Sunday, February 9, 2025
Home / Fundacja Miasto Kobiet  / Kobiety Krakowa  / Kobieta Krakowa: Agnieszka Piotrowska

Kobieta Krakowa: Agnieszka Piotrowska

Gadająca z duszą bizneswoman

Agnieszka Piotrowska

Agnieszka Piotrowska / fot. Barbara Bogacka

Agnieszka Piotrowska: Każda moja decyzja o zmianie w życiu dawała mi poczucie sprawczości i satysfakcję ze stawiania kolejnych kroków w moim rozwoju osobistym i duchowym. Zwłaszcza jeśli to była trudna zmiana

 

Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?

Agnieszka Piotrowska: Jestem certyfikowaną soul coachką, coachką PCC ICF, trenerką języka ruchu Laban-Bartenieff Movement System, nauczycielką jogi i artystką. Jako Soul coachka pomagam kobietom podejmować trudne decyzje, zwłaszcza te dotyczące zmian zawodowych i odkrywać twórcze życie w harmonii i trosce o siebie. Wspieram moje klientki nie tylko w odkrywaniu mocy, które pomogą im dokonywać zmian i odnosić sukcesy zawodowe, ale przede wszystkim we wzmacnianiu pewności siebie i odwagi do sięgania po marzenia, a także w uruchamianiu mocy twórczej, która moim zdaniem leży w naturze kobiety. Z moją pomocą kobiety przepracowują przekonania, które blokują je przed pożądaną zmianą i odkrywają misję swojego życia zgodną z planem duszy. Mogą ruszyć w dalszą życiową podróż wyposażone w wiedzę, dokąd zmierzają, i odwagę podejmowania kolejnych kroków, a także odblokowaną kreatywność, aby tworzyć z lekkością swoją rzeczywistość. No i oczywiście mają konkretny plan działania, bo dusza lubi konkret!

 

A przy okazji pracy nad zmianami zawodowymi często okazuje się, że moje klientki potrzebują nauczyć się dbania o własny dobrostan. Potrzebują rozpoznać swoje potrzeby związane z byciem w dobrostanie i nauczyć się je zaspokajać. I tu znowu wchodzi praca z przekonaniami, zgodnie z którymi wiele kobiet stawia potrzeby innych ponad swoimi. Żeby być kochaną i zasłużyć na akceptację, wolą zapomnieć o sobie i spełniać oczekiwania innych, co szybko prowadzi do wyczerpania, wypalenia, frustracji i w konsekwencji chorób. Pozbywamy się więc tych przekonań i uczymy wyciszać układ nerwowy i troszczyć o siebie.

 

Moim marzeniem jest, aby kobiety zaczęły doceniać i kochać siebie, przestały niańczyć cały świat i przypomniały sobie o własnej mocy ‒ wtedy świat stanie się lepszym miejscem.

Uwielbiam łączyć w mojej pracy różne narzędzia ‒ podróże duszy, świadomy ruch i taniec intuicyjny, wizualizacje, pracę z przestrzenią, arteterapię. Wszystkie te narzędzia sprawdziłam na sobie, a ich różnorodność pozwala mi dostosować pracę do potrzeb klientek. Prowadzę indywidualne sesje coachingowe oraz warsztaty i programy rozwojowe ‒ Soul Coachingowe i moje autorskie. Dodatkowo prowadzę zajęcia jogi, która jest moją pasją od dwudziestu lat. A od pewnego czasu, gdy odważyłam się pokazywać moją sztukę, sprzedaję także moje obrazy.

Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?

Nie zawsze pomagałam kobietom. Kiedyś sama szukałam wsparcia, zmagając się z niską samooceną, perfekcjonizmem i syndromem oszustki. Ponad 20 lat spędziłam w środowisku korporacyjnym, z czego kilkanaście lat jako menedżerka. Pomimo ogromnego doświadczenia, wysokiego stanowiska i uznania szefów i współpracowników, nie wierzyłam w siebie i wciąż wydawało mi się, że jestem niewystarczająca. To doprowadziło mnie do dwukrotnego wypalenia zawodowego, bo harowałam jak wół, żeby udowodnić swoją wartość. Jednocześnie miotałam się pomiędzy decyzjami: etat czy swój biznes?

