Kicz – sztuka szczęścia, czy tandetny wytwór kultury?
Kicz, wszechobecny we współczesnej kulturze jest jednym z jej najistotniejszych aspektów. Tego słowa używamy dzisiaj bardzo często na określenie zjawiska, które nie jest dla nas zachwycające, a irytujące. Pojawia się nie tylko w twórczości popularnej,

shutterstock
Kicz, wszechobecny we współczesnej kulturze jest jednym z jej najistotniejszych aspektów. Tego słowa używamy dzisiaj bardzo często na określenie zjawiska, które nie jest dla nas zachwycające, a irytujące. Pojawia się nie tylko w twórczości popularnej, ale również w codziennych praktykach, sztuce i w Internecie.
Słownik Języka Polskiego PWN podaje, że kiczem może być każdy przedmiot wykonany z przepychem, zupełnie jednak pozbawiony gustu, ale również – kompozycja plastyczna, utwór literacki, film itp. o małej wartości artystycznej. Zdarza się, że to co jest uznane za kicz nierzadko nam się podoba, chociaż odbiega od naszego wyobrażenia sztuki idealnej.
Mieszkańcy ogrodu
Od lat 80. bardzo popularne stały się ogrodowe figurki. Pierwszego krasnala ogrodowego stworzył czeladnik garncarski w Turyngii w 1872 roku. Produkowany wkrótce na masową skalę przejął symbolikę opiekuna czy strażnika domu. Niejeden z nas nie potrafi wyobrazić sobie swojego ogrodu bez mieszkającego w nim krasnala. Skąd bierze się to zamiłowanie do bocianów, kaczek, grzybków, psów w gipsowych budach? Nasi sąsiedzi prześcigają się w ozdabianiu swoich domów i ogrodów, gdyż świadczy to o ich bogactwie, jednakże często powstaje efekt chaosu. Drugim powodem tak chętnego zamieszkiwania figurek w naszych ogrodach jest dekoracyjność. Krasnale są kolorowe, a przecież nie wymagają aż tak dużo uwagi i pracy, jak np. dające podobny efekt rośliny ozdobne. Na rynku pojawiło się ich tak wiele, że stały się synonimem kiczu. Jaskrawe kolory, tani materiał, produkcja na masową skalę – to cechy charakterystyczne tych kiczowatych przedmiotów.
Świat pełen aniołów
Anioły malowane czy rzeźbione zawsze były wyrazem głębokiej wiary w Boga. Pojawiały się często w malarstwie jako postacie towarzyszące świętym. Religia jednak nie pozwalała na wykorzystywanie aniołów jako elementów dekoracyjnych, czy umieszczanie ich w niestosownych miejscach. Wraz z rozwojem kultury masowej uległo to zmianie. Obecnie anioły nie wywołują już takich skojarzeń z religią. Anielskie figurki wieszane na ścianach czy stawiane na półkach są tylko elementem dekoracyjnym. Można je kupić w każdym niemal sklepie, są równie dostępne jak zabawki, co zbliża je do rozrywki, a oddala od religii. Również wirtualna przestrzeń jest pełna aniołów – pojawiają się one w tzw. łańcuszkach szczęścia, które za pomocą poczty elektronicznej rozsyła się do siedmiu znajomych. Wizerunki aniołów stały się również komercyjnym symbolem Bożego Narodzenia i są wykorzystywane do ozdabiania sklepów, np. przez doczepienie do manekina, ubranego w dżinsy z najnowszej kolekcji, anielskich skrzydeł. Na rynku można spotkać wiele aniołów wpisujących się w estetykę kiczu – podstawki, świeczniki, zakładki, maskotki, wisiorki. Muszą błyszczeć i świecić, by zachęcić do kupna.
Różowa obsesja
Okrzyknięta królową kiczu lalka Barbie ma już ponad pięćdziesiąt lat, lecz nadal urzeka nas długimi blond włosami i smukłą sylwetką. Jest jedną z najlepiej sprzedających się zabawek, a jednocześnie najbardziej znaną ikoną kultury masowej. Wraz z wszechobecną Barbie pojawiła się miłość do różu, obecnie uważanego z jednej strony za kolor infantylny, z drugiej – kiczowaty i prowokujący. Ta różowa obsesja często prowadzi do niezwykle kiczowatej stylizacji na żywą Barbie. Ostatnio coraz częściej odchodzi się od sztucznego wyglądu – tipsów, skóry opalonej w solarium, farbowanych na blond włosów, jednak wciąż pojawiają się osoby, które chcą wyglądać jak lalki. Otaczanie się różowymi gadżetami, mocny makijaż i częste interwencje chirurgów plastycznych – to cechy charakterystyczne żywej lalki Barbie.
Kiczowate gadżety
Zeszyty i kubki z wizerunkami wampirów znanych z książek i filmów, bluzy z kolorowymi trupimi czaszkami, rozmaite produkty z postacią rysunkową Hello Kitty i zabawki z serii Monster High produkowane na masową skalę cieszą się dużym powodzeniem wśród dzieci i młodzieży. Znane motywy z horrorów, przesłodzone różowymi barwami czy spoglądające na nas dumnie z piórnika, prezentują się dość kiczowato. Skąd bierze się fascynacja młodych ludzi wampirami i wilkołakami, które nie budzą już lęku? Źródłem są uwielbiane przez wszystkich filmy, książki i seriale, w których postacie z horroru pojawiają się w dość komicznych sytuacjach – wampiry potrafią zatrzymywać pędzący samochód jedną ręką, a ich skóra błyszczy w słońcu.
Dlaczego zatem tak chętnie otaczamy się kiczem? Zaczynamy doceniać to, co dziwne. Ładne przestaje zachwycać i staje się nudne, dlatego silimy się na oryginalność, wybierając to, co świecące i bogate, a zarazem tandetne. Czym zatem jest kicz – sztuką szczęścia, a może tandetnym wytworem kultury? Ta kategoria estetyczna zdaje się mieć tyle samo zwolenników, co przeciwników. To, co dla jednych jest kiczowate i banalne, przez innych może być uznane za bardzo wartościowy wytwór kultury i sztukę szczęścia. Kicz jest bowiem powrotem do dzieciństwa, elementem świata dziecięcego, który wywołuje w nas radość. Cytując Daniela da Fonseca: „Prawdziwą sztuką nazywamy tylko to, co jest smutne. To, co nas raduje, jest zawsze kiczem”.
Karolina Pierzchała