Tuesday, March 18, 2025
Home / Fundacja Miasto Kobiet  / Kobiety Krakowa  / Kobieta Krakowa: Aleksandra Budzińska

Kobieta Krakowa: Aleksandra Budzińska

O tym, że nie ma takich zajęć, których nie dałoby się pogodzić

Aleksandra Budzińska

Aleksandra Budzińska / fot. Barbara Bogacka

Aleksandra Budzińska: Staram się żyć chwilą. Wiem, że dziś jest pięknie, jesteśmy młodzi, chce nam się, ale czas szybko upływa i trzeba wyciskać życie jak cytrynę, bo później może się zwyczajnie nie chcieć. Odkładanie życia na później się nie opłaca

 

Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?

Aleksandra Budzińska: Obecnie jestem prezeską spółki, którą stworzyłam. Ukształtowały mnie lata praktyk. Pracowałam jako prawniczka, dziennikarka, PR menedżerka…. Jedno, co się powtarzało, to wytrwałość, planowanie i chęć poszerzania wiedzy. Poza pracą składam się też z macierzyństwa i umiłowania do planszówek, a także książek, także tych dla dzieci. Jestem też objawem wszelkiej sztuki ‒ muzyki, filmu, czy opery, spektaklem, a nawet rękodziełem. Jestem też spotkaniem z drugim człowiekiem. Jestem ekspertką od godzenia tego wszystkiego. Moja doba musi pomieścić wszystkie sfery życia; jeśli jest to zaburzone, jestem nieszczęśliwa.

Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?

Siedem lat temu podjęłam decyzję o rezygnacji z pracy w korporacji. Byłam tam PR menedżerką. Mój mąż jest pilotem wojskowym. Nasze pierwsze dziecko wychowywało się z nianią. Pracowałam do ostatniego dnia przed zaplanowaną cesarką. Wróciłam do pracy cztery miesiące po porodzie. Bardzo tego żałowałam. Kiedy znowu zaszłam w ciążę i na świecie miała pojawić się nasza córeczka postanowiłam, że już nie wrócę. Przez 7 lat byłam z dziećmi w domu. Każdego poranka przeklinałam mój los, żeby wieczorami, po położeniu dzieci do łóżek, wchodzić do ich pokoi i rozpływając się nad swoim szczęściem, odzyskiwać pewność, że podjęłam odpowiednią decyzję. Równocześnie miałam pragnienie stworzenia firmy, która pozwoli mi pracować z każdego miejsca na ziemi.

 

Stworzenie KrakowMyPlace było odpowiedzią na lukę, jaką miałam w sobie po odejściu z korpo ‒ byłam z dziećmi, zaspokajałam ich potrzeby, ale brakowało mi rozwoju. Stworzyłam więc firmę, która kupuje, wykańcza nieruchomości pod klucz, sprzedaje je i oferuje zarządzanie ze stałą stopą zwrotu. Stworzyliśmy trzy aparthotele z 65 pokojami. Najlepsze jest jednak to, że wszystko obsługiwałam sama, zatrudniając jedynie serwis sprzątający. Elektroniczne klamki, self check-in, to były wówczas rzeczy dość nowe. Znajomi pukali się w głowy.

Wydarzenia, które Cię zmieniły?

Myślę, że macierzyństwo. Nagle dobór szpilek czy kolczyków przestał być taki ważny. Stałam się odpowiedzialna za drugą istotę, wiedziałam, że na jakiś czas JA będzie musiało ustąpić miejsca małemu człowiekowi.

Co uznajesz za swój największy sukces?

Zdecydowanie reakcję na COVID. Ludzie z branży byli załamani, bo obroty hoteli przy całkowitym lockdown’ie spadły o 100 proc. Okazało się, że jestem elastyczna i szybka w działaniu. Większość kontrahentów zaufała mi i udało mi się wynająć apartamenty na „długi najem”, żeby przetrwać. Nawiązałam wówczas fajne kontakty biznesowe, które podtrzymujemy do dziś, mimo odrodzenia rynku najmu krótkoterminowego.

Aleksandra Budzińska

Aleksandra Budzińska / fot. Barbara Bogacka

Jakie są Twoje super moce?

Na pewno to, co doceniał mój były szef ‒ człowiek z listy stu najbogatszych Polaków ‒ czyli zaangażowanie, a także umiejętność planowania i zarządzania czasem. Mam świetną pamięć, żaden detal nie umknie mojej uwadze. Sprawdza się to w życiu zawodowym i prywatnym. Śmiejemy się z mężem, że jestem menedżerką życia rodzinnego. Kalendarz jest dopięty na ostatni guzik. Mam też dobrą intuicję. Tym, co mi przeszkadza, jest mój perfekcjonizm i to, że nie lubię długo czekać na efekty mojej pracy.