 

Odchodziłam z korpo trzy razy i… wracałam! Czułam, że nie mogę mieć szefa i sztywnych ram pracy, ale jednocześnie nie wierzyłam w siebie, więc wpadałam z powrotem w pozornie bezpieczne ramiona korporacji. Pracowałam jednak mocno nad swoimi przekonaniami, głównie poprzez ciało i pracę twórczą. To właśnie sztuka pokazała mi, co to znaczy odwaga wyrażania siebie i dawania sobie pozwolenia na bycie sobą. W malarstwie odnalazłam bezpieczną przestrzeń uzdrawiania ran i blokujących podświadomych programów. W końcu porzuciłam etat i wiem, jakich błędów unikać i na czym się skupiać, żeby zostać na tej ścieżce.

Agnieszka Piotrowska

Agnieszka Piotrowska / fot. Barbara Bogacka

Wydarzenia, które Cię zmieniły?

Każda moja decyzja o zmianie w życiu miała na mnie ogromny wpływ ‒ dawała mi poczucie sprawczości i satysfakcję ze stawiania kolejnych kroków w moim rozwoju osobistym i duchowym. Zwłaszcza jeśli to była trudna zmiana, związana ze stratą albo puszczeniem jakiegoś wzorca.
Także każda podróż odcisnęła ślad na moim sposobie widzenia siebie i świata, szczególnie podróże do Indii, które potrafią wywrócić światopogląd do góry nogami! Ciekawym doświadczeniem był dla mnie wypad do Stanów Zjednoczonych na trzydniowy warsztat dla kobiet prowadzących swoje biznesy. Miałam wtedy 40 lat i wydawało mi się, że powinnam polerować swoją trumnę, a nie rozpoczynać biznes.

 

Tymczasem na warsztacie poznałam kobiety w wieku 50, 60, a nawet 70 lat, które również zaczynały swoje biznesy i było to dla nich zupełnie naturalne! Po prostu wchodziły w nowy etap życia, z inną, ale wciąż twórczą energią. Rozmowy z nimi kompletnie zmieniły moje patrzenie na to, co kobieta „powinna” i co może w dojrzałym wieku. Musiałam przelecieć parę tysięcy kilometrów na drugi kontynent, żeby nabrać nowego przekonania! Ważnym momentem był też udział w pewnym projekcie malarskim z grupą twórczych kobiet. To właśnie wtedy, stojąc przed sztalugami i malując duży format olejnego obrazu w temacie relacji, poczułam jak bardzo mam gdzieś, co inni sądzą o mojej twórczości.

Co uznajesz za swój największy sukces?

Jestem dumna z mojego osobistego i duchowego rozwoju. Ze zmiany, jaka się we mnie dokonała w wyniku moich duchowych poszukiwań. Z otwartości na różne ścieżki, które wzbogaciły mnie jako człowieka i otworzyły na wewnętrzny spokój i mądrość, które w sobie noszę i których jestem świadoma. To nie oznacza, że nie ponoszą mnie emocje, albo nie spotykają porażki! Wciąż jestem człowiekiem i będę ulegać emocjom i popadać w kłopoty. Ale ważne jest dla mnie to, w jaki sposób na nie odpowiadam. Nie z poziomu ofiary i strachu, tylko świadomej, zaciekawionej i kochającej obserwatorki, która doświadcza życia, aby się rozwijać. To nie jest łatwe i wciąż się tego uczę. Uczę też tego moje klientki i cieszę się, gdy widzę, jak podnosi się ich satysfakcja z życia, gdy zaczynają to rozumieć i stosować.
I jestem dumna z odwagi nazywania siebie artystką, choć nie skończyłam żadnej artystycznej szkoły.

Jakie są Twoje supermoce?

Moim największym motorem do zmian była zawsze ciekawość. Ciekawość wygrywa u mnie ze strachem.

Kiedy brak wiary w siebie hamował mnie przed podejmowaniem działania, zawsze miałam pod ręką pytanie: „a co by było, gdyby…?” A co by było gdybym zmieniła firmę? Gdybym została menedżerką? Gdybym założyła własny biznes? Gdybym pojechała…spróbowała…zrobiła…?

 

Ciekawość także popycha mnie do próbowania różnych aktywności i pasji. Z jednej strony to męczące, bo co chwilę wpadam na pomysł uczenia się czegoś nowego, a to zajmuje czas, pochłania energię i nie zawsze przekłada się na konkrety w moim życiu. Z drugiej strony jest niezwykle wzbogacające. Pozwala poznawać mnóstwo ciekawych ludzi, lub daje nowe możliwości, jak chociażby fakt, że po kursie nauczycielskim jogi z pasją prowadzę zajęcia, choć nie z taką intencją robiłam kurs!

 

Słyszę też często od ludzi, że emanuję wewnętrznym spokojem. I choć często zmagam się z różnymi rozterkami, to jednak potrafię odnaleźć i zachować ten, jak ja to nazywam, „oceaniczny spokój”, czyli wewnętrzną ciszę pomimo buzujących na zewnątrz emocji.
Jestem także dumna z tego, że potrafię łączyć duchowość i materię. Korpo-babka realizująca targety i podejmująca decyzje pod wpływem intuicji! Bizneswoman gadająca z duszą i czytająca z pola energetycznego klientki.
No i często też słyszę, że mam świetny głos do prowadzenia medytacji 🙂

Najlepsza / najgorsza rada jaką w życiu dostałaś?

Najlepsza to ta, że jestem królową swojego biznesu i to ja decyduję, z kim i jak pracuję.
A najgorsza, żeby wyłączyć emocje w biznesie!

Masz jakieś swoje patenty/rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?

Mam kilka złotych myśli, które przywołuję w trudnych momentach. Po pierwsze ‒ mądrość z Kursu cudów: „Wszystko ma takie znaczenie, jakie temu nadasz”. To mi przypomina, że moje przywiązanie i interpretacja sytuacji, rzeczy, słów, myśli determinuje to, czy czuję lekkość, czy frustrację. To ja wybieram!

Po drugie ‒ mądrość z chińskiej bajki o cesarzu: „To też minie”. Każda trudność i każda chwila radości ma swój koniec. Nie martw się więc trudnościami i ciesz pięknem chwili. Powtarzam sobie to szczególnie przed jakimś zdarzeniem, które jest dla mnie stresujące lub trudne.

Najlepsza / najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłaś w życiu?

Moje najlepsze i jednocześnie najtrudniejsze decyzje to te, które związane były z puszczeniem czegoś, co mi nie służyło ‒ toksycznego związku i etatu. Jednocześnie musiałam puścić całą masę przekonań i emocji, które towarzyszyły tym decyzjom: wstyd, poczucie winy, lęk. Bałam się opinii rodziny i ludzi, myślałam, że będę napiętnowana, bo rozpadła się rodzina, bo zrezygnowałam z bezpiecznej pensji. A okazało się, że dostałam mnóstwo wsparcia. Te decyzje mnie wzmocniły i dały mi poczucie, że to ja sama naprawdę wybieram, jak żyję i pracuję.

Agnieszka Piotrowska

Agnieszka Piotrowska / fot. Barbara Bogacka

Ciemne strony biznesu?

Bycie w mediach społecznościowych ‒ nie jestem w tym konsekwentna, nie do końca to czuję. Frustruje mnie systematyczność, która jest do tego konieczna, a ja systematyczna nie jestem. Poza tym bywa też dla mnie zgubna konieczność decydowania o tym, jak wykorzystam swój czas ‒ i to pomimo, że jest to dla mnie oznaka wolności. To ja wyznaczam sobie terminy i zadania, i to ja sama się z nich rozliczam. Potrzebuję być dla siebie jednocześnie łagodna, gdy mam gorszy dzień, ale też stanowcza, gdy rozwlekam pracę.

Co Cię kręci / motywuje do codziennego wstawania z łóżka?

Największą motywację do codziennego wczesnego wstawania, zwłaszcza w zimie, daje mi mój pies! I moje poranne rytuały: medytacja, joga, pisanie w dzienniku. A kręci mnie mój rozwój osobisty. Czasem się śmieję, że jestem „ćpunką warsztatową”, bo każdego roku muszę się wybrać na kilka warsztatów rozwojowych. Największą ich wartością są zawsze ludzie ‒ uwielbiam poznawać nowe osoby, słuchać ich historii, inspirować się nimi.

Kto Cię inspiruje?

