Saturday, July 12, 2025
Home / Fundacja Miasto Kobiet  / Kobiety Krakowa  / Kobieta Krakowa: Ada Raičević

Kobieta Krakowa: Ada Raičević

Do odważnych świat należy

Ada Raičević

Ada Raičević / fot. Barbara Bogacka

Ada Raičević: Jestem pół Polką, pół Czarnogórką ‒ po polsku nauczyłam się mówić w wieku 15 lat, gdy zamieszkałam w Krakowie u mojej Babci

Kim jesteś i czym się zawodowo zajmujesz?

Ada Raičević: Jestem kobietą ‒ dziewczyną, która z radością odkryła swoje dary i talenty, zainwestowała w wiedzę, żeby umieć te talenty jak najlepiej wykorzystać, połączyła je z dużym doświadczeniem zawodowym i życiowym, i od kilku lat wykorzystuje je na rzecz dobra innych osób – dla poprawy jakości ich życia, ich pracy, relacji z innymi i z samym sobą. Tak, bo to ważne, żeby siebie lubić, przyjmować siebie takim, jakim się jest i z tym wychodzić do ludzi, do pracy, do relacji. Wspieram ludzi rozmowami rozwojowymi, coachingiem, mentoringiem w rozwiązywaniu ich problemów, w realizacji ich celów w życiu zawodowym i prywatnym, a także w odkrywaniu ich największego potencjału.

Jaką drogę przebyłaś, by dotrzeć do punktu, w którym jesteś?

Moja ścieżka zawodowa poprowadziła mnie głównie przez duże międzynarodowe korporacje – pracowałam w marketingu przemysłowym, i zarządzaniu projektami. W zarządzaniu departamentem handlowym kierowałam pracą czterech działów (sprzedaży, marketingu, logistyki i kontroli jakości), a mój zespół liczył 40 osób. Kierowałam też dużą organizacją branżową w przemyśle wapienniczym ‒ ściśle współpracowałam między innymi z zarządem oraz koordynowałam prace kilku zespołów projektowych.

 

Czasami także ‒ realizując zadania dyrektora / kierownika / członka jakiegoś zespołu ‒ prowadziłam różne osoby, pomagając im zrealizować ich zawodowe cele, choć zdarzało się, że także prywatne, które często zazębiały się z pracą zawodową, miały wpływ na nastrój pracownika, jego motywację do pracy, zaangażowanie, chęć „dowiezienia” swojej części projektu do końca. W taki oto sposób intuicyjnie robiłam coaching swoim pracownikom i kolegom, nie wiedząc jeszcze, że tak się to nazywa.

 

Moment przełomowy nastąpił kilka lat temu, gdy osoba z mojego prywatnego otoczenia poprosiła mnie o pomoc w ustaleniu celów i planu działania, ponieważ bardzo chciała znaleźć odpowiednią dla siebie ścieżkę zawodową, na nowo się odnaleźć na rynku pracy i robić to, w czym jest naprawdę dobra. Zrozumiałam, że otrzymałam od niej olbrzymi kredyt zaufania i z pokorą stwierdziłam, że muszę pogłębić wiedzę o zasadach i metodach pracy coacha.

 

Wtedy postanowiłam zapisać się na studia podyplomowe ”Coaching profesjonalny – metody i praktyka” na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, czyli w miejscu, w którym narodził się polski coaching. Wykładowcami byli wieloletni praktycy coachingu, osoby wiodące prym w tej dziedzinie w Polsce. Czuję wobec nich ogromną wdzięczność za to, że podzielili się z nami swoim doświadczeniem i wiedzą, oraz że nadal nas wspierają w pracy coachów, nadzorując nas w okresowych superwizjach (rozmowach konsultacyjnych coacha z bardziej doświadczonym coachem).

Co uznajesz za swój największy sukces?

Ada Raičević

Ada Raičević / fot. Barbara Bogacka

Moim sukcesem jest to, że z trudnych życiowych doświadczeń, jak rozwód czy śmierć rodziców, a także z wyzwań, które życie przede mną stawiało, wychodziłam życiowo mądrzejsza, z wewnętrznym spokojem i zaufaniem, że wszystko będzie dobrze. To jest taka moja wewnętrzna siła napędowa. I ona przyciąga do mnie ludzi, wzbudza zaufanie – co też uważam, za swój ogromny sukces. A na deser mój Syn – mój dwumetrowy sukces.

Jakie są Twoje supermoce? Jakie Twoje cechy pomagają Ci w biznesie i życiu?

Mam w sobie radość życia i jakiś taki cichy, wewnętrzny optymizm. Jest też we mnie siła spokoju. Czasem ktoś z mojego otoczenia mówi mi, że to jest zaraźliwe albo inspirujące, albo pytają „Jak ty to robisz?”. Te cechy na pewno mi pomagają na każdym polu ‒ w pracy i w domu, w relacjach z przyjaciółmi i bliskimi znajomymi, ale także w kontaktach z osobami, z którymi mi zwyczajnie „nie po drodze”. Dobra dawka spokoju, asertywności, takiego dobrego dbania o siebie, bycie spójnym w tym, co się mówi i co się robi – to moja droga.

Masz jakieś swoje patenty / rady ułatwiające życie, którymi chciałabyś się podzielić z innymi kobietami?

„Do odważnych świat należy.” Tym się często kieruję, gdy mam wątpliwości, czy spróbować, czy wejść w nowe doświadczenie, czy „zjechać czarną trasą na nartach” (dla nie narciarzy info: czarna jest najtrudniejsza, najbardziej stroma, czasem oblodzona). I to credo w połączeniu z moją radością życia i wrodzonym optymizmem sprawiają, że zazwyczaj wszystko się udaje, a jeśli się nie udaje na 100 proc., to też jest dobrze.

 

To credo sprawdza się także w podróżach, czasem w małej grupce zaprzyjaźnionych osób, a czasem solo. W pojedynkę wędrowałam szlakiem św. Jakuba (ale w towarzystwie dziesiątek innych pojedynczych osób z całego świata), w pojedynkę poleciałam na urlop na Lanzarote (nikt ze znajomych nie miał czasu / pieniędzy / zgody męża na taki wyjazd); niedawno sama pojechałam na Bali, na bieżąco układając plan swojego miesięcznego pobytu na tej i kilku innych indonezyjskich wyspach. Z każdego z tych wyjazdów wróciłam do domu zachwycona, że… wracam do domu, po cichu już planując jakiś następny wyjazd.

Co Cię kręci, motywuje do codziennego wstawania z łóżka?

Kiedyś głównymi motorami mojego działania była mieszanka poczucia obowiązku i chęć rozwoju. Od kilku lat jest to przede wszystkim poczucie sensu w tym co robię i chęć stawania się lepszym człowiekiem. Tak, stawania się, bo ta droga chyba nigdy się nie kończy, i dobrze! Jest we mnie chęć bycia bliżej drugiego człowieka ‒ jego spraw, wątpliwości, problemów, zakrętów życiowych ‒ i wspieranie go.

 

Tak oto z pracy dla wielkiego przemysłu przeszłam do bliskości ze zwykłym człowiekiem i mocno poczułam wiatr w żaglach. To jest spójne ze mną, z moimi wartościami, ale także z wartościami moich przodków, którzy też byli dla drugiego człowieka. Był wśród nich lekarz i kilku nauczycieli, a dziadek hodował sadzonki drzew owocowych i sprzedawał ludziom do ich sadów i ogrodów.

Co ostatnio usłyszałaś na swój temat? Co Cię zaskoczyło?

Podczas swej superwizji bardzo doświadczony coach, który odsłuchał część nagranej przeze mnie sesji, powiedział, że pięknie towarzyszę klientowi w procesie, że daję mu czas i przestrzeń aby sam doszedł do optymalnego dla siebie rozwiązania, wsparty moimi pytaniami, i że jest to mój dar. Już wcześniej czułam, że tak jest, ale gdy usłyszałam to od osoby, która jest dla mnie autorytetem, miałam ogromną satysfakcję, ale także impuls, żeby nie ustawać w rozwoju.

Co powiedziałabyś 18-letniej sobie?

Powiedziałabym jej, że jest wystarczająco dobra taka, jaka jest. Doszłam do tego przekonania w swoim życiu, choć po trochę wyboistej drodze. Teraz czasem się zdarza, że w jakichś towarzyskich rozmowach mówię to komuś i… widzę szklące się oczy, wzruszenie i zaskoczenie, bo zapomnieliśmy o tej prawdzie. Ufam, że skoro poprzez naszych rodziców boska energia stworzyła nas właśnie takimi, jakimi jesteśmy, to możemy sobie odpuścić pogoń za jakimś, niekoniecznie naszym, wzorcem piękna czy sukcesu.

Co jest dla Ciebie ważne?

Bycie spójnym w tym, co się mówi i co się robi.
Życzliwość dla drugiego człowieka, nawet gdy go nie rozumiemy, gdy się różnimy, bo nie jesteśmy w jego butach, nie wiemy, z czym się boryka, więc ma prawo mieć swoją prawdę, która może być inna od naszej.

Docenianie małych radości i zwykłych chwil – wschodu i zachodu Słońca, kwitnącego jaśminu, dobrej, głębokiej rozmowy. To z takich perełek utkane jest życie, a te wielkie chwile i sukcesy zdarzają się tylko czasami i ustawianie ich w centrum swojego życia i dążenie do nich za wszelką cenę może sprawić, że te małe radości gdzieś nam mogą umknąć.

Na tej zasadzie niektórzy rodzice orientują się, że właściwie nie znają swojego 19-letniego dziecka, albo w pandemii, podczas lockdownu, odkryli, że mają fajną rodzinę, świetnych ludzi obok siebie, bo wreszcie mieli dla nich i dla siebie czas!

Ada Raičević

Ada Raičević / fot. Barbara Bogacka

Na co zawsze masz czas?

To o Słońcu to było o mnie – uwielbiam popatrzeć na wschodzące albo zachodzące Słońce. Czasem uprawiam sungazing (patrzenie w Słońce podczas jego pierwszych lub ostatnich 20 minut na niebie) i czuję, jak to mi dodaje energii, sprawia radość. A gdy jest pochmurno, to i tak wiem, że Słońce jest tam ponad chmurami i że za chwilę, za dzień-dwa, się pojawi. Czasem w pochmurny dzień śpiewam sobie „Good morning sunshine…” – piosenkę z filmu Hair na dodanie sobie energii i optymizmu na cały dzień.

Na co przeznaczyłabyś dużą sumę, gdyby spadła Ci z nieba?

Na dom pod lasem, gdzieś na obrzeżu miasta, z dużą salą warsztatową, w której moglibyśmy się spotykać na wspólne śpiewanie i granie, na spotkania w kręgu i rozmowy o sprawach ważnych dla każdego z nas na dzisiaj, na wspólny taniec intuicyjny, na piękne i karmiące bycie razem. Przed domem widzę też ogród i trawnik, a na nim dużo miejsca na właśnie takie spotkania w bliskości natury, na wspólny krąg przy ognisku, na taniec boso na trawie…

Gdybyś miała taką możliwość, z kim zamieniłabyś się życiem na jeden dzień?

Nie ma takiej osoby, z którą chciałabym się zamienić, bo każdy z nas przychodzi na Ziemię z własnym zadaniem. Ale jest kilka osób, z którymi chętnie bym się umówiła na właśnie takie posiedzenie na łące i piękną, głęboką, inspirującą rozmowę. Jestem pod ogromnym wrażeniem dr Joe Dispenzy i tego co robi, jak pomaga ludziom odkryć potencjał, który w nich drzemie.

