Kobieta Krakowa: Magdalena Piszczek
Im mniej człowiek ma do stracenia, tym mniej się waha, więcej w nim odwagi

Magdalena Piszczek / fot. Barbara Bogacka
– Coraz większa liczba polskich pracodawców decyduje się na zatrudnianie cudzoziemców. Prowadząc własne biznesy, często nie mają czasu na załatwienie skomplikowanych formalności i właśnie w tym im pomagam w ramach NeedPermit – mówi Magdalena Piszczek
Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?
Magdalena Piszczek: Od 4 lat jestem specjalistką z zakresu legalizacji pobytu i pracy cudzoziemców w Polsce. Pomagam cudzoziemcom oraz pracodawcom przebrnąć przez zawiłe procedury prawne, tak aby szybko, sprawnie i przede wszystkim legalnie mogli realizować swoje działania w Polsce. Reprezentuję klientów przed właściwymi organami administracyjnymi, załatwiam wszelkie formalności, związane z legalnym pobytem i pracą. Jestem autorką publikacji z zakresu zatrudniania cudzoziemców, prowadzę konsultacje oraz szkolenia związane z tym tematem. Z wykształcenia jestem magistrem bezpieczeństwa narodowego.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Bardzo wcześnie wkroczyłam na rynek pracy, zatrudniając się w wielu miejscach, niekoniecznie związanych z tym, czym obecnie się zajmuję. Studiując łączyłam pracę z nauką, co ‒ choć nie było proste ‒ pozwoliło mi jeszcze bardziej się rozwinąć. Pracując w branży HoReCa nauczyłam się zarządzać zespołem i planować duże przedsięwzięcia. Osiągając tam duże sukcesy zbudowałam fundamenty, pozwalające przenieść doświadczenie na obszar bardziej związany z moim wykształceniem, które zdobyłam w międzyczasie.
Podjęłam więc pracę jako konsultant ds. cudzoziemców w jednej z krakowskich firm. Już wtedy wiedziałam, że ta praca jest przystankiem na mojej drodze zawodowej. Był to okres przejściowy, który tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że powinnam „pójść na swoje”, aby w pełni decydować o tym co, jak, gdzie i z kim pracuję, oraz brać za te decyzje pełną odpowiedzialność. Myśl o własnej firmie krążyła w mojej głowie już w tamtym czasie, jednak szukałam właściwego dla siebie kierunku. Gdy znalazłam się wśród sterty ustaw, kodeksów, otoczona cudzoziemcami zrozumiałam, że to najwyższy czas, by założyć NeedPermit. Był to dla mnie duży przeskok, a praca pośród ciekawych ludzi i w ciągłym biegu maksymalnie mnie pochłonęła. Decyzja ta wynikała w dużej mierze z potrzeby rynku. Zdobyłam wyspecjalizowaną wiedzę; sprawy, które prowadziłam, niejednokrotnie mocno skomplikowane, otrzymywały pozytywne rozstrzygnięcie. Spotykałam coraz więcej obcokrajowców, którzy mieli nie lada problemy ze zrozumieniem polskiego prawa, złożeniem odpowiednich dokumentów, pilnowaniem terminów i dbaniem o kwestie legalności pobytu. Obecnie coraz większa liczba polskich pracodawców decyduje się na zatrudnianie cudzoziemców. Prowadząc własne biznesy, często nie mają czasu na załatwienie skomplikowanych formalności i właśnie w tym im pomagam w ramach NeedPermit.
Wydarzenia, które Cię zmieniły?
Wraz z otwarciem firmy moje życie nabrało tempa, pojawiły się nowe obowiązki i lawina myśli ‒ od strachu czy na pewno się uda, po radość z każdego nowego zlecenia. Początkowo zmienił się także mój system pracy – mogłam wykonać całą pracę w kilka dni, by przez kolejne pozwolić sobie na odrobinę totalnego luzu. Bardzo cieszyła mnie ta wolność. Z czasem przybywało zleceń, klientów, spraw i obowiązków. Żyłam coraz bardziej w biegu, zdarzały się sytuacje, kiedy moja pomoc była potrzebna dosłownie „na wczoraj”. Po latach intensywnej pracy nad własną marką, budowania bazy klientów, którzy darzą mnie zaufaniem, stopniowo wyhamowałam. Z pewnością pojawienie się mojej córki miało na to wpływ. Mój dotychczasowy system pracy uległ kompletnej reorganizacji także przez pandemię.
Co uznajesz za swój największy sukces?
