Eliza Makowska: Wierzę w energię miejsc – jeśli przebywamy w przyjemnym otoczeniu, dopasowanym do naszego charakteru i sposobu funkcjonowania, to zawsze będziemy z niego czerpać to, co najlepsze
Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?
Eliza Makowska: Jestem architektką. Projektuję budynki i wnętrza, które łączą w sobie piękno, funkcję i nowoczesne technologie. Specjalizuję się w architekturze mieszkaniowej, projektuję dla konkretnych osób – przyszłych użytkowników. Cenię rozmowy z Inwestorami, poprzedzające prace – wspólne analizy potrzeb, zamiłowania do konkretnych kolorów, materiałów. Swoją pracę traktuję jako misję tworzenia przestrzeni, które sprawią przyszłym mieszkańcom radość i staną się ich oazą.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
To, że zostanę architektką, nie było wcale oczywiste. Zawsze byłam świetna z matematyki i początkowo to ona była moją ogromną szkolną pasją. Konkursy, olimpiady, miliony zadań. To mnie kręciło i zaprowadziło aż na studia matematyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po trzecim roku studiów poczułam jednak, że to nie jest to. Że same liczby mnie nie kręcą i nie chcę pracować z wykresami do końca swoich zawodowych dni.
Pomysł na architekturę pojawił się podczas remontu łazienki rodziców, podczas którego wraz siostrą przygotowałyśmy „projekt”. Odkryłam wtedy, że kreacja przestrzeni daje mi dużo satysfakcji. A właśnie jej połączenie z analitycznym, zadaniowym podejściem to kwintesencja złożonego zawodu architekta.
Z perspektywy czasu widzę, że zmiana ścieżki zawodowej była jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Cieszę się również, że w tym procesie wspierali mnie bliscy. Gdyby nie oni, nie wiem, czy miałabym w sobie wystarczająco dużo odwagi, by się tego podjąć.
Wydarzenia, które Cię zmieniły?
Na polu zawodowym była to decyzja o założeniu własnej firmy. Niełatwa, nieoczywista, wymagająca odwagi i wiążąca się z ryzykiem. Na polu prywatnym były to narodziny moich synów. Pojawienie się dzieci zmieniało każdorazowo świat naszej rodziny w kwestiach organizacyjnych – oboje z mężem wyleczyliśmy się szybko z domowego perfekcjonizmu, a za to nauczyliśmy się doskonale organizować czas, szanować niemalże każdą minutę. Pojawienie się chłopców na świecie zmieniło mnie również duchowo.
Zaczęłam czytać i analizować materiały dotyczące różnych nurtów wychowywania, zastanawiać się, jaką matką chciałabym być i co chcę dzieciom przekazać. Najbliższe mojej intuicji okazały się nurty Rodzicielstwa Bliskości i NVC. Bardzo się cieszę, że trafiłam w swoim życiu na osoby, które mnie na te drogi naprowadziły. Pozwoliły zrozumieć lepiej siebie, swoje dzieciństwo i przygotować się do najważniejszego projektu w moim życiu, czyli do bycia mamą.
Co uznajesz za swój największy sukces?
Sukcesem dla mnie jest każdy z moich projektów. Największą satysfakcją i nagrodą w mojej pracy są chwile, w których Inwestor stwierdza, że mieszkanie w nowym domu lub wnętrzu daje mu dużo pozytywnej energii do życia i często motywuje do pozytywnych zmian. Wierzę w energię miejsc – jeśli przebywamy w przyjemnym otoczeniu, dopasowanym do naszego charakteru i sposobu funkcjonowania, to zawsze będziemy z niego czerpać to, co najlepsze.
Jakie są Twoje supermoce?
Najważniejszymi cechami, które zaprowadziły mnie do miejsca, w którym znajduję się teraz, są ambicja i wytrwałość. Cały czas szukam nowych ścieżek do dalszego rozwoju osobistego i rozwoju firmy. Lubię próbować nowych rozwiązań, nabywać nowe umiejętności.