Najlepsza rada, jaką w życiu dostałaś?

Moja babcia Łucja zawsze powtarzała „Bodaj młodość” co w gwarze oznacza „Boże daj młodość”, tylko młodość ma znaczenie. Dźwięczy mi to w uszach po dziś dzień i staram się żyć chwilą. Wiem, że dziś jest pięknie, jesteśmy młodzi, chce nam się, ale czas szybko upływa i trzeba wyciskać życie jak cytrynę, bo później może się zwyczajnie nie chcieć. Uważam, że odkładanie życia na później się nie opłaca.

Masz jakieś swoje patenty/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?

Nic na siłę. Jestem ufna i otwarta w życiu i w biznesie. Lubię relacje jasne i klarowne, jeśli czuję presję, wycofuję się. Potrafiłabym oddać wiele osobie, z którą jest mi po drodze, jednocześnie napięcie, nawet niewypowiedziane, blokuje mnie. Uważam, że warto iść z tymi, którzy idą w tym kierunku, co my. Warto też walczyć o bliskie relacje rodzinne, umieć wybaczać, nigdy nie zasypiać w atmosferze kłótni czy żalu.

Najlepsza/najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?

Odejście z korporacji. Zrobiłam to dla dzieci. Oddałam się im totalnie, po to by czuły, że jestem, aby nasycić je miłością, obecnością i uważnością na ich sprawy. Wiem jak to jest wychodzić z przedszkola jako ostatnia. Dawno temu przyrzekłam sobie, że moje dzieci nie będą musiały poznawać smaku tego uczucia.

Ciemne strony biznesu?

Niezmiennie smucą mnie złe opinie. Szczególnie te niesprawiedliwe. Także to, że goście nie szanują mojego prywatnego czasu. Ktoś robi rezerwację, wie że zameldowania są do godziny 21, przylatuje dla przykładu o pierwszej w nocy, nie radzi sobie z kodem wejściowym i wydzwania w środku nocy. Następnego dnia pisze opinię, że spałam… Muszę przyznać, że Polacy są trudnymi klientami niestety.

Co Cię kręci / motywuje do codziennego wstawania z łóżka?

Dzieci. Wstaję rano i myślę „bądźmy dziś szczęśliwi, jak tylko się da”. Używamy bardzo mało multimediów. Prawie nie włączamy telewizora. Za to gramy w planszówki i mamy ich mnóstwo. To mnie motywuje, kiedy widzę jak fajnie współpracują, jak się rozwijają, jacy są wygadani, kontaktowi.

Kto Cię inspiruje?

Inspiracji mam mnóstwo, począwszy od modowych, po biznesowe, życiowe, lifestylowe. Bardzo dużo czytam, uwielbiam biografie. Przez lata przewinęło się tyle ciekawych postaci.

Podoba mi się filozofia buddyjska, uwielbiam Dalajlamę za jego umiłowanie każdej istoty żywej. Staram się przekazywać dzieciom taką postawę życiową. Odwracam się od współczesnego Kościoła. Mówię dzieciom wprost: „diabła nie ma; dzieci nie grzeszą” – przez co miewają problemy na religii (śmiech).

 

Niezwykle dramatyczną postacią, piękną i inspirującą, jest dla mnie Audrey Hepburn, która uważała, że trzeba żyć, dając siebie innym. Jeśli chodzi o styl, to wielką inspiracją jest dla mnie Coco Chanel z jej umiłowaniem czerni i bieli i jej słowa, że „najlepsze rzeczy w życiu są za darmo”. Uwielbiam funpage Earthy Andy – wegańskiej rodziny, żyjącej na Hawajach i zachęcającej do zdrowego trybu życia. W ogóle wszelkie blogi poświęcone podróżom, funpage Adama Bieleckiego. Śledzę pisarzy, szczególnie reportażystów. Wprost przepadam za Instagramem Mariusza Szczygła. Jestem wielką fanką Tochmana, Badera, Jagielskiego. W Empiku panie mnie znają. Jedyne zakupy, które chowam przed mężem, to książki. Zawsze odpowiadam: „to stare” (śmiech).

Aleksandra Budzińska

Aleksandra Budzińska / fot. Barbara Bogacka

Co ostatnio usłyszałaś na swój temat?

 

Że jestem siłaczką, bo godzę pracę w firmie z samodzielną niemal opieką nad dwójką dzieci, z zaangażowaniem w ich rozwój, a także uczestnictwo w życiu szkolnym, dbanie o relacje z koleżankami. Trochę tak jest, że jestem siłaczką, bo za okularami przeciwsłonecznymi, uśmiechem i fuksjową szminką czasem kryje się wielkie zmęczenie. Z dziećmi nie mam lekko, bo każde ma swoje pasje, poza tenisem, basenem, zumbą i angielskim są też skrzypce, pianino i gitara, i to ja jestem taksóweczką do wszystkich tych kierunków. Cieszę się jednak, że ludzie widzą we mnie tę siłę, to miłe i budujące.

