Thursday, February 6, 2025
Home / Fundacja Miasto Kobiet  / Kobiety Krakowa  / Kobieta Krakowa: Joanna Bąk

Kobieta Krakowa: Joanna Bąk

Z prawem jej do twarzy

Joanna Bąk

Joanna Bąk / fot. Barbara Bogacka

Joanna Bąk: Moje zainteresowania sprawiły, że kiedy w 2013 roku niespodziewanie zaproszono mnie do włączenia się w zorganizowanie pierwszego Małopolskiego Kongresu Kobiet w Krakowie od razu zdecydowałam się wziąć udział w tym projekcie, który stał się dla mnie ważną przestrzenią współpracy z kobietami i możliwością podzielania się bogactwem naszych doświadczeń

 

Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?

Joanna Bąk: Jestem radczynią prawną i mediatorką. Obecnie kieruję działem prawnym w spółce akcyjnej, a jednocześnie w ramach własnej kancelarii radcy prawnego od 15 lat obsługuję przede wszystkim przedsiębiorców, a także osoby fizyczne. Moi klienci to spółki kapitałowe, które zajmują się branżą budowlaną, w tym także budownictwem hydrotechnicznym, inżynieryjnym, jak również budownictwem i montażem dla przemysłu chemicznego i petrochemicznego oraz systemami elektrycznymi. Ponadto w obszarze mojej specjalizacji znajduje się obsługa prawna nieruchomości, przeprowadzanie transakcji z nimi związanych, czy regulowanie stanów prawnych nieruchomości oraz znoszenie współwłasności nieruchomości przed sądem.

 

Aktualnie jestem przede wszystkim zaangażowana w kompleksową obsługę mojego głównego klienta oraz w doradztwo dla spółek prawa handlowego. Kluczowe obszary, na których koncentruje się moja działalność, to negocjacje, przygotowanie umów, zarządzanie projektami realizowanymi w ramach obsługi prawnej, analiza problemów i przygotowanie opinii prawnych, obsługa procesów inwestycyjnych (w tym przeprowadzone z sukcesem wyodrębnienie zorganizowanych części przedsiębiorstwa i wnoszenie ich do spółek prawa handlowego), koordynacja i kierowanie pracą zespołu, przeprowadzanie zmian kapitałowych w spółkach, obsługa prawna walnych zgromadzeń, zgromadzeń wspólników oraz zarządu i rad nadzorczych. Ponadto przygotowuję strategię prowadzenia postępowań sądowych oraz reprezentuję z sukcesem moich klientów przed sądem i w postępowaniach egzekucyjnych.

Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?

Mam poczucie, że przebyłam długą drogę. Szanuję wszystkie zasoby, doświadczenia i umiejętności zdobyte po drodze – zarówno te profesjonalne, jak i dotyczące współpracy z ludźmi. A zarazem patrzę do przodu, ciesząc się każdym kolejnym dniem. Podoba mi się metafora życia jako podróży. Znalazłam kiedyś w książce Erel Shalit pt. „Cykl życia” takie zdanie: „W istocie podróż nie jest tylko instynktowną i niedbałą wędrówką przez czas, ale poszukiwaniem życia pełnego znaczenia i wzajemnych relacji”. Ten sposób myślenia jest mi bardzo bliski i miał wpływ na moje wybory. A wracając do Twojego pytania o przebytą drogę, to bardzo doceniam zarówno swoje kompetencje specjalistyczne, tzn. wiedzę prawniczą, którą rozwinęłam, studiując prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, a później pogłębiłam na aplikacji radcowskiej przy OIRP w Krakowie, jak również cieszę się z kompetencji społecznych, które zdobyłam. Ponieważ prowadziła mnie intencja tworzenia życia i relacji pełnych znaczenia, dlatego często angażowałam swój czas nie tylko we własny rozwój zawodowy i osobisty, ale również w pozyskiwanie i wprowadzanie w życie wiedzy na temat rozwoju ludzi i organizacji.

 

Obecnie zmienił się sposób kształcenia i podejście do tzw. kompetencji miękkich, ale w czasach, kiedy ja studiowałam prawo na UJ, nie promowano na taką skalę jak obecnie ani wiedzy psychologicznej dotyczącej komunikacji, ani wiedzy z zakresu sposobów zarządzania ludźmi w organizacjach i rozpoznawania potrzeb klienta, czy wiedzy z zakresu mediacji oraz negocjacji. Główny nacisk położny był na tzw. kompetencje twarde. Pomimo to, od zawsze interesował mnie rozwój człowieka Dzięki temu równolegle ze szlifowaniem wiedzy prawniczej budowałam i rozwijałam inne kompetencje podczas studiów podyplomowych Coaching w biznesie na Uniwersytecie Ekonomicznym oraz kursów z zakresu mediacji organizowanych przez OIRP w Krakowie. Brałam udział w szkoleniach prowadzonych przez Macieja Bennewicza w ramach Norman Benett Group i Instytutu Kognitywistyki, szkoleniach z przywództwa Leadership Development Intensive, prowadzonych przez Johna Scherera, oraz szkoleniach organizowanych przez Leance z zakresu metody NVC tj. Porozumienie bez Przemocy Marshalla Rosenberga. Zajmowałam się również powoływaniem do życia w ramach działalności non profit fundacji i stowarzyszeń. Między innymi w grudniu 2008 roku pomogłam założyć i zarejestrowałam w KRS Fundację Jaśka Meli Poza horyzonty. Założyłam też i zarejestrowałam w KRS Stowarzyszenie Most Kobiet, które zorganizowało pierwszy Małopolski Kongres Kobiet, a biznesowo pomagałam w rejestracji Stowarzyszenia ASPIRE, które zrzesza przedsiębiorców.

Jest jeszcze jeden temat, który zawsze szczególnie mnie interesował i stał się ważną częścią mojej drogi, a mianowicie kwestia równouprawnienia płci w zakresie społeczno-kulturowym, zawodowym i prawnym. Przecież prawa wyborcze my kobiety mamy dopiero od stu lat. Kiedyś usłyszałam słowa, które wypowiedział Jack Welch, że „W przypadku dobrych liderów płeć nie ma znaczenia”. Zgadzam się z nim, lecz jednocześnie obserwując rzeczywistość zaczęłam się zastanawiać, jakie naprawdę są nasze polskie realia, czy to jest prawda o polskich firmach i środowiskach biznesowych? Zadawałam to pytanie także innym kobietom i okazało się, że odpowiedź wcale nie jest taka oczywista.

Tak się składa, że w moim życiu pierwsze drzwi do rozwoju zawodowego i do biznesu otwarła dla mnie moja Mama, która nie tylko sama przeszła wymagającą prawniczą ścieżkę uzyskując tytuł notariusza, ale także miała odwagę przeprowadzić prywatyzację i otworzyć własną kancelarię podczas prywatyzacji notariatu w Polsce. Jestem Mamie bardzo za to wdzięczna, choć sama nie zostałam notariuszem i zdecydowałam się wybrać trudniejszą drogę. Kolejne, ważne drzwi w biznesie otwierali mi mężczyźni, co bardzo doceniam. Nadal mam ogromną potrzebę wspierania kobiet na ich drodze zawodowej i dążeniu do równouprawnienia Spotykałam się z bardzo różnym podejściem do kobiet i mężczyzn w środowiskach zawodowych, dane mi było pracować zarówno w atmosferze szacunku, jak również w miejscach, gdzie faworyzowani byli mężczyźni. Dzięki temu zdałam sobie sprawę, że pomimo iż mamy zdecydowanie łatwiej niż nasze mamy i babcie, to w takich kwestiach, jak tworzenie miejsc pracy opartych na wzajemnym szacunku pomiędzy kobietami i mężczyznami, czy możliwości doświadczania realnego równouprawnienia jest nadal sporo do zrobienia. Myślę, że dużo tej pracy jest do wykonania zarówno po stronie mężczyzn, jak i po stronie samych kobiet. Kapitalnie napisała o tym Mika Brzeziński w książce „Znaj swoją wartość. O kobietach, pieniądzach i uczciwym wynagradzaniu”. Opowiada ona o błędach (wynikających ze sposobu wychowania kobiet czy realiów w których żyjemy), które wszystkie popełniamy i o tym, czego potrzebujemy się nauczyć, żeby nasze poczucie własnej wartości stawało się w pełni ugruntowane.
Uważam, że potrzebujemy zrównoważenia bieguna męskiego i żeńskiego.

 

Warto, aby kobiety nadal uczyły się „walczyć o siebie” i promować siebie w biznesie, a jednocześnie abyśmy jako społeczeństwo na nowo odkryli i docenili kobiecość w ogóle. Moje zainteresowania sprawiły, że kiedy w 2013 roku niespodziewanie zaproszono mnie do włączenia się w zorganizowanie pierwszego Małopolskiego Kongresu Kobiet w Krakowie od razu zdecydowałam się wziąć udział w tym projekcie, który stał się dla mnie ważną przestrzenią współpracy z kobietami i możliwością podzielania się bogactwem naszych doświadczeń. Byłam pomysłodawczynią panelu „Sięgajmy po moc”, do którego zaprosiłam niezwykle interesujące kobiety, zajmujące wysokie stanowiska w biznesie oraz prowadzące własną działalność gospodarczą. Wydarzenie okazało się dużym sukcesem i doświadczeniem dodającym odwagi i mocy wszystkim, którzy wzięli w nim udział. Dzięki temu dzisiaj ze sobą rozmawiamy, ponieważ wtedy właśnie poznałam redaktorkę naczelną „Miasta Kobiet” Anetę Pondo, którą zaprosiłam do tego panelu i w ten sposób dowiedziałam się o działalności i inicjatywach, które organizuje „Miasto Kobiet”.

Kiedy Twój zawód zmienił Twoje życie?

Myślę, że nie ma jednego punktu na linii czasu, kiedy nagle mój zawód zmienił moje życie, to jest proces. Zmiana następowała za każdym razem, kiedy czułam potrzebę dalszego rozwoju i miałam odwagę wykorzystać szanse, które się pojawiały na mojej drodze. Także wówczas, gdy podejmowałam decyzję, żeby wyjść naprzeciw propozycjom, które przychodziły, czy nowym wyzwaniom, albo odejść z miejsc, w których możliwości rozwoju się wyczerpały. Prowadząc działalność gospodarczą miałam okazję współpracować z ludźmi w różnych konfiguracjach zawodowych oraz w różnych środowiskach. Mogłam doświadczyć pracy zarówno w ramach własnej kancelarii radcy prawnego, czyli specyfiki działania tzw. „prawnika kancelaryjnego” we współpracy z różnymi podmiotami, jak również pracy w charakterze in-house lawyer, czyli prawnika wewnętrznego w firmie. Zaletą pracy „prawnika kancelaryjnego” jest możliwość pracy z różnymi klientami i podmiotami, natomiast zaletą pracy prawnika wewnętrznego jest możliwość poznania mechanizmów funkcjonujących w danej firmie, otoczenia rynkowego, możliwość nabycia wiedzy biznesowej oraz wykorzystanie wiedzy z różnych dziedzin prawa, gdyż siłą rzeczy współpracuje się wówczas z różnymi działami firmy, natomiast w kancelarii o takie doświadczenia jest dużo trudniej.

 

Bardzo wzbogacającym i ważnym dla mnie doświadczeniem jest koordynowanie i kierowanie działem prawnym w firmie, które daje mi możliwość współpracy i budowania relacji z różnymi ludźmi oraz realizowania projektów zarówno samodzielnie, jak i zespołowo.
Jestem przekonana, że zmiany w nas i naszym życiu wydarzają się zarówno poprzez wychodzenie naprzeciw okazjom, jak i na skutek realnej pracy nad sobą, tj. autentycznego rozwoju osobistego, do którego według mnie kluczem jest: autorefleksja, wola i działanie, bo wówczas to my sami mamy szanse niejako tworzyć i zapraszać nowe okazje rozwoju w naszym życiu.

Wydarzenia, które Cię zmieniły?

Kiedy słyszę to pytanie zastanawiam się, co w istocie zmienia nas i nasze życie? I myślę z perspektywy własnych doświadczeń, że to nie same wydarzenia nas zmieniają, tylko nasza postawa wobec tego, co się wydarza w naszym życiu, ponieważ to my nadajemy znaczenie temu, przez co przechodzimy. Można się uczyć z własnych doświadczeń, ale można też pozostać w pozycji rozczarowania, zgorzknienia lub poczucia bycia ofiarą. Przeżyłam w moim życiu wiele wydarzeń i sytuacji, które wpływały na moją transformację, ale przecież muszę wybrać spośród nich te, o których chcę dziś opowiedzieć.

Czasem życie nas boleśnie „wzywa do przebudzenia”. Bywają też zdarzenia, czy spotkania z ludźmi, które są dla nas inspiracją i pozytywną zachętą do zmiany. Jeśli chodzi o tę pierwszą kategorię, o której wspomniałam, to w maju 2004 roku, kiedy przechodziłam przez bardzo trudny czas w życiu, przeżyłam cudem i bez żadnych większych obrażeń wypadek samochodowy (jechałam jako pasażerka, samochód został oddany do kasacji). Po pierwszym szoku zrozumiałam, że to zdarzenie okazało się dla mnie prezentem – „jak dotyk Opatrzności, podarowane drugie życie czy gwałtowne wybudzenie się z rozpaczy” i zaproszenie do zmiany perspektywy, do spojrzenia na wszystko świeżym okiem. Jednocześnie pojawiła się we mnie świadomość kruchości naszego życia i pokora, rozumiana jako świadomość własnej ograniczoności i szacunek wobec Życia w ogóle i wobec Siły Większej niż my sami.