Potrafię słuchać i skutecznie pracować z klientami o różnych osobowościach. To mnie fascynuje – każdy z nas jest inny, co innego lubi, inaczej spędza wolny czas. W mojej pracy trzeba być po części psychologiem. Prowadzić rozmowy tak, aby potrzeby i preferencje konkretnych osób – klientów zostały zdefiniowane, a projekt na nie skutecznie odpowiadał.
Moją kolejną „supermocą” jest podejście analityczne, którego nauczyły mnie studia matematyczne. Jestem opanowana, co przydaje się zarówno w pracy (zwłaszcza w kontaktach z urzędami) jak i w życiu prywatnym. Staram się też zawsze myśleć pozytywnie. Optymizm i dobra energia udzielają się osobom, z którym mamy kontakt, dlatego staram się nimi dzielić z otoczeniem.
Najlepsza / najgorsza rada, jaką w życiu dostałaś?
Wymienię jedną radę, którą zdefiniuję zarówno jako najlepszą jak i najgorszą – „idź na swoje”. To paradoks, ale prowadzenie biznesu daje zarówno dużo satysfakcji i wolności – pozwala na pracę na totalnie własnych zasadach – jak i przysparza więcej stresu niż stabilna praca od 8 do 16. Mimo wszystko nie wróciłabym na etat.
Masz jakieś swoje patenty / rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
Nie bój się podejmować wyzwań i wchodzić na nowe ścieżki. Planuj, notuj śmiałe cele i małymi krokami przybliżaj się do ich realizacji. Moje życie zmieniło się właśnie, odkąd zaczęłam zapisywać w notesie swoje cele. To naprawdę działa! Zaprzęga do pracy naszą podświadomość i ściąga sprzyjające ciągi zdarzeń. Jeden z przykładów: rok temu na liście moich planów pojawił się kurs doszkalający z języka angielskiego. Po około miesiącu w mojej skrzynce pojawiło się zaproszenie na kurs dla architektów, organizowany przez izbę branżową. Bez chwili zawahania wysłałam zgłoszenie. Gdybym nie miała tego punktu na liście planów, kto wie, czy po raz kolejny nie stwierdziłabym, że nie mam na to czasu i kiedyś do tego wrócę… Najlepszym dowodem na to, że notowanie planów ma sens jest fakt, że kiedy po roku zerkam do notesu, okazuje się, że 80 proc. celów udało mi się zrealizować.
Najlepsza / najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?
Pierwsza dotyczyła zmiany kierunku studiów – będąc na piątym roku matematyki od zera rozpoczęłam kolejne studia dzienne na Politechnice. A że potrzebowałam pieniędzy, w wolnym czasie pracowałam jako kelnerka. Mój plan był bardzo ryzykowny, ale z perspektywy czasu cieszę się, że podjęłam to wyzwanie. Drugą taką decyzją była ta o założeniu własnej działalności w branży, w której kobiety-szefowie to wciąż mniejszość. Cieszę się, że znalazłam w sobie odwagę do otwarcia autorskiej pracowni, choć zaczęłam praktycznie bez zaplecza. Do dziś biuro znacząco się rozwinęło, nie martwimy się o zlecenia. Udało mi się stworzyć kolejnym architektom przyjazne miejsce do pracy, a wielu z nich nauczyć zawodu. Uważam to za mój olbrzymi sukces.
Ciemne strony biznesu?
Myślę, że cała nasza branża ma dylemat moralny dotyczący wykorzystywania zasobów naturalnych w procesach związanych z tworzeniem nowych budynków. W świecie idealnym nie powinniśmy w ogóle uprawiać naszego zawodu, bądź proponować jedynie przebudowy istniejących tkanek miejskich. Wszyscy wiemy jednak, że jest to niemożliwe. Tym, co możemy robić i robimy w naszej pracy, jest wykorzystywanie na ile się da nowych technologii do retencjonowania wody czy projektowania obiektów o jak najmniejszym zapotrzebowaniu na energię w trakcie eksploatacji.
Co Cię motywuje do codziennego wstawania z łóżka?
Motywuje mnie do tego życie, które codziennie przynosi nowe emocje, ludzi na naszej drodze i wyzwania. Które jest nieprzewidywalne i nie raz nas zaskakuje. A że nauczyłam się do większości spraw podchodzić z optymizmem, to z ufnością i radością staram się witać każdy dzień.
Kto Cię inspiruje?
Ludzie z pasją, którzy potrafią się nią dzielić. Lubię słuchać i czytać ich wypowiedzi. Nieważne, czy ich pasją jest praca zawodowa, góry czy żagle. Od takich osób czerpię dużo dobrej energii. Pod wpływem takich spotkań często pojawiają się w mojej głowie świeże pomysły, niekoniecznie związane z tematem danego wykładu, rozmowy czy książki. Dużo kobiet z ogromną pasją i dużą dawką energii poznałam i dalej poznaję w kręgu Kobiet Krakowa.
Co powiedziałabyś 18-letniej sobie?
Nie bój się marzyć i realizować swoje cele. Ufaj swej intuicji. Dziś mogę to powiedzieć, bo potrafię się w nią wsłuchać. W wieku 18 lat bywało to trudniejsze.
Co jest dla Ciebie ważne?
Uważność na swoje potrzeby oraz balans pomiędzy pracą a dobrej jakości wypoczynkiem. Zawsze znajduję czas na sport i wyjazdy na wakacje, w góry, na żeglowanie z rodziną czy przyjaciółmi. To ładuje moje baterie, bez tego nie mogłabym kreować i wydajnie pracować.
Na co zawsze masz czas?
Na spędzanie go z rodziną oraz na bieganie. To aktywność, która w największym stopniu pozwala mi odreagować stres i naładować się pozytywną energią.
Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?
Na podróże, a najchętniej na rejsy lub regaty żeglarskie w egzotycznych krajach. Uwielbiam podróże i żeglarstwo, więc to byłby idealny prezent dla mnie.
Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?
Lubię swoje życie, więc nie chciałabym się nim zamieniać nawet na tak krótko. Chętnie spędziłabym jednak taki dzień w towarzystwie osoby, którą podziwiam i która mnie inspiruje.
Czego chciałabyś się jeszcze nauczyć?
Gry na gitarze, języka włoskiego i żeglarstwa morskiego. To kolejne pozycje, które pojawiają się na mojej liście marzeń i celów.
Jaki jest Twój ulubiony moment w tygodniu?
Uwielbiam przyrodę i jej energię, więc moimi ulubionymi momentami w tygodniu są weekendowe wypady z rodziną w góry lub do lasu.
Ulubione miejsca w Krakowie?
Kraków jest magicznym miastem, wiele przestrzeni posiada swój wyczuwalny genius loci, to miasto które wiele widziało. Poza rejonami „oczywistymi”, najbardziej popularnymi wśród turystów, bardzo cenię klimat, architekturę i urbanistykę Nowej Huty. Moje ulubione miejsca na spotkanie z przyjaciółmi czy koncert to niezmiennie małe kluby i restauracje na Kazimierzu, m.in. kultowa Alchemia. Lubię też magię teatru, zwłaszcza scenę teatru STU i Łaźnię Nową. Szybki, zdrowy obiad od lat jadam w Chimerze przy ul. Św. Anny, a wiosną i latem lubię stać w długiej kolejce po najlepsze lody z Lodowej Huty.
Gdzie Cię znajdziemy?
www.plan-w.pl
https://www.instagram.com/plan_w_architects/
https://www.facebook.com/profile.php?id=100094297385749
Projekt #KobietyKrakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż: Małgorzata Braś
Wnętrza sesji zdjęciowych: Garamond, a Tribute Portfolio Hotel
Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa