Karolina Broś: Największym sukcesem zawodowym jest dla mnie fakt, że kocham to, co robię – że każdego dnia czuję się spełniona, mam poczucie bycia prawdziwą specjalistką w swojej dziedzinie, a moje wykształcenie oraz zdolności idealnie dopełniły hobby
Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?
Karolina Broś: Jestem kosmetolożką i linergistką. W branży beauty pracuję od kilkunastu lat. Specjalizuję się w zabiegach pigmentacji brwi, oczu oraz ust, zarówno kosmetycznych, jak i rekonstrukcyjnych. Mogę śmiało powiedzieć, że praca jest moją prawdziwą pasją i na przestrzeni lat z wielką radością uczestniczyłam w wielu branżowych szkoleniach, wydarzeniach i sympozjach. Ukończyłam Roczną Szkołę Mikropigmentacji Agnieszki Zapały i wiele kursów, m.in. z pigmentacji medycznej czy tuszowania łysienia.
Od 2013 roku działałam pod swoją marką Trucco Arte jako specjalistka i szkoleniowiec, ale ten rok jest dla mnie wyjątkowo ważny, ponieważ otworzyłam w Krakowie swój własny Instytut Mikropigmentacji, w którym wraz z zespołem specjalistów świadczymy usługi z zakresu pigmentacji kosmetycznej, medycznej, podejmujemy współpracę z lekarzami oraz szkolimy. Otwarcie, a nawet pierwsze szkolenia w nowym miejscu, już dawno za mną, jednak wciąż mam wrażenie, że śnię i ktoś musi mnie uszczypnąć, abym się obudziła!
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Zaryzykowałam, a później bardzo, bardzo dużo pracowałam. Idąc jednak od początku – gdy pisałam pracę licencjacką z kosmetologii, realizowałam praktyki w jednym z krakowskich gabinetów. Poznałam tam Monikę, która była znakomitym szkoleniowcem i przyjeżdżała do Krakowa specjalnie po to, aby tutaj wykonywać zabiegi dla miejscowych klientek. To Monika podczas praktyk zasugerowała mi, że przy moich zdolnościach manualnych powinnam wykonywać makijaż permanentny i to właśnie jest kierunek, który jej zdaniem powinnam obrać po ukończeniu studiów. Wtedy jeszcze nie byłam o tym przekonana, a kończąc studia dorabiałam w innych branżach, ponieważ za coś musiałam się utrzymać, a w żadnym salonie bez doświadczenia nie chciano mnie przyjąć.
Trochę zatem odpuściłam i odkładałam temat aż zdarzył się dzień, w którym po prostu postanowiłam, że postawię wszystko na jedną kartę. Tego dnia poszłam do swojej nielubianej pracy z nastawieniem, że są to moje ostatnie dni w tym miejscu i muszę zrobić wszystko, żeby nie zaprzepaścić studiów, ale przede wszystkim nie zmarnować swojego życia na robienie czegoś, czego nie lubię. Zapisałam się od razu na kurs – mimo że w tamtym momencie nie miałam nawet na to pieniędzy ‒ ale decyzja już została podjęta, a pieniądze, jak to pieniądze, zawsze się znajdą. Tak też się stało. Ukończyłam kurs i… od razu zaczęłam współpracę z pierwszym gabinetem, który zgodził się mnie przyjąć pomimo braku doświadczenia! Moje starania, ogromny zapał do pracy i zaangażowanie chyba przeważyły szalę. Pracowałam, wykonywałam zabiegi, klientki wychodziły zadowolone i polecały mnie swoim znajomym. Dość szybko przyszły kolejne współprace i w 2-3 lata od ukończenia kursu współpracowałam już z sześcioma gabinetami w Krakowie – z każdym w innym dniu tygodnia. To były lata bardzo intensywnej pracy, od rana do wieczora, i na pełnych obrotach. W jednym z gabinetów zostałam na dłużej i tam znalazłam przyjaciółkę, Katarzynę Tyrkę, która, co ciekawe, kilka lat temu również została kobietą Krakowa.
Co uznajesz za swój największy sukces?
Myślę, że największym sukcesem zawodowym jest fakt, że kocham to, co robię – że każdego dnia czuję się spełniona, że mam poczucie bycia prawdziwą specjalistką w swojej dziedzinie, że moje wykształcenie oraz zdolności idealnie dopełniły hobby. Gdy podczas rozmowy ktoś jest pod wrażeniem moich osiągnięć, zawsze powtarzam, że po prostu dobrze wykorzystałam swoją szansę. Może to banalne, ale szczerze tak uważam. Jeśli chodzi o sukces na polu prywatnym, to bez wątpienia jest nim moja rodzina i przyjaciele. Zgromadziłam wokół siebie ludzi, na których zawsze mogę liczyć i dzięki którym jestem teraz w tym miejscu, w którym jestem. To oni mnie motywują i pomagają w trudniejszych chwilach, a przede wszystkim bardzo we mnie wierzą.
