
Ewelina Kubiszyn / fot. Barbara Bogacka
Ewelina Kubiszyn: Pochłania mnie proces tworzenia, przez głowę przepływa wówczas rzeka myśli, często tańczą tam wewnętrzne dialogi. Lubię je obserwować, konfrontować się z nimi. Innym razem niesie mnie fala twórcza, wyłączam umysł, czas jakby nie płynął
Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?
Ewelina Kubiszyn: Z biologicznego punktu widzenia jestem gromadą zależności wewnętrznych struktur; z filozoficznego ‒ wszystkim i niczym jednocześnie, jedną chwilą i całą wiecznością. Z poetyckiej perspektywy patrząc, utożsamiam się ze słowami poety Juliana Tuwima: „jestem tylko łowcą słów, czujny i zasłuchany wyszedłem w świat na łów”. Odpowiadając przyziemnie, jestem malarką i graficzką, organizatorką spotkań integracyjnych, i w tym wszystkim niezmiennie staram się być sobą.
Sobą, czyli kim?
Wolnym duchem, wizjonerką, poszukiwaczką. Kreatorką rzeczywistości, która mi odpowiada. Niespieszącą się filozofką życia. Obserwatorką i uczestniczką pięknych chwil. Częścią większej społeczności, która mnie inspiruje i zapewnia przynależność. Kobietą realizującą się.
W jaki sposób to osiągasz? Na czym polega Twoja sztuka?
Wybrałam zawód, który mnie nie ogranicza i sprawia mi przyjemność. Malarstwo pozwala mi przenieść swoje idee na materiał ‒ w moim przypadku jest to zazwyczaj sklejka. Lubię jej naturalną formę, zapach, fakturę. Słoje drewna, tworzące tło. Z umiejętności graficznych korzystam, aby wcześniej zaprojektować pomysły, zwizualizować je, umieścić w przestrzeni. Niekiedy wycinam elementy i tworzę obrazy wielowymiarowe, które w połączeniu z kolorem stanowią intrygujące połączenie.
Tworzę obrazy nieoczywiste, często jedynym ich elementem jest słowo, które ma wiele znaczeń, a wnioski zależą od tego, kim jesteś. Fascynuje mnie różnorodność ich interpretacji.
Sztuka, ogólnie mówiąc, ma wzbudzać w odbiorcach emocje, skłonić do przemyśleń, refleksji. Ma sprawiać przyjemność, określać przestrzeń osobistą. Moja trafia do grupy odbiorców zainteresowanych uważnym, świadomym życiem.
Czy to na tej podstawie powstała seria obrazów oddychających, na których w różnych formach graficznych umieszczasz słowa Wdech Wydech?

Ewelina Kubiszyn / fot. Barbara Bogacka
Dokładnie. Moim celem w tym projekcie jest zwrócenie uwagi odbiorcy na to potężne narzędzie samoregulacji, jakim jest świadomy oddech. Każdy z nas wykonuje około 20 tys. oddechów dziennie. Proces tak podstawowy, można powiedzieć poboczny, który ma jednocześnie ogromne znaczenie dla naszego prawidłowego funkcjonowania. A przecież zdrowsze ciało, spokojniejszy umysł to tylko początek pozytywnych efektów świadomego oddychania. Moje obrazy mają o tym przypominać.
Podobno wiele Twoich obrazów ozdabia ściany gabinetów psychologicznych. Skąd czerpiesz inspirację?
Cieszy mnie, że obrazy trafiają do prywatnych wnętrz i publicznych przestrzeni, jak również to, że coraz więcej właścicielek gabinetów psychologicznych zawiesza moje obrazy na ścianach. To znaczy, że wykazujemy wzajemne zrozumienie, nie tylko pod względem estetycznym, ale przede wszystkim w temacie treści ‒ przekazu. Dużo czytam książek psychologicznych, słucham podcastów związanych ze świadomym życiem, zdrowiem ‒ nie tylko psychicznym. Oczywiście też poezja i filozofia niejednokrotnie uruchamiają we mnie lawinę twórczą. Zauważyłam, że coraz więcej ludzi poszukuje obrazów nieoczywistych, przekazujących jakiś większy sens, istotę życia, które zatrzymają nas w tym pędzącym świecie i skonfrontują z wartościami.
Wśród Twoich obrazów można jednak znaleźć również kompozycje botaniczne i geometryczne.
Rośliny mnie zachwycają, rozbudzają ciekawość. A to podobno najważniejsza ludzka cecha, gwarantująca postęp! Dobrze opisuje to u mnie termin biofilności, czyli wrodzonej, genetycznie uwarunkowanej miłości człowieka do przyrody. Wyjaśnia ono wewnętrzne pragnienie otaczania się nią. Niesamowity świat przyrody otwiera wrota wyobraźni, pozwala oderwać się od rzeczywistości. Książki typu „Sekretne życie drzew”, „Patyki, badyle” czy „Strzępki życia” dodatkowo podsycają u mnie to zainteresowanie. Polecam przeczytać!
Maluję rośliny i zwierzęta, aby było ich więcej we wnętrzach i dlatego, że lubię dawać im filozoficzne znaczenie. Z kolei moje geometryczne obrazy to minimalizm i perfekcja, których w małych dawkach potrzebuję. Pierwszeństwo ma tu kolor i wzajemne dopasowanie. Tak powstało „Zielone pojęcie” ‒ obraz, który maluję notorycznie. Każdy kolejny jest niepowtarzalny, gdyż odcienie zielonego tworzę w bieżącej chwili malowania. Nie jestem w stanie ich odtworzyć, nawet gdybym chciała.
Pochłania mnie proces tworzenia, przez głowę przepływa wówczas rzeka myśli, często tańczą tam wewnętrzne dialogi. Lubię je obserwować, konfrontować się z nimi. Innym razem niesie mnie fala twórcza, wyłączam umysł, czas jakby nie płynął. Czasami tak mnie to pochłania, że mam problem z odnalezieniem się później w rzeczywistości. Niezmiennie jest to przyjemny i głęboko rozwojowy proces. Auto-arteterapeutyczny.
To dlatego prowadzisz warsztaty twórcze?
Między innymi. Proces twórczy to dobry sposób na przyjrzenie się swoim myślom, emocjonalne oczyszczenie, świadomy wgląd w siebie. To nie tylko rozwijanie kreatywności, to również nauka uważności, wytrwałości czy nowy sposób wyrażenia siebie, odkrycia swojej wyjątkowości.
Warsztaty prowadzę w otwartej, przyjaznej atmosferze. Stosuję różne techniki malarskie, ale również na przykład kolaże czy tworzenie przestrzennych form.
Nieodłącznym ich elementem jest jednak integracja uczestników. To niesamowite, jak przebywanie w oswojonym towarzystwie niweluje blokady. Gdy wstępnie pytam uczestników o opinię, często są bardzo autokrytyczni. Później powstają nietuzinkowe prace, bardzo osobiste, zawsze ciekawe i intrygujące. Niekiedy są klarowną odpowiedzią na szalejące wewnętrzne wątpliwości. Mam wrażenie, że tworząc, oczekujemy od siebie od razu dzieła sztuki. Brakuje zgody na banalność, prostotę, beztroską zabawę. Namawiam by odrzucić oczekiwania, odpuścić perfekcjonizm. Przypominam, że autentyczność jest ważniejsza, lekkość i swoboda tworzenia czynią ten proces przyjemnym.
Aby pogłębić wiedzę psychologiczną i dawać innym możliwości wejścia w proces twórczy, zrobiłam dodatkowe studia arteterapeutyczne, tym samym lepiej poznając pozytywne efekty tego typu pracy.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Zaczynałam od malowania murali, podobały mi się wielkoformatowe malowidła w przestrzeni miejskiej i adrenalina pracy na wysokości. Nadawanie artystycznego wyrazu budynkom to tworzenie przyjemniejszego świata wokół nas.
Murale wzbudzają ciekawość, czasem poruszają ważne kwestie i do tego po prostu pięknie wyglądają! Aby tworzyć własne projekty, skończyłam szkołę projektowania graficznego, w której poznałam możliwości programów graficznych.
Aktualnie częściej tworzę projekty, które we współpracy z firmą Walldruk trafiają na powierzchnię dzięki nowoczesnej drukarce ściennej. Technologia oszczędza czas, a efekty są świetne. Ręcznie maluję teraz więcej obrazów – mają tę nieocenioną przewagę, że są mobilne.
Inną moją zawodową przygodą było założenie wydawnictwa Kuradości i samodzielne wydanie książki logopedycznej dla dzieci. „Pan Jajo” to zabawna, interaktywna książka, która pomaga zaangażować się rodzicom w czas spędzony z dzieckiem, a najmłodszym czytelnikom rozbudzić wyobraźnię i rozwój mowy. Było z tym mnóstwo zabawy!
Życie pokazało też, że mam zdolności organizacyjne i sporo artystycznych pomysłów dekoratorskich. Na przykład słynny kapelusz chmura, który przygotowywałam na sesję zdjęciową, a który zrobił furorę (każdy chciał mieć głowę w chmurach!) Stąd pomysł na okazyjne organizowanie eventów, których fundamentem są nietypowe dekoracje oraz oczywiście integracja uczestników! Lubię patrzeć jak budują się nowe relacje-konstelacje.
Wydarzeniem, które miało duży wpływ na mój rozwój zawodowy, było dołączenie do społeczności Kobiet Krakowa. Wyobraź sobie sytuację, że należysz do grupy kobiet otwartych na nowe wyzwania, wzajemnie się wspierających, szczerych i życzliwych. Można dzielić się doświadczeniem, inspirować, tworzyć wspólne projekty. W obecnych czasach to dla mnie niezwykła wartość.

Ewelina Kubiszyn / fot. Barbara Bogacka
Co uznajesz za swój największy sukces?
Nie wiem czy największy, ale z pewnością satysfakcjonujący. Opowiem o niezwykle klimatycznym miejscu nad krakowskim jeziorem Bagry. Miejscu, w którym zachody słońca wzbudzają rumieńce zachwytu, a natura serdecznie otwiera ramiona dla gości. Gdzie spokój pije kawę z błogostanem, a zrelaksowany dobrostan buja się w hamaku w rytm śpiewu ptaków. To Peron Bagry, który z wielką przyjemnością mogłam z zewnątrz pomalować według własnego pomysłu. Wierzę, że tchnęłam w to miejsce artystycznego ducha, a swym muralem zachęcam odwiedzających do zatrzymania się, odetchnięcia, uwolnienia umysłu. Jestem ogromnie wdzięczna właścicielom za okazane zaufanie. To przykład na to, jak swoboda twórcza może zakiełkować. Uroku lokalowi dodaje ogrom pnących roślin, nastrojowych donic z kwiatami i światełek. Pyszne jedzenie, kojąca muzyka, sztuka na ścianach… Uwielbiam tam wracać.
Tam też, w Peronie Inicjatyw Kulturalnych, czyli części lokalu otwartej dla artystów, zorganizowałam swoją pierwszą dużą wystawę „Herbata u Szymborskiej”. Podczas jej trwania odbyło się m.in. performatywne czytanie wierszy W. Szymborskiej, co uznaję za mój aktorski debiut, lub „Kolaże i draże” ‒ twórcze warsztaty wyklejania wierszy. Peron Bagry to barwne, inspirujące miejsce, stworzone przez wspaniałych ludzi. Bardzo polecam je odwiedzić.
Opowiesz coś więcej o tym projekcie?
„Herbata u Szymborskiej” to projekt inspirowany twórczością poetki, w którym słowa budują cały obraz lub obrazy, którymi można wyrazić wiele słów. Sens zaskakiwał odbiorców znienacka, a odpowiedzi padały przed pytaniem! Wystawa stanowiła zbiór ponad 30 obrazów filozoficzno-poetyckich.
Oprócz nietypowych kaligrafii znalazły się tam malowane gesty, części ciała, tj. aktualizacja cielesności, czy utopijna kraina. Ponownie miałam możliwość ją eksponować na krakowskim Kazimierzu. Obrazy doskonale wpasowały się w styl starej kamienicy klimatycznego lokalu HEVRE, gdzie intrygowały gości przez dwa miesiące. Aktualnie wiele z nich ma już nowych właścicieli, z niektórymi nie potrafię się jednak rozstać – tak je lubię! „Skład człowieka” to mój ulubiony. Poezja skrywa wiele tajemnic, z ciekawością je odkrywam – analizując, dociekając, roztrząsając drugie znaczenie słów. Połączone w nieoczywisty sposób, nabierają nowego, świeżego znaczenia.
Gdzie można zobaczyć Twoje obrazy?
Swoją indywidualną wystawę organizuję raz w roku. Tym razem ponownie zawitam do Hevre na wiosnę ‒ w marcu i kwietniu. Czasem biorę udział w wystawach zbiorowych, o czym informuję w mediach społecznościowych. Wszystkie dostępne obrazy można zawsze obejrzeć na mojej stronie Studio malownicze. Tworzę również na zamówienie, zarówno obrazy jak i projekty graficzne, więc jeśli chodzi Ci po głowie pomysł, zapraszam do kontaktu.
Angażujesz się także w różne działania związane ze zdrowiem psychicznym. Co Cię do tego motywuje?
Mam świadomość, że zdrowie psychiczne jest fundamentem szczęśliwego życia, dobrych relacji z innymi czy wysokiej samooceny. Psychoedukacja to ważne działania profilaktyczne, niezbędne by zrozumieć siebie, zadbać o swój dobrostan psychiczny, zdobyć narzędzia do świadomego kreowania swojego życia. Z potrzeby zebrania środków na realizację programów psychoedukacyjnych fundacji Wise Future University, założonej przez moją przyjaciółkę Alicję Ortynecką, wymyśliłam serię obrazów, tzw. Spełniaszy życzeń, z których dochód trafia na ten cel.
Rzeczownik „spełniasz” to celowa modyfikacja słowa, podkreślająca sprawczą moc człowieka. Ma uświadomić odbiorcy, że za pomocą myśli, słów i działań tworzy swój świat. Wierzę, że myśli to energia, a więc wypowiedziane życzenia skierują ją w odpowiednim kierunku.
Inne moje obrazy, tym razem z projektu Herbata u Szymborskiej, zostały wylicytowane na aukcji Kongresu MBA, organizowanego przez Uniwersytet Ekonomiczny, a zebrane środki wspomogły rozwój kliniki Psychiatrii w Krakowie. Cieszę się, że mogę pomóc w tak ważnej sprawie.
Masz jakieś swoje patenty lub rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
Mam kilka fundamentalnych prawd, którymi się kieruję.
Odcinam się od nieszczęść świata codziennego. Nie karmię umysłu wiadomościami, telewizją, serialami-tasiemcami. Tylko wzmacniające, pozytywne treści. Dokładnie takie, jakich oczekuję w życiu. Zmieniam perspektywę, uczę się podchodzić z dystansem do trudności. Projektuję swoje życie na powodzenie, wizualizuję pomyślność. Zdarzeniom przyglądam się z ciekawością. Nie porównuję się, nie realizuję typowych schematów. Uczę się więcej słuchać, mniej mówić. Uświadamiam sobie swoje błędne przekonania i je zmieniam, wówczas życie jest dużo łatwiejsze. Nie oceniam. Odpuszczam perfekcjonizm. Dbam o siebie. Żyję aktywnie i jem zdrowo. Nie gonię. Stwierdzam, że nie potrzebuję więcej. Doceniam swoje życie.
Czego chciałabyś się jeszcze nauczyć? Jakie masz plany, wyzwania?
Grając na harfie, chciałabym opowiadać inspirujące historie przy ognisku. Zaczęłam już się uczyć, więc do zobaczenia tam, gdzie pali się ogień! Chciałabym w sztuce teatralnej zagrać jakąś wybitnie ekspresyjną rolę. Z chęcią poznam tajniki sztuki kulinarnej! Uwielbiam jeść i gotować. Chciałabym zorganizować festiwal w naturze, namalować mural w teatrze, wyjechać na medytacyjne odosobnienie. Mogłabym tak długo wymieniać! Wszystko przede mną.
Masz swoje ulubione miejsca w Krakowie?
Słoneczne i wodne. Jestem jak fotosyntetyzująca roślina ‒ bez słońca i wody więdnę! Miejsca pełne natury dodają mi energii. Uwielbiam pływać, czuć wiatr na twarzy. Czuć gołą stopą ziemię, trawę, piasek. Sensorycznie naturalne bodźce. Jest takich miejsc w Krakowie i okolicach całkiem sporo.
Samo miasto urzeka mnie ofertą kulturalną. Koncerty, sztuki teatralne, wystawy to wydarzenia które zapewniają mi odpowiednią dawkę inspirujących doznań. Na ten moment nie wyobrażam sobie życia nigdzie indziej.
Gdzie Cię znajdziemy?
W mediach społecznościowych: Studio malownicze lub na stronie internetowej www.studiomalownicze.pl, gdzie również jest sklep z moimi obrazami. Zapraszam serdecznie i do zobaczenia!
Projekt #KobietyKrakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż: Małgorzata Braś
Miejsce wykonania zdjęć: Peron Bagry w Krakowie
Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa