Kobieca literatura na wiosenny spacer
Prezentujemy trzy autorki, z którymi warto się zapoznać

Jakie są najciekawsze propozycję tej wiosny? Prezentujemy trzy autorki, z którymi warto się zapoznać

Wieś, w której do dzisiaj żyją prawdziwe wiedźmy… /fot. materiały prasowe
Kateřina Tučkowá
Boginie z Žítkovej
Polskie wydanie powieści młodej czeskiej pisarki nie jest nowością wydawniczą, ale nigdy nie znalazło się na szczytach list bestsellerów, tym bardziej warto je przypomnieć. Morawskie Kopanice w Białych Karpatach – do wsi Žítková cywilizacja przedzierała się z trudem nawet w czasach przymusowej komunistycznej modernizacji. Dzięki temu przetrwała tam pradawna kultura bohyń – otoczonych powszechnym szacunkiem, ale i budzących lęk wiedźm-uzdrowicielek. Ich historię, historię kilku rodów silnych, nieprzeciętnych kobiet zajmujących się „bogowaniem”, którym od wieków przeznaczone jest ciężkie życie i straszna śmierć, opisuje Dora Idesová, początkująca etnografka – wnuczka, córka i siostrzenica bogiń. W ten sposób Dora odkrywa tajemnicę własnego przeznaczenia. Sięga aż do XVII wieku, do akt „polowań na czarownice”, do wspomnień miejscowego proboszcza walczącego z boginiami (choć te były przecież gorliwymi chrześcijankami), do archiwów niemieckiego SS-Hexen Sonderkommando, a także do teczek czechosłowackiej bezpieki. Chociaż z formalnego punktu widzenia powieść można uznać za „fabularyzowane notatki do doktoratu”, trzeba przyznać, że autorka sprytnie łączy wątki historyczne z fikcją. Przytaczane dokumenty do złudzenia przypominają autentyczne, a całość wręcz hipnotyzuje. (Wydawnictwo Afera)
Elena Ferrante
Genialna przyjaciółka
Historia nowego nazwiska
Historia ucieczki
Historia zaginionej dziewczynki
Złośliwi twierdzą, że niespotykana popularność książek z tzw. cyklu neapolitańskiego opiera się tylko na medialnych spekulacjach dotyczących autorstwa powieści. Rzeczywiście, do dziś nie wiadomo, kim jest Elena Ferrante, choć w 2016 roku znalazła się na liście 100 najbardziej wpływowych osób na świecie tygodnika „Time”. Niesprawiedliwe jest jednak zakładanie, że jedyną siłą tych książek jest sposób ich promocji – prowokacyjny wobec agresywnego ekshibicjonizmu literackich gwiazd. Podobnie niesprawiedliwe jest sprowadzanie ich wartości do poziomu telenoweli, choć opisana historia oszałamia rozmachem, wielością postaci i wątków – czasem naprawdę trudno się połapać, kto z kim aktualnie prowadzi interesy, kto kogo kocha, a zwłaszcza kto kogo nienawidzi czy zdradza. W tym przypadku cały ten plotkarski mechanizm nie istnieje sam dla siebie – tworzy klimat nędznej dzielnicy Neapolu, w której w sierpniu 1944 roku urodziły się dwie niezwykłe dziewczynki Elena (Lenù) i Raffaella (Lila). Zawiła historia ich przyjaźni splata się z historią miasta i jest w gruncie rzeczy fascynującą opowieścią o próbach ucieczki od biedy, przemocy i poniżenia. Lila od wczesnego dzieciństwa wszystkich drażni i fascynuje jednocześnie – jest piekielnie inteligentna, piękna i niepokorna, ale to Lenù jest tą, której się „udało”. Wyjeżdża z miasta i realizuje młodzieńcze marzenie obu dziewcząt – zostaje pisarką, ale wciąż czuje się uzurpatorką, nigdy i nigdzie nie na miejscu. Niczym cień towarzyszy jej wspomnienie przyjaciółki, które w niemałym stopniu kształtuje tożsamość Lenù i wpływa na jej wybory życiowe. (Sonia Draga)

Mileva Einstein – kobieta, która straciła głowę dla złego naukowca… /fot. materiały prasowe
Marie Benedict
Pani Einstein
Najbardziej znana fotografia Alberta Einsteina przedstawia rozczochranego staruszka o dobrotliwym spojrzeniu. Musiał być uroczy. Nic dziwnego, że Mileva Marić straciła dla niego głowę, jakkolwiek by potem żałowała tej nierozważności. Smutna historia ich małżeństwa jest z grubsza znana od jakichś 30 lat, a hipotezy o istotnym wkładzie Milevy w najważniejsze odkrycia Einsteina zyskują coraz szersze kręgi zwolenników. Wygląda na to, że wielki uczony prywatnie był rzadkim przypadkiem wyrachowanego egoisty i nieczułego potwora. Takim też przedstawia go Marie Benedict, która opowiada tę historię z perspektywy pierwszej pani Einstein. Jej zapiski dokumentują przygnębiającą ewolucję wyróżniającej się studentki politechniki, która w imię nauki walczy z najzwyklejszą potrzebą miłości. Początkowo wierzy jeszcze w zapewnienia przyszłego męża, że wyzwolą się z drobnomieszczańskiego gorsetu i będą razem pracować, tworząc ein Stein (jedną skałę), dzielnie znosi upokorzenia (zwłaszcza ze strony przyszłej teściowej), stopniowo jednak traci złudzenia. Staje się karykaturą dawnej Milevy, zgorzkniałą Hausfrau. Szczególnie smutnym podsumowaniem historii Milevy jest uwaga Marii Skłodowskiej-Curie, której trudno odmówić aktualności nawet i dziś: „Jesteśmy do siebie podobne, dokonałyśmy tylko odmiennych wyborów. I miałyśmy innych mężów”. (Znak)
Łucja Kucia