Cieszy mnie, że stworzyłam firmę, która istnieje nie tylko po to, by generować zysk. Wiem, że jest to miejsce z wartościami, gdzie staram się pomagać ludziom, którzy niejednokrotnie zostawiają swoje dotychczasowe życie na drugim końcu świata. Mimo wielu prowadzonych przeze mnie spraw, nie ma klientów anonimowych – myślę, że każdy z nich czuje się maksymalnie zaopiekowany. Dodatkowo postawiłam dobrze prosperujący biznes od zera, nie mając żadnego zaplecza finansowego w postaci oszczędności czy jakichkolwiek dofinansowań. Był to skok na bardzo głęboką wodę. Zlecenia i współprace pojawiły się jednak bardzo szybko, a firma zaczęła zarabiać w pierwszym miesiącu działalności.
Dziś z uśmiechem myślę, że im mniej człowiek ma do stracenia, tym mniej się waha, więcej w nim odwagi.
Jakie są Twoje supermoce?
Jestem bardzo komunikatywna i otwarta na ludzi, co w mojej pracy jest niezbędne, ponieważ codziennie spotykam się z osobami z różnych kultur i wyznań. Jestem konkretna, co często ułatwia mi kontakty w pracy, zwłaszcza że znaczna część moich klientów to przedsiębiorcy z branży budowlanej czy transportowej, zdominowanej przez mężczyzn. Potrafię odkręcić nawet największy „papierowy” bałagan i znaleźć optymalne rozwiązanie w trudnych sytuacjach.

Magdalena Piszczek / fot. Barbara Bogacka
Najlepsza i najgorsza rada, jaką w życiu dostałaś?
Z dystansem podchodzę do wszelkich rad. Przyjmuję je do wiadomości, jednak nie podejmuję pochopnych decyzji. Wiem, że branża, w której działam, jest specyficzna, a standardowe rozwiązania, które sprawdzają się w wielu innych działalnościach, niekoniecznie znajdą zastosowanie w NeedPermit. Od samego początku miałam to szczęście, że otaczały mnie bliskie osoby, które prowadziły już jakiś czas własne firmy, stąd wiele wniosków wyniosłam z obserwacji i przyjacielskich rozmów, za co jestem ogromnie wdzięczna. Z własnego doświadczenia wiem natomiast, że należy bardzo ostrożnie dobierać współpracowników.
Masz jakieś swoje patenty/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
1. Pracuj mądrze, nie ciężko.
2. Stawiaj realne cele.
3. Uważnie dobieraj współpracowników.
4. Nie bój się wyceniać swojej pracy.
5. Nie wszyscy muszą cię lubić.
Najlepsza i najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?
Do tej pory najtrudniejszą, a zarazem najlepszą, była ta o założeniu własnej firmy. Mam świadomość, że jeszcze wiele przede mną i cicho wierzę, że każda decyzja, którą przyjdzie mi podjąć, jeśli będzie w pełni moja i świadoma – będzie dobra.
Ciemne strony biznesu?
Niestety, w branży istnieje sporo tzw. firm-słupów, które nagminnie wykorzystują nieznajomość polskiego prawa przez cudzoziemców. Często słyszę historie o rzekomo złożonych dokumentach, które w rzeczywistości nigdy nie dotarły do właściwego urzędu. Nierzadko trafiały do mnie osoby z takim bałaganem w dokumentach, że jedynym słusznym rozwiązaniem byłaby wizyta w Straży Granicznej i powrót do swojego kraju. Przez tego rodzaju działania wielu cudzoziemców traci zaufanie do osób, którym oddają swoje sprawy. Niejednokrotnie też cudzoziemcy wprowadzają pracodawcę w błąd w kwestii legalności swojego pobytu w Polsce. Ci z kolei, nie świadomi procedur, które muszą przejść, aby legalnie zatrudnić obcokrajowca, podpisują z nim umowę, bez jakichkolwiek dokumentów uprawniających do pracy. Takie sytuacje skutkują niestety konsekwencjami prawnymi dla obu stron.
Co Cię motywuje?
Źródłem satysfakcji jest dla mnie każdy zadowolony klient i pozytywnie zakończona sprawa. Nierzadko zdarza się, że cudzoziemcy, którzy do mnie trafiają, zakładają własne biznesy, jak np. restauracje z dalekowschodnią kuchnią, czy salony urody.
Miło jest mi obserwować, jak startują i jak się rozwijają, mając z tyłu głowy myśl, że w jakimś stopniu miałam w tym swój udział. Jak już wcześniej wspomniałam, mam do czynienia z ludźmi z różnych kręgów kulturowych. Niesamowite, ile można od nich czerpać – nie tylko wiedzy o tradycji, wyznaniach i obyczajach, panujących w ich kraju, ale także energii i podejścia do życia.
Z wieloma cudzoziemcami po zakończeniu współpracy mam bardzo dobry kontakt. Jest mi niezmiernie miło, kiedy zapraszają do swojej nowo otwartej knajpy lub dzwonią, aby po ludzku zapytać, co u mnie. Często są to specjaliści z ogromną wiedzą i niejednokrotnie korzystam z ich usług. To świetnie obrazuje, że moja praca to nie tylko zrobienie czegoś „od ‒ do”. To całokształt relacji, które powodują, że chcę działać i rozwijać NeedPermit. Myślę, że to najlepsza motywacja.
Kto Cię inspiruje?
Lubię obserwować przedsiębiorcze kobiety, mające na koncie duże i małe sukcesy. Kiedy chaos wymyka się spod kontroli, myślę o Oli Budzyńskiej i stworzonym przez nią Imperium Pań Swojego Czasu. Jest niesamowita.
Co ostatnio usłyszałaś na swój temat? Najbardziej absurdalna rzecz, jaką usłyszałaś o sobie?
Ostatnio przekazano mi informację od klienta, który stwierdził, że ze mną się nie dyskutuje. Mam tę przyjemność, że głównie słyszę o sobie i swojej firmie miłe rzeczy, ale też jestem zawsze otwarta na konstruktywną krytykę.
Co powiedziałabyś 15-letniej sobie?
Mniej myślenia, więcej działania – nie odwlekaj decyzji na lepszy dzień, tydzień. Świat nie poczeka, a przecież tyle jest do zrobienia i zobaczenia!
Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką posiadasz?
Jakiś czas temu otrzymałam od mamy złoty pierścionek z kamieniem, który wcześniej był prezentem od jej rodziców, a moich dziadków. Gdy tylko go zakładam, zawsze przyciąga uwagę innych osób. Poza tym, że jest naprawdę nietuzinkowy, ma w mojej rodzinie ogromną wartość sentymentalną.
Co zawsze masz przy sobie? Co nosisz w torebce?
Oprócz standardowych kobiecych bibelotów zawsze mam przy sobie notes i długopis – mimo wszystkich możliwych aplikacji, jestem analogowa i nie lubię z nich korzystać.
Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?
Część przeznaczyłabym na budowę małego domku w rodzinnych stronach nad jeziorem, natomiast pozostała kwota zostałaby zainwestowana w dalszy rozwój NeedPermit.
Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?
Pomimo zmęczenia i chronicznego braku czasu, jestem bardzo zadowolona ze swojego życia, nie odczuwam potrzeby zamiany.
Czego o Tobie nikt nie wie?
Uwielbiam włoską kuchnię, ale także niestandardowe połączenia w potrawach, które później usilnie próbuję odtwarzać w domu. W czasach licealnych pisałam felietony do lokalnej prasy.
Czego chciałabyś się jeszcze nauczyć? Plany na przyszłość?
Chciałabym otworzyć kolejne punkty obsługi cudzoziemców w innych miastach ‒ najpewniej będą to Katowice. Planuję także, o ile pozwoli mi na to czas, stworzyć punkt bezpłatnej informacji prawnej dla pracodawców i cudzoziemców z zakresu legalizacji pobytu. Marzy mi się także zorganizowanie cyklicznych, kameralnych spotkań, na których zaproszeni goście – cudzoziemcy ‒ mogliby przybliżyć swoją kulturę mieszkańcom Krakowa. Myślę, że takie wyjście do siebie byłoby inspirującym wydarzeniem dla obu stron.
Ulubione miejsca w Krakowie?
Można mnie spotkać w Parku Jordana, gdzie często spaceruję, oraz na trasie rowerowej w stronę Tyńca. Bardzo lubię zakamarki krakowskiego Kazimierza i klimatyczną Alchemię. Na spotkania z przyjaciółmi zgodnie wybieramy Pino Garden.
Gdzie Cię znajdziemy?
Zapraszam do kontaktu i obserwowania w mediach społecznościowych!

Magdalena Piszczek / fot. Barbara Bogacka
magda@needpermit.pl
www.needpermit.pl
Facebook: NeedPermitLegalizacja
Linkedin: Magdalena Piszczek
Projekt #KobietyKrakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż: Małgorzata Braś
Wnętrza sesji zdjęciowych: Hotel Sheraton Grand Kraków
Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa