Thursday, February 6, 2025
Home / Fundacja Miasto Kobiet  / Kobiety Krakowa  / Kobieta Krakowa: Anna Długosz

Kobieta Krakowa: Anna Długosz

Nie tylko o blaskach i cieniach urzędniczej pracy

Anna Długosz

Anna Długosz / fot. Barbara Bogacka

Anna Długosz: Gdybym 18-letniej sobie powiedziała, że w dorosłym życiu będę się zajmowała zarządzaniem, to tamta dziewczyna zabiłaby mnie śmiechem. Jednak życie płata figle!

 

Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?

Anna Długosz: Kiedy zobaczyłam listę Kobiet Krakowa 11. edycji i przy swoim nazwisku opis „samorządowczyni”, to miałam chwilę zastanowienia, czy faktycznie utożsamiam się z tym określeniem, czy mnie ono definiuje. Zawodowo zapewne w jakimś zakresie tak, ponieważ od prawie 15 lat związana jestem z administracją publiczną na szczeblu samorządowym. Zaczynałam jako urzędniczka w Urzędzie Miasta Krakowa, później zostałam dyrektorką Instytucji Pośredniczącej Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Małopolskiego na lata 2014-2020, wreszcie objęłam stanowisko sekretarza Gminy Michałowice, które piastuję do dzisiaj.

 

Jednak z natury jestem niespokojnym duchem i nie lubię trwać w rutynie, dlatego zajmuję się też współpracą z firmami w pozyskiwaniu środków zewnętrznych na różnego rodzaju przedsięwzięcia oraz pomagam we wdrażaniu tych projektów. Mam w tym zakresie zarówno doświadczenie, jak i certyfikaty PM z różnych metodyk zarządzania projektami. Interesuje mnie też zarządzanie zmianą ‒ pogłębiam wiedzę w tym zakresie i zdobywam doświadczenie. Życie to ciągła zmiana, a umiejętność przeprowadzania organizacji przez proces zmiany w obecnych realiach wydaje się być wręcz niezbędna na stanowiskach kierowniczych. I to tylko pojedyncze przykłady moich poza samorządowych działań, choć obszar zawodowy i zainteresowań jest ten sam – szeroko pojmowane zarządzanie.

Anna Długosz /

Anna Długosz / fot. Barbara Bogacka

Jakie są Twoje supermoce?

To, o czym wspomniałam wcześniej, czyli bycie niespokojnym duchem, wiązało się u mnie kiedyś z poczuciem, że chyba jest coś ze mną nie tak. Nie potrafię trwać w rutynie ‒ kiedy osiągam zadowalający poziom wiedzy i umiejętności w danym zakresie, zaczynam szukać czegoś nowego, jakiejś umiejętności do opanowania, przestrzeni do poznawania. Niektórzy żartobliwie powtarzali, że mnie „nosi”, że nie mogę usiedzieć w jednym miejscu, i był to rodzaj przytyku. Na szczęście w którymś momencie na mojej drodze pojawiła się mądra kobieta, która podpowiedziała, żebym zrobiła sobie test CliftonStrengths 34, obiegowo znany jako test Gallupa, i spojrzała na siebie „z zewnątrz”.

Kiedy okazało się, że moim numerem jeden jest ODKRYWCZOŚĆ, którą w opisie mojego wyniku określono w ten sposób: „[…] niewiele rzeczy sprawia ci większą przyjemność, niż wymyślanie nowych taktyk, procesów, projektowanie przydatnych narzędzi czy proponowanie innowacyjnych rozwiązań […] pociągają cię przedsięwzięcia, w których należy coś ulepszyć”, zrozumiałam, że ta potrzeba poznawania, doskonalenia i zmiany jest czymś pozytywnym.

Może mnie nosi, ale przynajmniej wiąże się to z rozwojem tak osobistym, jak i zawodowym i działa na korzyść moich pracodawców. Poza tym w czołówce znalazły się takie cechy jak wiara w siebie, bycie zdobywcą (nastawienie na działanie i efekt) i dowodzenie, czyli chyba jednak jestem predestynowana do zarządzania.

Co powiedziałabyś 18-letniej sobie?

Odwrócę nieco to pytanie, a raczej wywrócę je do góry nogami. Gdybym 18-letniej sobie powiedziała, że w dorosłym życiu będę się zajmowała zarządzaniem, to tamta dziewczyna zabiłaby mnie śmiechem. Jednak życie płata figle!

Ciemne strony Twojego zawodu?

Pracuję w administracji publicznej i widzę, jak od jakiegoś czasu ciemne chmury zagęszczają się nad tym sektorem… trudniej dostrzec jasne strony. Jednak, żeby nieco wyjaśnić, dlaczego padło takie mało optymistyczne stwierdzenie, muszę podkreślić, że funkcjonowanie administracji jest szczegółowo określone przepisami prawa. Każda dziedzina, którą się zajmujemy, jest obwarowana jakimś bardziej lub mniej precyzyjnym przepisem. Niestety, od lat trwa patologiczna produkcja prawa. Jak wynika z raportu przygotowanego przez Grand Thorton, od początku stycznia do końca września tego roku ustanowiono w Polsce 1394 akty prawne najwyższej rangi, składające się z 25 888 stron maszynopisu, co oznacza wzrost liczby stron o 19 proc. w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku i aż o 80 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2021 roku.

Zgodnie z danymi przedstawionymi w raporcie, jeśli urzędnik chciałby przeczytać wszystkie publikowane nowe akty prawne, to w trzech pierwszych kwartałach 2023 roku każdego dnia roboczego miałby do przeczytania 137 stron, musiałby więc poświęcić na to średnio 4,5 godziny.

Mając na uwadze taki stan rzeczy, łatwo sobie wyobrazić, jak funkcjonuje się, będąc pracownikiem administracji publicznej, który musi nieustannie śledzić przepisy regulujące jego zakres obowiązków, aby nie dopuścić do naruszenia przepisów podczas wykonywania swoich czynności, bo to ma swoje istotne konsekwencje. Adaptowanie się do zmian w przepisach stało się trochę mission impossible ze względu na tempo tych zmian, ale i niestety ze względu na jakość stanowionych przepisów. Ilość nowych zadań, wrzucanych do realizacji samorządom, jest trudna do pomieszczenia, szczególnie w przypadku małych jednostek. Co za tym idzie, pracownicy zaczynają być coraz bardziej sfrustrowani i zmęczeni.

Anna Długosz

Anna Długosz / fot. Barbara Bogacka

Co Cię irytuje?

Bardzo irytuje mnie obiegowa opinia krążąca o urzędnikach. Stereotypowe myślenie, że urzędnik wysiaduje swoje godziny pracy, pijąc kawę i grając w pasjansa na komputerze, a kiedy już coś robi, to na złość obywatelowi. Prawda jest taka, że praca w urzędzie jest niewdzięczna. Mieszkańcy przychodzą częstokroć z postawą roszczeniową, oczekując, że sprawa będzie załatwiona po ich myśli i najlepiej natychmiast ‒ nieważne, czy ich oczekiwanie jest zgodne z przepisami prawa, czy nie.

Kiedy okazuje się, że konieczne są uzupełnienia dokumentów, że sprawa nie idzie tak, jakby sobie tego oczekiwała dana osoba, czy też wyniki kontroli w terenie mają negatywne konsekwencje, to spotykamy się z zachowaniami dalekimi od przyjętych w normach społecznych.

Zdarzało się, że pracownicy otrzymywali pogróżki lub wprost groźby karalne, które musiały być zgłoszone. Zatem łatwo jest wykrzyczeć do urzędnika: „Pan/pani tu za moje podatki siedzi”, szczególnie kiedy w dyskursie publicznym jest na to przyzwolenie. Nawet politycy w medialnych wypowiedziach potrafią zrzucać winę za nieudane realizacje polityk rządowych na miasta i gminy, a tym samym na ich pracowników – urzędników. Bo urzędnikowi można nawrzucać!

Co uznajesz za swój największy sukces?

Wiem, że skupiamy się tu znacznie bardziej na sprawach zawodowych, ale mój największy sukces jest ze sfery prywatnej. Jestem matką i to dla mnie najważniejsza życiowa rola. Fakt, że moje dzieci, już nastoletnie, obdarzają mnie zaufaniem i szukają u mnie oparcia w trudnych chwilach, uważam za swój największy sukces, ponieważ jest to rodzaj relacji trudny do wypracowania.

Na co zawsze masz czas?

Niestety nie zawsze mam czas, ale staram się znajdować czas na czytanie. To jest taki mój trening mindfulness. A tak serio, moim pierwszym ukończonym kierunkiem studiów jest filologia polska, ściślej – literaturoznawstwo, i nie wzięło się to znikąd. Kocham literaturę. Pochłaniam książki, kiedy tylko mogę i nie wyobrażam sobie odpoczynku bez książki.

 


Projekt #KobietyKrakowa

Fotografia: Barbara Bogacka

Wizaż: Małgorzata Braś

Wnętrza sesji zdjęciowych: AC Hotel Kraków

Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa

Dziennikarka, która nie boi się stawiania prostych pytań, w nadziei na usłyszenie nieoczywistych odpowiedzi. Prowadzi portal i media społecznościowe MK, koordynuje spotkania Klubu Miasta Kobiet, odpowiada za patronaty medialne, prowadzi kursy webwritingu. Propagatorka tworzenia i stosowania żeńskich derywatów zawodów.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