 

Kilka miesięcy temu miałam okazję być u niego w Szwajcarii na kilkudniowym warsztacie, podczas którego podzielił się z nami najnowszą wiedzą z dziedziny neurobiologii, poprowadził nas w kilku medytacjach, stworzył warunki do tego, że mogliśmy doświadczyć nowych możliwości, jakimi dysponują nasze organizmy, nasze mózgi. Nie jestem w stanie o tym opowiadać ‒ to jest coś, czego się doświadcza, a co mnie wzbogaca i uzmysławia, że mamy w sobie potencjał dużo większy niż ten, który wykorzystujemy na co dzień. Tak, właśnie o tym chętnie bym porozmawiała z dr Joe.

Czego o Tobie nikt nie wie?

O, jest trochę takich rzeczy, o których nieczęsto mówię lub piszę. Choćby to, że jestem pół Polką, pół Czarnogórką ‒ po polsku nauczyłam się mówić w wieku 15 lat, gdy zamieszkałam w Krakowie u mojej Babci. Raičević to moje nazwisko panieńskie, do którego wróciłam kilka lat temu, a wymawia się je „Rajiczewić” z akcentem na „ji”.

Mówię czterema językami ‒ po serbsku, angielsku, polsku i włosku, i ufam, że w tych językach będę wspierać ludzi swoją wiedzą, doświadczeniem i umiejętnościami.

Ponadto prowadziłam samochód po torze wyścigowym Monza koło Mediolanu – wprawdzie wykonałam tylko jedno okrążenie, z jakąś kosmiczną jak na mnie prędkością, ale zostało mi cudne wspomnienie tej sytuacji. Do odważnych świat należy! Tylko niektórzy wiedzą, że jestem fanką szlaku św. Jakuba – ok. 800 km szlaku pieszego na północy Hiszpanii, od Saint-Jean-Pied-de-Port do Santiago de Compostela. Wędrowałam tym szlakiem trzy razy (po 300, 400 i 100 km) i za każdym razem ważne dla mnie decyzje same się podejmowały w najlepszy dla mnie sposób. Z wdzięczności za te moje odkrycia i doświadczenia postanowiłam mieć swój wkład, służyć swoją pracą innym wędrowcom na tym szlaku, więc w 2019 roku we wsi Zabaldika koło Pampeluny poprowadziłam schronisko dla nich. To było piękne i zarazem bardzo wymagające doświadczenie, ale czułam całą sobą, że to, co robię, ma sens.

Ulubione miejsca w Krakowie?

Uwielbiam Las Wolski, mam tam kilka swoich miejsc, w które potrafię się zanurzyć na kilka godzin dumania, czytania, bycia w bardzo bliskim kontakcie z naturą. To miejsce jest czasem moim drugim domem, tak dobrze się tu czuję.

Gdzie Cię znajdziemy?

Jestem dostępna na Facebooku i LinkedIn:
https://www.facebook.com/profile.php?id=100010668854007
www.linkedin.com/in/ada-raičević-ex-poszelężny-98a62b2
Serdecznie zapraszam


Projekt #KobietyKrakowa

Fotografia: Barbara Bogacka

Wizaż: Małgorzata Braś

Wnętrza sesji zdjęciowych:  AC Hotel by Marriott

Chcesz zostać #KobietąKrakowa? Kobiety Krakowa

Dziennikarka, która nie boi się stawiania prostych pytań, w nadziei na usłyszenie nieoczywistych odpowiedzi. Prowadzi portal i media społecznościowe MK, koordynuje spotkania Klubu Miasta Kobiet, odpowiada za patronaty medialne, prowadzi kursy webwritingu. Propagatorka tworzenia i stosowania żeńskich derywatów zawodów.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