Inspirują mnie malarki z przeszłości, tworzące w mało sprzyjających kobietom warunkach. Wytrwałe w tworzeniu, wierne sztuce, łamiące konwenanse; często spotykały się z brakiem uznania artystycznego świata, zdominowanego przez mężczyzn. Niektóre ‒ Lee Krasner, Alicja Halicka, Anna Bilińska ‒ tworzyły w cieniu chwały swoich sławnych mężów. Zresztą nie tylko malarki, także inne artystki, które samym faktem tworzenia narażały się na krytykę. Na studiach pisałam pracę magisterską na temat George Sand, która imponowała mi tym, że żyła w zgodzie ze sobą, pisząc i budząc zgorszenie swoim swobodnym jak na XIX wiek, stylem życia. Inspiruje mnie także mocno Danielle Laporte, kanadyjska coachka i nauczycielka duchowa. Oraz wiele moich koleżanek po fachu, w Polsce i zagranicą, które stworzyły i tworzą piękne biznesy, zmieniające życie wielu ludzi.

Co ostatnio usłyszałaś na swój temat?

Że swoim przykładem inspiruję do zmian! I o to mi chodzi.

Co powiedziałabyś 18-letniej sobie?

Słuchaj zawsze swojego serca, niezależnie od tego, jak buntownicze rzeczy ci podpowiada.

Co jest dla Ciebie ważne?

Czas dla mnie, czas na wyciszenie, czas spędzany w naturze. Spotkania i rozmowy z ludźmi, słuchanie ich historii. Podróże i doświadczanie innych miejsc, widoków, zapachów, smaków.

Na co zawsze masz czas?

Na jogę, książki, spacer z psem.

Jaka jest najcenniejsza rzecz, jaką posiadasz?

Moja dusza i ciało, które doświadczają życia.

Co zawsze masz przy sobie?

Krem do rąk, telefon i mały notes na pomysły.

Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?

Stworzyłabym piękną, inspirującą przestrzeń warsztatową gdzieś pod lasem, gdzie wszyscy spragnieni wyciszenia i spotkania ze sobą mogliby spędzać twórczo czas; mogłabym tam realizować swoje marzenie bycia duchowo-twórczo-kulinarną gospodynią, prowadzić warsztaty artystyczne i pracy z ciałem i zapraszać do współpracy innych nauczycieli.

Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?

Z moim psem:) odkąd ze mną jest, zastanawiam się, jak to jest mieć tak mocno kochające serce i niewyczerpalną radość życia.

Czego o Tobie nikt nie wie?

Że zaczęłam pisać książkę.

Plany na przyszłość? W jakim kierunku chcesz się rozwijać?

Chciałabym coraz odważniej malować, nauczyć się nowych technik, podkreślić swój styl, pokazywać swoje obrazy na wystawach w uznanych miejscach. Chcę więcej pisać, wydawać książki. Mam też masę pomysłów na programy rozwojowe dla kobiet z moimi autorskimi metodami (pracuję teraz nad kilkoma). Chcę też doskonalić się w pracy z energią, nauczyć się więcej czuć i jeszcze lepiej wykorzystywać to w pracy z ludźmi.

Kiedy się uśmiechasz?

Kiedy świeci słońce i mogę do niego wystawić twarz, kiedy przytulam się do drzewa, kiedy maluję, kiedy obserwuję mojego bawiącego się psa, kiedy patrzę na książkę leżącą na stole i wiem, że zaraz po nią sięgnę.

Ulubione miejsca w Krakowie?

Najlepiej pisze mi się w Chederze na Kazimierzu lub w Prowincji na Brackiej. Lubię prowadzić zajęcia lub spotykać się ze znajomymi w Joga Centrum Nova Huta, spacerować w Lasku Wolskim, a na lunch wpaść do Dozo na Fabryczną.

Gdzie Cię znajdziemy?

www.agnieszkapiotrowska.pl
IG: https://www.instagram.com/aga.m.piotrowska/
FB: https://www.facebook.com/agnieszkampiotrowska/
LinkedIn: https://www.linkedin.com/in/agnieszkapiotrowska/

 


Projekt #KobietyKrakowa

Fotografia: Barbara Bogacka

Wizaż: Małgorzata Braś

Wnętrza sesji zdjęciowych: The Crown Krakow Center – Handwritten Collection

Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa

Dziennikarka, która nie boi się stawiania prostych pytań, w nadziei na usłyszenie nieoczywistych odpowiedzi. Prowadzi portal i media społecznościowe MK, koordynuje spotkania Klubu Miasta Kobiet, odpowiada za patronaty medialne, prowadzi kursy webwritingu. Propagatorka tworzenia i stosowania żeńskich derywatów zawodów.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