Jakie są Twoje super moce?
Perfekcjonizm! Choć ta super moc bywa też wadą. Jestem perfekcjonistką i jednocześnie pedantką. Wszystko w moim życiu, zarówno zawodowym, jak i prywatnym, musi być dopięte na ostatni guzik. Wykonuję wszystko bardzo skrupulatnie, od sprzątania mieszkania, prania, zakupów do domu po dopracowywanie pigmentacji w pracy, wybieranie zdjęć do postów czy nawet kupowanie świeczki do toalety w łazience dla gości.
Wiele rzeczy muszę dokładnie przemyśleć, co dla mojego partnera jest niekiedy gehenną. Zawodowo ten perfekcjonizm też bywa problematyczny, bo niestety często sama opóźniam realizację moich planów i projektów, ponieważ podejmowanie decyzji czy dopracowywanie szczegółów trwa dziesięć razy dłużej, niż powinno. Natomiast dzięki temu wszystko jest idealnie dopracowane!
Najlepsza/najgorsza rada, jaką w życiu dostałaś?
Nie przypominam sobie takiej jednej rady, która zapadłaby mi w pamięć, czy była takim life-changerem. Natomiast, gdybym sama miała dać wskazówkę osobom, które zaczynają budować swój biznes oparty na ludziach, to chciałabym podkreślić, że prawdą jest, iż nie ma ludzi niezastąpionych, ale nie możemy zapomnieć, że to właśnie ludzie tworzą miejsca, relacje tworzą miejsca. W sytuacji, gdy mamy naprawdę dobrego pracownika, musimy mu zapewnić taki komfort pracy i tak zadbać o nasze relacje, aby go przy sobie zatrzymać. Zwłaszcza, że klienci nie wybierają tylko usługi. Oni wybierają również specjalistę oraz jego osobowość. Rada byłaby więc następująca: Nie ma ludzi niezastąpionych, ale to człowiek jest najważniejszy.
Masz jakieś patenty/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
Jest to bardzo prosta rada: pamiętajcie o tym, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Tylko. I mamy swoje ograniczenia, swoje gorsze dni, swoje mocne i słabe strony. Pamiętanie o tym zawsze, w każdej sytuacji, bardzo pomaga w biznesie czy w kontaktach z klientami. Warto czasami nawet spróbować wejść w rolę drugiego człowieka, aby łatwiej było nam go zrozumieć, dotrzeć do jego potrzeb, zbudować porozumienie, a przede wszystkim zyskać szacunek i zaufanie.
Najlepsza/najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?
Wspomniałam o tym wcześniej – zapisanie się na kosztowne szkolenie w momencie, gdy nie miałam na to jeszcze środków. To była najtrudniejsza i najlepsza z perspektywy czasu decyzja, jaką mogłam podjąć. Podobne uczucia towarzyszyły mi, gdy zdecydowałam otworzyć swój Instytut.
Ciemne strony biznesu?
Z pewnością permanentny brak czasu na życie prywatne, co powoduje, że łatwo zaniedbać siebie i swoich bliskich, co prowadzi wprost do poważnego nadwyrężenia zdrowia i odkładania swoich przyjemności na później. Na szczęście dla mnie, gdy tylko pojawia się moment, kiedy fizycznie mój organizm nie daje już rady, psychika jest już na posterunku z pytaniem „czy warto?”. Wtedy staram się dyscyplinować siebie do odpoczynku tak samo, jak do pracy. To wymaga dużego wysiłku, ponieważ trzeba dokładnie ustalić wartości w swoim życiu i nauczyć się stawiać granice. Wciąż się tego uczę.
Co cię kręci/motywuje/irytuje?
Motywują mnie kolejne cele w życiu, jakie sobie wyznaczam. Zakładam na przykład, że będę realizować jakiś projekt, obojętne czy zawodowy (nowe szkolenie, które wdrażamy w gabinecie) czy prywatny (wycieczka do Peru) i chcę to zrealizować jak najszybciej (co z moim perfekcjonizmem i tak zawsze trwa znacznie dłużej). Wiem jednak, że muszę „odhaczyć” kolejny punkt z listy bez względu na wszystko, więc wstaję i zabieram się do działania.
Natomiast to, co mnie irytuje, to marudzenie – że ktoś ma źle, coś się nie udało, jest biedny i ma pod górkę, ale nie robi z tym nic, aby zmienić swoją sytuację i skupia się wyłącznie na narzekaniu. To nie prowadzi do niczego.
Kto Cię inspiruje?
Nie ma nikogo konkretnego, kogo naśladowałam czy naśladuję. Nie mam autorytetu, może dlatego, że od ludzi zdecydowanie bardziej inspirują mnie podróże, obrazy, czy muzyka. To one sprawiają, że w głowie pojawiają się impulsy, które napędzają mnie do działania.
Co powiedziałabyś 15-letniej sobie?
Chyba to, żeby nie bała się podejmować decyzji, do których jest przekonana i starała się wykorzystać każdą szansę, jaka się nadarza, oraz aby nie przejmowała się porażkami. Jeżeli coś się nie uda, to po prostu jest to tylko kolejne doświadczenie w życiu, które może przydać się później. Myślę, że ograniczenia tworzymy sobie przede wszystkim sami w głowie.
Co jest dla Ciebie ważne?
Niezależność na wielu płaszczyznach ‒ fizycznej, emocjonalnej i finansowej. Daje mi to ogromne poczucie bezpieczeństwa oraz stabilizację psychiczną.
Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką posiadasz?
Zdecydowanie zdrowie. To jest moim zdaniem największa ekstrawagancja, jaką można sobie wyobrazić.
Co zawsze masz przy sobie?
Telefon! To moje narzędzie pracy i komunikacji z bliskimi. To największe ułatwienie życia, a zarazem największa zmora, która czyni nas niewolnikami urządzeń elektronicznych. Oprócz tego mam zawsze portfel, zegarek i kalendarz.
Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?
Wszystko zależy od tego, jak duża byłaby to suma. Jeżeli tak duża, że nie musiałabym chwilowo pracować, to z pewnością rzuciłabym się w wir podróży. Kierunek nr 1 to Ameryka Południowa! Gdyby tak szeroko uśmiechnął się do mnie los, na pewno starałabym się też wyrazić za to wdzięczność, dzieląc się z potrzebującymi i na pewno zasiliłabym konto, np. jakiegoś schroniska dla bezdomnych zwierzaków.
Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?
Chyba zamieniłabym się… ze swoim partnerem! Z jednej strony dla siebie, ponieważ zobaczenie męskiego punktu widzenia świata mogłoby być bardzo otwierające na zupełnie inną perspektywę. Może spowodowałoby, że byłabym mniej krytyczna wobec siebie (mężczyźni zazwyczaj są mniej krytyczni względem siebie, niż kobiety) czy też doceniła siebie i swoje cechy, o których nawet nie pomyślałam. Z drugiej strony, bardzo chciałabym, żeby mój partner zobaczył oraz zrozumiał kobiecy punkt widzenia, a na pewno docenił to, jak wiele spraw ogarniamy każdego dnia.
Czego nikt o Tobie nie wie?
Hmm… chyba mało kto wie, że kiedyś chciałam zostać renowatorką zabytków. Marzyłam, że będę mieszkać we Włoszech, jeździć na rowerze do kaplicy, aby dłubać pół dnia przy freskach, słuchając Andrei Bocellego, a w przerwie popijać włoskie espresso!
Czego chciałabyś się jeszcze nauczyć?
Zawodowo cały czas udoskonalam swój warsztat, więc w tej dziedzinie pozostało mi przede wszystkim ćwiczyć i ciągle podążyć za ulepszeniami i nowościami w branży. Prywatnie natomiast mam na celowniku kurs fotografii, który również przyda się w pracy zawodowej.
Kiedy się uśmiechasz?
Zawsze cieszę się i szeroko uśmiecham, kiedy widzę mojego ukochanego psa Bernarda! Bernard to buldog francuski, bardzo dumny ze swojej nieszczupłej sylwetki i z szerokim uśmiechem jak u Jokera, a na dodatek z diastemą. Zawsze cieszy się na widok człowieka (a szczególnie na widok swojego ulubionego, czyli mnie!) i nie sposób nie odwzajemnić uśmiechu wesołemu i grubiutkiemu Beniowi.
Ulubione miejsca w Krakowie?
Nie podam konkretnych miejsc, ale uwielbiam dzielnicę Kazimierz oraz Podgórze. Klimat małych knajpek, kawiarni, pięknych zabytkowych kamienic i tętniących życiem wieczorów jest magiczny, wciąż mnie zaskakuje i zakochuję się na nowo.
Gdzie cię znajdziemy?
Strona Instytutu jest aktualnie w budowie, ale cały czas można mnie znaleźć na Instagramie pod nickiem @trucco.arte oraz na Facebooku www.facebook.com/TruccoArteKarolinaBros. Zapraszam oczywiście do Instytutu Mikropigmentacji w Krakowie przy ul. Dąbskiej 18D.
Projekt #KobietyKrakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż: Beata Kamińska
Wnętrza sesji zdjęciowych: Teatr KTO
Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa