zamarzy. Przekonuj, że jest wystarczająco dobra, że nie musi siedzieć cicho i pokornie znosić swojego losu, gdy coś ją uwiera. Poczucie własnej wartości to najcenniejszy skarb, jakim możemy obdarować nasze córki.

Najlepsza/najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?

Najlepszą była ta o założeniu rodziny. Jedna z trudniejszych decyzji w ostatnim czasie dotyczyła startu w wyborach samorządowych do Rady Miasta Krakowa. Posiadane kompetencje to jedno, natomiast zdobycie zaufania mieszkańców Krakowa i przekonanie ich podczas kampanii wyborczej, by oddali na mnie swój głos, to zupełnie inna sprawa. Jest to dla mnie nowe wyzwanie, okazja do nauki, ale też przygoda obcowania z ciekawymi ludźmi.

Ciemne strony biznesu?

W każdym biznesie znajdziemy zarówno osoby, które w swojej dziedzinie osiągnęły poziom mistrzowski, jak i tzw. dyletantów. Wszędzie znajdą się też ludzie nieuczciwi, którzy będą bazowali na nieświadomości klienta. Pośrednictwo finansowe nie jest w tym zakresie jakimś wyjątkiem.

Spotykam się czasem z opinią, że pośrednicy finansowi to naciągacze, którzy prowadzą klienta do banku, od którego otrzymują najwyższe wynagrodzenia. Takie działanie ma jednak krótkie nogi, gdyż klienci są obecnie coraz lepiej wyedukowani, a dostęp do wiedzy w Internecie daje możliwość weryfikacji pracy pośrednika.

Osobiście nie obrażam się, gdy klient mówi „sprawdzam” i dla potwierdzenia słuszności moich rekomendacji i swojego spokoju ducha prosi o ofertę w danym banku. Widząc, że nie naciągam go w żaden sposób, ale podpowiadam, gdzie jest pole do oszczędności, wraca do mnie złożyć wniosek kredytowy.

Co Cię kręci / motywuje / irytuje?

Zdecydowane kręcą mnie podróże. Mogłabym przeżyć życie na walizkach, przemieszczając się z rodziną z miejsca na miejsce. Niestety ten model jest trudny w realizacji, więc dopóki dzieci chodzą do szkoły wykorzystujemy każdą przerwę, by ruszyć przed siebie.
Nie jestem rannym ptaszkiem a sową, więc jedyną motywację do wczesnego wstawania daje mi poczucie obowiązku wobec dzieci, które rano wyprawiam do szkoły (smażę naleśniki, szykuję śniadaniówki z przekąskami bądź pojemniki z obiadem dla córki-licealistki). Rytm dnia wyznacza szkoła. W czasie wakacji, ferii zimowych czy innych przerw szkolnych chadzam do pracy dużo później, niż na co dzień.

 

Irytuje mnie wiele rzeczy: obojętność ludzka i brak zaangażowania, brak kindersztuby, przejawiający się w niemówieniu „dzień dobry” sąsiadom, nauczycielom czy rodzicom przez dzieci, pobazgrane elewacje kamienic wokół mnie i brak poszanowania dla cudzej pracy. Kiedy ktoś twierdzi, że się nie da, choć wiem, że to kwestia chęci i zaangażowania. Mnie wychowano inaczej i ja inaczej wychowuję swoje dzieci.

Kto Cię inspiruje?

Myślę, że odpowiedzią na to pytanie mogłabym zapełnić cały wywiad, bowiem niemal codziennie spotykam inspirujących ludzi, którzy imponują mi wiedzą, charyzmą, zaradnością życiową, stylem, umiejętnościami, nietuzinkowością. Czasem myślę sobie: gdzie mi tam do nich? A potem okazuje się, że ktoś myśli tak o mnie ‒ że potrafię inspirować, być wzorem do naśladowania, że mam w czymś łatwość, trudno osiągalną dla innych. Staram się podpatrywać, co inni robią lepiej ode mnie i jak to robią, bym i ja mogła siebie udoskonalać w różnych dziedzinach. Inspirują mnie silne kobiety, które z powodzeniem godzą wiele ról i pokazują światu, że miały determinację do sięgnięcia po więcej, niż było w zasięgu ich ręki i dzielą się z innymi kobietami wiedzą, jak to zrobić. Imponują mi silni mężczyźni, którzy są dla kobiet partnerami, potrafią wspierać ich marzenia i nie czuć się ani lepsi, ani zagrożeni. Taką osobą jest mój mąż.

Co ostatnio usłyszałaś na swój temat? Najbardziej absurdalna rzecz jaką usłyszałaś na swój temat?

 

Boli mnie niesprawiedliwa krytyka, nie jestem cyborgiem uczuciowym. Nie znalazłam też jak dotąd skutecznych metod na chamstwo i hejt w Internecie. Kiedy po pięciu latach integrowania mieszkańców Krowodrzy na placu Inwalidów (wspólnego kolędowania, Mikołajek dla dzieci) przeczytałam na profilu krakowskiego hejtera i mojego kontrkandydata w okręgu wyborczym, że w ten sposób robię sobie kampanię wyborczą, zrobiło mi się przykro i poczułam, że to po prostu niesprawiedliwe. Niestety część społeczeństwa nie weryfikuje prawdziwości informacji i daje wiarę temu, kto głośniej krzyczy i podgrzewa atmosferę. Ja do nich nie należę i wychodzę z założenia, że moje osiągnięcia bronią się same.

Co powiedziałabyś 18-letniej sobie?

Po pierwsze: Nie zadręczaj się, jeśli wciąż nie wiesz, co chcesz w życiu robić, co cię w nim kręci. Nie myśl, że studia, które wybierzesz, zdeterminują całe twoje życie, więc nie wolno ci popełnić błędu. Więcej niż 50 proc. moich znajomych nie pracuje w wyuczonych zawodach, zgodnych z kierunkami ich studiów. Kluczową kompetencją przyszłości jest zdolność do zmiany i przystosowania się do zmieniających się realiów. Jeśli więc po latach okaże się, że wyklarował Ci się zgoła inny pomysł na życie, niż pierwotnie założyłaś, to nigdy nie jest za późno, by się przesiąść na innego konia i pocwałować z impetem do przodu.

 

Po drugie: Nie spiesz się do dorosłości. Nie mówię, by do czterdziestki mieszkać z rodzicami, ale daj sobie czas na te ważne, życiowe deklaracje. Pozwól sobie na zabawę, podróże, okrzepnięcie zawodowe, realizację pasji, zanim poczujesz ciężar odpowiedzialności za drugiego człowieka. Wiem, że przychodzi taki moment, gdy młode dziewczyny koniecznie chciałyby wyjść za mąż i mieć dzieci. Jeśli następuje on za szybko, to jest to dla wielu kobiet pułapka, z której potem trudno im się wydostać. Uzależniają się ekonomicznie od swoich partnerów, na dalszym etapie życia mają poczucie, że się poświęciły, że mogły się kształcić, że trzeba było zrobić coś dla siebie, że trudno im odnaleźć się na rynku pracy. Dlatego nie spieszcie się, Drogie Dziewczyny, do zamążpójścia.

Co jest dla Ciebie ważne?

Moi bliscy, moi przyjaciele, zdrowie, miłość, wolność, lojalność, bezpieczeństwo, poczucie sensu i spełnienia w życiu, samorealizacja.

Na co zawsze masz czas?

Zawsze go mam dla rodziny i przyjaciół. Palmę pierwszeństwa w moim grafiku dzierżą moje dzieci i ich sprawy. Podobnie, gdy dzwoni przyjaciel/przyjaciółka, że potrzebuje pomocy, obecności, rozmowy. Rzucam wszystko, by dać mu/jej wsparcie. Ja naprawdę nie żartuję z tym stwierdzeniem, że ludzie są dla mnie najważniejsi.

Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką posiadasz?

Jeśli chodzi o te materialne to dwa miesiące temu Mikołaj postanowił sprezentować mi elektryczną Teslę, sygnowaną na tablicy rejestracyjnej moim przezwiskiem Burza. Myślę, że to dość ekstrawagancki prezent.

Co zawsze masz przy sobie? Co nosisz w torebce?

Zapewne nie będę zbyt oryginalna jak odpowiem, że jest to telefon komórkowy. Jest on moim biurem, skrzynką kontaktową z ludźmi, źródłem wiedzy, nawigacją w mieście, gdy muszę pojechać na spotkanie w zupełnie nieznaną mi jego część, środkiem płatniczym, odtwarzaczem muzyki i audiobooków, aparatem fotograficznym, gdy trzeba coś uwiecznić, źródłem aplikacji do zamawiania taksówek czy usług na Booksy. Jednym słowem, bez telefonu jestem trochę jak bez ręki. No chyba, że to urlop. Wtedy bez najmniejszego żalu zostawiam telefon w hotelowym pokoju i robię reset.

Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?

To zależy jak duża suma by to była. Pewnie zaczęłabym od rozwiązania finansowych kłopotów ludzi w moim otoczeniu, bo pieniądze nie są dla mnie celem, a jedynie narzędziem do realizacji marzeń. Nie rajcuje mnie zasobne konto, a to, co fajnego dzięki posiadanym środkom mogłabym zrobić. Zamiast gromadzić na czarną godzinę wolałabym pojechać w podróż dookoła świata i przeżyć przygodę życia.

Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?

Nie mam pojęcia, nigdy się nad tym nie zastanawiałam.

Czego o Tobie nikt nie wie?

Pewnie czegoś, czego ja również o sobie nie wiem. Człowiek nigdy nie wie, jak by się zachował w sytuacjach ekstremalnych, dopóki go nie dosięgną. Nie wszystko da się zaplanować, bo nasz organizm, nasze uczucia i zachowania bywają nieprzewidywalne, gdy zostajemy postawieni pod ścianą, działamy w stresie bądź pod wpływem jakiś silnych uczuć czy w stanie wyższej konieczności.

Czego chciałabyś się jeszcze nauczyć?

Chciałabym się nauczyć przynajmniej trzech języków obcych, bo uwielbiam podróżować i przydałyby mi się. Ale uświadamiam sobie, że w przeszłości znałam już komunikatywnie trzy języki obce i jak mawia klasyk „organ nieużywany zanikł/usechł”. W najbliższym czasie chciałabym popracować nad swoimi kompetencjami oratorskimi, w dziedzinie wystąpień publicznych; sprawni mówcy (jak np. Szymon Hołownia w roli marszałka) od zawsze budzą mój respekt. Uważam, że sztuki oratorskiej powinniśmy uczyć dzieci w szkołach. Zapisałam się też na kurs kręcenia rolek, żeby nie zostawać za bardzo w tyle jeśli chodzi o social media.

Kiedy się uśmiechasz?

Zawsze się w duchu uśmiecham, gdy kładę się wieczorem spać. To jest mój ulubiony moment doby – ten, w którym ląduję wykąpana w pościeli i myślę „chwilo trwaj jak najdłużej”.

Ulubione miejsca w Krakowie?

Mam tych miejsc sporo, w zależności od humoru, dnia, kontekstu i zapotrzebowania. Zdecydowanie kocham krakowskie teatry, w których bywam co najmniej dwa razy w miesiącu. Nie ma złych sztuk w Teatrze Nowym Proxima – jestem w nich absolutnie zakochana, podobnie jak w spektaklu „1989”, granym w Słowackim. Na tym ostatnim przedstawieniu byłam już cztery razy i zapewne nie jest to moje ostatnie słowo.

Gdzie Cię znajdziemy?

Obecnie moje biuro mieści się przy ul. Rakowickiej 1, ale w czerwcu planuję przeprowadzkę na Plac na Groblach. Znajdziecie mnie w sieci:
www.kbkkrakow.pl, Fb: Krakowskie Biuro Kredytowe, Credit Guide, i Marta Burzyńska

 


Projekt #KobietyKrakowa

Fotografia: Barbara Bogacka

Wizaż: Małgorzata Braś

Wnętrza sesji zdjęciowych: AC Hotel Kraków

Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa

Dziennikarka, która nie boi się stawiania prostych pytań, w nadziei na usłyszenie nieoczywistych odpowiedzi. Prowadzi portal i media społecznościowe MK, koordynuje spotkania Klubu Miasta Kobiet, odpowiada za patronaty medialne, prowadzi kursy webwritingu. Propagatorka tworzenia i stosowania żeńskich derywatów zawodów.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