Kiedy kryzys okazuje się szansą, czyli o sztucznej inteligencji w branży beauty
Warto eksperymentować i wdrażać nowe

Aldona Stach / fot. archiwum prywatne
Aldona Stach prowadzi w Chrzanowie gabinet kosmetyczny, którego jak wielu podobnych, nie ominął kryzys związany z pandemią. Mogła coś zmienić lub zamknąć interes. Wybrała to pierwsze i teraz jako właścicielka jednego z pierwszych salonów w Polsce, będzie wykorzystywała sztuczną inteligencję w kontakcie z klientami
Ola Przegorzalska: W niewielkim miasteczku prowadzisz swój salon kosmetyczny. Jeszcze do niedawna zapisywałaś klientów w papierowym kajecie…
Aldona Stach: Zgadza się, pochodzę z Chrzanowa. Prowadzę tu lokalny biznes o charakterze beauty. Wraz z córką, Kingą jesteśmy również trzonem zespołu. Oprócz zajęć, które należą do właściciela, wykonuję wiele innych zadań, najczęściej skupionych wokół zabiegów kosmetycznych przy kliencie. Prywatnie jestem żoną, mamą i babcią zakochaną w przygodzie jaką jest dla mnie każde spotkanie z drugim człowiekiem.
Jako nastolatka borykałam się z kompleksami, które przysparzał mi przewlekły trądzik. Dostępność produktów kosmetycznych była wówczas ograniczona, krem Nivea można było wtedy dostać tylko spod lady, więc zaczęłam eksperymentować sama, tworząc preparaty z przepisów kolekcjonowanych gazet.
Mając tę wiedzę i umiejętności na tamten czas, dość szybko stałam się pożądaną na rynku pracy.
W bardzo młodym wieku podjęłam pracę na cały etat, a weekendowo zgłębiałam dalej swoją edukację w tej dziedzinie. Nie kaprysiłam, bo byłam wówczas również młodą mamą i praca była mi niezbędna by zarabiać.
Może też cię zainteresuje:
Strategia Niebieskiego Oceanu. Metoda, dzięki której Ewa Chodakowska i Apple wypłynęli na szerokie wody biznesu
Od ilu lat działasz w tej branży i jakie są twoje obserwacje na tle zmieniających się wciąż trendów?
Pracuję w branży beauty już ponad 25 lat. Trendy wciąż się zmieniają, a dziedzina gna do przodu nie zatrzymując się ani na chwilę. Bez szans jest ten, kto myśli, że zdoła za tym pędem nadążyć. Koncerny kosmetyczne prześcigają się w wymyślaniu nowych ofert dla wciąż spragnionych młodości ludzi.
Ale największą niespodziankę przygotowała nam technologia i jej rozwój?
Dotychczas wydawało się, że branża beauty to dość manualny obszar, w którym nie ma aż tak wiele miejsca na technologiczną zawieruchę.
Okazało się jednak inaczej.
Zaawansowana produkcja kosmetyków, coraz bardziej wyrafinowana sfera nowoczesnych urządzeń służących do pracy z klientem, linia obsługi komunikacji z klientem – to wszystko dzieję się dzisiaj korzystając z nowoczesnych technologii.
Widać, że świat się w tym temacie dopiero rozpędza.
Co to oznacza dla nas jako klientów rozpęd technologii w branży beauty? Czy za tymi zmianami idzie bardziej jakościowa usługa i większe zadowolenie w dążeniu do poprawy naszego wyglądu?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Z jednej strony technologiczny postęp może poprawić skuteczność usługi, np. poprzez używanie sprzętu, który zapewnia głębszą penetrację tkanek skóry podczas zabiegu. Wtedy klient będzie bardziej zadowolony z uzyskanego efektu.
Z drugiej strony technologiczny postęp może być pułapką w niekończącym się pędzie po młodość.
Jeszcze inną stroną jest fakt, że technologia jest pewnego rodzaju filtrem, przez który kontakt z klientem nie zawsze jest już tak bliski, bezpośredni i fizyczny. Manualne terapie i dotyk są według mnie niezastąpioną formą rekonwalescencji ciała, ale również poprawiają doskonale wyciszyć skołatane emocje.
Wróćmy do „papierowego kajetu”. Czy jako salon pozostajecie w przyjaźni z technologią?
O ile manualnym terapiom i fizycznemu, bezpośredniemu kontaktowi z klientem jesteśmy wierne, o tyle w innych segmentach naszego biznesu postanowiliśmy przyjrzeć się technologii nieco bliżej.
Kiedy kilka lat wcześniej zauważyliśmy, że nasza branża również potrzebuje technologicznego wsparcia, nie chcieliśmy tego uznać.
Pamiętam, że jako właścicielka firmy negowałam potrzebę wymyślając wszelkie możliwe argumenty, by jej nie wdrażać.
To ciekawe. Który moment zaważył o decyzji, by bliżej przyjrzeć się technologicznym możliwością w waszej branży?
Punktem zwrotnym był kryzys. Przyszedł w pandemii kiedy wraz z całą armią innych salonów, zmuszono nasz gabinet do zamknięcia. To był szok. Nagle straciliśmy pracę bez widoku na lepsze. Bo przecież nikt jeszcze wtedy nie mówił o szczęśliwych rozwiązaniach. Zapanował strach i niepewność. Straciliśmy finansową płynność.
Pamiętam jak mój akademicki nauczyciel dr Mateusz Grzesiak powtarzał jak mantrę : „Kryzys zawsze jest szansą. To od ciebie zależy jak ją wykorzystasz” i uczył nas jak wyglądają poszczególne fazy kryzysu i jak należy je interpretować. Tłumaczył, czym jest negatywna narracja, która płynie zewsząd na początku kryzysu i jak uniknąć jej negatywnego wpływu w podejmowanych działaniach.
Uchwyciłam się tej wiedzy i postanowiłam za nią podążać.
Może też cię zainteresuje:
Kryzys tu, kryzys tam. Co ja teraz robić mam?
Nie obawiałaś się, że braknie Ci wiedzy, umiejętności by działać skutecznie? Przecież każdy mógłby właśnie w taki sposób rozwiązywać kryzysowe sprawy swoim życiu.
Oczywiście, że się obawiałam, dlatego postanowiłam skorzystać z wiedzy tych, którzy są ode mnie lepsi. Obserwowałam jak osoby, które zaprzyjaźniły się z technologią wygrywają na rynku. Wykorzystując wszelkie kanały komunikacji wciąż utrzymują się na fali.
Tutoriale, webinary, kursy i wszelkie spotkania online odbywały się nadal i były w świetnej kondycji. Dlatego i my postanowiliśmy tego spróbować.
Postanowiliśmy małymi krokami wchodzić w temat technologicznych rozwiązań.
Najpierw socialmedia i utrzymywanie kontaktu z klientem online. Tworzyliśmy treści o charakterze edukacyjnym, które klienci mogli wykorzystać, by lepiej przetrwać trudny czas pandemii.
Plan się sprawdził, poszliśmy krok dalej poszerzając kontakt z klientem o inne kanały.
Założyliśmy również Instagram, potem stronę. Dziś przyszedł czas na wirtualnego asystenta.
Czy warto się w to „bawić”? Przecież technologia coraz szybciej rozwija swoje możliwości i coraz mniej daje się dogonić.
Śledząc technologiczne rozwiązana cały czas możemy być w fazie w fazie rozwoju. I to jest dla nas najważniejsze.
Nie mamy potrzeby dogonienia nikogo ani niczego, ale chcemy utrzymać ciągły progres idąc we własnym tempie.
Porównując nas do spektakularnie wielkich benchmarków kosmetycznych na rynku, może ktoś stwierdzić, że to co do tej pory wykonaliśmy nie jest sukcesem.
Jednak dla nas, mikroprzedsiębiorcy z małego miasta to ogromny sukces, którego emanacją jest stały nasz rozwój i nieprzerwany kontakt z klientem, również tym online.
A jak radzicie sobie z tym by nie brakło wam czasu na pozostawanie w regularnym kontakcie z klientem online? Przecież to dość pracochłonne.
Tak. To prawda. Czasami ta systematyczność wychodzi nam lepiej a czasami gorzej. Staramy się jednak kierować dewizą, że błędy i porażki są czymś zwyczajnie wpisanym w naturę ludzką.
Dlatego pomimo potknięć, zatrzymań, wątpliwości i kryzysów staramy się robić swoje.
Wciąż na nowo podejmujemy nowe wyzwania, również te technologiczne.
Opowiedz nam kilka słów o tej waszej „wirtualnej asystentce”. Jaką pełni u was funkcję w zespole?
Pomysł na wirtualną asystentką urodził się w momencie, kiedy powstawała nasza nowa strona „Na Nowo”. Zbiegło się to w czasie, kiedy na rynku zrobiło się głośno w temacie sztucznej inteligencji.
Zaczęliśmy analizować jakie to będzie mogło mieć dla nas korzyści. I jak można to zastosować w branży beauty.
I trochę przewrotnie i z dystansem postanowiliśmy wdrożyć wirtualnego asystenta do naszej działalności. Klient spotka się z wirtualną asystentką Anną, kiedy odwiedzi naszą stronę.
Jej zadaniem jest pokierować go krok w konkretnym działaniu. Anna jest 24 godziny na posterunku i cierpliwie za każdym razem wyjaśnia, jak kupić bon podarunkowy w prezencie.
Pomysł spotkał się z dużym zainteresowaniem i wzbudza ciekawość.
Wyświetl ten post na Instagramie
No i koszty utrzymania takiego asystenta są atrakcyjniejsze niż w przypadku tradycyjnych recepcjonistek.
To nie podlega dyskusji. Karmimy ją bajtami i to jej wystarcza.
Jakie są twoje największe marzenia na przyszłość? Te śmiałe, technologiczne, dotyczące biznesu?
Moje marzenia dotyczą raczej ludzi i miejsc. Kocham podróżować i otaczać się ludźmi, którzy są mi bliscy. I wokół tego buduję najśmielsze marzenia.
A co do biznesu, to zawsze mam wdzięczność, za to, że jest i pozwala mi na karmienie moich marzeń.
W najbliższej przyszłości planujemy poszerzyć swoją ofertę o kursy online i do tego chciałabym dążyć
Dzisiaj w miejscu, w którym jestem chcę powiedzieć wszystkim tym, którzy boją się w swoich branżach technologicznych rozwiązań i wszelkich innych zmian, że warto eksperymentować i wdrażać nowe. Ze zmianami i technologią jest jak z nożem, można nim kogoś zranić, ale można również pokroić nim chleb. To od nas zależy jak wykorzystamy tą szanse.
Według mnie warte przemyśleń są również słynne słowa Winstona Churchilla „Zmień się albo zgiń”. Serdecznie zapraszam do odwiedzenia naszej strony z wirtualną asystentką https://www.na-nowo.pl/
Ola Przegorzalska