 

Joanna Bąk

Joanna Bąk / fot. Barbara Bogacka

A jeśli chodzi o tę drugą kategorię zdarzeń, będących inspiracją do zmiany, to z kolei w 2013 roku, kiedy też przechodziłam przez trudny moment w moim życiu, (wymagający ogromnego samozaparcia), zmienił mnie udział w organizacji pierwszego Małopolskiego Kongresu Kobiet i pewna górska historia, którą chętnie się podzielę.
Otóż moja przyjaciółka zabrała mnie na spacer do Doliny Chochołowskiej. To był piękny jesienny dzień. W schronisku przysiadłyśmy się do pary dojrzałych ludzi, takich po 60-tce. Podczas zajadania się pyszną zupą gulaszową i szarlotką z jagodami i bitą śmietaną nasi współbiesiadnicy zaczęli nam opowiadać, że byli i są miłośnikami gór i górskich wędrówek, ale z nostalgią w głosie przyznali, że teraz z powodów zdrowotnych pozostają im wyłącznie doliny oraz taniec towarzyski. A panie co? Zdobywacie Grzesia? – zapytali. Samo pytanie poza zaskoczeniem wywołało we mnie także głośny śmiech – bo oto miałam okazję doświadczyć niezwykle oryginalnego „trójkąta” ‒ my dwie i on jeden, majestatyczny Grześ. Ja w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki nie miałam doświadczenia w chodzeniu po górach, natomiast ta rozmowa, nieoczekiwana zachęta pary nieznanych ludzi i radość mojej przyjaciółki, ośmieliły mnie do podjęcia wyzwania. I okazało się, że bez problemu udało mi się zdobyć Grzesia, a późnym wieczorem wylądować jeszcze na reggae party, które organizował na Kazimierzu mój ówczesny nauczyciel angielskiego. To był wspaniały dzień, a ten sukces dodał mi wiary we własne możliwości, i stanowił zachętę, żeby się nie poddawać. Stał się moją „metaforą nadziei” na dalszą drogę, źródłem przekonania, że skoro zdobyłam ten szczyt, to zrealizuję także mój kluczowy cel, który mi wtedy przyświecał. I dokładnie pół roku później tak się stało.

 

Dodam jeszcze, że mój osobisty horyzont przesuwają także doświadczenia zawodowe, podróże, spotkania z interesującymi ludźmi, przeczytane książki i obejrzane filmy.

Co uznajesz za swój największy sukces?

Tak zadane pytanie też zmusza mnie do dokonania wyboru, bo wiele jest takich doświadczeń, które uznaję za sukces. Z pewnością sukcesem było przygotowanie strategii i przeprowadzenie skomplikowanego procesu zniesienia współwłasności nieruchomości dla spółki kapitałowej (gdzie współwłaścicielami kamienicy była gmina i spółka kapitałowa), a nieruchomość była zamieszkana przez lokatorów, którym trzeba było zapewnić, jeszcze przed wniesieniem sprawy do sądu, przeprowadzkę do mieszkań socjalnych lub wybudowanych przez TBS. Istotą sprawy było zarządzenie tym projektem i umiejętność sprawnej komunikacji z różnymi podmiotami: gminą, spółką, zarządcą nieruchomości, biurem architektonicznym, notariuszem, lokatorami a następnie złożenie wniosku do sądu i reprezentacja klienta przed sądem. Wymagało to przeprowadzenia wielu dodatkowych procesów, a także wyremontowania lokali zamiennych dla dotychczasowych lokatorów nieruchomości. Kluczowe było tutaj niestandardowe działanie, które zaproponowałam, czyli bezpośrednie, indywidulane rozmowy z poszczególnymi lokatorami, prowadzone w taki sposób, aby zapewnić im poczucie bezpieczeństwa, ale też wesprzeć od strony prawnej m.in. w kwestii przygotowania dokumentów do sądu, będących podstawą przyznania im lokali socjalnych. Wszystko zakończyło się sukcesem, lokatorzy przeprowadzili się do odnowionych lokali, a skuteczne zniesienie współwłasności pozwoliło mojemu klientowi na dalszy rozwój firmy, w tym nie tylko przeprowadzenie remontu kamienicy, lecz również jej rozbudowę poprzez połączenie z nowoczesnym budynkiem.

 

Natomiast z perspektywy prawnika wewnętrznego za jeden ze swoich sukcesów uważam opracowanie i zrealizowanie wyodrębnienia zorganizowanej części przedsiębiorstwa i wniesienie jej do spółki z o.o. Otrzymałam zadanie i do ode mnie zależał cały plan jego realizacji, łącznie z ustaleniem założeń, opracowaniem treści wszystkich wymaganych umów do skutecznego przeprowadzenia takich działań kapitałowych i uzyskaniem zgód organów spółki. Wymagało to naprawdę sprawnego zarządzenia projektem, tj. ustalenia i zaplanowania w czasie strategii działania, dokonania podziału zadań i skomunikowania ze sobą wszystkich podmiotów biorących udział w projekcie, oraz zmotywowania ludzi, aby się zaangażowali i przestrzegali ustalonych terminów, a w konsekwencji koordynacja i kontrola nad realizacją kolejnych zadań.

 

Za swój sukces uważam także wygrane sprawy sądowe. Szczególną dumą napawa mnie wygrana sprawa o zapłatę kwoty ponad 3,5 mln zł z dużą spółką akcyjną, która zgodnie z KC ponosiła odpowiedzialność solidarną jako inwestor (generalny wykonawca nie zapłacił mojemu klientowi za wykonane prace). Temat był bardzo skomplikowany i sprawa wymagała zarówno dużej wnikliwości, jak i opracowania dobrej strategii jej prowadzenia, a dodatkowym ryzykiem była duża rozbieżność w orzecznictwie Sądu Najwyższego. Sprawa miała także dodatkowy element związany z faktem, że roboty zostały wykonane, a mimo tego mój klient nie otrzymał należnego mu wynagrodzenia. Proces trwał 4 lata i zakończył się wygraną i zapłatą należnego wynagrodzenia mojemu klientowi.

 

Moim sukcesem było też zbudowanie wewnętrznego działu prawnego w firmie zarówno w wymiarze profesjonalnym, jak również ludzkim, czyli opartego na wzajemnym zaufaniu i przyjaznej atmosferze panującej w zespole. Lubimy się i szanujemy. Rola szefowej działu pozwoliła mi wykorzystać w praktyce nabyte kompetencje. Jestem zaangażowaną szefową, która mobilizuje pracowników do efektywnej pracy, a jednocześnie bierze pod uwagę ich potrzeby. Jak mówią mi współpracownicy, jestem wymagająca, a jednocześnie dbam o ludzi. Potrafię słuchać i podejmować trudne decyzje. Potrafię wyrażać swoje zdanie, będąc również otwartą na zdanie innych w celu znalezienia najlepszych rozwiązań. Potrafię być opanowana w trudnych sytuacjach i mam poczucie humoru, które pozwala rozładować napięcia. Sukcesem jest dla mnie zarówno umiejętność zarządzania, jak i współpracy.

W życiu w ogóle cenię wierność sobie, swoim wartościom, to że bez względu na trudności nie poddałam się po drodze, pozostałam optymistycznie nastawiona, nie stałam się cyniczna. Mam w sobie nadal otwartość i ciekawość świata i ludzi.

Nasza rozmowa bardziej dotyczy życia zawodowego, niż prywatnego, lecz chcę podkreślić, że za sukces uważam udane relacje rodzinne oraz przyjaźnie, czy relacje, które buduję z ludźmi, w życiu prywatnym i zawodowym, które wzbogacają moje życie, inspirują i pozwalają mi na doświadczanie bliskości. Szczególnie cenię sobie jakość tych relacji.

 

Za swój sukces uznaję też mądrość czyli umiejętność czerpania z doświadczeń i zastosowania zdobytej wiedzy w moim życiu oraz wiarę, że w biznesie można promować sukces z „ludzką twarzą”. Jestem przekonana, że mamy możliwość wyboru metafor, którymi żyjemy, choć czasami nie zdajemy sobie z tego sprawy. Sukcesem jest dla mnie też potrzeba rozwoju i odwaga aby pytać, poszukiwać i odkrywać nowe wymiary siebie, życia i relacji.

Joanna Bąk

Joanna Bąk / fot. Barbara Bogacka

Jakie są Twoje super moce?

Moje super moce to pogoda ducha (optymizm) i radość życia, otwartość, ciekawość świata, empatia, łatwość nawiązywania kontaktów i zjednywania sobie ludzi, odwaga do wyrażania siebie, do podejmowania decyzji w życiu i biznesie, odwaga do poszukiwania oraz eksplorowania tego co mnie interesuje i pociąga, zdolności przywódcze, szacunek do ludzi. Cenię też moje zaangażowanie w to co robię, dociekliwość w poszukiwaniu (i znajdowaniu) rozwiązań, opanowanie w trudnych sytuacjach, profesjonalizm, wysoki poziom komunikacji interpersonalnej, zdolności organizacyjne, niezależność i zarazem umiejętność współpracy, uczciwość wobec siebie i wobec innych. Tym, co mi przeszkadza, jest czasami „nadmierne zaangażowanie”.

Najlepsza/najgorsza rada, jaką w życiu dostałaś?

Najgorsza rada brzmiała: „rób to co kochasz, a pieniądze same za tym popłyną”. Dziś z perspektywy czasu myślę, że był to modny slogan i duże uproszczenie, które funkcjonowało w tzw. rozwojowym środowisku i mogło nieźle namieszać w głowie młodemu, entuzjastycznie nastawionemu do życia człowiekowi. Bo przecież najpierw trzeba rozpoznać, co rzeczywiście kochamy i jak to się w ogóle ma do naszej drogi zawodowej czy twórczej, a potem jeszcze sprawdzić, czy ma to jakiś związek z zarabianiem pieniędzy. Warto pokazywać ludziom obszary ich własnej sprawczości, zamiast karmić sloganami. Dlatego najlepsza rada biznesowa, którą usłyszałam i która do dziś mi towarzyszy, brzmiała: „nigdy, nigdy, przenigdy nie poddawaj się, szukaj rozwiązania, rozwiązanie jest zawsze możliwe”.

Masz jakieś swoje patenty/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?

Jeśli chodzi o rady, to jesteśmy tak niepowtarzalne, że nie zawsze to, co działa dla mnie, zadziała tak samo dla innej kobiety. Jest jednak coś, co według mnie działa dla wszystkich – mam na myśli wdzięczność, docenianie tego, co mamy w życiu. Zawsze jest jakiś powód do wdzięczności, tylko czasami tak wiele spraw traktujemy jako oczywistość, nie dostrzegając tego, jak jesteśmy bogate, często niepotrzebnie lub nawykowo koncentrujemy się na „braku”. Wdzięczność można praktykować i taka praktyka naprawdę zmienia nasz sposób myślenia i odczuwania życia, a także ścieżki neurologiczne w mózgu ‒ wystarczy znaleźć każdego dnia chwilę na zatrzymanie się, nazwanie za co jestem wdzięczna i podziękowanie za to. Do kobiet najchętniej zawołałabym: szanuj siebie, dbaj o siebie, zobacz i uznaj swoją wartość, twoje życie się liczy, nie gódź się na mniej, jeśli naprawdę pragniesz więcej, zawalcz o swoje szczęście. Jeszcze jedno mam do powiedzenia kobietom: idź swoją drogą, jeśli odpowiadają ci role, które pełnisz, to wspaniale, a jeśli nie, to nie pozwól się zamknąć w stereotypach, czy schematach społecznych lub religijnych, czy rolach, które ograniczają twoją kobiecość, rozwój lub podmiotowość jako człowieka, szukaj swojej unikatowej drogi, szukaj nowych archetypów dla siebie, twórz nowe modele kobiecości, ciesz się swoją kobiecością.

Mój kolejny patent to poczucie humoru, dystans do siebie, autoironia, a do tego życzliwość dla siebie i innych. Warto też dostrzegać piękno w codzienności. Mieć swoje, wypróbowane sposoby na tzw. ładowanie akumulatorów. Warto otaczać się pięknem nawet w drobiazgach, pielęgnować kontakt ze sztuką, z przyrodą, dbać o siebie, dobrze się bawić, kiedy tylko jest okazja. Otaczać się ludźmi, którzy nas ciągną w górę i przy których możemy być sobą. W moim życiu ważny jest też wymiar duchowy, tzn. zaufanie do Boga – Siły większej niż my sami. Pożegnanie się z tzw. „iluzją wszechmocy” bywa naprawdę uwalniające. Zdecydowanie polecam również autorefleksję, bo bez niej nie ma progresu.

Najlepsza/najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?

W 2013 r. doszłam do miejsca, w którym miałam przekonanie, że mój dalszy rozwój nie będzie możliwy w środowisku osób, z którymi wówczas łączyła mnie sfera zawodowa, przestało nam być „po drodze”. Uznałam, że czas się pożegnać, bo czułam, że jeśli nie odejdę to utknę tam na wieki. Samo odejście wydarzyło się w dużym napięciu, choć na szczęście bez palenia mostów. Była to dla mnie bardzo trudna decyzja, bo wiązała się z ogromnym ryzykiem, ponieważ żegnałam „stare życie”, nie mając planu B. Ale właśnie ta decyzja okazała się zarazem najtrudniejsza i najlepsza na mojej drodze zawodowej i biznesowej.

Ciemne strony biznesu?

Minusem tego co robię jest czasami duży stres lub napięcie. Zdarza się też nadmierna agresja adwersarzy lub przeciwników procesowych, która wydarza się z zaskoczenia i na którą człowiek nie jest w danej chwili przygotowany. Wyzwaniem bywają też sytuacje, kiedy ludzie za późno proszą o pomoc, tzn. zamiast przed podjęciem ważnych dla nich decyzji zapytać o poradę prawną, czynią to dopiero po fakcie i wówczas nie da się odwrócić biegu zdarzeń, których można było uniknąć, i trudno znaleźć konstruktywne rozwiązanie.

Co Cię kręci / motywuje do wstania z łóżka / irytuje?

Do wstania z łóżka motywuje mnie kolejny, podarowany dzień, sam fakt, że się obudziłam. Ciekawość co przyniesie ten dzień, zaangażowanie w to co robię, radość na myśl o kontakcie z ludźmi, nowych doświadczeniach, czy wyzwaniach, podróże, na które czekam, nadzieja na nowe odkrycia i przygody. Irytuje mnie narzekanie, głupota, mizoginia, małostkowość i szowinizm.

Kto Cię inspiruje?

Inspirują mnie różne osoby, zarówno te, które spotykam w realnym życiu, jak i te, które poznaję z książek lub z wysłuchanych rozmów, podcastów na YouTube lub Facebooku. To zależy od tego co przeżywam, co jest dla mnie ważne na danym etapie życia, jakich obszarów rozwoju poszukuję, co mnie naprawdę interesuje czy zachwyca. Nie mam jednego „modelu człowieka do naśladowania”, natomiast potrafię rozpoznać cechy, wartości czy jakości, które robią na mnie wrażenie i z tego czerpię.
Obecnie inspiruje mnie Mika Brzeziński, Joanna Malinowska-Parzydło, Justyna Kopińska, Elizabeth Gilbert, Wiktor Osiatyński, Willigis Jager, pastorzy Ola i Wojciech Walszczyk i Ludwik Wiśniewski OP.

Co ostatnio usłyszałaś na swój temat?

Ostatnio usłyszałam, że fajnie jest mieć ze mną kontakt, bo słoneczna ze mnie kobieta i że ze mną się „bardziej chce”.

Co powiedziałabyś 15-letniej sobie?

Życie jest darem i przygodą. Bądź odważna w doświadczaniu życia, eksploruj je, sprawdzaj, co ci się podoba, co cię naprawdę interesuje, bądź twórcza, pytaj, bądź ciekawa świata i ludzi, miej marzenia i realizuj je. Nie idź za tłumem. Badaj, co cię autentycznie pasjonuje. Miej odwagę spotykać się z ludźmi, którzy zrobili to, o czym marzysz i pytać ich, jak tam doszli, jaka była ich historia, czym mogą się z tobą podzielić. Buduj przyjaźnie i szukaj sojuszników. Szukaj ludzi, którzy cię inspirują i przy których możesz być sobą.

A do tego have fun, czyli dobrze się baw. I jeszcze jedno ‒ po niedawnej wizycie w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku powiedziałabym też, że jeśli chce lepiej zrozumieć swoich rodziców czy dziadków, lub w ogóle swoje korzenie i uwarunkowania społeczno-polityczne miejsca, w którym przyszła na świat, to powinna również poznać historię swojej rodziny i swojego kraju. Polecam polecieć do Gdańska i wybrać się do Centrum Solidarności na 2,5 godzinną, niesamowitą podróż w czasie.

Co jest dla Ciebie ważne?

Profesjonalizm, niezależność finansowa, samodzielność, skuteczność w działaniu, poczucie sensu, tworzenie atmosfery, w której chce się żyć i pracować, szacunek. Ważne są dla mnie udane relacje z ludźmi, miłość, rozwój, cieszenie się drogą, kontakt z pięknem, radość istnienia, twórcze życie, duchowość, bo „Nie samym chlebem żyje człowiek…”

Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką posiadasz?

Własne mieszkanie bez kredytu.

Co zawsze masz przy sobie?

Telefon do kontaktu z ludźmi, szminkę, portfel, dowód osobisty, szczotkę do włosów, notes do zapisywania ulotnych myśli.

Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?

Na podróże, dalszy rozwój zawodowy i rozwój działalności gospodarczej, na wsparcie Rodziny w pewnym ważnym temacie i wsparcie inicjatywy, w którą wierzę, wreszcie na spełnienie czyjegoś marzenia.

Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?

Z Oprah Winfrey.

Czego o Tobie nikt nie wie?

Że kiedyś chciałam być aktorką.

Czego chciałabyś się jeszcze nauczyć? Jakie masz plany na przyszłość?

Bliskie jest mi zaproszenie Joanny Malinowskiej-Parzydło do włączenia się do akcji „Jasna Strona Zarządzania”, promującej dobre praktyki zarządzania ludźmi, rozwijanie przywództwa i budowanie kultur firmowych silnych wartościami, w tym zaufaniem i szacunkiem do człowieka. Interesuje mnie rozwój ludzi w organizacjach, budowanie efektywnych zespołów, dalsze doskonalenie komunikacji, zaawansowany leadership (kompetencje liderów).

Zastanawiam się ostatnio nad tym, w jakich warunkach i dzięki czemu można kształtować autentycznych i odważnych liderów. Jakie środowiska pracy sprzyjają budowaniu odpowiedzialności, przynależności, zaufania i swobody w wyrażaniu twórczych rozwiązań. Wiem, że Brené Brown zajmuje się tematem „Odwagi w przywództwie” i zamierzam bliżej zainteresować się czterema kompetencjami autentycznego lidera, o których ona pisze. Interesuje mnie też wspieranie kobiet w dodawaniu im odwagi i budowaniu ich kompetencji w biznesie, ponadto mentoring i dalsze doskonalenie języka angielskiego, tzn. częstsze używanie go w praktyce, bo mówię biegle, lecz ostatnio rzadko mam okazję.

Kiedy się uśmiechasz? Jaki jest Twój ulubiony moment w tygodniu?

Sobota, kiedy wstaję bez budzika. Kiedy wybieram się w podróż, kiedy tak jak dzisiaj jest słoneczny dzień, ruszam samochodem w trasę do pracy i dotyka mnie światło połączone ze świeżością majowej zieleni. Kiedy spotykam ludzi, których lubię, i ludzi dla mnie ważnych czy otwartych na spotkanie z drugim człowiekiem, na wymianę myśli i doświadczeń. Kiedy słyszę zabawny tekst w radio, czy dobrą muzykę. Na spacerze, obserwując świat i ludzi. Kiedy siadam przy stole w Euskadi i wącham to, co wylądowało na stole, „pochłaniając najpierw wzrokiem”. Kiedy piję niespiesznie kawę w swoim własnym tempie, sama lub w towarzystwie. Kiedy trzymam w rękach i wącham świeżo kupioną książkę. Ostatnio, kiedy w audiobooku Wielka Magia E. Gilbert słyszę opowieść o energii przechery. Podczas dobrego masażu…i mogłabym tak jeszcze długo wymieniać.

Ulubione miejsca w Krakowie?

Jeśli chodzi o dobre jedzenie to polecam: genialną kuchnię baskijską w Euskadii, Tao, Thai & Sushi ze świetnym sushi i pięknym ogrodem, świetne krewetki w CAWA Cafe&Wine czy leniwie wypite piwo lub kawę w Drukarni na Podgórzu, co zdarza mi się teraz jedynie w weekend, włoskie jedzenie i znakomite, zmysłowe desery w Portobello, frytki belgijskie z sosem ze smażonego bakłażana lub hamburger w Food Track przy Dajwór, sentymentalnie sałatki w Chimerze, świetną polską kuchnię w Lunch barze przy Miodowej 25 czy w restauracji Pod Baranem, śniadania w Zakładce lub w Momencie, zapiekanki na Placu Nowym i kiełbaski pod Halą Targową, lody Good Lood, genialną wiśniówkę przy Placu Szczepańskim u Wiśniewskiego.

 

Jeśli chodzi o wydarzenia lub spotkania uwielbiam niszowe kina jak Kika, Pod Baranami, Sfinks, Mikro. Bardzo lubię teatr STU, niedawno odkryty teatr Proxima, koncerty w ICE, kiedyś uwielbiałam kameralne koncerty w Drukarni na Podgórzu. Cieszą mnie spacery w Lasku Wolskim, nad Wisłą, czy w Ojcowie. Dobrze mi robi atmosfera w Tyńcu, okolice kopca Kościuszki, kawa u Ziyada w Przegorzałach lub drink w Hotelu pod Wawelem z widokiem na Kraków, otoczenie w parku Decjusza czy parku nad Rynkiem Podgórskim, widok z Kopca Kraka… mogłabym tak dalej, ale chyba już wystarczy.

Gdzie Cię znajdziemy?

Na razie na FB, lecz udział w tym projekcie zainspirował mnie do zaprezentowania swojej marki osobistej w mediach społecznościowych i mam zamiar niebawem uzupełnić swoje konto na Lindkedin, a może nawet stworzyć własną stronę internetową.

 


Projekt #KobietyKrakowa

Fotografia: Barbara Bogacka

Wizaż: Beata Kamińska

Wnętrza sesji zdjęciowych: Teatr KTO

Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa

Dziennikarka, która nie boi się stawiania prostych pytań, w nadziei na usłyszenie nieoczywistych odpowiedzi. Prowadzi portal i media społecznościowe MK, koordynuje spotkania Klubu Miasta Kobiet, odpowiada za patronaty medialne, prowadzi kursy webwritingu. Propagatorka tworzenia i stosowania żeńskich derywatów zawodów.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