Co powiedziałabyś 15-letniej sobie?

 

Trzymaj się swoich marzeń! Nie poddawaj się i nie daj sobie wmówić, że studia prawnicze to najlepsza droga. Efekt słuchania dorosłych jest taki, że po pięciu latach trudnych studiów, po praktykach w renomowanej warszawskiej kancelarii i tak odpuściłam, bo wiedziałam, że to nie jest zawód dla mnie. Bardzo chciałam być dziennikarką i na ostatnim roku zboczyłam z kursu stricte prawa i obroniłam pracę z prawa prasowego. Później skończyłam także dziennikarstwo, nadkładając trochę drogi.

Co jest dla Ciebie ważne?

 

Rodzina. Harmonia. Balans między rodziną, pracą, życiem wewnętrznym, przyjaźniami. Wszystko musi grać, żebym czuła się szczęśliwa. Rodzinna bliskość, także z rodzicami, bratem i jego rodziną, praca i satysfakcja z niej, moje wewnętrzne potrzeby, duchowość, obcowanie ze sztuką: koncerty, teatr, opera, wycinanki, książki, a także relacje i spotkania z innymi kobietami. Organizuję różne spotkania z koleżankami. Pojawiają się nowe i nowe, i to jest wspaniałe, że jest tyle cudownych kobiet wokół.

Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką posiadasz?

Czas.

Co zawsze masz przy sobie? Co nosisz w torebce?

Wodę, telefon, miętówki.

Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?

Na podróż dookoła świata. Uwielbiam zwiedzać. Zakładając firmę przyświecał mi cel, aby była to praca, którą będę mogła wykonywać z każdego miejsca na globie. I tak się stało. Pracowałam będąc w Emiratach Arabskich, Stanach, na Bahamach i w Omanie. Dzieci z mężem w basenie, a ja na leżaczku z kompem. To jest piękne. Całe wakacje spędzamy w letnim domu na Lubelszczyźnie, w lesie. Mam tam cudowny widok z biura i słabiutki Internet (śmiech).

Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?

Z nikim, nie zrezygnowałabym z jednego dnia z moimi dziećmi nigdy.

Czego o Tobie nikt nie wie?

Wielu rzeczy. Myślę, że to, co często nie przebija się przez fuksjowy uśmiech odważnej superwoman, to lękliwość i nieśmiałość.

Czego chciałabyś się jeszcze nauczyć?

Mimo, że prowadzę już apartamenty, to chcę się uczyć, jak robić to jeszcze sprawniej. Właśnie rozpoczęłam studia podyplomowe na kierunku Zarządzanie hotelami. Wracam więc w weekendy do Warszawy i jest to świetne doświadczenie ‒ 20 lat temu zalękniona Ola przekraczała próg uczelni, a dziś jest to pewna siebie Aleksandra. Mimo, że syn śmieje się ze mnie, że będę najstarszą studentką, to kocham siebie taką, jaka jestem dziś.

Kiedy się uśmiechasz?

Uśmiecham się wieczorami, kiedy kończymy czytać z dziećmi, kładą się do łóżeczek, a ja z melisą w filiżance kładę się do łóżka z moją lekturą. Uśmiech nie schodzi z mojej twarzy, gdy czytam Szczygła. Uśmiecham się, kiedy córka mówi mi, że jestem najlepszą mamusią na świecie, a syn, że mnie kocha, a także gdy dzwoni moja mama i mówi, żebym się ciepło ubrała.

Ulubione miejsca w Krakowie?

Klub Miasta Kobiet ‒ nowe odkrycie, pełne fantastycznych babeczek i wspaniałej energii. Do jedzenia od lat – Zazie Bistro na Kazimierzu. Spacerowo ‒ Ogród Botaniczny wiosną. Kocham też las w Mogilanach, a także park, blisko którego mieszkamy.

Gdzie Cię znajdziemy?

www.krakowmyplace.pl
https://www.facebook.com/aleksandra.budzinska.90/
https://www.instagram.com/frankandsuzie/
Instagram @olawycina

 


Projekt #KobietyKrakowa

Fotografia: Barbara Bogacka

Wizaż: Małgorzata Braś

Wnętrza sesji zdjęciowych: Teatr KTO

Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa

Dziennikarka, która nie boi się stawiania prostych pytań, w nadziei na usłyszenie nieoczywistych odpowiedzi. Prowadzi portal i media społecznościowe MK, koordynuje spotkania Klubu Miasta Kobiet, odpowiada za patronaty medialne, prowadzi kursy webwritingu. Propagatorka tworzenia i stosowania żeńskich derywatów zawodów.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