Agnieszka Szymańska: Poznawanie i uczenie się mam w swoim DNA. Przy obecnych możliwościach można się uczyć przez 24 godziny na dobę. Wiem, że dla mnie może to stanowić pułapkę. Bo dlaczego nie miałabym spróbować jazdy psimi zaprzęgami, nauczyć się masażu Lomi Lomi albo dowiedzieć się czegoś o czarnych dziurach?
Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?
Agnieszka Szymańska: Jestem trenerką umiejętności miękkich – tak brzmi oficjalnie nazwa tego, czym się zajmuję. Tak po mojemu to oznacza, że podczas szkoleń, sesji coachingowych lub feedbackowych jestem z ludźmi, pomagam im dostrzegać jasne strony życia, stwarzam przestrzeń do refleksji nad sobą, światem, relacjami. Dzielę się wiedzą, doświadczeniami, własnymi przemyśleniami. Wsłuchuję się w innych, wyciągam na wierzch to, co mocne, wspieram w radzeniu sobie z tym, co trudne. Moimi obszarami pracy są: radzenie sobie ze stresem, budowanie odporności psychicznej, dbanie o dobrostan i praca z mocnymi stronami (często w oparciu o badanie talentów Cliftonstrenghts).
Współpracuję z firmami szkoleniowymi i prowadzę warsztaty – głównie dla korporacji, organizacji pozarządowych i administracji publicznej. Ostatnio zdecydowałam jednak, że to mi nie wystarcza i chcę objąć swoim zasięgiem również osoby, które nie pracują w podobnych miejscach, albo z różnych innych względów nie mają możliwości wzięcia udziału w tego typu szkoleniach. Dlatego pracuję nad uruchomieniem projektu Odstresuj, który będzie łączył online i stacjonarne warsztaty z obszaru radzenia sobie ze stresem, budowania odporności psychicznej i uczenia się optymistycznego patrzenia na świat.
Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?
Przez długi czas moje działania były reakcją na zewnętrzne bodźce – podpowiedzi, zachęty, pomoc innych osób, i chociaż te wynikały z dobrych intencji, to jednak miałam wrażenie, że zupełnie nie kreuję swojego życia, tylko inni robią to za mnie. Rok 2008 zmienił wszystko. To wtedy wzięłam po raz pierwszy udział w prawdziwym szkoleniu. Odkryłam dla siebie nowy świat i to świat, w którym, instynktownie to czułam, znajdę dla siebie miejsce. W końcu poczułam, że mam wpływ na własne życie, zaczęłam być proaktywna.
Wtedy też zaczęłam się zastanawiać, co jest dla mnie naprawdę ważne – DLA MNIE, niezależnie od tego, co wypada, co i jak się powinno robić, co jest uważane za ważne. I tak trafiłam na swoją ścieżkę rozwojową – szkoła trenerów, potem szkoła coachingu i pierwsze szkolenia oraz sesje coachingowe.
Najpierw ograniczyłam, a potem całkiem zakończyłam pracę jako agent ubezpieczeniowy, i chociaż trudno było mi się rozstać z klientami, z którymi pracowałam 18 lat, to jednak postanowiłam pójść za głosem serca. I tak oto jestem teraz w 100 proc. w obszarze szkoleniowo-coachingowym.
Wydarzenia, które Cię zmieniły?
Zmieniały i nadal zmieniają mnie nie tyle jednorazowe wydarzenia, co procesy. Najczęściej są to spotkania z różnymi ludźmi, zarówno w obszarach prywatnych, jak i zawodowych. Już od małej potrzebowałam rozmawiać o różnych rzeczach, dowiadywać się, poznawać inne punkty widzenia. Interesowali mnie ludzie i ich zainteresowania. Odkąd pamiętam uwielbiałam tych, co kochają coś robić, mają energię skoncentrowaną na konkretnej rzeczy i działają w jej obszarze. Zazdrościłam im i próbowałam znaleźć dla siebie jedną rzecz, w której będę się specjalizować. Im więcej ich poznawałam, tym bardziej byłam zrozpaczona – nie potrafiłam wybrać, chciałam robić to wszystko. Aż zaakceptowałam fakt, że moją specjalizacją będzie poznawanie, uczenie się, dowiadywanie i doświadczanie. Dobrych kilkanaście lat później badanie Gallupa potwierdziło moje podejście – Learner, Input, Positivity, to talenty, które potrzebują nowości, wiedzy, informacji, kolejnych doświadczeń.
Co uznajesz za swój największy sukces?
Zrozumienie, że tylko gdy działam w zgodzie ze swoimi wartościami, naturalnym trybem działania i potrzebami, jestem w pełni zasobów, aby działać dobrze i efektywnie. Tylko w takim stanie mam możliwość wspierania i działania na rzecz innych.
Jakie są Twoje super moce?
Optymizm i łatwość nawiązywania kontaktów i relacji z ludźmi. Ja po prostu lubię ludzi, jestem ich ciekawa i myślę, że dzięki temu łatwiej mi w biznesie funkcjonować. Dobrze się czuję wśród znajomych i nieznajomych, nie przytłacza mnie duża publiczność. A co mi utrudnia? Chyba moja chęć poznawania, która nie pozwala mi zbyt długo koncentrować się na jednej rzeczy. Jestem mentalną i zadaniową nomadką – potrzebuję zmian, zbyt długie uporządkowanie i stały rytm bardzo mocno mnie ograniczają i przytłaczają.
Najlepsza rada, jaką w życiu dostałaś?
Nie oszczędzaj, zarabiaj! W życiu nie chodzi o to, żeby oszczędzać, odmawiając sobie wielu rzeczy; chodzi o to, żeby więcej zarabiać, aby z tych pieniędzy korzystać.
Masz jakieś swoje patenty ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?
Patentów mam mnóstwo – prowadzę szkolenia z radzenia sobie ze stresem i wszystkie techniki i metody, o których opowiadam, mam przetestowane. Nie wszystkie stosuję, bo nie wszystkie do mnie przemawiają, ale wiele z nich na stałe zagościło w moim życiu. Mam listę przyjemności małych i dużych, która stale się wydłuża – jest tam już ponad 100 pozycji. Codziennie w świadomy sposób „funduję” sobie 2-3 małe przyjemności. To taki czas tylko dla mnie, niezależny od okoliczności, podczas którego jestem dla siebie najważniejsza. To zajmuje naprawdę tylko kilka minut, a efekty w postaci lepszego nastroju, energii do działania, utrzymują się bardzo długo. Od jakiegoś czasu wprowadziłam również nawyk porannego pisania. Zaraz po wstaniu przez kilkanaście minut piszę. Przelewam na papier myśli, które krążą po głowie, nazywam emocje, opisuję to, co trudne i łatwe. Czyli wszystko, co przychodzi. To pomaga uporządkować siebie od razu na początku dnia i daje poczucie panowania nad chaosem i nadmiarem.
Najlepsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?
Mam dwie najlepsze decyzje. Obie znacząco wpłynęły na to, jaka jestem i w jakim miejscu teraz się znajduję. Pierwsza to wybór partnera życiowego – jesteśmy razem już prawie 30 lat i nie mam nic przeciwko podwojeniu tej liczby. A druga to pójście do Szkoły Trenerów Elżbiety Sołtys. Mam wrażenie, że wtedy tak naprawdę obudziłam się do życia. Wywróciłam całkowicie do góry nogami swój świat, swój sposób patrzenia na wiele rzeczy. I chociaż nie zawsze wszystko było łatwe, to nieustannie jestem sobie i światu wdzięczna za szansę i jej wykorzystanie.
Ciemne strony biznesu?
Ciemną stronę stanowi dokładnie to samo, co jasną – samodzielność i samodecyzyjność. Ostatecznie sama decyduję, kiedy i jak pracuję oraz ile zleceń wezmę. Niestety sezonowość szkoleń w firmach (wakacje, ferie, okres budżetowania) powoduje, że miesiące są albo prawie bez pracy, albo są tak obłożone, że marzę o ich końcu. Często więc nie mogę złapać równowagi, ale pracuję nad tym i myślę, że już niedługo to się zmieni.
Co Cię motywuje?
Samo życie mnie kręci, każdy dzień traktuję jak nowe otwarcie, nowe możliwości i niespodzianki. To, że nie zawsze są tylko te przyjemne, to już inna sprawa, ale codziennie przed wstaniem z łóżka zastanawiam się, co dobrego się w tym dniu wydarzy, co mnie spotka i co dobrego mogę do tego dnia wnieść.
Kto Cię inspiruje?
Nie przywiązuję się do jednego wzorca, przyglądam się ludziom, których znam, często się nimi inspiruję, ale też często po prostu ich podziwiam wiedząc, że to, jak działają i jacy są, nigdy nie będzie moim udziałem. Poznając nowe osoby wychwytuję rzeczy,
z którymi się wcześniej nie zetknęłam, dopytuję i pogłębiam. Więc katalogi inspiracji uzupełniam na bieżąco, a lista jest wciąż otwarta.
Co ostatnio usłyszałaś na swój temat?
Jakiś czas temu jedna z ważnych dla mnie w życiu zawodowym osób powiedziała: „Jak wchodzisz do pokoju, to jakby zaświeciło słońce”. To była jedna z najbardziej wzruszających i najpiękniejszych rzeczy, jakie o sobie w życiu usłyszałam.
Co powiedziałabyś 15-letniej sobie?
Wyrzuć ze swojego słownika sformułowania typu: powinnam, nie powinnam, to wypada, to nie wypada. Dopóki nie krzywdzisz innych, rób to, czego pragniesz i w sposób, który jest dla ciebie najlepszy.
Co jest dla Ciebie ważne?
Spójność, autentyczność, otwartość na inność, miłość, przyjaźń, chęć zrozumienia, brak oceniania, doszukiwanie się dobra, przyjemność.
Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką posiadasz?
To najcenniejsze, co posiadam, jest niematerialne i związane z miłością i przyjaźnią. Mam to szczęście, że dookoła mnie są ludzie, którzy wypełniają tę część mnie bardzo mocno. Rodzina, przyjaciele, bliżsi i dalsi znajomi i najwspanialsze trzy przyjaciółki, z którymi wspólnie płaczemy nad tym, co nie wyszło, albo pijemy Prosecco, świętując sukcesy. I nie ma znaczenia czy pomiędzy spotkaniami upłynęły dwa tygodnie czy dwa miesiące. Zawsze tak samo się na nie cieszymy, wchodzimy z pełną energią i dajemy sobie to, czego potrzebujemy. Muszę się przyznać, że przyjaźń z kobietami nie była dla mnie czymś oczywistym, łatwiej dogadywałam się z mężczyznami, często też lepiej czułam się w ich towarzystwie. Może dlatego, że wychowywałam się wśród chłopców? Do przyjaźni z kobietami musiałam dojrzeć, powoli doceniałam kobiecą energię, nastawienie i spojrzenie na świat oraz wzajemne wsparcie. Teraz nie wyobrażam sobie bez tego życia.
Co zawsze masz przy sobie?
Wodę i telefon. Jedno i drugie utrzymuje mnie przy życiu, dosłownie i w przenośni – w telefonie mam między innymi kalendarz, przypomnienia, notatki, dyktafon do nagrywania myśli. I wiele innych „przydasiek”, których liczbę staram się ograniczać, używając mniejszych torebek. Ten proces zaczęłam wiele lat temu, gdy zrobiłyśmy z córką konkurs na to, która z nas ma dziwniejsze rzeczy w torbie. Ja miałam śrubokręt, ona przyrząd do wycinania serduszek. Córka wygrała…
Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?
Dużą część na stworzenie programu wzmacniania dzieciaków w szkołach, budowania umiejętności współpracy, komunikacji, doceniania siebie i innych, czyli tego wszystkiego, czego potem w dorosłym życiu trzeba się uczyć na szkoleniach. Dodatkowo doradztwa rozwojowego i zawodowego, odkrywania mocnych stron.
Kolejną część przeznaczyłabym na wprowadzenie na szeroką skalę odkryć, które mogą pomóc nam wszystkim jako ludzkości. Z dużym i mocnym zastrzeżeniem, że te odkrycia będą miały na uwadze również dobro naszej planety – w tym szerokim, ekologicznym ujęciu.
Pozostałą kwotę na jeżdżenie po świecie i poznawanie ludzi, języków i oglądanie różnych stron na kuli ziemskiej.
Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?
Z zawodowym tancerzem. Miłość do tańca narodziła się we mnie dawno i do tej pory mi nie przeszło. Bardzo chciałabym spędzić jeden dzień w skórze osoby, dla której taniec to codzienność.
Czego o Tobie nikt nie wie?
W szkole podstawowej napisałam scenariusz, wyreżyserowałam i zagrałam jedną z ról w Kopciuszku, którego wystawiałyśmy z koleżankami dla niższych klas. Zupełnie nie wiem, dlaczego później porzuciłam tak interesujący obszar.
Czego chciałabyś się jeszcze nauczyć?
To pytanie, które nie powinno mi być zadawane, bo mogłabym o tym mówić godzinami. Poznawanie i uczenie się mam w swoim DNA – studia, kursy, webinary, nowe badania, teorie, metody – to wszystko mnie niesamowicie pociąga. Przy obecnych możliwościach można się uczyć przez 24 godziny na dobę. Wiem, że dla mnie może to stanowić pułapkę, dlatego staram się ograniczać do obszarów, które są dla mnie ważne zawodowo i rozwojowo, ale nie jest to łatwe. Bo dlaczego nie miałabym spróbować jazdy psimi zaprzęgami, nauczyć się masażu Lomi Lomi albo dowiedzieć się czegoś o czarnych dziurach? Jednak nie tracę wiary w to, że będę miała czas na odkrywanie nowych dla mnie rzeczy – myślę, że Uniwersytet Trzeciego Wieku został stworzony dla takich osób jak ja 😊.
Kiedy się uśmiechasz?
Łatwiej, a na pewno krócej, odpowiedziałabym na pytanie: kiedy się nie uśmiecham? Bo uśmiech to dla mnie najważniejsza rzecz w życiu, w kontakcie z ludźmi i sobą. Uśmiecham się do świata, do ludzi, do sytuacji, do siebie, do zwierzaków itd. Uwielbiam się uśmiechać, śmiać się i powodować, że inni też się uśmiechają. Nie mam ulubionych dni, momentów, raczej staram się aby każdy taki był. I nie, nie nudzi mi się – radość jest dla mnie jak tlen, nie wyobrażam sobie siebie w innym stanie.
Ulubione miejsca w Krakowie?
Ostatnie dwa lata spowodowały sporo zmian na mapie Krakowa, wielu miejsc, które lubiłam, już nie ma, ciągle powstają nowe. Więc ja te nowe odwiedzam, starych żałuję, ale nie rozpaczam, tylko sprawdzam inne możliwości. Raz w miesiącu z mężem staramy się jeść w miejscu, którego jeszcze nie odwiedziliśmy, próbujemy nowych potraw i innych sposobów podania. Jakbym miała podać jednak kilka ulubionych to: na jedzenie ‒ Restauracja Plac Nowy 1, z klimatem, różnorodnością i fajną przestrzenią. Na śniadanie, kawę i pogawędki koniecznie w towarzystwie najlepsza jest Nowa Prowincja, a do pracy Green Cafe Nero z bardzo przyjaznymi warunkami do skupiania się. Przyzwyczaiłam się do tego miejsca, spędzając bardzo dużo czasu w Warszawie i naprawdę niezmiernie się ucieszyłam, gdy kilka kawiarni tej sieci pojawiło się w Krakowie. I jedno z moich ostatnich odkryć – maleńka kawiarenka ze słodkościami z warzywami Veggie Cakes.
A gdzie spacerować po Krakowie? Wszędzie 😉, bo to miasto cały czas się zmienia i właściwie z dnia na dzień można odkrywać nowe, wspaniałe miejsca, których jeszcze miesiąc, tydzień albo kilka dni temu nie było.
Gdzie Cię znajdziemy?
www.agnieszkaszymanska.pl
https://www.facebook.com/ProjektOdstresuj
IG: https://www.instagram.com/projekt_odstresuj/
Li: https://www.linkedin.com/in/agnieszka-szyma%C5%84ska-a72b50140/
Projekt #KobietyKrakowa
Fotografia: Barbara Bogacka
Wizaż: Małgorzata Braś
Wnętrza sesji zdjęciowych: Teatr KTO
Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa